W oryginalnym cytacie brzmiało to nieco inaczej, tak jak podałem sugeruje jakieś niecne czyny. Publiczna czyli niczyja, wcześniej publiczna oznaczało ogólnodostępną, społeczną i było niezbyt zachęcającym powodem do odwiedzin. Tak jak pierwsze kina, które nazywano siedliskiem bakterii, syfu wszelakiego i narzędziem demoralizacji młodzieży urywającej się ze szkoły lub pracy na krótki bezdźwiękowy seans.
Pewna gazeta, skrajnie lewicowa, zwana dla niepoznaki Aborczą oburzyła się, że widmo krąży po Polsce. Niestety dla redaktorów, nie jest to widmo komunizmu. Jest to widmo historii walącej twardo po pyskach konfidentów, oszustów i klakierów. Widmo całkiem żwawe, skoro wydali z siebie skowyt ranionego smoka. Dziwnym trafem młodzian, który poinformował redakcję jakoś jest anonimowy. W innych przypadkach zdejmowania krzyży uczniowie byli odważni, rzucali się nawet na profesorów, równo z imienia i nazwiska. A teraz co? Anonim, ktory jest tak wiarygodny jak mieszkający koło mego domu Yeti...
No ok, przypuśćmy, że ów uczeń istnieje. Ponoć oburza go sprowadzenie okrąglaka do ochlejstwa. Redaktorzy zapewne nie zrozumieli do końca żalu ucznia. Jemu wcale nie chodziło o "jakieś tam historie publiczne", każdemu byłoby żal takiej biby, w której nie można uczestniczyć. Kiedyś było "Wałęsa, dawaj moje 100 milionów!" czy dzisiaj będzie "Wałęsa, kopsnij flachę z człowiekiem honoru?" Jest nauka, są obrazki (bez gołej baby), jest sensacja, muzyka i nawet przekaz umoralniający (nie pij tyle bo...). Rozumiem, że pod płaszczem szkoły przemycono osobistą tragedię mentora, ale żeby się wstydzić picia z człowiekami honoru? Oj, Adamie batem ich, batem!
Tags: Aborcza, wystawa, historia, okrąglak