
You are currently viewing archive for September 2009
27 September 0913:01
Jak tworzy się mass-mana?
Bierny odbiorca, zwykły konsument nie posiada instrumentów, za pomocą których mógłby zauważyć, że jest okłamywany. Z uśmiechem na ustach, niczym klient w supermarkecie. Zdrowie, miłość i samozadowolenie. Takie jest przesłanie nowoczesnego kreatora ludzi "masowych". Rewolucja 1968 roku, jak zawsze kłamstwo niczym "Wielka Socjalistyczna Rewolucja Październikowa", przyniosła falę obmywającą tradycyjne wartości. Obecnie obserwujemy zwycięstwo ludzi "liberalnych", ludzi wywodzących swe ideały z tradycji...socjalistycznej. Nawet więcej- komunistycznej. Pomimo "zwycięstwa" zauważalny jest wzrost zainteresowania tradycją, ideałami uznawanymi do niedawna za anachroniczne czy zaściankowe. Zwycięstwo prądów kontrkulturowych może okazać się krótkotrwałe. Czytelnik mego bloga bez trudu wymieni elementy Nowego Ładu- zniszczenie tradycji i kultury, rodziny i religii plus ustanowienie megakołchozów, ewentualnie to, co nie udało się Hitlerowi i Stalinowi- depopulację. Wiemy jak tworzy się konsumentów w wersji zbiorowej; zbiorowości składają się z jednostek, mniej czy bardziej tłamszonych ale jednak jednostek. Sztuką jest kreacja jednostki jako trybika- ideał pożądany w każdego rodzaju socjalizmach. Poprzez Chiny modne stało się stwierdzenie o praniu mózgów.

Pierwszy etap to rozbiórka dotychczasowego systemu wartości (tak! skojarzenia z sektami mile widziane...); należy okresowo (nie permanentnie) wzbudzać wątpliwości w to, co wierzymy i co do tej pory było uznawane za słuszne i dobre. Stąd wysyp różnych afer z kapłanami w głównej roli i eksponowanie konfliktów w rodzinie a pomijanie aresztowań ludzi związanych z sektorem bankowym w Polsce czy odpowiedzialnych za fundusze unijne (skądinąd dobry pomysł na przyjemne życie...).
Następnie należy wzbudzić poczucie winy- za wszystko i za nic. Prym w tym wiodą rozmaite dziwne fundacje, ośrodki i organizacje non stop mające na celu poniżanie godności narodowej Polaków. Ostatnio nasi przyjaciele w "dialogu" zauważyli, że ich praktyki są mało skuteczne- zamiast wzbudzać poczucie winy wzbudzają nienawiść, co jest pożywką do dalszych działań na polu propagandy. Wariant poczucie winy nie wypalił a zatem należy odwołać się do obrony...tradycyjnych wartości Zachodu. Dość perfidne, czyż nie? Dostajemy wizje, jakim to potężnym krajem będziemy gdy nastanie sojusz polsko-amerykańsko- izraelski. Dlaczego ten etap jest tak ważny? Odpowiedź jest prosta- wzbudzając poczucie winy u nas, ICH celem jest zerwanie dotychczasowych więzi. Zostajemy wyobcowani. Ktoś kto da nam później namiastkę uczucia będzie przez nas przyjęty co najmniej przyjacielsko. Zaufamy mu a może i nowej ideologii...
Gdy zostajemy osamotnieni stosują wobec nas huśtawkę nastrojów- raz pokazują, że jesteśmy piękni, odważni i inteligentni aby za moment nas zbluzgać. Aby przyswoić nowy system wartości należy doprowadzić do stanów krańcowych- wyłączenie wszystkich zmysłowych percepcji. Oczywista sprawa, że w imię wolności i wyższego ja...Metod jest sporo: quasiterapie jungowskie, hipnotyczne stany transu, terapie Gestalt, terapie pierwotne, odwołujące się do prymitywnych wyobrażeń idoli, symboliczne psychodramy mające "uwolnić" stłamszoną seksualność, erotyczne fantazje muzyczne, biofeedback, sensoryczna deprywacja, medytacje, pozbawianie snu a nawet...sporty ekstremalne, mające na celu maksymalne przeciążenia ciała w celu...osłabienia ducha.
