You are currently viewing archive for January 2012
W dawnych smutnych czasach, gdy były dwa programy w telewizji a lud wolał ze sobą rozmawiać niż grillować i smsować omijano cenzurę stosując rozmaite niedopowiedzenia i wytrychy słowne, aluzje i ironiczne podteksty. Dzisiaj, w dobie kilkuset kanałów wszystkie głównonurtowe sprowadzają się do trzech kwestii wspaniale ukazanych w filmie Oni żyją, skądinąd rzadko powtarzanym (ciekawe dlaczego?
- sleep, sleep, sleep. Ów oryginalny motyw usypiania widza jest skuteczny z uwagi na poprzedni ustrój, gdzie wszyscy nie mieli niczego ale dało się zdobyć i pomimo, że każdy miał nic, zadowoleni byli prawie niektórzy. Mówiąc krótko, odwołanie do konsumpcji działa bo byliśmy głodni. Czy nadal jesteśmy głodni i napychamy brzuchy świństwem? Większość ludzisków powie- tak, w końcu ich sensem życia jest żarcie, picie i pieprzenie (przydałby się niemiecki literowiec z fressen ale zapomniałem). Kolor połączony z kupowaniem niepotrzebnych rzeczy i omijaniem spraw smutnych, niepotrzebnie angażujących mózg daje w rezultacie olbrzymią masę "szarych", których można obudzić w tylko jeden sposób, zabierając im ogłupiacza. Szklana pogoda z kolorem (jedyna różnica w porównaniu z PRLem) zalewa świat...szarzyzną. W podobny sposób podszedł do sprawy J. Dukaj w powieści Wroniec (polecam, wspaniałe ilustracje!):
"Adaś zrozumiał, że oni wszyscy tu wyszarzyli się na śmierć. I że wszystko było na odwrót. To nie Maszyna-Szarzyna zalewa ludzi szarością. To ludzie napędzają Maszynę-Szarzynę. A przez Maszynę — wszystkie telewizory w mieście i w kraju. Kineskopy działają w obie strony. Nawet jak kto nie chce — Maszyna-Telewizja go wyszarza. Najpierw oddaje jej Kolor. A potem ona żywi się szarością. Pokazuje ją na ekranach. Nadaje tylko to, czym ludzie ją nakarmili. A oni jeszcze chodzą po mieście i oszarzają domy, ulice, innych ludzi. Tutaj zaszło najdalej. Bo tutaj musiało się zacząć. Szarość z nich wybuchła. Wyszarzyli się na śmierć. A Maszyniści-Szarzyści, żeby dalej karmić Telewizję, wyciągnęli potem Maszynę na ulice. I tak prowadzą ją przez miasto dzielnica po dzielnicy. Rosnącą kineskopami, kablami, Elektroniką."
Za: J. Dukaj, Wroniec, Kraków 2009, s. 211.
To nie świat jest szary, to telewizja zabija w nas uczucia, podając podróbki.
Tags: Dukaj, Wroniec, neokomuna, pełzający, totalitaryzm, liberałów, szarzyzna, telewizja, cenzura
Temat wielokrotnie poruszany, mniej czy bardziej bezpośrednio, także na moim blogu. Dopóki nie znajdzie się odważny badacz, będziemy karmieni iluzją i tekstami w stylu: procent był niewielki, a na kierowniczych stanowiskach z rzadka bywali. Zbędne szczegóły w stylu kto był faktycznym kierownikiem czy wydającym dyspozycje oraz zmiany nazwisk pomija się wyniosłym, pseudonaukowym milczeniem. Tak samo białą plamą jest zachowanie mniejszości, w tym Żydów na Kresach w 1939 roku (chociaż nie tylko wtedy). W swoich dość dziwacznie (bo chaotycznie) napisanych wspomnieniach (albo raczej przyczynkach do dyskusji) T. Modelski dokonuje podsumowania tematu, który powinien zostać już dawno zbadany, opisany i nagłośniony. Dlaczego? Ponieważ to jest historia!
"Jeśli chodzi o Żydów rosyjskich oraz Żydów polskich w sowieckim aparacie NKWD, Stalin widział w nich element, który będzie bardziej okrutny wobec Polaków niż nawet polscy komuniści i tak wrogo nastawieni do Polaków orientacji zachodniej. Ale ta wrogość Stalinowi nie wystarczała, pragnął on „superwrogości". Podczas gdy polskiego komunistę z Polakiem o orientacji zachodniej łączyła wspólna narodowość, a dzielił jedynie system polityczny, to Żyda rosyjskiego czy nawet Żyda polskiego komunistę z etnicznym Polakiem dzielił zarówno element narodowy, jak i element systemu politycznego. Zaś z punktu widzenia Stalina Żydzi wychowani i wykształceni w polskim systemie edukacyjnym, w polskiej kulturze i polskim języku, a nie będąc polskimi patriotami, świetnie nadawali się do tego, aby wyładować swoją nienawiść, napięcie i niechęć na wszystkich Polakach o orientacji prozachodniej, jako na podwójnym wrogu. Ta grupa oficerów politycznych, prokuratorów oraz członków partii komunistycznej przybyła z Rosji do Polski z Armią Czerwoną w 1944 roku. Wszyscy przyjechali ubrani w polskie mundury, jakkolwiek Żydzi polscy mówili po polsku, ale Żydzi rosyjscy częstokroć nawet nie znali języka polskiego. I to właśnie oni stali się podstawą komunistycznej administracji w Polsce. Jak wynika z ich zeznań składanych przed władzami brytyjskimi, po wybraniu wolności na Zachodzie, owi administratorzy żydowskiego pochodzenia starali się pozostawać w cieniu, zasłaniając się najczęściej Polakami niewykształconymi, pochodzącymi z klasy robotniczej. Im to przyznawano oficjalne pozycje administracyjne i oni to właśnie reprezentowali owe urzędy na zewnątrz. Podczas gdy prawdziwi decydenci, Żydzi rosyjscy lub polscy decydowali o wymiarze kary, egzekucji, typie tortur i to oni stanowili prawdziwą władzę."
