W nowym numerze "Wprost" jest artykuł o politycznym PR Niemców. Znalazłem ciekawy fragment:
"Początek dał Axel Springer. Każdy z niemieckich dziennikarzy tego olbrzymiego koncernu wydającego bulwarówkę „Bild" i opiniotwórczy „Welt”, podpisując umowę o pracę, deklaruje na piśmie, że będzie występował przeciwko antysemityzmowi oraz popierał Państwo Izrael. Nic dziwnego, że imię Axela Springera po jego śmierci otrzymał zaułek w Jerozolimie. Nawiasem mówiąc, polscy dziennikarze pracujący dla Springera takiej deklaracji nie podpisują."
Interesujące, czyż nie?
Można to analizować na dwa sposoby. Po pierwsze, nasuwa się pytanie- głównie do dziennikarzy politycznych- o poglądy i postawy. Tutaj też dzielimy. W potocznym rozumieniu (czytaj: przekazie sterowanym, medialnym) antysemityzm jest domeną prawicy, co dla troszkę bardziej inteligentnych osób jest oczywistą bzdurą. Dalej- popieranie państwa Izrael sugeruje poglądy neokonów, z lekka prawicowe, z uwagi na przeszłość tych panów jest to wątpliwe. Poglądy militarystyczne wręcz. Większość Europy, tej demokratycznej i szanowanej (czytaj: ostro lewackiej i zindoktrynowanej) uważa Izrael za źródło wszelkiego zła wespół z USA. To chyba nazywa się antysemityzmem? W dodatku jest to...antysemityzm lewicowy!
Po drugie, skoro polscy dziennikarze nie podpisują podobnej deklaracji to metodą przeciwnych zakrętów, cóż szkodzi sugerować, że jest to...przejaw złej woli Polaków. No i oczywiście antysemityzmu. Tego słusznego. Prawicowego. Wyssanego z mlekiem matki.
Fajnie być kretynem, moi drodzy dziennikarze, pracownicy Axela Springera Polska? :>