Po tak wyczerpujących praktykach z wdzięcznością przyjmujemy nowy, błyszczący produkt- system wartości.
Mao określił cały proces jako: wypranie głowy, wytłumaczenie mu- jesteś chory; jak się przestraszy poddamy go kuracji aby wyzdrowiał. Fazy prania mózgu i tworzenia mass-mana określane są także jak: roztopienie, zmiana i zamrożenie. Change...
[Uwagi oparte na książce M. M. Weber, Dynamika grupowa. Psychosocjotechniki. Programowa walka z cywilizacją i kościołem, Komorów 2006, s. 148- 154.]
21 September 0917:53
Ateiści alarmują, że są prześladowani!
Ateista to taki biedny chłopek- roztropek ciągle krzywdzony przez tych wrednych katoli. Gdyby choć jedno słowo z tego, co niektórzy niewierzący bredzą o katolikach było prawdziwe, mielibyśmy teokrację. Chociaż ponoć zmierzamy do talibanu czy innych ekstremów. Księża rzekomo nie mogą uczestniczyć w życiu społecznym czy politycznym ponieważ jest to...ingerencja. Raczej konkurencja. Widząc zagrożenie, że ktoś wskaże kłamstwa "liberalnych wolnomyślicieli" wolą siać nienawiść i skłócać poszczególne grupy społeczne. Światem rządzi wszechpotężna mafia Watykanu a spisek mający na celu eliminację (tak, tak drogi czytelniku- ateistów) sięga tam, gdzie normalny, zdroworozsądkowy, wierzący (wróć, oczywiście niewierzący...) ateusz boi się nawet spojrzeć. Ateista jest prześladowany, ponieważ nie może np. wejść do kościoła i nasikać jak ikona i idol obecnie rządzących- niejaki TW Bolek. Nie może zagrać sobie w bilard czy napić się piwa. Straszliwy skandal!
Ateusz żąda poszanowania dla własnej, potężnie rozwiniętej osobowości a tak naprawdę ma wierzących głęboko w tylnej części ciała. Ja, ja, ja. Moje, moje, moje. Chwała nam i naszym kolegom a reszta to ch....Znajome? Żal mi tych biednych niewierzących, smutni chodzą, brakuje im podniet, pewnikiem jakieś dziwadła.
18 September 0919:31
Pały, cyce i emerytury
Kto pałuje gejów, ten powinien iść w dyby. Tak mógłby brzmieć najkrótszy komunikat z frontu walki o wyzwolenie analne. Zapuściwszy kontrowersyjny dla niektórych (bo reszta ma to akuratnie, nomen omen w tylnej części ciała) temat- tytuł, odczekawszy chwilę na spragnionych czytelników przejdę do poważniejszych kwestii również związanych niejako z rozmnażaniem jako nieodłączną częścią ludzkiego życia.
Emerytura. Lewica bardzo mocno walczy o zgnojenie klasycznej wersji rodziny, marudząc o homofobii, jednocześnie oczekuje od państwa, że ono wypłaci jednostce kasę po pracowicie przeżytej drodze zawodowej. Po raz kolejny wychodzi ich naiwność- chcą, żeby państwo (z zasady twór obcy, nieoswojony i mściwy, bezosobowy) zapewniło im emeryturę. Nie widzą (nie chcą widzieć), że zostaną wydymani właśnie jak przysłowiowy spałowany gej.
Spałowany, biedny lewicowy człek z zaciętością niszczy komórkę, która mogłaby mu w pewien sposób zapewnić godne życie na starość. Wiadomo, dzieci są różne ale na potrzeby uproszczeń można napisać: ludzie róbta dzieciska, żeby mieć chociaż kilkunastoprocentową szansę na starość. A tak- wydymają Was i uśpią. Wszystko w imię postępu, drodzy lewacy...
