date27 Jul.0820:47 print Print artSowiecka pomoc dla Polski

 

Cykl czytankowy. Fragmenty z książki T. Żenczykowskiego, Dramatyczny rok 1945. Posługuję się wersją bibułową, wydaną w podziemiu- 1981:

"Delegacja rządu Osóbki- Morawskiego wyjechała wraz z Bierutem w połowie lutego 1945 r. do Moskwy na wezwanie Stalina, który chciał ich poinstruować po konferencji w Jałcie. Zamierzał dać im wytyczne dalszej linii politycznej.

W czasie rozmów delegacja zwróciła się do niego z prośbą o pomoc w odbudowie Warszawy. Stalin- chcąc zjednać sobie opinię Polaków- odniósł się do tej prośby pozytywnie. Wyraził swą zgodę niemal dokładnie w miesiąc po zajęciu ruin Warszawy przez wojska Berlinga i Armię Czerwoną. 18 lutego 1945 r. w rządowej gazecie Związku Radzieckiego "Izwiestia" ogłoszono uchwałę Rady Komisarzy Ludowych ZSRR o pomocy w odbudowie Warszawy, przyjętą po konsultacjach z rządami republik ukraińskiej, białoruskiej i litewskiej. Oto jej treść:

-Skierować do Polski niezbędną kadrę ekspertów, celem okazania pomocy w sporządzeniu planów odbudowy Warszawy. Załatwić pozytywnie prośbę rządu polskiego w sprawie okazania pomocy materialno- technicznej w pokryciu do pięćdziesięciu procent nakładów przewidzianych planem odbudowy głównych dzielnic Warszawy-


Bierut, Osóbka i Żymierski przebywający wówczas w Moskwie na czele delegacji Rządu Tymczasowego, natychmiast wysłali do Stalina dziękczynny adres, chwalący "bezprzykładnie szczodry udział" Związku Sowieckiego w odbudowie zniszczonej stolicy, zakończony takim zobowiązaniem:

-Naród polski całym sercem oceni tę pomoc i odpowie na nią wieczystą wdzięcznością oraz niezłomną przyjaźnią-

O tej hojności Stalina mówił jeszcze 5 maja 1945 r. na posiedzeniu KRN ówczesny prezydent Warszawy, Stanisław Tołwiński. Wspominał, że w marcu była w Warszawie grupa sowieckich rzeczoznawców z premierem rządu ukraińskiego Chruszczowem na czele, która udzieliła wskazówek polskim inżynierom, pochłoniętym już od paru tygodni odbudową miasta.

Dziękował gorąco za nadesłanie trzydziestu trolejbusów i dwustu samochodów wojskowych oraz za osobisty- jak to podkreślał- dar Stalina w postaci transportu żywności i domków fińskich.

I na tych domkach, trolejbusach i pięknych słowach- skończyło się. A tymczasem przybywający na rumowiska swego ukochanego miasta Warszawiacy z niestrudzonym zapałem, w prymitywnych warunkach, niemal dosłownie własnymi rękami wznosili tę powojenną, parterową Warszawę z cegieł wydobywanych z gruzów. Łatali pomysłowo i pracowicie szkielety ocalałych domów. Własnym uporem i wysiłkiem przywracali miastu życie.

Wielkie słowa i obietnica pokrycia przez Rosję połowy kosztów odbudowy głównych dzielnic miasta- przeminęły z wiatrem.

(...) Dewastacja gospodarcza Polski była częstym tematem alarmujących meldunów Delegata Sił Zbrojnych na Kraj, wysyłanych do Londynu:

-Sowiety zarządziły przyśpieszenie wywozu zdobyczy. Między innymi wywieziono urządzenia warsztatów kolejowych Warszawa- Praga, warsztatów pruszkowskich znalezionych w transportach niemieckich pod Tczewem, fabrykę urządzeń kolejowych w Bydgoszczy, urządzenia z Huty Bankowej na Górnym Śląsku-

W ciągu miesiąca- od 20 kwietnia do 20 maja 1945 r.- linią kolejową Kraków- Tarnów przeszło z Polski na Wschód 26 830 wagonów towarowych, z czego 5950 z rozmontowanymi maszynami fabrycznymi, a reszta z polskim węglem.

