date20 Dec.0719:41 print Print artBohaterowie cichego frontu

 

Bohaterowie polskiego wywiadu w II wojnie światowej.

Ppłk. dypl. Jan Kowalewski (1892-1965)
 
"Ppłk dypl. Jan Kowalewski, jeden z najwybitniejszych polskich wywiadowców II wojny światowej, urodził się w roku 1892 w Łodzi. W latach 1909-1913 studiował na wydziale chemicznym uniwersytetu w belgijskim Liège. Zmobilizowany w czasie I wojny światowej, ukończył z wyróżnieniem szkołę oficerską w Kijowie, następnie zaś walczył przeciw wojskom państw centralnych na froncie białoruskim i rumuńskim. Po bolszewickim zamachu stanu, wziął udział w akcji tworzenia oddziałów polskich; mianowano go wiceprzewodniczącym polskiego komitetu wojskowego na froncie rumuńskim. W grudniu 1918 r. dołączył do 4. Dywizji Strzelców gen. Lucjana Żeligowskiego, z którą w maju 1919 r. przedostał się do Polski w charakterze szefa komórki wywiadowczej jej sztabu. Został kierownikiem służby radiowywiadowczej w Naczelnym Dowództwie, oddając na tym polu w czasie wojny polsko-bolszewickiej wielkie zasługi, za co otrzymał Krzyż Virtuti Militari. Wielki wkład Kowalewskiego w zbudowanie struktur polskiego radiowywiadu oraz przyczynienie się przez jego samego do zwycięstwa w wojnie z bolszewikami poprzez łamanie szyfrów sowieckich opisał w wydanej ostatnio książce pt. „Zanim złamano «Enigmę». Polski radiowywiad podczas wojny z bolszewicką Rosją 1918-1920” dr Grzegorz Nowik z Wojskowego Biura Badań Historycznych.
 
Jako szef „dwójki” w sztabie komendy powstańczej, Kowalewski brał udział w III Powstaniu Śląskim. W 1923 r. w Akademii Wojskowej w Tokio prowadził kurs radiowywiadowczy. W roku 1928 ukończył paryską École Supérieure de Guerre. W latach 1929-1933 pełnił funkcję attaché wojskowego RP w Moskwie. Po uznaniu go w ZSRR za persona non grata, objął attachat w Bukareszcie, gdzie przebywał do roku 1937. Na obu placówkach wypełniał misje specjalne, zlecane mu przez darzącego go zaufaniem Marszałka Piłsudskiego. Po powrocie do Polski, został „szefem sztabu” Obozu Zjednoczenia Narodowego, gdzie nie zagrzał długo miejsca, jako zwolennik współpracy z częścią opozycji. W tymże samym roku 1937 mianowano go dyrektorem powiązanego z Oddziałem II SG państwowego przedsiębiorstwa „TISSA” (Towarzystwo Importu Surowców), nabywającego na potrzeby polskiego przemysłu wojennego surowce strategiczne.
We wrześniu 1939 r., po ewakuacji do Rumunii, ppłk Kowalewski działał w bukareszteńskim komitecie ds. pomocy polskim uchodźcom, którym także kierował. W styczniu roku następnego udał się do Francji. W Paryżu, na zlecenie generała Sikorskiego, współtworzył plan skierowanej przeciw Niemcom alianckiej ofensywy na Bałkanach. Przed upadkiem Francji ewakuował się z Paryża i przez Hiszpanię dotarł do Portugalii, gdzie został członkiem komitetu ds. uchodźców, najpierw w Figueira da Foz, a następnie w Lizbonie. Działał tam także w założonym z jego inicjatywy w listopadzie 1940 r. międzysojuszniczym komitecie tego typu.
 
Po przybyciu do stolicy Portugalii, pierwszy kontakt ppłk Kowalewski nawiązał, poza poselstwem polskim, ze swym starym znajomym Jeanem Pangalem, posłem rumuńskim w Lizbonie, rezydującym w luksusowym hotelu „Avenida Palace”, słynnym gnieździe lizbońskiego szpiegostwa. Dysponował on kontaktami i środkami potrzebnymi do realizacji głównego swego celu: doprowadzenia do przejścia Rumunii, a także Węgier i Włoch do obozu alianckiego. Pangal był znanym rumuńskim politykiem centroprawicowym, przed wojną także dyplomatą. W czasie wojny światowej mianowano go posłem w Lizbonie.
 
