date06 Jun.0819:57 print Print artW soczewce historii

"Focus Historia" jest ciekawym pismem. Naprawdę. Czytam od początku i pomimo wielu uwag nie potrafię znaleźć niczego podobnego, luźnego acz przyciągającego czytelnika. Osobiście uważam, że pismo zasługuje na dobrą trójkę z plusem a za tematykę PRL-u piątkę.

 

Oczywiście wiele analiz robionych jest w pośpiechu, tematy często są przedstawiane z jednej strony lub ledwo zarysowane ale takie są realia popkultury. Zawodowy historyk z przyjemnością poczyta, czasami się pośmieje, wkurzy czy zaduma nad pogonią za newsem- sensacja musi być również w historii, tak? Przeciętny łykacz popkultury bierze wszystko jak leci, nieraz tylko pomstuje przy tekstach nie zgadzających się z jego linią polityczną- to argument za tym, że tzw. lewica czy lewacy rzadko kupują podobne pisma, historyczne czy kulturalne- po prostu są tam za trudne teksty smile


Trudno zająć mi konkretne stanowisko w tej sprawie ponieważ budzi się we mnie potwór historyczny*- z jednej strony spragniony rozrywki łykacz, a z drugiej zawodowy historyk karmiony monografiami IPN-u (zdrówko! panowie!)

Tym bardziej nieprzyjemnie się zdziwiłem "osławionym" artykułem A. Górskiego ratującym Wałęsę z objęć Bolka.

W mediach pokawałkowano artykuł i "sensacyjny" dokument na milion sposobów.

Pomijam tutaj wątek badania źródła, na który zwrócił uwagę prof. Paczkowski, bo to dosyć zabawne-swoista licytacja "dziennikarstwem śledczym". Wyszło śmiesznie-nowość! sensacja! nieznany dokument z krainy X!

Pierwsze wrażenie z przeczytania jest takie, że...artykuł kompletnie nie pasuje klimatem do reszty numeru, co raczej rzadko się zdarza. Również styl jest wymuszony, jakby autor notki pisał na torturach. Może sam się wstydził?

Jak zwykle w świecie dezinformacji bywa umknęły rzeczy istotne. Postaram się je pokrótce nakreślić. Oto smakowite fragmenty artykułu a w zasadzie notki:

"Źródłem informacji, której głównym figurantem jest nie Lech Wałęsa, ale inny stoczniowiec Henryk Lenarciak (zmarły tragicznie w 2006 roku) był tajny współpracownik o pseudonimie „Kolega". Ten z kolei - zdaniem Krzysztofa Wyszkowskiego, dziś głównego adwersarza Lecha Wałęsy - to znajomy tego ostatniego z pracy w stoczni i w Wolnych Związkach Zawodowych Jerzy K.
„Kolega" - co wiadomo z innych materiałów - donosił na kolegów przez 10 lat. Został do tego zmuszony szantażem, bo jakoby podczas słynnych zamieszek w grudniu 1970 r. paradował z bronią zdobytą na milicjancie pod KW PZPR."
To ważny fragment ponieważ prof. Paczkowski na boczku strony smile stwierdza, że:
"Ten dokument przemawia na korzyść Wałęsy. Przyjmując, że jest autentyczny, ja interpretuję go w następujący sposób: Wałęsa po stosunkowo krótkim okresie współpracy z SB, zaczął się wycofywać i nie udzielał już informacji jako tajny współpracownik. Natomiast był- jak z tego dokumentu wynika- dyscyplinowany za zachowania i wypowiedzi, określane przez oficerów bezpieki jako naganne.
Nawiasem mówiąc, dokument, opublikowany przez "Focusa Historia", w ogóle nie potwierdza współpracy Wałęsy z bezpieką, choć należy pamiętać, że figurantem raportu jest Lenarciak. Wałęsa występuje w nim jako negatywna- z punktu widzenia władzy- postać drugiego planu, a nie jako główny bohater."

Jak na historyka dość mało logiczne...Co możemy wywnioskować z tekstu?