Jeśli lewacy uważają, że i tak nie dożyją to po co hipokryzja obrony mniejszości? Pewna miejska legenda lub teoria spisku (do wyboru) głosi, że wirus HIV powstał w tajnych laboratoriach CIA lub wojskowych (Fort Detrick!) w celu przetestowania grup społecznie onegdaj szkodliwych- pedziów i zbokoli. Nasza krajowa miejska legenda głosi, że istnieją lotne brygady ZUS-u wyszukujące i likwidujące zbędnych emerytów. Niewiarygodne? Wszystko jest spiskiem, od początków świata.
14 September 0920:04
I my będziemy mocarstwem!
Pomijając różne głupawe wizje snute przez politologów z odpowiednim "korzeniem", bez nazwisk, bez zbędnej reklamy książki
Polska ma duże szanse aby stać się mocarstwem. Warunki są trzy i wcale nie musimy dążyć do Europy czy lizać tyłki Niemcom lub Rosji. Nie potrzeba wymieniać społeczeństwa ponieważ jest dobre. Złe są domorosłe elity i niedolustrowane kanalie. Czytelnik zauważyłby, że już wymieniłem jeden warunek...Ale nie o to chodzi. Nowe sojusze, nowe elity, nowi politycy. Jako historyk postuluję odejście od "historycznego" kompromisu okrągłego żłobu z żółwiem na czele i budowę nowej, twardej nacjonalistycznej Polski. Ci państwo już byli i się skończyli. Niestety wykreowali pokolenie bezhołowia i tandety. Całe szczęście, że niektórzy chcą żyć w mocarstwie. Uff.

Popastwię się jeszcze nad wizjami genialnego inaczej politologa. Przede wszystkim pisze on z perspektywy innej niż polska. Wbrew pozorom przedstawiona wizja nie jest odpowiednia dla naszego kraju. Jest odpowiednia dla USA czyli dla Izraela. I tutaj mógłbym skończyć. Niby dlaczego mamy wejść w konflikt z Turcją? Co nam to da? Nic. Natomiast możemy zawrzeć z nią sojusz, skierowany i przeciwko Rosji (tradycja zobowiązuje) i Niemcom. O Chinach wspominałem wcześniej więc nie będę mnożył literek. Gość ze Stratforu majaczy o rosnącej potędze USA. Mrzonki. USA się zwijają i wielu z nas dożyje czasu gdy dumne Stany Zjednoczone zjedzą swój ogon...Podryfowałem w przyszłość a temat jest inny. Dlaczego my będziemy mocarstwem?
Po pierwsze, jesteśmy nieprzewidywalni, niezależni i anarchistyczni stąd bylibyśmy kiepskim okupantem. Polskość może i zapewne przyciągnie wielu. Wielkie narody szanują swoją historię i nawet gdy dookoła panuje zmowa agentów aby odbrązawiać nasze dzieje, tzw. ciemny lud wie swoje i olewa ich ciepłym sikiem. Ponoć lubujemy się w rozpamiętywaniu klęsk. Czyżby? Ostatnie sondaże ukazujące jak spada zaufanie do "głównego" sojusznika są bardzo dobrym prognostykiem do zmian mentalnych, tak miło rozpoczętych po aferze Rywina. Młodzi są głupi, mawiają. Być może ale wielu interesuje się historią. I to historią wojskowości, co dobrze rokuje. Mimo wielu wysiłków nadal mamy zaufanie do tradycyjnych wspólnot. W dobie kryzysu czy wojen nic bardziej pozytywnego. Po wielu klęskach i okupacjach mamy potrzebę aby odżyć, cieszyć się i bawić. Bez moralizowania. Odzyskujemy dumę z Polski, historii, kultury i żadne działania na szkodę państwa w stylu niemieckie wygibasy, żydowskie wąty i rosyjskie popierdywania zranionego misia tego nie zmienią. Po drugie, jesteśmy cwanym narodem. Coraz bardziej solidarnym (osławieni Żydzi nie są tak solidarni jak się niektórym zdaje). Cwanym czyli kreatywnym. Tłamszenie narodowego ego i gnojenie zapału wyda owoce ale nie takie jak wydaje się "pełniącym obowiązki autorytetom" przebranym w nowe szaty demokracji. Nie będziemy automatami i zmywakami. Będziemy cynicznym do bólu, realistycznie myślącym i konserwatywnym aczkolwiek honorowym narodem zmierzającym w szybkim tempie do zmiany ustalonego porządku. Znużeni ochlokracją sami wybierzemy silną władzę.