Pod koniec 1941 r. Conducător Antonescu zdymisjonował go za zbyt proalianckie stanowisko. Pangal pozostał w stolicy Portugalii w charakterze prywatnym. Jego działalność była „subsydiowana” przez polski MSZ, MSW oraz prawdopodobnie także wywiad wojskowy. Na terenie Lizbony Pangal rozwinął ożywioną aktywność polityczną, utrzymując kontakty zarówno z Anglosasami, Niemcami, Japończykami i Węgrami. Podstawą jego działalności była relacja z ppłk. Kowalewskim, którego dyrektywom lojalnie się podporządkowywał, oddając mu zresztą wiele cennych przysług. Z czasem stał się najcenniejszym współpracownikiem polskiego oficera. Pangal był dla Polaków szczególnie wartościowy, ponieważ wykazywał największy walor praktyczny z całej grupy „Wolnych Rumunów”, przeciwstawiających się polityce marszałka Antonescu.
(...)
Placówka lizbońska stała się, obok działalności organizacji we Francji, niewątpliwie najważniejszym ogniwem polskiej Akcji Kontynentalnej. Misja kierowana przez ppłk. Kowalewskiego była zresztą oceniana przez polski MSW lepiej od placówki francuskiej. Akcja Kontynentalna na terenie Francji i Belgii posiadała jednakże zupełnie odmienny i wyjątkowy charakter, ponieważ planowano tam udział polskich skupisk w operacjach wojskowych.
Placówkę w stolicy Portugalii traktowano jako centralny i węzłowy punkt organizacji kontynentalnej. Polski oficer, używający pseudonimu „Piotr”, a następnie „Nart”, spełniał na terenie Lizbony bardzo ważne i odpowiedzialne zadania. Właściwie wszystkie nici Akcji Kontynentalnej zbiegały się w willi „Ginalda” w podlizbońskim Monte Estoril, gdzie Kowalewski dysponował własnym krótkofalowym nadajnikiem radiowym. W jego ręku koncentrowały się liczne drogi łączności w związku z pracami MSW w porozumieniu z brytyjskim Ministerstwem Wojny Ekonomicznej na terenach okupowanych przez Niemców. Pierwszym zleceniem Naczelnego Wodza dla ppłk. Kowalewskiego było nawiązanie kontaktu z polskim ruchem oporu we Francji. Rozpoczęła się żmudna praca, która doprowadziła do zorganizowania tajnych linii komunikacyjnych z Francją, a nawet z Krajem. Lizbona stała się niezwykle ważnym punktem tranzytowym na linii Londyn-Francja, a także Londyn-Szwajcaria (a stamtąd Włochy), wykorzystywanym do przerzutu ludzi oraz łączności „materialnej”, czyli przekazywania listów, środków technicznych oraz pieniędzy.
 
W ramach polsko-angielskiej umowy, Kowalewski miał także zlecone przez gen. Sikorskiego zadania obserwacji działań politycznych Osi na kontynencie oraz dywersji politycznej wśród jej satelitów.
 
W pierwszym rzędzie dostarczał „świeżych” informacji z Francji, uzyskiwanych od przyjezdnych. Następnie danych natury wojskowej, które – jak twierdziło polskie MSW – podnosiły autorytet resortu i jego lizbońskiej stacji u Anglików. Ppłk Kowalewski opracowywał także dla MSW prasę pochodzącą z terytoriów okupowanych oraz portugalską. Miał ponadto za zadanie dyskretną współpracę z portugalskimi kręgami antyniemieckimi, które mogły dać obywatelom polskim oparcie na tym ważnym terenie przelotowym, jakim była Portugalia. Jako jedyny Polak wchodził w skład powołanego w październiku 1943 r. pierwszego zarządu United Nations Club w charakterze skarbnika.
 
Głównym celem ppłk. Kowalewskiego było stworzenie dla swej działalności odpowiedniej „pokrywki”, która dałaby możność uniknięcia zdemaskowania przez niemieckich agentów. Było to szczególnie trudne w tak niewielkiej stolicy, gdzie hitlerowskie agendy były nader rozbudowane, a tzw. policja międzynarodowa PVDE, tajna policja polityczna reżimu Salazara, spełniająca na wzór iberyjski także funkcje kontrwywiadowcze, bardzo dobrze poinformowana o obecności cudzoziemców. Stąd konieczne było zbudowanie piramidalnego wręcz systemu kamuflażu prawdziwej działalności.
 
Składał się on z czterech „zasłon”: znanych powszechnie rozległych kontaktów politycznych polskiego oficera, oficjalnego biura wycinków, które pozwalało m.in. na prenumerowanie polskiej prasy gadzinowej z Generalnego Gubernatorstwa, przedsiębiorstwa handlu międzynarodowego, które rzeczywiście prowadziło normalne transakcje oraz czterotonowego kutra rybackiego, miejsca spotkań i środka do ewentualnej ewakuacji, który został jednak niebawem zniszczony przez cyklon w porcie Cascais i zastąpiony przez zwykłą łódź. Pod przykrywką tych „zasłon”, ppłk Kowalewski rozpoczął tajną robotę wywiadowczą, dysponując ponadto kilkoma „melinami” (w znaczeniu mieszkań kontaktowych), w tym także poza Lizboną. Najważniejszą była wspomniana willa „Ginalda” w Monte Estoril, gdzie Polak utrzymywał kontakty ze swymi rozmówcami, reprezentującymi satelickie państwa Osi, co z czasem stało się jego najważniejszym zadaniem natury politycznej. Sam Kowalewski mieszkał z żoną i nieletnią córką w skromnym pensjonacie w centrum Lizbony.
 
