You are currently viewing archive for October 2012
Seria z Panem Samochodzikiem jest znana chyba każdemu w różnym wieku. Tak jak wcześniej Niziurski, Bahdaj, Ożogowska stanowi pewien kanon w literaturze młodzieżowej. Książki z Panem Samochodzikiem czytane po latach nie są już takie fajne. "Szeroka wiedza" tytułowego bohatera okazuje się przepisanymi (często z błędami) wiadomościami z encyklopedii, słowników i przewodników. Odstręcza nadmierne pouczanie i "ojcowanie" Tomasza a wątki w wersjach oryginalnych często nużą chociaż i tak ma to więcej sensu gdy czyta się o ormowcach i realiach z lat 60. i 70. tych XX wieku niż przerobione wydania z końca lat 80. tych i później, gdzie wstawki "systemowe" starano się wyeliminować zostawiając jednak MDMy, Czerwono- Czarnych czy ceny albo rekordy wędkarskie...
Pamiętam, że oglądając zdjęcie autora w zestawieniu z rolami w książce ("bandy", ORMO, dydaktyzm) nasunęła mi się natrętna myśl, że to stary, wredny komuch. Po Samochodziku podryfował w stronę mocno "dorosłej" literatury, która nie cieszyła się wzięciem. Dorosłej i erotycznej, mówiąc oględnie. Po latach przeczucia skrystalizowały się w pewność.
Korzystając z okazji polecę bardzo dobrą książkę P. Łopuszańskiego, Pan samochodzik i jego autor. O książkach Zbigniewa Nienackiego dla młodzieży, Warszawa 2009. Książka napisana przez hobbystów dla hobbystów. Szczegółowe omówienia wątków, powieści, biografii Tomasza, miejsc i czasu akcji, wehikułu, skarbów, kobiet, filmów (remisowo, dwa są niezłe, dwa następne- kompletną porażką, jeden nijaki ale da się obejrzeć), błędów i różnic w wydaniach, uff, porządna robota. Chciałbym poczytać książki o innych bohaterach dzieciństwa utrzymane w podobnej manierze.
Ciekawostka w biografii Nowickiego (Nienackiego): popadł w konflikty z ówczesnymi stalinowcami i "pryszczatymi." Dowiedział się, że nigdy niczego nie opublikuje w Polsce i może pracować na budowie; Putrament doradził pisanie pod pseudonimem. Nowicki został usunięty z ZWM pomimo bycia wiernym akolitą komunizmu. Spotkał się z nimi po raz kolejny:
"Nowickiemu nie odpowiadał podobno trockistowski fanatyzm kolegów z "Nowej Kultury." Po latach stali się oni przeciwnikami ustroju PRL, należeli do opozycji politycznej (wielu z nich działało w Komitecie Obrony Robotników, a następnie w Solidarności). Stopniowo odrzucali reguły państwa totalitarnego, odeszli z PZPR, protestowali przeciw łamaniu swobód obywatelskich i cenzurze, zmianom w konstytucji PRL. Nienacki w latach 70. nazywał ich z przekąsem "sumieniem narodu." Paradoksalnie, po wprowadzeniu stanu wojennego przeciwnikami Nienackiego byli ci sami ludzie, dawni stalinowcy. Oni uznali, że konieczna jest demokratyzacja i większy udział społeczeństwa (na przykład w formie związku Solidarność), on pozostał takim samym komunistą jak z lat 40., poparł stan wojenny, wzywał do ostrej rozprawy z ludźmi Solidarności, co sytuowało go wśród tak zwanego "betonu" w rodzaju Albina Siwaka czy Waldemara Świrgonia (po latach okazało się, że wiele tez betonu miało pokrycie w rzeczywistości...Unicorn)."
Za: P. Łopuszański, Pan Samochodzik i jego autor. O książkach Zbigniewa Nienackiego dla młodzieży, Warszawa 2009, s. 25.
Tags: Nienacki, Nowicki, Łopuszański, komuna, PRL, Solidarność, kultura, książki, młodzież, Pan, Samochodzik
Dzisiaj czasy są takie, że ciągłość między pokoleniami zanika. A jeżeli budzi się w szarym człowiecze ochota na obcowanie z tradycją tak pieczołowicie chowaną w rodzinnych zakamarkach i chronioną przed łapskami albo ubecji albo inszej pasożytniczej sfory, to szybko zanika w ferworze codziennych walk na froncie "chleba i pracy." Innym włącza się po przekroczeniu 25-30 lat żywota. Odkrywa coś, co jest oczywiste i co było wiadome kilkadziesiąt lat temu.
Niezbyt dawno temu wrzuciłem wpis o komiksie i Ossendowskim. Cenzor zaspał wiele razy, często zasypiał specjalnie bo w końcu i człowiek się może trafić nawet w partii a niejednokrotnie po prostu nie wiedział, nie miał określonej dawki kultury i obycia, brutalnie wyrzucony ze swojego środowiska "awansem" społecznym. Ze świata obrazków przenieśmy się na chwilę w świat obrazków ruchomych. W znanej komedii Jak rozpętałem II wojną światową jest scena śpiewu piosenki. Ot, przykrycie niecnej roboty kreciej mającej na celu prozaiczną ucieczkę z obozu.
