date18 Jan.0912:26 print Print artRóżna pamięć

Tło historyczne po 17 IX 1939:

 "RAPORT   RTM.   RYSZARDA  WISZOWATEGO Z WALK DOWODZONEJ PRZEZ NIEGO GRUPY KAWALERII WE WRZEŚNIU 1939 R."

Dnia 15. IX. 39 o godzinie 21-szej otrzymałem rozkaz od Dowódcy obrony rejonu Wołkowysk generała Przeździeckiego objęcia dowództwa nad 5 szwadronami marszowymi ośrodka kaw. Białystok plus bateria art. konnej jako szwadron 6-ty, gdyż sprzętu nie posiadała. Szwadrony te (1 szw. 1 p. uł. 1 szw. 2 p.uł.2 szw.10 p.uł i 1 szw. 9 p. s. k., którego w m. nie odnalazłem i który nie odnalazł się aż do końca wojny) stacjonowały w rej. Bobrowniki, 30 km. od Wołkowyska w kierunku na Białystok. Po objęciu dowództwa miałem do wykonania następujące zadanie: posunąć się na Białystok, przedrzeć się na tył nieprzyjaciela (Niemcy) i prowadzić walkę dywersyjną.


Dnia 16 IX wieczorem, kiedy pułk był już w marszu a patrole osiągnęły linię rzeki Płaski (25 km od Białegostoku), otrzymałem przez łącznika motocyklistę nowy rozkaz, który mi nakazywał marsz powrotny natychmiast przez Wołkowysk do Zaniemańska, gdzie nastąpi koncentracja wszystkich oddziałów kawalerii grupy obrony Rej. Wołkowysk (101 p. uł, 102 i 110). Natychmiast zarządziłem odwrót i nad ranem dnia 19 IX osiągnąłem Zaniemeńsk (nad Niemnem koło Mostów). Żadnych oddziałów w Zaniemeńsku już nie złapałem, lecz jeden z moich oficerów (por. Wasilewski 10 p. uł.) który został wysłany przeze mnie naprzód i tam się znajdował, poinformował mnie, że cała kawaleria poszła na Lidę. Zarządziłem odpoczynek, sam zaś udałem się do telefonu z zamiarem zebrania wiadomości (o tym, że bolszewicy przekroczyli naszą granicę, wiedziałem już od dn. 17-go).

Połączyłem się z Wołkowyskiem, tam urzędował już miejscowy komitet bolszewicki. Dzwonię na Lidy - powiedziano mi na poczcie, że cały garnizon Lidzki został zdemobilizowany i wojska żadnego tam nie ma. Nie chciało mi się w to wierzyć, lecz po południu tego samego dnia przekonałem się, że mówiono mi prawdę: masy żołnierzy bez broni zaczęły przechodzić most w Zaniemeńsku w kierunku Lidy. Zatrzymywałem, pytałem - wszyscy w jeden głos twierdzili, że zostali zwolnieni do domu, że ich dowódcy mówili, że wojny już nie ma, niektórzy byli już nawet zaopatrzeni w karty zwolnienia (coś w rodzaju przepustki z pieczęcią okrągłą garnizonu Lida).

Tego samego dnia udało mi się połączyć z Grodnem o godzinie 15-tej. Płk. Adamowicz Kom. [endant] miasta poinformował mnie, że wszystkie oddziały ściągają do Grodna dokąd przybył już gen. Przeździecki i że Grodno będzie bronione, powiedział mi przy tym, że wieś Dubno (po drodze do Grodna) zajęta przez bolszewików, a w Skidlu (na trakcie Zaniemeńsk Grodno) znajduje się kilkunastu naszych oficerów na czele z płk. Szafranowskim, więzionych przez miejscowy Komitet bolszewicki i że Skidel obsadzony przez miejscowe bandy dywersantów.

