Trybun ludowy, niesmaczny i niezdrowy...Kontra Terlikowskiego:
"Prawdziwy konserwatysta, zdaniem Jacka Żakowskiego, jest za aborcją, za związkami homoseksualnymi i adopcją przez nich dzieci, a także za eutanazją. A od lewicowca różni się tylko nazwą - pisze publicysta "Rzeczpospolitej".
Jacek Żakowski napisał kolejny ważny tekst. Ważny, bo pokazujący w całej rozciągłości nie tylko plany polskiej lewicy, ale także jej "intelektualną głębię" oraz całkowity brak umiejętności już nawet nie dialogu, ale normalnej rozmowy. Odpowiedzią bowiem na moją krótką recenzję czerwonej książeczki "Krytyki Politycznej" ma być, zdaniem Żakowskiego, pełen inwektyw, przezwisk i barwnych porównań tekst, w którym brakuje tylko jednego - racjonalnych argumentów.
Intelektualna moc lewicy
Miejsce argumentów zajmują bowiem w tekście intelektualnego guru nowej polskiej lewicy inwektywy i stygmatyzujące porównania. "Kołtun", niedemokratyczna prawica to jedne z najdelikatniejszych określeń, jakich używa Żakowski. Próbuje także postraszyćczytelników i służyć ma temu nieustające porównywanie mnie do Romana Giertycha, który jako żywo z moją recenzją ani z moimi poglądami nie ma nic wspólnego.
Po co więc Giertych pojawia się w tekście Żakowskiego? W roli czarnego luda, wywołującego zgorszenie, straszaka na polską inteligencję. Ale akurat że z recenzją czerwonej książeczki czy moimi poglądami nie ma to nic wspólnego, to już Żakowskiemu absolutnie nie przeszkadza.
Równie symptomatyczne dla poglądów polskiej lewicy są wciąż powracające argumenty z autorytetu. Wrzucone w tok narracji nazwiska Billa Gatesa czy Warrena Buffetta mają przemawiać za odebraniem dzieciom dorobku rodziców. Wobec takich autorytetów, zdaniem Żakowskiego, nie pozostaje już nic, tylko milczenie z rozdziawioną gębą.
Problem w tym, że argument z autorytetu jest, co wiadomo od czasów średniowiecza, najgorszy z możliwych. I gdyby nawet Jacek Żakowski dorzucił do listy wymienionych już przez siebie zwolenników zalegalizowania przez państwo grabieży jeszcze Jürgena Habermasa, Ulricha Becka czy Richarda Rorty'ego, to nic nie dodałby do wagi swoich argumentów. Pozostałyby tak samo miałkie jak poprzednio.
Odebrać wolność wyboru
Bo trudno na poważnie traktować argument, że 100-procentowy podatek spadkowy ma chronić majątek przed roztrwonieniem przez dzieci playboyów. Trudno, bo państwu nic do tego, co zrobimy z naszymi pieniędzmi lub z pieniędzmi, które odziedziczyliśmy po naszych rodzicach. Możemy je roztrwonić, przepuścić w kasynach, przeznaczyć na cele charytatywne albo pomnożyć. Założenie, że jest inaczej, oznacza oddanie państwu naszej wolności ekonomicznej, którego nie da się niczym usprawiedliwić. Idąc dalej tropem myśli Jacka Żakowskiego, należałoby odebrać ludziom prawo do pensji, bo też mogą przeznaczyć ją na rzeczy nieodpowiednie z punktu widzenia państwa, np. na lepsze wykształcenie swoich dzieci, co - zdaniem Żakowskiego - nie oznacza normalnej i naturalnej troski rodzicielskiej, lecz jest przejawem mentalności feudalnej. Zamiast pensji państwo powinno więc wydawać talony na jedzenie i rozrywki. To by była dopiero równość.
Trudno też traktować poważnie zapewnienia, że 100-procentowy podatek od spadków ma pomóc w wyrównaniu szans. Ten cel można bowiem realizować pomagając biednym, a zabierając bogatym to, co chcą przekazać dzieciom. W taki sposób można najwyżej doprowadzić do urawniłowki, a nie pomóc komukolwiek.
Inna rzecz, że wszystko wskazuje na to, że nie o pomoc biednym chodzi. Cel jest inny - podważenie znaczenia rodziny. Zastąpienie heteroseksualnych związków kobiety i mężczyzny czymś innym. Czym? Tego nie formułuje Żakowski wprost, ale nagromadzenie epitetów wobec normalnych rodzin pokazuje tę sprawę zupełnie jasno.
Dyskurs publiczny
Jeszcze zabawniej zostaje zarysowana sfera debaty publicznej. Żakowski nie odbiera wprawdzie ludziom prawa do wolności poglądów. Przyznaje nawet, że można być konserwatystą. O ile oczywiście popiera się wszystkie postulaty społeczne lewicy. Prawdziwy konserwatysta jest bowiem, zdaniem Żakowskiego, za aborcją, za związkami homoseksualnymi i adopcją przez nich dzieci, a także za eutanazją. A od lewicy różni się tylko nazwą.
W ten sposób zresztą Jacek Żakowski doprowadził swoje myślenie do całkowitego absurdu. Zachowuje się bowiem jak zwolennik prohibicji, który zgadza się na to, żeby w sklepach można było kupić wódkę, ale tylko pod warunkiem, że będzie ona bezalkoholowa."
Za:
http://www.rzeczpospolita.pl/dodatki/opinie_070626/opinie_a_3.html