
"Butny dżihadysta staje się alter ego maltretowanej irańskiej prostytutki - pisze felietonista „Asia Times", ukrywający się pod pseudonimem Spengler.
Spadająca liczba urodzin sprawi, że wkrótce Iran będzie uginać się pod brzemieniem ludzi starych. Ich liczba zbliży się w ciągu jednego pokolenia do poziomu, z jakim mamy teraz do czynienia w Europie Zachodniej. Co skłania kobiety do tego, by sprzedawać swoje ciała, zamiast realizować się jako matki? Nie chodzi tylko o biedę, bo biedne kobiety rodzą dzieci na całym świecie. Miliony Iranek odrzucają macierzyństwo w poczuciu beznadziei i wykorzenienia.
Według opozycyjnych socjologów w samym Teheranie jest co najmniej 300 tys. prostytutek. Reżim waha się między represjonowaniem a sankcjonowaniem prostytucji w postaci „małżeństw tymczasowych", które dopuszcza szyickie prawo. W tym drugim przypadku muzułmańscy duchowni stają się alfonsami pobierającymi opłatę za zatwierdzenie kilku takich małżeństw dziennie. Iranki stanowią 10-15 proc. ogółu prostytutek pracujących w domach publicznych w Holandii, Belgii oraz we Włoszech. „Fatima" z Persji stała się równie znana co „Natasza" z Białorusi. Wraz z koleżankami z Bośni, Albanii, Czeczenii irańskie prostytutki są żywym dowodem rozkładu tradycyjnego muzułmańskiego społeczeństwa.
Te same siatki, które handlują kobietami, organizują również nielegalny przerzut przez granice wojowników dżihadu, a nieraz pieniądze zarobione na przemycie ludzi przekazywane są na konta terrorystów. Od Dżakarty przez Kuala Lumpur po Sarajewo, gangi kryminalistów sprzedających kobiety niczym niewolnice pokrywają się z siatkami terrorystycznymi. Cena za muzulmankę o europejskim wyglądzie, która mogłaby przenieść w wyznaczone miejsce śmiercionośny ładunek, wynosi w tej chwili ponad sto tysięcy dolarów. Perska dziwka jak cień podąża za żołnierzem dżihadu, z którym łączy ją pakt narodowego samobójstwa."
Za: "Forum", nr 1/2008, s. 15.