Czym zajmują się urzędy? Głównie sobą i problemami wytwarzanymi w trakcie nienormalnego funkcjonowania. Oczywiście urząd to czajnik, pani/pan i papiery plus komputer ale gdyby ktoś nie wiedzial istnieje takie zjawisko jak klient zwany petentem. Powinno się mu udzielić porady lub umożliwić rozwiązać problem, w końcu jak administracja to administracja. W praktyce sami doskonale wiemy, że to iluzja. Owszem zdarzają się uczynni urzędnicy, niestety są gatunkiem pojawiającym się równie rzadko jak monetowe destrukty...Urząd nie byłby naszym ulubionym powodem do narzekań gdyby nie regulacje i nie mówię o ustawach, rozporządzeniach lecz o regulaminach. Jest ich wiele: pracy, wynagradzania, podnoszenia kwalifikacji, polityka bezpieczeństwa, polityka antykorupcyjna, różnorakie procedury działania i magiczne platformy obiegu dokumentów. Zamiast zmniejszyć obieg papierów (informatyzacja!) zachodzi dublowanie pracy, spory kompetencyjne i ogólny chaos.
Nic tak nie wkurwia jak nawiedzony urzędas próbujący wtłoczyć życie w sztywne ramy paragrafów i punktów. Mój znajomy złośliwie stwierdził, że brakuje mu w pracy regulaminu korzystania z biurka, gazety i sracza...Gorzej jeśli właśnie komuś podpowiedziałem pomysł, nie bijcie Prosta piłka na przykładzie- jest papier, papier sobie krąży, przy okazji należy go gdzieś tam wprowadzić do obiegu elektronicznego. Zaczynają się schody z przyporządkowaniem bo np. informatyk nie wprowadził oznaczeń teczek (biurokracja+informatyzacja= liczba!), czas leci, coś trzeba wykombinować, wrzucamy byle gdzie i nerka. Szansa, że nikt nie dojdzie jest spora. A gdy odkryją nasze bezeceństwa, cóż, trzeba powołać komisję. Komisje jak wiadomo nawet dzieciom, są powoływane po to, aby niczego nie wyjaśnić. Posiedzi się, pogada i ustali kolejny schemat działania, który za tydzień będzie musiał zostać zmieniony bo nijak nie pasuje do specyfiki pracy naszego urzędu, podobnie zresztą jak kolejne 4 programy kupione i czasem używane...Ostatnim hitem informatyzacji jest przemiana miejscowych aktów prawnych w elektroniczne z bezpiecznym podpisem również elektronicznym, certyfikatem. Nie muszę chyba dodawać, że w praniu wyjdzie z tego chaos, parodia i zgrzytanie zębów? No i tak właśnie działa urząd, pracownicy dostają zadanie, chcą je wykonać, niestety im więcej "ułatwień"- tym więcej czasu praca zajmuje. Wspomniany znajomy nazwał to "teorią nieskończonego pędu ku doskonałości ze skończonym czynnikiem kierowniczym". Skończonym czyli idiotycznym...
Tags: urzędy, biurokracja, informatyzacja, bzdety, regulacje