Wielu się zdziwi
Nawet i nazwą- Konfederacja Warszawska.

13 September 0923:33
Krótka historia świata wg lewicy
Świat był prymitywny. Pojawiły się narzędzia a imperialiści zagarnęli ziemie wszelakie. Kler był zły bo uczył pisać i czytać a powinien zostawić proletariat w biedzie, chłodzie i głodzie. Potem były wojny religijne i pogromy Żydów. Chłopi zaczęli się buntować razem z Kozakami ale Kozacy nie lubili chłopów i Żydów toteż nastąpiły kolejne pogromy Żydów. Kozacy byli klasowo nieczyści a chłopi ciemni i brudni.

Stąd potrzeba niesienia kaganka oświaty w lud. Niosło wielu ale carat był zły a Prusacy jeszcze gorsi. Prusacy byli tak źli, że wyhodowali bolszewików. Bolszewicy za pomocą dobrego programu przejęli władzę za pomocą pacyfistycznie nastawionych żołnierzy. Wszystkich krajów. Dzięki Wielkiej Socjalistycznej Rewolucji Październikowej powstała Polska. Imperialiści jednakże chcieli stworzyć z niej mur przeciwko pierwszemu w świecie państwu komunistycznego, w którym Żydzi mogli w końcu odkuć się na antysemitach. Niestety przyszywani socjaliści i nacjonaliści powstrzymali rewolucję a potem (inni uważają, że w międzyczasie) nastąpiła interwencja.
Klasycy podają, że 14 państw brało udział w walkach mających na celu zniszczenie dzieła towarzysza Lenina i Stalina, z których jeden kochał Żydów a drugi był antysemitą a tak naprawdę ten, co kochał ich nienawidził a ten drugi stworzył im państwo. Dzięki antysemityzmowi Stalina ocaleli z II wojny musieli wyjechać po antysemickich czystkach. Był to skandal. Chłopi mieli w tym duży udział. Tak jak i kler, który żerował na biednych włościanach. Chłopi dzięki elektryfikacji i likwidacji analfabetyzmu nadal byli ciemni ponieważ wierzyli w Boga. Wierzący w Boga są gorsi od ateistów, którzy wierzą w byle co. Jednocześnie syjoniści pokumali się z imperialistami i stworzyli potężny blok antykomunistyczny obejmujący CIA, papieża, Mossad, BND i nazistów, którzy niekoniecznie byli Niemcami ale kiedyś bywali komunistami. Chwała socjalistycznym towarzyszom! Obecnie Żydzi są źli ponieważ nie chcą komunizmu. My, lewica kochamy demokrację! Najlepsza jest demokracja obozowa. To nieprawda, że tam gdzie panuje lewica tam głód, smród i chaos. Świat jest prymitywny ponieważ nie rozumie naszych ideałów. Ale my Wam jeszcze pokażemy...Towarzysz Obama nas poprowadzi ku ostatecznemu zwycięstwu!
-----
Prostackie? Hm. Być może. Ale jaka radość czynu z tego bije. Nie sugerujcie się formą. Oni chcą dobra nas wszystkich. Najwyższą wartością jest lud. Głupi żeby łykał podobne slogany

12 September 0920:31
Korzenie "polskich" mediów
Media "polskie" lub polskojęzyczne utrwaliły ciekawą tradycję oświecania Polaków poprzez ich gnojenie. Tradycja ta wyrasta z okresu w którym osoby pochodzenia żydowskiego stały się "popami"- czyli etatowo pełniącymi obowiązki Polaków...Trudno zatem dziwić się niechęci żurnalistów do lustracji. Naukowe klany, prawnicze, lekarskie, medialne, aktorskie, polityczne. Sztucznie hodowane elity pod nadzorem Wielkiego Brata:
"Związany z Jerzym Giedroyciem Instytut Literacki w Paryżu był jak najdalszy od antyżydowskości. Tym wymowniejsza była w tej sytuacji nader szokująca informacja zawarta w wydanej przez ten Instytut w 1967 książce Georga Fleminga "Polska mało znana": W okresie stalinowskim na przeszło 100 dzienników, tygodników i miesięczników, wychodzących w samej tylko Warszawie , było tylko dwóch naczelnych nie-Żydów.