Panowie sobie śpiewają. O wpuszczeniu do nieba żołnierzy Polaków. I o pewnej potrzebie (od 1:14 zalinkowanego fragmentu): "Chodźcie, chodźcie, mnie was tutaj potrzeba." Konia z rzędem temu, kto dzisiaj prawidłowo odgadnie tytuł jak i dalszą treść od fragmentu wyżej (moją rodzinę zawsze setnie bawiło oglądanie sceny ze śpiewem).
Blog ma często charakter edukacyjny to lecimy z koksem: piosenka zwie się Leguny w niebie A. Kowalskiego a dalsza część po "chodźcie, chodźcie..." brzmi:
"Chodźcie, chodźcie, mnie was tutaj potrzeba,
By nie wleźli bolszewicy do nieba.
Niechaj wiedzą, syny czarcie,
Że przy bramie, tu, na warcie
Leguny są polskie, leguny!"
Przyznacie, że dowcip przedni, biorąc pod uwagę rok produkcji filmu
Tags: leguny, w, niebie, historia, kultura, film, PRL, Jak, rozpętałem, II, wojnę, światową
Wszelkie skojarzenia z czasami późniejszymi mile widziane.
"OMS (wydział łącznikowy Kominternu-Unicorn) zapoczątkował również tworzenie "parawanów", czyli organizacji, które stały się później ważnym instrumentem w sowieckich działaniach aktywnych i operacjach dezinformacyjnych. Wielkim wirtuozem kreowania "parawanów" za pieniądze OMS był niemiecki komunista Willi Muenzenberg, zwany pieszczotliwie przez swą towarzyszkę życia Babette Gross, "patronem sympatyków komunizmu." Podczas wielkiego głodu w 1921 roku, Muenzenberg utworzył w Berlinie biuro Międzynarodowej Pomocy Robotniczej (IWA) i szybko stał się czołowym propagandzistą Kominternu. Zgodnie ze słowami Babette Gross:
Używał magicznego słowa "solidarność." Na początku była to solidarność z głodującymi Rosjanami, potem z proletariatem całego świata. Zamieniając dobroczynność na solidarność, Muenzenberg znalazł klucz do serc wielu intelektualistów; reagowali spontanicznie[...]. Kiedy mówił o "świętym entuzjazmie dla proletariackiego obowiązku pomocy i wsparcia", trafiał idealnie w egzaltowaną gotowość do poświęceń, obecną wszędzie tam gdzie jest wiara.
Każdy akt "solidarności z ludem Rosji" tworzył uczuciowy związek między ofiarodawcą a wyidealizowanym obrazem sowieckiego państwa robotników i chłopów, prezentowanym przez propagandę Kominternu." Za: C. Andrew, O. Gordijewski, KGB, Warszawa 1997, s. 80.
Tags: KGB, Sowiety, solidarność, polityka, historia, Andrew, Gordijewski,
Wspomnienia dyplomaty z Portugalii:
"Informuję go o swojej nowej koncepcji zorganizowania akcji pomocy dla kraju w postaci dopuszczonych do wysyłki z Portugalii pocztą półkilowych paczek żywnościowych z kawą, herbatą, sardynkami itp. Akcja ta powinna być zakrojona na bardzo wielką skalę, tak ze względu na jej materialne jak i moralne znaczenia dla kraju. Na jej rozwinięcie potrzeba jednak pieniędzy. Freyd zapala się do moich propozycji i obiecuje poparcie w Londynie, dokąd wraca 9 stycznia nie uzyskawszy wizy francuskiej."
Za: S. Schimitzek, Na krawędzi Europy. Wspomnienia portugalskie 1939-1946, Warszawa 1970, s. 321.
"Pierwsze potwierdzenia odbioru paczek, zredagowane we wzruszających słowach, nadchodzą z Polski około 5 lutego. Na ogół odbiorcy paczek nie orientują się kto je nadaje, zapytują więc, skąd Maria Holga dowiedziała się o ich adresie itp. Sprytniejszy odbiorca zaczyna jednak list od słów "kochana Maniu" i podaje szereg informacji o wydarzeniach rodzinnych, rozumiejąc, że list jego dotrze do właściwych rąk. Te pierwsze dowody skuteczności naszej akcji nie pozostają bez echa. W połowie lutego otrzymuję przekaz 800 Ł od Polaków z Capetown, przeznaczony na wysyłkę paczek żywnościowych dla Polski. Akcja nasza powoli nabiera rozmachu", ibidem s. 323- 324.
"Coraz większą rolę w naszej pracy od szeregu miesięcy odgrywa akcja wysyłki paczek żywnościowych do kraju. Od marca do czerwca 1941 r. wysłaliśmy tylko niespełna 5500 paczek półkilowych z herbatą, kawą lub kakao", ibidem, s. 437.
