"Jeśli wygrają, najpierw spróbują zemsty i odwetu. Potem ustanowią medal pamięci zmarłej tragicznie posłanki Barbary Blidy i wręczą go tym wszystkim, których dzisiaj ludzie Ziobro i Wassermanna wsadzają za korupcję za kraty. Ale oni przecież - jeśli na serio brać całą tę narastającą histerię - wszyscy niewinni, właściwi budowniczowie demokracji, animatorzy pracy organicznej.
A potem zaczną własną budowę. To ma być V RP. Już kilka miesięcy temu, o czym pisałem na łamach „Gazety Polskiej", sztandarowy tygodnik postkomunistów „Polityka" z wiecznie żywym Danielem Passentem na czele uznał, że to se ne vrati. Nawet po odzyskaniu władzy przez władców III RP nie ma szans na odbudowę III Rzeczypospolitej. Trzeba będzie więc, konkludowali autorzy, zbudować Piątą.
Będzie to przede wszystkim państwo tak uczciwe, że nawet nam się to dzisiaj nie śni. W szybkim tempie Polska pójdzie w górę w rankingach postrzegania korupcji. Trzeba będzie zwalniać niemających nic do roboty prokuratorów, zwłaszcza tych docenianych przez poprzednią ekipę. Zagraniczne media z uznaniem odnotują, że w Polsce coraz mniej afer korupcyjnych. Ten piękny cel zostanie na dodatek osiągnięty tanim kosztem i bez żadnych nakładów. Jednym właściwie ruchem. Korupcję w Polsce po prostu przestanie się ścigać!
Żadnych kajdanek, żadnego szczucia i podsłuchów. Ani jednej kamery - nieważne czy na zewnątrz budynku czy w środku. Żadnych rewizji i zatrzymań. Oczywiście, nie będzie też mowy o żadnych komisjach śledczych. Dynamiczni policjanci wylądują na bruku. Takie typy ludzkie będą opisywane w muzeum wynaturzeń ponurej epoki polskiego maccartyzmu, w muzeum urządzonym w gmachu po zlikwidowanym Centralnym Biurze Antykorupcyjnym. Tam też znajdą się policyjne kominiarki - zdaniem liderów nowej władzy - symbole IV RP.
W ten sam sposób rozwiąże się zresztą problem kłamstw lustracyjnych, rektorów stających na czele antylustracyjnych buntów, potem okazujących się byłymi tajnymi współpracownikami i dylematów moralnych Bronisława Geremka - lustracji także się zaniecha.
Archiwa, a jakże, będą otwarte. Jednak na wniosek środowisk naukowych zgłaszana jako jednozdaniowa ustawa o otwarciu zgromadzonych materiałów dla wszystkich chętnych zostanie uzupełniona o jeszcze jedno zdanie; dostęp do akt wymaga zgody prezesa Instytutu Pamięci Narodowej. To w trosce o rzetelność badań. I nowy szef IPN Marek Ungier będzie robił wszystko, by tej rzetelności nie zagrażał ani pośpiech badaczy, ani zbyt szeroki zakres prac. Na początek, przez pierwszą dekadę, historycy dostaną więc zgodę na grzebanie w latach 50. Pozostałe okresy PRL będą niestety musiały poczekać.
Na szczęście media nie będą już takie histeryczne, jak są w IV RP. Żadnego wulgarnego ścigania się na newsy, żadnego grzebania w życiorysach. Koniec z polemikami, publicystycznymi fechtunkami i próbami tworzenia mediów niezależnych w rodzaju „Gazety Polskiej". Prywatni a jakże, kolporterzy prasy szybko zresztą dojdą do wniosku, że demokracja nie oznacza prawa do głoszenia każdej opinii i poczynią odpowiednie ruchy. Na rynku telewizyjnym też nie trzeba będzie za wiele zmieniać, bo on na szczęście nigdy nie wymknął się spod kontroli. I nawet - co zaskoczy wielu - prezes Telewizji Polskiej, człowiek nad wyraz ugodowy, pozostanie ten sam.
Ale to będzie naprawdę wyjątek. W takim MSZ na przykład, korporacja profesora Geremka - zaprzeczająca przez lata, że w ogóle istnieje - ujawni się nagle i w dodatku w pełnej krasie. Kto wie zresztą, czy sam profesor, męczennik za czasów agentów, nie zajmie się przywracaniem pozycji międzynarodowej Polsce.
Kanclerze Niemiec znowu zaczną więc omijać Warszawę i nie będą już, jak Angela Merkel, dopieszczać stawiających twardo swoje interesy polskich władz. W celu uniknięcia jakichkolwiek zadrażnień z Moskwą, Polska złoży samokrytykę i dobrowolnie wycofa z rosyjskiego rynku także polskie ziemniaki. Osiągnięte w ten sposób ocieplenie w relacjach z Rosją ułatwi odbudowanie pozycji wewnątrz Unii Europejskiej. To zaś osiągnie się poprzez oddanie Amerykanom ich tarczy rakietowej i rezygnację z gwarancji Waszyngtonu dla Polski, a także poprzez przekazanie Niemcom w zarząd polskich głosów w UE. W ten sposób zakończy się era obrony Nicei aż do śmierci. Polska wróci na salony, stare kraje Wspólnoty natychmiast dostrzegą poprawę przestrzegania praw człowieka. Zwłaszcza że nowy szef rządu i prezydent z dumą pojadą na pierwszej platformie warszawskiej parady równości.