(...) Roman Chaim Werfel, czołowy ideolog okresu stalinowskiego w Polsce, syn rabina, który później zateizował się i został bankierem był między innymi redaktorem naczelnym KC PPR Głos Ludu (od grudnia 1944 do września 1945 i od września 1946 do października 1947) i redaktorem naczelnym teoretycznego organu KC PZPR Nowe Drogi od stycznia 1952 do marca 1954 i od lipca 1956 do 30 listopada 1958 r. Od marca 1954 do maja 1956 Werfel był redaktorem naczelnym organu KC PZPR Trybuna Ludu. Nowe Drogi były konsekwentnie w rękach żydowskich towarzyszy. Przed Werflem ich redaktorem naczelnym w latach 1947- 1952 był Franciszek Fiedler (Efroim Truskier), po Werflu od 1959 Stefan Wierbłowski, znany z fanatycznego protegowania swych żydowskich rodaków.
Redaktorem naczelnym Trybuny Ludu był przez szesnaście lat (1948- 1954) i (1957- 1967) Leon Kasman. Tenże Kasman był w 1945 redaktorem naczelnym organu KC PPR Trybuna Wolności. Po nim funkcję redaktora naczelnego tego organu (w latach 1945- 1947) przejął Franciszek Fiedler. Później redaktorem naczelnym Trybuny Wolności (w latach 1947- 1948 i ponownie od 1954) był Józef Kowalczyk (poprzednie nazwisko Schneider vel Rotenberg). Redaktorem naczelnym centralnego organu partii komunistycznej Głos Ludu był od września 1945 Ostap Dłuski (Adolf Langer). Jego zastępcą w Głosie Ludu od 1946 był Józef Kowalczyk.
Później naczelnym Głosu Ludu w latach 1947- 1948 był Juliusz Burgin, syn Mojżesza, poprzednio naczelnik wydziału w Ministerstwie Bezpieczeństwa Publicznego. Wiktor Borowski (poprzednio Aron Berman) był redaktorem naczelnym Życia Warszawy(1944- 1951), a od 15 kwietnia 1951 do 19 grudnia 1967 zastępcą naczelnego Trybuny Ludu, Leona Kasmana.
Innym zastępcą redaktora naczelnego Trybuny Ludu w latach 1957- 1959 był Jerzy Baumritter.
Wcześniej, w roku 1948, zastępcą redaktora naczelnego Trybuny Ludu został stary agent sowiecki Stefan Arski (Artur Salman).
Przedstawicielem KC PPR w redakcji organu Biura Informacyjnego Partii Komunistycznych i Robotniczych- pisma O trwały pokój i demokrację ludową był Juliusz (Eliasz) Finkelsztajn, od 1949 pierwszy redaktor naczelny Życia Partii. Jerzy (Benjamin) Borejsza (Goldberg) był w latach 1944- 1945 redaktorem naczelnym Rzeczpospolitej, a w latach 1947- 1950- Odrodzenia.
Bolesław Gebert (ojciec Dawida Warszawskiego) był w latach 1950- 1960 naczelnym redaktorem organu skrajnie serwilistycznych związków zawodowych Głos Pracy. Dodajmy, że ten sam Gebert był przez wiele lat wypróbowanym agenturalnym działaczem komunistycznym w USA.
Zastępcą B. Geberta jako redaktora naczelnego Głosu Pracy był w okresie od 1 stycznia 1951 do 11 marca 1965 Ozjasz Szechter, ojciec Adama Michnika.
Paweł Hoffman, syn Izaaka, był od kwietnia 1945 do 1948 redaktorem naczelnym Rzeczpospolitej, od grudnia 1948 do marca 1950 naczelnym redaktorem czasopisma marksistowskich fanatyków Kuźnica, a w latach 1950 i 1954- 1956 naczelnym redaktorem Nowej Kultury.
