Odrywając się na chwilę od książek postanowiłem popatrzeć na szklane pudełko. Od czasów Mody na sukces i Klanu nie jestem na bieżąco. Umykają mi ważkie społecznie seriale dla...[wstawić odpowiednie określenie]- przekora podpowiada mi określenie dla tzw. powieści przygodowo- historycznych z kluczem erotycznym
Dobra, wiadomo, że telenowele są dla pań. Faceci wolą plotuszyć o tyłkach i samochodach, przy dobrym trunku o szarej godzinie, gdy świerszcz cyka- "przy kominie o szarej godzinie." Zerknąłem na serial o Majce, gdzie tytułowa bohaterka została zapłodniona, niestety nie przez kosmitów ale tak przypadkiem, znienacka będąc na zakupach, przepraszam w klinice. Próbowałem w pracy dojść, jak to możliwe (sama sytuacja, nie zapłodnienie...), wypytywałem koleżanki i kolegów. Koleżankom niespecjalnie przeszkadza irracjonalizm samej sytuacji, faktu zapłodnienia przypadkiem. W końcu czyż jest to ważne w powodzi wątków i miłosnej epopei? Faceci stwierdzali słusznie, że kupy się to żadnej nie trzyma i lepiej zerknąć na jakiś portal o furach. Cóż, są rzeczy, o których Kiepskim się nie śniło, m.in. kasa za film.
Przeskoczyłem na newsy, w których emocjonowano się zwycięstwem jednego kandydata nad drugim, ale generalnie wygrała Partia. Jak za dawnych, dobrych czasów, gdy bijące serce partii dyscyplinowało krnąbrnych studentów, broniąc się przed wichrzycielami i odwetowcami z NRFu. W poszukiwaniu syjonistów niektórzy zabrnęli tak daleko, że teraz są liberałami, inni piszą po blogach i cierpią, że dzisiaj studenci piszą w internecie. Nie chcą słuchać tych "starszych", aczkolwiek średnio mądrzejszych. W mediach obecne są też dinozaury, spotkałem pewnego generała, który nie musiał ale chciał. I wprowadził stan wojenny choć strzelać mu ponoć nie kazano. Wstąpił na działo i powołał wronę z prąciem :> Na innym kanale sławny autorytet, nie pamiętam niestety oznaczeń jego teczki ani pseudonimu artystycznego, zapewniał, że idzie wojna a Izrael jest przedmurzem naszej, waszej i ich cywilizacji. Jeżeli przedmurze to misja, a jak misja to misjonarze, misje w grach komputerowych (kłania się wo!) i akty terroru, dowodzące zaostrzania się sytuacji w różnych koteriach służb specjalnych. Wojna wojną a żyć trzeba stwierdziły feministki zawierając taktyczny (bez podtekstów!) sojusz z radykalnym odłamem wysokich turbanów.
A propos wysokości. W pewnym markecie, w którym ostatnio byłem w saloniku prasowym spotkałem w końcu czytelniczkę Wysokich Obcasów! Miała oczywiście obcasy, okulary i nawet nieźle pachniała. Kulturalnym gestem poprosiła sprzedawczynię o dodatek "bo jest coś o dzieciach." Patyczaki hodować a nie do dzieci się zabierać, chciałem krzyknąć ale stwiedziłem, że zapytam jedynie, skąd się wzięła. Z miasta- padła odpowiedź. A dlaczego czyta pani takie barachło? Jak to barachło, dużo wartościowych artykułów tam jest, a pan co czyta- padła kontra. Odpowiedziałem, że zwykle Biblię, przeglądając zbiór moich monografii z IPNu. Pani łaskawie uznała, że żartuje i odeszła w siną dal.
Znudziło mnie to wszystko, znowu nie wrócę do telewizji przez najbliższe pięć lat i dwa dni. A wszystkim znudzonym polityką polecam kanał z bajkami dla dzieci Boomerang
) I z okazji wiosny, róbcie sobie dobrze, w końcu kiedyś trzeba założyć rodzinę, paskudne leniuchy!
Ps. Odcinek 77b:
Majka postanawia zjeść karalucha. Michał woli z majonezem. Dzieci wyłącznie w parach. Grafik dał ciała i nie będzie esów floresów. Michał mdleje bo źle znosi ciążę. Majka idzie na łowy. Na lotnisku terroryści rozdają cukierki z okazji Święta Ziemi. Ekolodzy alarmują- 'Precz z papierkami!' Karaluch wyrwawszy się z trzewi, ucieka na Jamajkę. Epizodycznie zagrał Bronek a zaśpiewał Wesoły Donek.
Tags: medialny, przegląd, polityka, Majka, zapłodnienie
"Wieczór zapadł. Ogień osłabł. Wieś była w naszych rękach. Prowadzono nowych jeńców, szli nowi ranni nasi strzelcy. Wracając przez lasek na szosę, natknęli się oficerowie na mieszkańca Jabłoni, kopiącego grób żołnierski. Obok leżały trupy zmasakrowane w polskich żołnierskich mundurach. Byli to dwaj podoficerowie, zdemobilizowani gdzieś na drogach, którzy wracali do domu "po skończonej wojnie." Zamordowali ich bolszewicy i swoim zwyczajem, znanym nam jeszcze z 1920 r. obdarli trupy z odzienia.