 

O godz. 17-tej byłem już w marszu na Skidel. Jeszcze w Zaniemeńsku zabrałem ze sobą tabory (około 800 wozów) kwatery Głównej Dok. III pod dowództwem mjr. Korczyńskiego który prosił o wzięcie go pod opiekę. 6 km od Zaniemeńska we wsi Dubno dostałem ognia z kb. Szwadron straży przedniej zlikwidował ten incydent bardzo szybko. Bez dalszych przeszkód osiągnąłem Skidel o godz, 1-szej dnia 20 IX. Środek miasta był spalony, kilka domów w dalszych punktach było jeszcze w ogniu. Dowiedziałem się od ludności, że dnia poprzedniego wieczorem był tu jakiś oddział piechoty, odebrał uwięzionych oficerów, podpalił miasto i odszedł w niewiadomym kierunku. Zakwaterowałem pułk w najbliższych wsiach, sam z dwoma szwadronami stanąłem w Skidlu. Udałem się na centralę telefoniczną, by połączyć się z Grodnem, dostałem połączenie ze sztabem grupy, który stacjonował na dworcu kolejowym; nakazano mi maszerować do Grodna, Udałem się na kwaterę, by przygotować odpowiednie rozkazy, gdy o godzinie 4-ej zostałem wezwany do telefonu.

 Mosty zawiadomiły mnie, że w Wołkowysku i Mostach są już oddziały bolszewickie - piechota i dużo czołgów, które mają natychmiast wyruszyć na Grodno. Zawiadomiłem dowództwo grupy w Grodnie, na co dostałem rozkaz utrzymania Skidla jak najdłużej, by dać czas na zorganizowanie Grodna. Prosiłem, by mi przysłano pomoc w postaci chociażby jednego działa, benzyny i amunicji p-panc, której miałem niewiele. Odpowiedział mi oficer sztabu grupy rtm. dypl. Łubiański, że wszystko to natychmiast wysyłają. Wydałem rozkazy do obrony około godz. 7-ej, gdy szwadrony zajęły wyznaczone im stanowiska rozległy się strzały w mieście.

Por. Wasilewski, który był przeznaczony do utrzymania porządku w mieście, zameldował mi, że strzela ludność cywilna do naszych żołnierzy - nakazałem wyłapywać takich i strzelać na miejscu. W ten sposób miasto zostało opanowane i porządek utrzymany. Około godz. 10-ej pokazały się czołgi bolszewickie w liczbie 14-cie - 6 dużych i 8 mniejszych, za nimi pokazał [się] nieduży oddział piechoty w sile około jednego plutonu. Zaczęła się walka, która trwała do godz. 18-tej. Czołgi wedrzeć się do miasta nie mogły, gdyż mostki na rzece przed miastem zostały podpalone - jedyne przejście było szosą z prawego skrzydła, którego broniła bateria dywizjonu artylerii konnej (szwadron 6-ty).

Piechota nie ruszała się wcale. Czołgi, co podchodziły bliżej, obrzucane granatami cofały się, powtarzając ten manewr po kilkadziesiąt razy, dwa czołgi mniejsze zostały na polu unieruchomione. Dopiero około godz.14-ej pękło mi prawe skrzydło, gdyż por. Liszewski został zabity, a szwadron jego pozostawił pole walki zupełnie. Czołgi wdarły się do miasta, za nimi piechota i dużo osób cywilnych z karabinami (Żydzi i chłopi), wycofałem się również do miasta, gdzie zaczęła się walka uliczna.

Żołnierze nie wytrzymują i zaczynają uciekać, gdyż ogień mają ze wszystkich stron z działek k.[arabinów] m.[aszynowych] i k.b., zostaje zabity ppor. Lisowski z 10 pułku. Por. Wasilewskiemu rannemu w nogę kazałem jeszcze przedtem się wycofać do Grodna. Ułanów zabitych liczę już ze 20-tu. Poszczególni dowódcy meldują brak amunicji - każę im wycofywać się.

W końcowej fazie walki zostaje zabity por. Krygier z 10 pułku i ciężko ranny por.Młynarski z 3 pułku (zmarł).

Na rynku w mieście pozostały 4 czołgi unieruchomione. Około godz. 18-ej pozostaje przy mnie 18-tu ludzi wraz z oficerami (ppor. Kretkowski z 2 pułku. ppor. Henoch z 21 pułku, pchor. Skolimowski z 10 pułku) i podoficerami. Zabierając rannych opuszczamy Skidel. Obiecana pomoc z Grodna nie nadeszła. Sam zostałem lekko ranny w rękę i nogę. O godz. 4-ej dnia 21. IX. Dotarłem do Grodna i zameldowałem się u dowódcy grupy gen. Przeździeckiego, który mi kazał pozbierać swój oddział i odejść do wsi Grandzicze na odpoczynek.

Przy dworcu kolejowym znalazłem koniowodnych szw. 1 pułku i 2 Pułku, ludzie ciągle dochodzili. [...]