Adam Ważyk (Wagman) był naczelnym redaktorem Twórczości (1950-1954). Adam Schaff był w latach 1946- 1951 redaktorem naczelnym głównego pisma filozoficznego Myśl Współczesna, a od 1951 do 1956 redaktorem naczelnym Myśli Filozoficznej.
Rafał Praga- naczelnym redaktorem Expressu Wieczornego, Benedykt (Bencjon) Hirszowicz, podpułkownik WP, redaktorem naczelnym Życia Gospodarczego. Zastępca redaktora naczelnego Rzeczpospolitej w latach 1944- 1948 była Edda Werfel. Zastępcą redaktora naczelnego Sztandaru Młodych była siostra samego Światły- Walczakowa.
Redaktorem naczelnym Szachów (od 1950 do 31 marca 1990) był Władysław Litmanowicz (Abram Wolf Litmanowicz), jeden z najbezwzględniejszych sędziów wojskowych doby stalinizmu. Redaktorem naczelnym Problemów był w latach 1948- 1968 Józef Hurwic. Redaktorem naczelnym Świata był Stefan Arski.
(...)Nawet na czele czasopism rolniczych stawiano osoby pochodzenia żydowskiego, przedtem niemające nic wspólnego z rolnictwem. Na przykład naczelnym redaktorem chłopskiego tygodnika Gromada od 2 lutego 1949 do 30 marca 1952 była Maria Kamińska (Eiger), poprzednio organizatorka i dyrektor Departamentu Szkolenia Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego. Z kolei zastępcą redaktora naczelnego gazety Rolnik Polski, a od 1949 do 1971 redaktorem naczelnym tej gazety (od 1952 pod nazwą Gromada Rolnik Polski) była Irena Grosz ( z domu Sznajberg, żona Wiktora Grosza (Izaaka Medresa)."
Za: J.R.Nowak, Nowe kłamstwa Grossa, Warszawa 2006, s. 210- 214.
Nowak przytacza anegdotę...Bratkowskiego:
"Udział Żydów w elicie reżimu był tak duży, tak ostentacyjny, jakby chciano ostatecznie reżim z nimi utożsamić. Nie tylko we władzach partii i nie tylko w aparacie represji. Kiedy moja młoda wtedy przyjaciółka, dziennikarka radiowa, w roku 1955 weszła na posiedzenie kolegium krakowskiego radia, kilkanaście osób zaczęło ze śmiechem bić brawo; piękna dziewczyna, myślała, że to dla jej urody; zażenowana, spytała, skąd te brawa; usłyszała, że zebrani postanowili bić brawo, kiedy pierwszy goj wejdzie na salę."
08 September 0922:37
O socjalizmach i Hitlerze
W stercie propagandowego śmiecia wydawanego przez MON, KAW itp. znalazłem pozycję o wojnie psychologicznej- C. Goliszewski, Wojna w wojnie, Warszawa 1979. Większość jest nie do przebrnięcia- wiadomo źli imperialiści i biedni Wietnamczycy... Niemniej fragmenty o działaniach psyops w starożytności i II wojnie światowej brane z sowieckiej perspektywy rekompensują cierpienia czytelnika
Dla mnie warte wrzutki były dwa kawałki; pierwszy to cytat z A. Hitlera dotyczący mas (poniekąd wyjaśnia dlaczego usilnie demonizuje się "dzieło" wodza III Rzeszy- a nuż czytający porówna z obecną sytuacją?)


"Zdolność pojmowania szerokich mas jest bardzo ograniczona, rozsądku masy mają niewiele, a pamięci jeszcze mniej. Biorąc pod uwagę te fakty, każda skuteczna propaganda musi ograniczać się do bardzo niewielu punktów i wykorzystywać je w postaci sloganów tak długo, aż z całą pewnością ostatni człowiek potrafi wyobrazić sobie to- co chcemy. Gdy tylko odstępuje się od tej zasady i chce się być wielostronnym, oddziaływanie będzie słabsze, ponieważ tłum nie potrafi strawić, ani zatrzymać przedstawionego mu materiału. W ten sposób rezultaty zostaną znowu osłabione, a wreszcie unicestwione." [Ibidem, s. 69]
W jednej z wielu wersji Mein Kampf krążących po necie jest tak:
"Zdolność przyjmowania przez masy treści politycznych jest bardzo ograniczona, a możliwości zrozumienia ich niewielkie; z drugiej strony mają pewną zdolność zapamiętywania. Dlatego skuteczna propaganda musi się ograniczać do niewielu punktów, które z kolei muszą być lansowane w formie sloganów tak długo, aż każdy zrozumie, co przez ten slogan chce się powiedzieć.