O wadze, jaką przywiązywano w polskim rządzie emigracyjnym do działalności podpułkownika świadczy troska MSW, by w żadnym wypadku nie ryzykował on pozostania pod spodziewaną okupacją niemiecką Portugalii, udając się w razie zaistnienia takiej konieczności do Afryki Północnej. Minister pisał: „Korzystam z tej sposobności, by podziękować Panu Pułkownikowi za znakomitą pracę polityczną i organizacyjną, jaką Pan Pułkownik w Lizbonie spełnia. Stwierdzam z przyjemnością, że wszystkie nadzieje, jakie ta placówka rokowała, spełniają się w całej pełni”.
 
Kolejnym elementem planu ppłk. Kowalewskiego był nacisk na rządy „Trójnoga” w celu prowadzenia „akcji negatywnej” wymierzonej przeciwko Niemcom. Jeżeli natychmiastowe zaprzestanie uczestnictwa tych krajów w wojnie było na razie niemożliwe, to zamierzano dążyć do ograniczania wysiłku wojennego do minimum. Elementem tej akcji był warunek niepodejmowania współdziałania z Niemcami w zbrodniach przeciw ludzkości, przede wszystkim w masowej eksterminacji Żydów i osób żydowskiego pochodzenia. Obejmowało to także zalecenie niedopuszczania do rozpraszania sił narodowych na froncie wschodnim, zaprzestanie dostaw dla Niemców oraz pomoc dla uchodźców i funkcjonariuszy alianckich na terenie tych państw.
 
Po skonstatowaniu dużego wysiłku Węgrów, Rumunów i Włochów w „akcji negatywnej” przyszła kolej na „akcję pozytywną”, mającą wewnętrznie przygotować te kraje do przejścia do obozu przeciwnego. Nie doszło do tego jednak z uwagi na ustalony w styczniu 1943 r. w Casablance przez Churchilla i Roosevelta warunek „bezwarunkowej kapitulacji” państw Osi, a przede wszystkim w wyniku rezultatów konferencji teherańskiej, wedle ustaleń której cała środkowowschodnia Europa miała się znaleźć w sowieckiej strefie wpływów. O tym ostatnim jednak Kowalewski nie wiedział, próbując w dalszym ciągu kontynuować realizowanie swego dalekosiężnego planu. Nie wiedział także, że to Sowieci postawili w Teheranie warunek, by Kowalewskiego odwołać, co udało się ustalić na podstawie dokumentacji brytyjskiej. Pokazuje to, jak wielką rolę polski oficer odgrywał.
 
 
Zamierzeniem polskiego oficera było takie sterowanie informacjami, by alianci podjęli najsłuszniejszą w jego mniemaniu decyzję otwarcia drugiego frontu na Bałkanach. Miało to umożliwić armiom węgierskiej i rumuńskiej wystąpienie przeciwko Niemcom u boku aliantów zachodnich, przy równoczesnym zapobiegnięciu sowieckiej okupacji tych krajów, co w nich samych uznawano na ogół za największe zagrożenie.
Dzięki ppłk. Kowalewskiemu uchwycono dość szybko fakt nerwowego poszukiwania przez Włochów dróg do kompromisu z aliantami. Jednakże Brytyjczycy nie pozostawiali Polakom w odniesieniu do Italii tak dużego pola manewru, jak wobec Rumunów, czy Węgrów. Wykluczało to akcje przedsiębrane na własną rękę oraz powodowało stosunkowo duże zaangażowanie polskiej dyplomacji, która spełniała rolę czynnika łagodzącego wrażenie prowadzenia z Włochami przez polskiego oficera poważnych rozmów
 
 Stąd też w rozmowach z nimi, podobnie jak i Rumunami oraz Węgrami, wspierał ppłk. Kowalewskiego były poseł w Budapeszcie i Bukareszcie, a także wiceminister spraw zagranicznych za czasów ministerium Józefa Becka, Jan Szembek. Na podstawie jego raportów szef polskiej dyplomacji relacjonował ministrowi spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii Anthony’emu Edenowi dążenie Włochów, Węgrów i Rumunów, m.in. za polskim pośrednictwem (poprzez Kowalewskiego i Szembeka), do przygotowania przejścia ich krajów na stronę sprzymierzonych. Brytyjski rząd propozycji tych nie podjął. Edward Raczyński zmuszony był wydać, na prośbę Anglików, polecenie ograniczenia kalibru rozmów przede wszystkim z Włochami. Ówczesny szef dyplomacji polskiej uzyskał w okresie późniejszym informację, że Stalin generalnie „sprzeciwił się prowadzeniu takich rozmów” z tymi trzema państwami."
Za: IPN. 
 Osobom zainteresowanym polecam-> Księga Chwały Wywiadu Polskiego.
 
 

altCategory: General autorPosted by: unicorn
ViewViewed: 4483 times.KarmaRating: 149/345 positive. ViewVote: [up+¦down-]