Grodno przeładowane wojskiem i policją: oddziały maszerują ulicami w różnych kierunkach. Zaczynają padać strzały z okien i dachów. Na ulicy Orzechowej odezwał się z któregoś dachu karabin maszynowy.

Ludność miejscowa (Żydzi) strzela do naszych: bolszewicy są już pod miastem i kryją artylerię. Policja i cała masa koniowodnych opuszcza miasto. Na przedpolu walczy kawaleria spieszona, która opuszcza miasto około godz. 14-ej i kieruje się na Grandzicze. Grodno zostaje oddane. W tym samym czasie wszystkie tabory i koniowodni znajdują pomiędzy wzgórzami na polach przed Grandziczami. Bolszewicy przenoszą tam ogień artyleryjski. Powstaje nieopisany zamęt, wszystko rozlatuje się w różnych kierunkach [...]."

 

Więcej zob. www.

"RELACJA INŻ. GRAŻYNY LIPIŃSKIEJ, óWCZESNEJ DYREKTORKI ZESPOŁU SZKóŁ ZAWODOWYCH,
Z OBRONY GRODNA WE WRZEŚNIU 1939 R.
"

 

Na czele obrony miasta staje stary jego wiceprezydent, Roman Sawicki.

Pierwszym naszym odruchem jest kopanie okopów i zapór przeciwczołgowych. Na zew megafonu zbierają się tysiączne rzesze ludzi z łopatami. Kopiemy rowy i robimy zapory na wszystkich możliwych drogach wiodących do miasta.

Nie mamy przecież wywiadu, nie wiemy, z jakiej strony i który z dwu wrogów na nas uderzy. Kopiemy także w mieście, wznosimy barykady na ulicach, balami zastawiamy oba mosty.

Tonący chwyta się słomki. Taką słomką, która długo nie krusząc się wyciągnęła nas z otchłani rozpaczy, był zasłyszany rano 18 września komunikat radiowy, nie wiadomo skąd pochodzący.

Jakiś amator-krótkofalowiec, pocieszyciel, prorok czy szaleniec, podał „komunikat prasowy" z oszałamiającymi wiadomościami, że „Niemcy są osaczone, bo po kolei wypowiadają im wojnę wszystkie państwa Europy i Ameryki, że Rosja pod presją całego świata jest zmuszona wycofać natychmiast swe wojska z Polski".

Wiadomość ta wydaje nam się cudem, ale że tylko cud ocalić nas może, wierzymy. ów zasłyszany przez wielu komunikat radiowy zostaje natychmiast ogłoszony przez megafon na placu Batorego, tak jak i poprzednie zawiadomienia i rozkazy.

Rozbrzmiewa też rozkaz Sawickiego, żeby ochotnicy zgłaszali się do Rady Miejskiej po zaświadczenia i brali karabiny i naboje z koszar. Przed Radą Miejską kilka stolików, przy nich dziewczęta zapisujące ochotników, przed stołami długie kolejki zgłaszających się. Nie tylko mieszczanie chwytają za broń, bo również przyjeżdża rowerami lub furmankami młodzież z pobliskich wsi.

Ktoś mi mówi, że Żydzi, którzy do tej pory trzymali się na uboczu rozdrapują z koszar broń. Zaniepokojona tym udaję się do koszar i przychodzę właśnie w tej chwili, kiedy zajeżdża ciężarówka pełna młodzieży żydowskiej. Wszyscy Żydzi mają na rękach biało-czerwone wstążki, a zasugerowany tym jakiś naiwny kapitan rozdaje im karabiny i naboje. Wrzeszczę na niego: - Mamy już Niemców i Moskali, I pan jeszcze Żydów na nas zbroi! Za chwilę otrzymuje on telefon od Sawickiego, że broń może wydawać tylko okazicielom zaświadczeń Kady Miejskiej.

Sawicki przez megafony wzywa niepowołanych do natychmiastowego oddawania zabranej broni. Za niespełnienie rozkazu - kara śmierci. Skutek jest dobry, bo wielu zalęknionych Żydów i wielu lojalnych odnosi karabiny. Czynią to jednak nie wszyscy. Zatrzymują broń ci zorganizowani, którzy wiedzą więcej od nas i spodziewają się bolszewików, a nie Niemców.