(...)Propaganda, zarówno w treści, jak i w formie, tak powinna być ukształtowana, aby pozyskać masy: jedynym kryterium jej poprawności jest osiągnięcie sukcesu w praktyce. Na dużym ludowym zgromadzeniu najskuteczniejszym mówcą nie jest ten, kto jest najbardziej bliski wykształconej części słuchaczy, ale ten, który zdobywa serca tłumu. "
Druga ciekawostka znajduje się na stronie 73 książki Goliszewskiego i po wstawieniu zamiast niemiecka-> sowiecka otrzymujemy samą prawdę, co również świadczy o bliskości dwóch socjalistycznych molochów: nazizmu i bolszewizmu:
"Jaki więc program przyjęła propaganda niemiecka na arenie międzynarodowej?
- wbijanie klina i podsycanie niesnasek wśród państw, które miały być w przewidywanej wojnie przeciwnikami III Rzeszy,
- zastraszenie i izolowanie pierwszego potencjalnego przeciwnika, którego nie da się pokojowo połknąć, a uspokojenie jego ewentualnych sprzymierzeńców, którzy powinni biernie czekać na swą kolej,
- maskowanie swych planów pokojową frazeologią w celu wykorzystania istniejących w innych krajach grup pacyfistycznych, aby przeciwdziałały lub przynajmniej opóźniały intensyfikację zbrojeń, unowocześnianie sprzętu bojowego i rozbudowę armii danego państwa (modelowy przykład to sowiecki agent Pierre Cot-Unicorn),
- wykorzystanie każdej okazji do siania w poszczególnych krajach zamętu i niepokoju, podburzając wszystkich przeciwko wszystkim dla osłabienia potencjału obronnego i osłabienia stanu psychicznej gotowości do przystąpienia do wojny społeczeństw tych państw,
- tworzenie sobie alibi w opinii publicznej świata jako kraju, który został zmuszony do wojny tylko i wyłącznie przez agresywność sąsiada."
05 September 0916:29
Dziennikarska salwa w las
O dziennikarzach można pisać albo źle albo bardzo źle. Inaczej się nie da. Ludzie mający dostarczać fakty, informacje stali się wszystkim w jednym, a zatem niczym
Rzecz jasna, zawsze tak było, że chciało się kilku a reszta po krótkim okresie wytężonej walki o załapanie się do dobrej redakcji (dobrej oznacza dobrze płatnej) spoczęła na barykadach, gdzie ich dzieci sprzedają resztki muru. Zawsze były artykuły pisane na zamówienie, wynajmowane pismaki, propaganda. Młodzi kontra starzy. Nadal istnieje kilku maniaków przywiązanych do "swego" redaktora czy felietonisty więc co się zmieniło? Pojawił się internet. Czytelnik stwierdził, że skoro ma do wyboru szum informacyjny (gazeta, radio, telewizja) to on sobie sam znajdzie treści, które chce przeczytać (od "poważnych" i nadętych analiz po szukanie spisków jednoczących świat).


Dziennikarze jako socjaliści z ducha stwierdzili, że mało kto czyta ich wypociny. Klasyczny wolny rynek wypiera pierdoły, w zamian dając jeszcze więcej głupot ale i perełek. Dziennikarz tracący władzę ("litera zabija"
jest nikim. Żałosnym typkiem ujadającym na bezczelnych blogerów. Obecnie przykładowy news jest nudny i wygląda np. tak:

"Polskę odwiedziła delegacja polityków z zaprzyjaźnionego kraju, Niemiec. Niemcy to nasz sojusznik, przyjaciel. Prowadzimy dialog i jest super a nawet i wystrzałowo ponieważ żyje się lepiej w zjednoczonej Europie, która nawiązuje do postępowych idei postępu. A poza tym- wybierzmy przyszłość..."