Dopiero 17 lipca podpisano umowę polsko- sowiecką, na mocy której od 1 sierpnia 1945 r. rząd polski miał przejąć wszystkie linie kolejowe w kraju. W rzeczywistości nastąpiło to dopiero 15 sierpnia.

Artykuł 5 tej umowy urzędowo potwierdzał dotychczasowe rabunki sowieckie w kolejnictwie:

-Rząd Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich...przerywa natychmiast w Polsce wszelki demontaż warsztatów i parowozowni, środków łączności, sygnalizacji i przekazuje odcinki kolejowe, warsztaty i parowozownie pod zarząd administracji polskich kolei-

Specjalną pozycją  w tych grabieżach na ziemiach Polski była eksploatacja dwóch milionów hektarów uprawnej ziemi. Były to przeważnie duże majątki ziemskie, które przejęła pod własny zarząd Armia Czerwona. Jej intendentura przeprowadziła zbiory zbóż, zasianych jeszcze za czasów niemieckich i zagarnęła żywy inwentarz i park maszynowy.

Część tej zdobyczy wywieziono od razu w głąb Rosji. Władze wojskowe nie troszczyły się o zasiewy jesienne. Dopiero w październiku Mikołajczyk zdołał doprowadzić do umowy z marszałkiem Rokossowskim.

Z dwóch milionów hektarów tylko sto dwanaście tysięcy zatrzymała Armia Czerwona. Przejęte gospodarstwa były zaniedbane, ogołocone z maszyn i siły pociągowej. Wystarczy nadmienić, że było na nich 86 traktorów i 3200 koni. Tak wyglądała przyjazna pomoc Związku Sowieckiego. W ramach darmowej akcji alianckiej UNRRY Polska otrzymała blisko 9000 traktorów i 50 000 koni, co umożliwiło zaoranie ugorów.

(...) Tereny przekazane administracji polskiej- tak wówczas nazywano nasze Ziemie Odzyskane- wyłączono z obszaru dawnych Niemiec, z którego miały być rewindykowane odszkodowania. Ale zanim zapadło to postanowienie Wielkiej Trójki, z ziem na wschód od Odry Rosjanie zdążyli już wywieźć urządzenia przemysłowe wartości około pół miliarda dolarów- jak to oceniał kiedyś czołowy ongiś publicysta partyjny- Roman Werfel.

Inaczej mówiąc, z polskich województw zachodnich Związek Radziecki zdołał pośpiesznie ściągnąć wysoki haracz.

W zamian za przyznane z puli sowieckiej odszkodowania wojenne Polska musiała dostarczać Rosji po cenie kosztów własnych miliony ton węgla. W pierwszym roku miało to być 8 milionów, w ciągu następnych czterech- po 13 milionów, a później 12 milionów ton rocznie. Oddawanie Rosji milionów ton bez grosza zarobku rujnowało naszą gospodarkę. W tym czasie Szwecja i Dania płaciły Polsce za tonę węgla 12, a później nawet 16 dolarów. Rosja natomiast dawała nam za tonę węgla 1 dolar i 25 centów.

Po październiku 1956 r. Gomułka publicznie stwierdził, że był to wyzysk ze strony Związku Radzieckiego i domagał się pokrycia przez Moskwę strat poniesionych przez Polskę. W istniejącej wówczas sytuacji politycznej Chruszczow uznał słuszność polskich żądań. Wynosiły one 525 milionów dolarów."

Za: T. Żenczykowski, Dramatyczny rok 1945, Warszawa 1981, s. 160- 165.

Pomijam tutaj rabunek prywatny- "dawaj czasy!" czy gwałty na kobietach, często dziewczynkach, o czym wspominał minister sprawiedliwości Henryk Świątkowski, prezes...Towarzystwa Przyjaźni Polsko- Radzieckiej.

altCategory: General autorPosted by: unicorn
ViewViewed: 3046 times.KarmaRating: 139/304 positive. ViewVote: [up+¦down-]