Zarządzone są rewizje w podejrzanych domach. Z obydwu stron padają strzały - na szczęście nieliczne i zdaje się, że bez ofiar. Żadnych wyroków śmierci nie było, chociaż Żydzi będą potem szeroko głosić, że dwóch Żydów zginęło. O zabiciu Polaków nikt nie głosi - w następnych paru dniach zginie ich olbrzymia, niewiadoma i przez nikogo nie liczona masa.

Lekarz-Żyd - nie przejmuje się na razie rannym krasnoarmiejcem. Zapatrzony w młodych podoficerów pyta, czy nie potrzeba im czego, ładuje ich kieszenie papierosami, szczęka mu drga, płacze nad nimi, może za nimi."

 

A tak przedstawiono rzeczywistość w jedynej możliwej obowiązującej wersji, bolszewickiej, którą w następnych latach powielali...Żydzi (sic!):

"O POGROMIE ŻYDOWSKIM W GRODNIE"

RAPORT PROKURATORA OBWODU BIAŁOSTOCKIEGO
DLA I SEKRETARZA KOMITETU OBWODOWEGO KP(B)B W BIAŁYMSTOKU IGAJEWA
DOTYCZĄCY ZAJŚĆ W GRODNIE Z 18-21 WRZEŚNIA 1939 R.

 

W sprawie pogromu żydowskiego w Grodnie w drugiej połowie września 1939 przed wkroczeniem do miasta jednostek RKKA.

We wrześniu 1939 przed zajęciem miasta Grodna przez jednostki RKKA antysemici zorganizowali pogrom żydowski. Pomysłodawcą pogromu był b.[yły] wiceprezydent miasta Sawicki Roman (wycofał się z WP). Przy tym pogrom poprzedziły nawoływania antysemickie do zniszczenia Żydów, ich bojkotowania itd.

Na skutek pogromu tylko w mieście Grodnie zostało zabitych 25 Żydów, dużo osób tejże narodowości było poddanych biciu, znęcaniu się i aresztowaniom. Na przykład: przy pogromie w domu nr 9 na Placu Batorego sprawcy zabili męża i żonę Lipskich, Żydów; po czym wszystkich Żydów mężczyzn aresztowali. W komisariacie aresztowani byli ponownie bici i skierowani do więzienia.

Przy pogromie w d.[omu] nr 4 przy ul. Klasztornej sprawcy zabili Żyda Rubinowicza Daniłę - robotnika fabryki tytoniowej, pobili wszystkich Żydów w domu i aresztowali wszystkich mężczyzn. Wtargnąwszy się do domu nr 4 przy ul. Mieszczańskiej sprawcy zabili ojca i syna Pajginów, przy tym wykrzykując hasła antysemickie. W szeregu wypadków sprawcy ostrzelali okna domów zamieszkiwanych przez Żydów. Udając rozstrzeliwanie stawiali Żydów pod ścianę i strzelali do nich, by kule leciały nad głowami [fl 48] , Podobne fakty miały miejsce w większości dzielnic miasta, gdzie mieszkali Żydzi. Śledztwo stwierdziło, że udział w pogromie brali policjanci, żołnierze WP i antysemici z grona cywilów."

 

Inne źródło:

"PROTOKóŁ (WYCIĄG) PRZESŁUCHANIA JECHELA SZLACHTERA,
WYZNANIE MOJŻESZOWE,
KUPIEC DRZEWNY, ZAM. OS. TOMASZóWKA NAD BUGIEM
"

 

Po wkroczeniu bolszewików na terytorium państwa polskiego w 1939 r. zostały stworzone przez tychże samych bolszewików w okolicach pow. Lubomelskiego i Brzeskiego bandy składające się z całego szeregu przestępczych elementów, które miały na celu sianie terroru i dopuszczania się gwałtu na uchodźcach przybywających z okupacji niemieckiej.

Sam obserwowałem i widziałem działalność takich band kolo Tomaszówka,  gdzie  mieszkałem  sam  oraz  Szacka.   Bandy,  które tam grasowały, składały się z Żydów, Ukraińców i Białorusinów, a na czele jednej z takich band stał Polak Stefan Studniarski, z osady Tomaszówka, zaś na czele drugiej stał Żyd z Szacka.