Osobiście jestem spragniony newsów w rodzaju:
"Naszego zdeprawowanego i rozwiązłego gubernatora hrabiego Honoriusa, widziano w środę wczesnym rankiem, jak uciekał przed młodą kobietą, ścigającą go z wielkim toporem rzeźnickim w ręku. Ponieważ temu tchórzliwemu łajdakowi nie krępował ruchów najskromniejszy chociaż przyodziewek, wyprzedził znacznie prześladowczynię."
Za: L. S. de Camp, Jankes w Rzymie, Warszawa 1991, s. 78.
Dlatego nie dziwi mnie popularność gazet z cycem i obrazkami. Może i są prymitywne ale wywołują uczucia. Człowiek jest istotą zabawową: miłość i śmierć to dwa wielkie obszary zainteresowań, czyli...wojna, ploty i skandale. Dziennikarze kłamią, tworząc jednocześnie iluzję swej wszechwiedzy i oddaniu zasadom moralnym.
02 September 0918:58
Propaganda historyczna
Czyli historiografia w wersji zakłamanej. Leszek Moczulski w książce Wojna polska 1939 zauważa (w słowie wstępnym), że nadal utrzymują się różne mity budowane kilkadziesiąt lat temu. Chodzi między innymi o mity historiografii rosyjskiej i niemieckiej uzasadniające pewne wojenne epizody lub kierujące uwagę na inne poboczne wątki, bardzo często "znane i uznane" tezy funkcjonują jako broń w bieżącej walce politycznej. Propaganda niemiecka zmierzała do ukazania Polaków jako podludzi, niezdolnych do dłuższego bytu, niedojrzałych rzekomo cywilizacyjnie. Obecnie przedstawia się Polskę jako kraj mający (mus to mus!) zdążać ku ziemi obiecanej, Europie. Praktycznie to samo, tylko, że zamiast otoczki rasistowskiej wrzucono wątek kulturowy...Wiele mediów w nazwie polskich z okazji wojny nadal "delikatnie" sugeruje olbrzymie ponoć zacofanie II RP. To nadal są tezy propagandowe, lekko uwspółcześnione.

Sowiecka historiografia czy później rosyjska nadal korzysta ze schematów wypracowanych lata temu: biedni robotnicy i chłopi, zniewoleni, przyszli dobrzy i jest pięknie. Stworzono zatem czarną legendę Polskiego Września. Nie dziwi więc, że tzw. polscy komuniści po wojnie obficie korzystali z już wypracowanych wzorców.
Do leitmotivów historycznych naszych sąsiadów doszły słabsze nieco aczkolwiek i tak popularne na Zachodzie tezy ocierające się o perwersję: nasi zdradliwi sojusznicy- Francja i Anglia aby pozbyć się wyrzutów sumienia oskarżyli...Polskę. O nieodpowiedzialność polityczną (awanturnictwo!) i zapóźnienie cywilizacyjne (staroświeckie wyposażenie armii). Prawda, że miłe? Niestety kłamliwe tezy połączonych ognisk propagandy wspierał...rząd emigracyjny, próbując rozliczyć się z sanacją i sprawcami klęski wrześniowej.
Po wojnie komuniści zastosowali odbrązawianie i kult antybohaterszczyzny- wielkie postacie w historii były niemile widziane, zastąpione je mglistymi kitami o procesach i przemianach społecznych, pojawiających się niczym UFO zza chmur. Kolejnym etapem było dzielenie historii na pół: dobrzy żołnierze, źli dowódcy i politycy. Próbowano grać na nucie patriotycznej (Niemcy!) i budować jakiś nowy narodowy socjalizm...W ostatnich dziesięcioleciach mamy anonimowych nazistów i powrót do źródeł- żydowskie "opowieści o niczym" korzystające z dawnych motywów, głównie sowieckich.
Ktoś nadal upiera się, że przeszłość minęła? Ona jeszcze nie umarła...