"Od uruchomienia akcji, tj. od grudnia 1940 r. do połowy listopada 1941 r. wysłaliśmy łącznie 26 593 półkilowych paczek żywnościowych (3011 paczek herbaty, 5928 kawy, 8437 kakao, 3331 czekolady i 5886 sardynek). Za najbliższy cel stawiam sobie wysyłkę 30 000 paczek miesięcznie i pod tym kątem przystępuję do reorganizacji działu paczkowego", ibidem, s. 443.
Pojawił się problem, poczta wprowadziła limity ilości nadawanych paczek. Problem został jednak dość prosto rozwiązany za pomocą pewnej blondynki, która zmiękczyła serce dyrektora poczty.
"Około 20 grudnia osiągamy dzienną wydajność blisko 700 paczek. Ogromna korespondencja napływająca z kraju rozpracowywana jest na bieżąco. Trzy tygodnie przez wilią do wszystkich naszych paczek wkładamy opłatki, symbole cichych życzeń świątecznych dla wszystkich znajomych i nieznajomych odbiorców i ich rodzin", ibidem, s. 444.
W korespondencji zwrotnej proszono również o inne specjały (głównie o kawę), które są ważne, z uwagi na możliwość ich sprzedaży. Pod koniec grudnia w Portugalii wprowadzono zakaz eksportu kawy, kakao, czekolady i herbaty, najbardziej pożądanych w okupowanej Polsce. Akcja z musu ogranicza się do sardynek, migdałów i fig.
"Postanawiamy więc akcję kontynuować i rozbudowywać w dalszym ciągu mimo wprowadzonych ograniczeń. Wysyłamy również tytułem próby po kilkaset paczek z różnymi przetworami owocowymi, m. in. z koncentratem soku z pomarańcz oraz konserwami mięsnymi. Wynikami naszych prac interesuje się stale minister Stańczyk, z którym porozumiewam się najczęściej za pośrednictwem krótkofalówki Poselstwa", ibidem, s. 446.
Potwierdzenia odbioru odesłali m. in. Leopold Staff, Ludwik Solski, Maria Rodziewiczówna.
"Z listów z kraju wynika, że z artykułów spożywczych, które wolno nam wysyłać, najbardziej przez naszych odbiorców cenione są sardynki. Wartość wymienna jednej puszki (wysyłamy dwie w każdej paczce) ma wynosić w Polsce 1/2 kg słoniny. Mniej atrakcyjne- jak się okazuje- są migdały, otrzymujemy natomiast dość dużo próśb o suszone figi, których wyekspediowaliśmy na próbę kilka tysięcy paczek", ibidem, s. 523- 524.
Była również odzież i pomoc żywnościowa, finansowana przez Żydów z USA, dla Judenratów. Niestety wyniki akcji nie były tutaj pomyślne:
"Dotychczasowe wyniki akcji podjętej przez nas na zlecenie Board of Deputies of British Jews określić należy jako wręcz żałosne. Do końca czerwca 1943 r. na 12 500 wysłanych paczek otrzymaliśmy zaledwie ok. 1000 potwierdzeń odbioru, z czego ok. 80 potwierdzeń indywidualnych. Resztę stanowiły potwierdzenia nadesłane przez Judenraty (z czego 80% przez Judenrat w Łodzi) i to tylko z tzw. ziem włączonych do Rzeszy oraz "Galicji." Ponadto otrzymaliśmy około 4000 zawiadomień o konfiskacie przesyłek", ibidem, s. 585.
W 1943 roku wysłano 264 604 paczek półkilowych, 231 paczek 5-cio i 181 paczek 3-kilowych= ok. 133 ton. Autor wspomnień zajmował się również ekspedycją uchodźców i opieką nad nimi. Co ciekawe, w każdej chwili praktycznie mógł wyjechać, został. W paczkach z migdałami przemycano także lekarstwa, np. insulinę. Zdobyto pozwolenie na wywóz 10 000 puszek konserw mięsnych oraz ponownie na suche owoce, migdały, figi, rodzynki. Po cichu dodawano pieprz, wanilię i cynamon, wysłano butelki z sokiem (1000-2000 pozwoleń wywozu) a nawet koniak (400 skrzynek). Wysyłka paczek była kategoryzowana z uwagi na odbiorców, np. ludzi kultury, rodziny wojskowych, dzieci itd. oraz formy organizacyjne, np. PCK, RGO, sierocińce prowadzone przez zakony i kler katolicki.
"Pierwsze półrocze 1944 r. zamykamy wysyłką 181 888 paczek półkilowych (w tym m. in. 82 522 paczek z konserwami rybnymi, 26 584 z suchymi owocami, 58 861 z przetworami owocowymi) i 5152 paczek 3- i 5-kilogramowych (głównie z konserwami rybnymi i napojami). Łączna waga tych przesyłek wyniosła prawie 110 ton", ibidem, s. 642.
Tags: Schimitzek, dyplomacja, akcja, sardynki, paczki, migdały, ryby, polityka, historia, wojna, okupacja, pomoc, Polska