Wersja 1: Wałęsa był nikim i został wypromowany. Właśnie za "złe zachowanie". Był bardziej wiarygodny. Zwróćcie uwagę na fragment-nie udzielał już informacji... Jeśli to prawda, pytanie dlaczego jeszcze żyje? Czy dlatego, że był nadal potrzebny jako figurant? "Zainteresowani" wiedzieli o agenturalności byłego prezydenta jednak temat był kryty. To wyjaśnia późniejsze wolty polityczne. Hak nadal jest silny?

Wersja 2: Wałęsa był nikim i naturalnie został przywódcą pomimo wielu groźnych przeciwników w "rodzinie". Sam obalił komunizm i Opatrzność pomogła mu w wyeliminowaniu związkowych konkurentów...Stał się pomnikiem.

Zabawne są kategoryczne stwierdzenia zawarte w artykule, np.:

"Jego raport, choć w innej sprawie, nie pozostawia wątpliwości: SB jest niezadowolone z Wałęsy." Zapytam złośliwie, no i?
"W świetle tego dokumentu teza Krzysztofa Wyszkowskiego, jakoby Noblista był czynnym agentem od 1970 do 1976 roku, wydaje się trudna do obronienia. Czy był nim kiedykolwiek i czy rzeczywiście przyznał się do tego w prywatnej rozmowie z innymi działaczami opozycji w 1979 r. - tego nie rozstrzygamy.
Z pewnością on sam wypowie się w tej sprawie.
Wkrótce ukaże się bowiem bardzo nagłośniona publikacja IPN, która ma - rzekomo - rozwiać wszelkie wątpliwości w kwestii, czy były prezydent RP był agentem bezpieki.
Wprawdzie nie znamy jeszcze jej treści, ale dobrze poinformowane źródła sugerują, że autorzy, historycy Instytutu Sławomir Cenckiewicz i Piotr Gontarczyk, dotarli do materiałów, kompromitujących legendę „Solidarności".
Oznacza to, że wyrok Sądu Lustracyjnego, który oczyścił Wałęsę z zarzutów współpracy z bezpieką, stał się jedynie wyzwaniem dla badaczy, aby drążyć tę sprawę dalej i głębiej, i udowodnić, iż wymiar sprawiedliwości jest w błędzie. Że sąd sądem, a sprawiedliwość, cokolwiek to znaczy, musi być po stronie tych, którzy nie wierzą w niewinność byłego prezydenta RP. Co więcej, niewykluczone, że w książce znajdą się sugestie, jakoby Wałęsa stał za niszczeniem esbeckich teczek w czasach swej prezydentury."
(Wszystkie cytaty za: "Focus Historia", nr 6/2008, s. 47- 49.
 
Innymi słowy sąd jest sprawiedliwy a ludzie to wilki. Poszukiwanie prawdy jest zamachem na demokrację a drążenie sprawy- w końcu na tym polega historia panowie! okazuje się w tym JEDNYM przypadku chamstwem...

Zestawiając to co powyżej z dodatkową atrakcją na stronie- dziwną i budzącą grozę karykaturę Wałęsy otrzymujemy materiał do analizy dla wprawnego mediasty.

Mamy przede wszystkim wyrazić szacunek dla legendy, współczuć, unieść się bezczelnością gryzipiórków, mało mających wspólnego z prawdą (jak szanowny redaktor...) oraz...zapomnieć o clou czyli agenturalności Wałęsy. Wprawiony czytelnik NCzasu spyta: "No i co człowieku, to klasyczne sztuczki stosowane od wieków. Gdzie tu sensacja?" Odpowiadam, że nigdzie. I to jest doskonałe podsumowanie "obrony".

Będąc realistą rozumiem rynek i uwarunkowania polityczno- medialne, jednak z najwyższym niesmakiem przyjmuję wszelkie próby korupcji- tym razem historycznej i kłamstwa...Szkoda, że niektórzy przyjmują "zlecenia" na sprawę, nie zastanawiając się jak to odbiorą czytelnicy.

Jeśli ktoś czytał artykuł niech podzieli się swoimi wrażeniami.

---------

Potwór historyczny- emanacja dziejów i argument, że jednak Polacy czytają i interesują się historią. Fakt, że albo starożytną albo najnowszą (Bolki, Staliny i USA)- niemniej uznajmy to za duży pozytyw na przyszłość.

altCategory: General autorPosted by: unicorn
ViewViewed: 3199 times.KarmaRating: 146/320 positive. ViewVote: [up+¦down-]