Co jednak najwspanialsze, od tego dnia Polska przestanie być krajem upokarzanym przez świat. Nikt nigdy nie zawróci już samolotu premiera rządu Rzeczypospolitej nie tylko znad Iraku, ale z żadnego innego kraju. Może dlatego, że nikt już nas nie będzie zauważał?
Zauważona będzie za to zmiana stylu sprawowania władzy. Tym razem zwycięzcy wyborów dotrzymają obietnic i wyprowadzą się z gmachów rządowych do hoteli. Przesiądą się do taksówek i zlikwidują biurokrację. Niektórzy malkontenci będą wprawdzie narzekali, że w ten sposób zlikwidowano polskie państwo, ale zostaną oni uznani za nacjonalistów niezdolnych do wyrzeczenia się rezydencji w Łańsku. Krytykantów jednak, jak już analizowaliśmy, nie będzie zbyt wielu.
Jedność wymaga spokoju i zaprzestania antydemokratycznych sporów, jednak, by konferencje prasowe nie były zbyt nudne, ich organizacją zajmie się Janusz Palikot wraz z żoną. Oprócz penisów i pistoletów, wprowadzi cały szereg równie atrakcyjnych gadżetów: pejczy. szubienic, dmuchanych lal. Projekcje scen gwałtu po pewnym czasie przestaną zwracać uwagę, poseł sięgnie więc po sceny morderstw. Z czasem, wraz z postępem uczuć do lewicy, zajmie się też krucyfiksami. A wszystko za darmo! W ramach taniego państwa. Będzie ono możliwe nie tylko dzięki tak heroicznym czynom, jak sprzedaż gmachu Kancelarii Premiera i woluntaryzm Palikota, ale przede wszystkim dzięki radykalnemu obniżeniu podatków. Pochwały zagranicznej prasy zbiegną się wprawdzie z doniesieniami o zamieszkach wywołanych przez biedotę, ale organizatorzy tych warcholskich czynów zostaną zgodnie potępieni.
Zresztą, już wkrótce ruszy sprawa, która przykryje wszystkie inne wydarzenia - proces ekipy Kaczyńskich. Niecierpliwie oczekiwani będą zwłaszcza zaproszeni eksperci z rosyjskiego wywiadu, którzy wyjaśnią sądowi i Polakom, jaką krzywdę zrobiliśmy sobie, likwidując Wojskowe Służby Informacyjne i jakimi fachowcami, całkowicie bez skazy, są osoby przeszkolone przez GRU i KGB. Odtworzenie zdewastowanych WSI będzie trudne, ale Rosjanie zaoferują pomoc, uda się więc przynajmniej częściowo. Równocześnie zostanie ogłoszony raport z weryfikacji i likwidacji ekipy Macierewicza, powierzony tym samym fachowcom, którzy w 1992 r. tak sprawnie badali prace Wydziału Studiów. Ale to będzie ostatni wyrazisty akt nowej władzy. Potem zapanuje zgoda i cisza. Trupia.
Już na serio - żadnej Piątej nie zbudują, tak jak nie zbudowali Trzeciej. Państwo powstałe po 1989 r. było bowiem tylko w niewielkiej części świadomie realizowanym projektem pozytywnym. W ogromnej mierze jego tworzenie polegało na kooptacji nowych środowisk do starych układów, na zgrabnym nazywaniu starych, postpeerelowskich instytucji nowymi słowami. Najczęściej zaś po prostu skreślano PRL i dodawano RP Tak powstała hybryda, w której Lew Rywin został bogiem.
Dziś jednak nie będzie to możliwe. A dążący do władzy nie mają nawet i tamtej woli zmian, nie mają nawet tych umiejętności. Niesie ich prymitywny, głośny antykaczyzm i brak programu. Tam naprawdę nie ma niczego poza chęcią zemsty, a w efekcie osłabienia z takim trudem wzmacnianego państwa. I to jest dla Polski zła wiadomość.
Niezależnie od poglądów, pewne sprawy powinny być wspólne. A ci, którzy w imię niechęci do obecnej władzy zamykają dzisiaj oczy na pustkę programową opozycji, czynią szkodę nie tylko krajowi, ale i tym partiom. Zwolnione od jakichkolwiek wymagań nie zrobią niczego, by przygotować się do władzy. W efekcie zbudują nie V RP, ale kolejną karykaturę demokratycznego europejskiego państwa."
Za: Niezależna Gazeta Polska, nr 5/2007, s. 16- 17.