Wiem, że bandy te były nie tylko tworzone przez bolszewików, ale też były uzbrajane przez nich i kierowane. Organizatorem wspomnianych band oraz ich kierownikiem był kpt. Zorin z pogranicznej straży NKWD, który miał swoją siedzibę w osadzie Aleksandrowa k/Tomaszówki. Działalność tych band polegała na niszczeniu uciekającej z terenu niemieckiego inteligencji polskiej. Banda ta chwyciwszy polskiego inteligenta, oficera, niezwłocznie bez żadnego sądu dokonywała na nim mordu. Takie masowe mordy były popełniane na szosie wiodącej z Tomaszówki do Lubomli oraz na drodze z Tomaszówki do Polenca, w lasku sosnowym, w którym grzebano ciała pomordowanych, następnie w Szacku w odległości 200 mtr. od cmentarza znajdują się groby, masowo mordowanych Polaków w liczbie około 2 000 osób.

Ciała mordowanych grzebano w rowie koło szosy. Wiem, że bandy te zamordowały jednego porucznika, którego nazwiska nie pamiętam, a który mieszkał niedaleko od mojego domu. Pozostawił on żonę i dwoje dzieci, przodownika policji nadleśniczego Szacka, leśniczego oraz jego żonę.

Wkraczających bolszewików powitała ludność białoruska, ukraińska i żydowska życzliwie i ustosunkowała się przyjaźnie, wierząc, te hasła, jakie propaganda sowiecka rzuciła, zostaną zrealizowane i ze bolszewizm na ziemiach okupowanych stworzy idealne warunki życia.

Cały szereg osób zaofiarowało bolszewikom współpracę, w szczególności w Tomaszówce oddał się na usługi bolszewikom Icek Biały, Srul Kagan, Moszko Rychtman, Moszko Lichtensztejn i szereg innych. Wyżej wymienione osoby współpracowały z kpt. Zorinem z NKWD w organizowaniu band.

Ze wsi Pulmo wysługiwali się bolszewikom Ukraińcy Fiedor Zeniuk i Nikofor Gałuch. Banda, do której należał Gałuch zamordowała właściciela ziemskiego Filipowicza z Pulmo pow. Lubomelski, którego po śmierci jeszcze chłostano, a następnie po kilku dniach pogrzebano pod płotem. Kiedy armia gen. Trojanowskiego przechodziła przez te okolice, zwłoki Filipowicza zostały pogrzebane na cmentarzu. Po odejściu armii miejscowa ludność wykopała ponownie zwłoki i pogrzebała je pod płotem cmentarnym. Poza tym tenże sam Gałuch z bandą, do której należał, zamordował dwóch braci Dzięgielewskich, żandarmów, z których jeden do wojny był wójtem gm. Pulmo i Gołowno.

Wszystkie te mordy dokonywane były na rozkaz NKWD i w obecności funkcjonariuszy NKWD, klórzy się temu przypatrywali, byli też strażnicy graniczni NKWD. Wspomniane bandy dopuszczały się też rabunków mienia polskiego, które zwyczajnie dzieliły miedzy siebie i NKWD.

Po upływie dwóch, trzech miesięcy życzliwy stosunek ludności do bolszewików uległ zasadniczej zmianie, kiedy ludność stwierdziła, że propaganda sowiecka jest niczym innym, jak tylko kłamstwem i fałszem. W szczególności kiedy ludność widziała, jak bandy bezkarnie przy pomocy władz dopuszczają się mordów i rabunków oraz gdy rozpoczęły się aresztowania i legalna grabież.

Jaki był stosunek miejscowej ludności do systemu i państwa sowieckiego, świadczy o tym nastrój ludności podczas tzw. głosowania za przyłączeniem okupowanych przez bolszewików ziem polskich do ZSRR. Stwierdzam, że na podstawie tego, co widziałem i dokładnie ob serwowałem, że ludność była do tego głosowania wrogo usposobiona, nie chciała iść głosować, a tylko pod groźbą karabinów i obawy wywiezienia i aresztowania szła do lokali wyborczych. Kto nie chciał iśc głosować, ten był uważany za wroga ZSRR i musiał być przygotowany na najgorsze represje.

Cały aparat administracyjny i NKWD roztoczył skrupulatną opiekę nad każdym obywatelem i pilnował, aby udał się do lokalu głosowania. Ci, którzy nie poszli lub nie mogli pójść, zostali aresztowani i wywiezieni. Mogę stwierdzić z całą stanowczością, że co najmniej 90% głosujących głosowało za przyłączeniem, wbrew swojemu przekonaniu, a tylko nieliczna garstka elementów przestępnych i mętów społecznych była za reżimem, który ich wydostał z nizin społecznych i zrobił z nich dygnitarzy i panów.

