date26 Apr.0911:49 print Print artEwolucyjne pasztety

Czasami nieźle jest dokonać karkołomnej próby wejścia w cudzą psychikę. Jako znany admirator tego i owego, dokonałem próby wejścia w psychikę nawiedzonego ewolucjonisty. Co zobaczyłem? Kości, kości, kości. Byle jak rzucone i nawet nie grano nimi...Pamiętam, gdy przeglądając jakąś broszurkę sekty (coś buddyjskiego bodajże) natrafiłem na ciekawe spostrzeżenie, że dla wielu ewolucjonistów przypadkowy dobór jest wyjaśnieniem wszystkiego. Podano złośliwy przykład z rysunkiem, jak pewien osobnik wygolony wojskowo rozwala radio na kawałki, a może telewizor, po czym stwierdza- w wyniku doboru naturalnego mamy większą ilość mądrych radiów :> Mówiąc krótko- psucie nie oznacza rozwoju. Chyba, że ktoś ma domową destylarnię...Z drugiej strony zaś, historia uczy, że wyniku pomyłek, dziwnych trafów, przypadków- rodzą się wynalazki zmieniające świat. Tu dochodzimy do pytania- czy przypadki istnieją. A może jest to centralnie sterowane na zasadzie- jeden krok do przodu, 27 do tyłu i niech się bawią cwaniaki...

 

 

 

Wracając do kości, od czasów gdy zacząłem czytać (hohoho...) niezmiernie bawiły mnie rysunki tych wszystkich nibyprzodków człowieka. Ładnie nakreśleni, uczesani, z przedziałkiem i nieodłączną maczugą! A co, jak prymityw to prymityw. Walił na odlew swoją pałą wszystkich, którzy chcieli mu zabrać samicę (samicę też walił ponoć ale to inna historia...) Pomijając drobiazgi w stylu fantastycznych malowideł naskalnych (w sumie artyzm nie wyklucza brutalności...) bardzo łatwo z kilku kości stworzono wizerunki praludzi, które mają tyle wspólnego z prawdą, co bajki naszych polityków o UE. Chesterton kiedyś napisał, że ten i ów profesor "z kością" przypomina mu "psa z kością". Warczy i gryzie na chcących mu ją odebrać.

Tak samo zachowują się zwolennicy "naukawości" czy "kościane dziadki".

 



tagsTags: , , , ,

altCategory: General autorPosted by: unicorn
ViewViewed: 2936 times.KarmaRating: 132/289 positive. ViewVote: [up+¦down-]