Tło historyczne po 17 IX 1939:
"RAPORT RTM. RYSZARDA WISZOWATEGO Z WALK DOWODZONEJ PRZEZ NIEGO GRUPY KAWALERII WE WRZEŚNIU 1939 R."
Dnia 15. IX. 39 o godzinie 21-szej otrzymałem rozkaz od Dowódcy obrony rejonu Wołkowysk generała Przeździeckiego objęcia dowództwa nad 5 szwadronami marszowymi ośrodka kaw. Białystok plus bateria art. konnej jako szwadron 6-ty, gdyż sprzętu nie posiadała. Szwadrony te (1 szw. 1 p. uł. 1 szw. 2 p.uł.2 szw.10 p.uł i 1 szw. 9 p. s. k., którego w m. nie odnalazłem i który nie odnalazł się aż do końca wojny) stacjonowały w rej. Bobrowniki, 30 km. od Wołkowyska w kierunku na Białystok. Po objęciu dowództwa miałem do wykonania następujące zadanie: posunąć się na Białystok, przedrzeć się na tył nieprzyjaciela (Niemcy) i prowadzić walkę dywersyjną.
Dnia 16 IX wieczorem, kiedy pułk był już w marszu a patrole osiągnęły linię rzeki Płaski (25 km od Białegostoku), otrzymałem przez łącznika motocyklistę nowy rozkaz, który mi nakazywał marsz powrotny natychmiast przez Wołkowysk do Zaniemańska, gdzie nastąpi koncentracja wszystkich oddziałów kawalerii grupy obrony Rej. Wołkowysk (101 p. uł, 102 i 110). Natychmiast zarządziłem odwrót i nad ranem dnia 19 IX osiągnąłem Zaniemeńsk (nad Niemnem koło Mostów). Żadnych oddziałów w Zaniemeńsku już nie złapałem, lecz jeden z moich oficerów (por. Wasilewski 10 p. uł.) który został wysłany przeze mnie naprzód i tam się znajdował, poinformował mnie, że cała kawaleria poszła na Lidę. Zarządziłem odpoczynek, sam zaś udałem się do telefonu z zamiarem zebrania wiadomości (o tym, że bolszewicy przekroczyli naszą granicę, wiedziałem już od dn. 17-go).
Połączyłem się z Wołkowyskiem, tam urzędował już miejscowy komitet bolszewicki. Dzwonię na Lidy - powiedziano mi na poczcie, że cały garnizon Lidzki został zdemobilizowany i wojska żadnego tam nie ma. Nie chciało mi się w to wierzyć, lecz po południu tego samego dnia przekonałem się, że mówiono mi prawdę: masy żołnierzy bez broni zaczęły przechodzić most w Zaniemeńsku w kierunku Lidy. Zatrzymywałem, pytałem - wszyscy w jeden głos twierdzili, że zostali zwolnieni do domu, że ich dowódcy mówili, że wojny już nie ma, niektórzy byli już nawet zaopatrzeni w karty zwolnienia (coś w rodzaju przepustki z pieczęcią okrągłą garnizonu Lida).
Tego samego dnia udało mi się połączyć z Grodnem o godzinie 15-tej. Płk. Adamowicz Kom. [endant] miasta poinformował mnie, że wszystkie oddziały ściągają do Grodna dokąd przybył już gen. Przeździecki i że Grodno będzie bronione, powiedział mi przy tym, że wieś Dubno (po drodze do Grodna) zajęta przez bolszewików, a w Skidlu (na trakcie Zaniemeńsk Grodno) znajduje się kilkunastu naszych oficerów na czele z płk. Szafranowskim, więzionych przez miejscowy Komitet bolszewicki i że Skidel obsadzony przez miejscowe bandy dywersantów.