Całe społeczeństwo zgodnie stwierdzało w swoich rozmowach, że tylko Polska jest prawowitym na tych ziemiach państwem i że Polska stwarzała ludziom pod stawę normalnej egzystencji i rozwoju. Po przeprowadzonym głosowaniu rozpoczęły się na szeroką skalę masowe aresztowania Polaków, w szczególności urzędników, nauczycieli, sędziów, prokuratorów, adwokatów, słowem całej inteligencji, następnie osadników. Poza tym aresztowano żydów, w szczególności zamożniejszych.

Przy aresztowaniach nikomu nigdy nie mówiono, za co go aresztują. Jaki był nastrój ludności, świadczy o tym fakt, że gdy do Brześcia przyjechała komisja niemiecka celem wywiezienia spod okupacji bolszewickiej osób pochodzenia niemieckiego, to żydzi zbierają olbrzymie sumy na łapówki, aby dostać się na terytoria pod okupacją niemiecką. Kiedy Niemcy pytali się, dlaczego tak usilnie starają się dostać pod okupację niemiecką, gdzie im grodzi zagłada, na to wszyscy żydzi twierdzili, że wolą w swoich domach pod okupacją niemiecką umierać, aniżeli pod okupacją sowiecką żyć.

Po wyjeździe komisji niemieckiej z Brześcia NKWD urządziło obławę, poaresztowało wszystkich uchodźców i wywiozło ich w głąb ZSRR. W marcu NKWD aresztowało mnie, moich dwóch synów oraz wyżej wymienione osoby, które mi pomagały w zakresie pomocy dla Polaków. Wszystkim zarzucono uprawianie szpiegostwa oraz udzielanie pomocy rządowi polskiemu przez udzielanie Polakom pomocy przy wyjeździe za granicę. Zarzucano nam, że w ten sposób my pomagamy w organizowaniu armii polskiej, która ma na celu wojnę z bolszewikami. Mnie aresztowano 28 marca 1940 w Brześciu n/ Bugiem, gdzie w tamtejszym więzieniu siedziałem do dnia 5 lutego 1941. [...]"

Za: M. Wierzbicki, Polacy i Żydzi w zaborze sowieckim. Stosunki polsko– żydowskie na ziemiach północno – wschodnich II RP pod okupacją sowiecką ( 1939 – 1941), Warszawa 2007, s. 354- 369.

 

Ps. "Współpraca Żydów z Sowietami, nazywana przez Polaków po prostu kolaboracją, była faktem, a nie mitem opartym na stereotypie żydokomuny i rzekomym poczuciu winy Polaków za ich udział w Holokauście. Z drugiej strony, według autora, najważniejszą przyczyną samosądów dokonywanych przez Polaków na Żydach, były właśnie wydarzenia okupacji sowieckiej. Była to więc ze strony Polaków odpowiedź na prawdziwą czy też wyimaginowaną współpracę z bolszewikami. Oczywiście współpraca i poparcie sowieckiego okupanta ze strony ludności żydowskiej miała zróżnicowany zasięg i charakter. Wierzbicki podaje zresztą bardzo wiele przykładów pomocy udzielanej przez Żydów, Polakom zagrożonym przez nowy reżim. Należy pamiętać, że wielu obywateli polskich pochodzenia żydowskiego zachowywało się po 17 września lojalnie wobec  państwa polskiego, ponosząc tego srogie konsekwencje.

 

Pobocznym, ale niezwykle ciekawym elementem rozważań Marka Wierzbickiego, jest sprawa do tej pory właściwie zupełnie pomijana przez badaczy, a mianowicie polityka świadomego napuszczenia na siebie ludności polskiej i żydowskiej. Tak więc, przedwojenne animozje polsko – żydowskie, były dodatkowo podsycane przez bolszewików. Temu celowi służyło między innymi obsadzanie wielu eksponowanych stanowisk Żydami. Innym działaniem tego typu był wzmożony i bardzo często udany werbunek przez NKWD."



tagsTags: , ,

altCategory: General autorPosted by: unicorn
ViewViewed: 6950 times.KarmaRating: 159/323 positive. ViewVote: [up+¦down-]