Wojska sowieckie- wg opowiadania gospodarza- przybyły z Wisznicy. Obok oddziałów regularnych znajdował się oddział cywilnych dywersantów, przyprowadzony zza Bugu. Pułk 82 osadzał się dwoma batalionami na wsi, trzecim zaś na lesie, ciągnącym się na południe od wsi, zamykając szosę Wisznica- Parczew. Reszta dywizji rozmieszczała się w rejonie: 83 p.p. w Kolanie, 84 p.p. w Puchowej Górze z jedną kompanią w Paszenkach, batalion 79 p.p. w Kalince, kawaleria dywizyjna w Paszenkach. Dowództwo dywizji we folwarku Kolano. Artyleria na stanowiskach. W tym ugrupowaniu zamierzał dowódca dywizji spędzić noc z 29 na 30 września. W Górze P.- gdzie się chwilowo zatrzymał sztab dywizji- znajdowało się kilkudziesięciu jeńców bolszewickich z jednym oficerem na czele.
(...) Przesłuchanie jeńców wykazało, że pochodzą z dawnej guberni czernichowskiej. Wszyscy są służby czynnej, przynależą do batalionu o jakimś wysokim numerze ponad 400 i są przeważnie rolnikami z kołchozu. Wygląd ich jest pożałowania godny. Młodzi chłopcy, w wieku od 21 do 22 lat, przedstawiali obraz ruiny fizycznej. Chudzi, z zapadniętymi piersiami, robili wrażenie ludzi zagładzanych od pierwszych chwil swego życia. Umundurowanie tandetne, drelichy- przeważnie łatane- stare, zużyte obuwie. Jedynie płaszcze mieli sukienne, bez guzików, tylko z haftką u kołnierza. Uzbrojenie było podobne do umundurowania. Broń piechoty starego typu, znana nam dobrze z wojny światowej i z 1920 roku. Czołg słabo opancerzony, podziurawiony przez nasze kb. amunicją ppanc. Jedynym nowoczesnym sprzętem był c.k.m. czołga i kb. z lunetkami, w jakie byli wyposażeni oficerowie i komisarze.
Żołnierze sowieccy początkowo nadrabiają minami: pytają, czy mogą nam mówić "towarzyszu", sami jednak wkrótce przechodzą na "pan." Z Polakami bić się nie chcą. Muszą jednak, bo im zagrożono, że w razie oporu będą wystrzelani. W czasie walki pilnują ich oficerowie i komisarze. Gdy szli do Polski, naprzód mówiono im, że to ćwiczenia. Po przekroczeniu granicy ogłoszono, że idą na wojnę z Niemcami: nawet się ucieszyli. Nawet wtedy jednak nie wydano im ostrej amunicji. Dopiero jednego dnia otrzymali ostre naboje i zawiadomiono ich, że będą się bili z Polakami. Po przesłuchaniu jeńców, dowódca dywizji powiedział im, że dnia następnego będą odesłani w tył i będą mogli wrócić do swych oddziałów, albo do Niemców, którzy są przecież ich sprzymierzeńcami. Rzeczywiście trudno było wlec ich ze sobą. Obozów jeńców nie mieliśmy. Reakcja ich była niespodziana. Jeńcy zaczęli błagać, żeby ich nie odsyłać. Zaczęły się skargi na stosunki w kraju i w wojsku. Opowiadali o nędzy, o złym traktowaniu. Dopiero po wejściu do Polski zobaczyli, jak inni ludzie żyją: "u was są sami amerykanie; każdy ma chałupę, ziemię, nawet dachy na domach są całe"- mówili.
(...) Żołnierz nasz słuchał ich opowiadań. Słuchał też ich własny oficer: nie był chyba zbyt zbudowany. Dziwiliśmy się wszyscy. Spodziewaliśmy się raczej fanatyzmu i braku krytycyzmu. Bili się przecież dobrze i bardzo ofiarnie. Gdy już wyczerpali swe wszystkie argumenty zaczęli prosić, aby ich wcielić do polskich oddziałów. Nie wiadomo, czy była to tak silna i bezkrytyczna nienawiść do Niemca, czy tylko taka wielka obawa przed powrotem do swoich, ale przysięgali, że będą nam wierni w walce i pójdą wszędzie z nami.
(...)Wcieliliśmy naszych jeńców do oddziałów. Bili się z nami do końca, byli wiernymi i oddanymi nam towarzyszami. Poszli z nami do niewoli niemieckiej i może dopiero wtedy rozpoczęła się ich tragedia."
Za: A. Epler, Ostatni żołnierz polski kampanii roku 1939, Warszawa 1989 [reprint z 1942], s. 76- 78.
"(...)Rejon Milanowa, Parczewa, Suchowoli, był od kilku dni terenem bezkrwawych działań sowieckich. Pod osłoną wojska przyjeżdżały samochody z bibułą i agitatorami, którzy przemawiali z samochodów do ludności, chwaląc ład i dobrobyt sowiecki i wzywając do współpracy w walce z białymi kapitalistami i ziemiaństwem. W Łukowie przemawiał do Żydów w żargonie agitator (chodzi oczywiście o jidysz- Unicorn), sprowadzony z głębi Rosji i mowę swą zakończył okrzykiem: "Niech żyje czerwona Polska! Hańba Hitlerowi!" Ludność miejscowa była wyraźnie wrogo usposobiona dla bolszewizmu.
(...)Dotychczas pojawienie się oddziałów bolszewickich miało zwykle jako jedyny wynik aresztowanie księży, ziemian i tych włościan i robotników, którzy się za aresztowanymi wstawiali", ibidem, s. 81.
Tags: Sowiety, wojna, historia, 1939, polityka, Polska, Epler