
Zarządzanie to bardzo modne pojęcie. Mamy zarządzanie firmą, czasem, kulturą, zasobami ludzkimi...Po prostu eufemizm, tak jak nie mówimy już propaganda, dezinformacja i manipulacje lecz PR. W ramach zarządzania mieści się zwykła sztuka dla sztuki, chęć bisowania najbardziej prymitywnym (ale i widowiskowym!) odruchom gawiedzi.
Stąd mamy Dodę, mamy Donalda, mamy D jak dekiel czy M jak miłość. Wszystko dla ludu, przez lud i do przodu!
Nie ma już rządzenia. Rządzenie jest niemedialne, grozi omsknięciem w dół sondażowych słupków i zapowiada nieszczęścia: reformy, których "nikt" nie chce, procesy, które "nikogo"* nie interesują i twarze, którym "ten kraj" podziękował w wolnych, demokratycznie sterowanych wyborach :>
Rządzenie zakłada pewną troskę. O losy państwa, instytucje, ludzi i ich rozwój czy kulturę.
To zbędne. "Ten kraj" ma się rozwijać jak stalinowska Rosja, w pocie czoła wykuwamy nową świetlaną przyszłość.
Różnice? Kiedyś było 300% normy pracy, mniej i bardziej udawanej. Obecnie- 300% normy w...nieróbstwie, co uważane jest za najwyższy poziom rozwoju myśli społecznej.
"Przez nicnierobienie do gwiazd!" a w tle wre praca krasnoludków ze służb specjalnych:
http://www.niezalezna.pl/index.php/blog/show/id/101----
"Nikt"- XXI wieczny synonim człowieka, odpowiedzialnego, nowoczesnego i...nieistniejącego poza większymi skupiskami ludzkimi. Przejawem "nikogo" jest 500-osobowa próba sondażowa. Oczywiście telefoniczna.