Za: T. Modelski, Byłem szefem wywiadu u Naczelnego Wodza, Warszawa 2009, s. 360.
Tags: Modelski, Żydzi, Sowiety, komunizm, dziel, rządź, historia, polityka, białe, plamy, podsumowanie, UB, terror
Bardzo często wielu przygłupów z tzw. partii zamieszanych mocno w okrągły stół próbuje relatywizować komunę, że owszem kiedyś było ostro ale później było miło, sympatycznie i w ogóle byliśmy najweselszym barakiem w obozie demoludów. Jest to kłamstwo, o czym zresztą świadczy uaktywnienie instytucji "nieznanych sprawców" w latach 80.tych XX wieku. Podobną bajką sprzedawaną na bezczelnego są twierdzenia o jakiejś niby niezależności mitycznego "wywiadu" w PRLu- również w okresie po stanie wojennym czy opowieści o kontroli naszego terytorium przez tylko i wyłącznie "polskie służby". Drobiazg, że w każdym okresie, po tworze zwanym Polską Ludową grasowały rozmaite hordy szpiegów i byliśmy przytuliskiem wrednych typów, terrorystów, umyka uwadze. W latach 70. tych i 80.tych XX wieku na Wybrzeżu ramię w ramię chodziły sowieckie i wschodnioniemieckie służby werbując na przyszłość rozwojowy narybek- pewna plotka głosi, że wtedy został zawerbowany jeden z filarów ruchu "liberalnego."
"Wspominając obserwacyjne działania KGB odnośnie wydarzeń poznańskich z czerwca 1956 roku, nie można pominąć milczeniem jego bezpośredniego w nich udziału. Jest bowiem faktem, iż siły sowieckie, w tym grupy bojowe KGB, brały bezpośredni udział w zdławieniu buntu Poznania. A oto dwa przykłady. 29 czerwca rano, około godziny 9.00, w rejonie ulicy Dąbrowskiego zatrzymała się kolumna „polskich" czołgów. Na pancerzach siedzieli czołgiści w polskich mundurach, posilając się dowiezionym właśnie im prowiantem. Mówili ze sobą po rosyjsku. Ci sami czołgiści, około godziny 9.20-9.25, otworzyli ogień z czołgowych kaemów i pistoletów maszynowych do grupy cywilów, którzy uchodząc przed pościgiem zorganizowanym przez bezpiekę, chcieli przedostać się na drugą stronę ulicy Dąbrowskiego. Wyskakując z bram kamienic ulicy Dąbrowskiego, na odcinku między ulicami Roosevelta i Kochanowskiego, dostali się pod ogień broni maszynowej czołgistów ze specjalnej grupy bojowej KGB, którą skierował poprzedniego dnia wieczorem do Poznania sowiecki generał w polskim mundurze, Stanisław Popławski.
Tenże generał Popławski wydał rozkaz rozstrzelania tych wszystkich oficerów i żołnierzy Wojska Polskiego, którzy odmówili wzięcia udziału w krwawej pacyfikacji Poznania. Wiemy już dziś, iż w nocy z 28 na 29 czerwca około godziny 3.00 przywieziono (pod silną eskortą UB) do Prosektorium Akademii Medycznej w Poznaniu przy ulicy Święcickiego, zwłoki dwunastu młodych podchorążych WP. Wszyscy zginęli od strzału w potylicę. Stąd o godzinie 6.00 rano zwłoki, po przeprowadzonej sekcji, wywieziono w nieznanym kierunku celem potajemnego pochówku. Nigdy żaden oficjalny komunikat w tej sprawie nie został wydany. Dopiero dziś wiemy, iż byli to czołgiści z trzech polskich czołgów, podchorążowie z Oficerskiej Szkoły Wojsk Pancernych, których maszyny wysłano na odsiecz gmachowi UB atakowanemu wówczas przez demonstrantów. Podchorążowie OSWP odmówili strzelania do demonstrantów, oddając swe czołgi ludziom. Zostali później aresztowani. Na rozkaz generała Popławskiego wywieziono ich na mały poligon położony w rejonie lotniska w Ławicy, gdzie zostali zastrzeleni przez ludzi ze specjalnego oddziału KGB.
Tych dwunastu sprawiedliwych zamordowano bez sądu i wyroku, tylko na rozkaz sowieckiego generała, będącego wówczas prawą ręką sowieckiego marszałka Rokossowskiego. Ponieważ, mimo ścisłej tajemnicy otaczającej ten mord, wieść o nim przedostała się do wiadomości poznańskiej społeczności, wydany został w czerwcu 1981 roku specjalny komunikat Naczelnej Prokuratury Wojskowej w Warszawie, ogłoszony w prasie, w radiu i telewizji, zapewniający, iż w roku 1956 władze wojskowe nie wydały żadnego wyroku śmierci wobec któregoś z żołnierzy Wojska Polskiego, i że żaden taki wyrok nie został wówczas wykonany. Być może wyroku rzeczywiście nie wykonano, mordując aresztowanych sowieckim zwyczajem bez osądzenia, wzorem katyńskim — strzałem w tył głowy."
Za: F. Bernaś, Mrok i mgła. Z dziejów KGB, Warszawa 1997, s. 647- 648.
Tags: KGB, komunizm, PRL, bezpieka, służby, 1956, agentura, Bernaś, mrok, mgła, Sowiety