You are currently viewing archive for April 2012
Tytuł wbrew pozorom jakże bogaty w treść, szczególnie w czasach strachu, naporu i potworności wywołanej rządami bezrządu. Aby czytelnik nie poczuł się zdziwiony szybko wyjaśniam, że cham opisuje człowieka często z nominalnym wykształceniem ale będącego gburem, burakiem i łajzą. Mówiąc krótko, nie jest to swojak, git kumpel, koleżka, kompan czy kamrat. Jest to zwykła szuja. W kategorii szujowatości może zajmować miejsce niskie albo wysokie w zależności od powiązań i historii. Czy takich chamów nie brakuje dzisiaj wszędzie? Kasa i powiązania. Bezczelność i pogarda wobec "szarego" człowieka. Oto cham. A niezapomniany Wiech we wznowieniu wspomnień z 1970 r. podaje przepis jak uczyć chamów kultury bo przecież chamy aspirują do kultury, wg nich wyższej, a tak naprawdę niebywale niskiej.
"Należała do nich (do publiczności i przyjaciół teatru- Unicorn) na przykład ferajna niejakiego Tasiemki, żyjąca w pewnym okresie z gangsterskiego procederu wymuszania okupów od handlujących na pobliskim Kercelaku. Tak się składało, że panowie, którzy po południu w sposób twardy i bezwzględny egzekwowali należność od kupca, dajmy na to, wpuszczając mu za koszulę żywą mysz, wieczorem łkali w teatrze na Dwóch sierotach czy innym wstrząsającym dramacie.
Oczywiście nie mieli zwyczaju płacić za wejście. Przechodzili koło bileterów i ze słowami: "Miesięczny" uchylali poły marynarki, ukazując kolbę "gnata", czyli starego bębenkowego rewolweru systemu Smith-Wesson. Teatr honorował te abonamenty bez słowa protestu, zwłaszcza że obecność na sali "tasiemkowców" przydawała się nieraz. Była to jakby nieoficjalna służba porządkowa naszego przybytku. Biada ówczesnym chuliganom czy pijakom, którzy odważyli się rozrabiać lub barłożyć. Natychmiast gdzieś z głębi widowni podnosiło się paru panów i jakkolwiek po cichu, z wielkim taktem, ale pomimo to stanowczo, wyprowadzało niekarną jednostkę z sali. Po czym rozlegał się donośny rumor spadającego ze schodów ciała.
Incydent był wyczerpany, kończyło go definitywnie zjawienie się w mojej kancelarii funkcjonariuszy straży porządkowej, którzy meldowali:
- Panie dyrektorze, wszystko w największym porządeczku. Barłoga odpłynął!
Na szczęście teatr znajdował się na pierwszym piętrze i spławiony widz wychodził z przygody cało, ale odtąd odnosił się z pietyzmem do naszej świątyni sztuki."
Za: S. Wiechecki (Wiech), Piąte przez dziesiąte. Wspomnienia warszawskie, Warszawa 1996, s. 28- 29.
Tags: chamy, bezrządy, polityka, Wiech, wspomnienia, Piąte, przez, dziesiąte, historia, Warszawa
Tematyka "Kresów w ogniu" pojawiała się u mnie wielokrotnie. Podobnie zachowanie mniejszości żyjących w II RP. Temat znany ale w zasadzie nadal nie rozpoznany. Szczególnie pod kątem liczb. K. Jasiewicz swoją książką Rzeczywistość sowiecka 1939- 1941 w świadectwach polskich Żydów śmiało wkroczył na teren pełen pułapek i oskarżeń o "antysemityzm." Kiedyś, jak sądzę, zagadnienie zostanie całościowo zbadane, spopularyzowane i ocenione. Wbrew wszystkim, a szczególnie wbrew tym, których chore dusze nadal pozostają czerwone niczym krew niewinnie przelanych ofiar zbrodniczego reżimu. Wspomnienia autorki ocierają się raczej o "historię społeczną" i z mojego punktu widzenia są tylko fragmentami ciekawe- gdy opisują pewne aspekty życia w II RP. Wojenna epopeja stanowi najlepszą część książki. Prosto i bez koloryzacji. Jak wojna to i Kresy. Jak Kresy to zachowania mniejszości:
"Jadąc dalej musieliśmy przejechać jakieś małe miasteczko, którego nazwy nie pamiętam i nagle zobaczyliśmy czerwoną bramę z plakatami po rosyjsku i grupę ludzi z czerwonymi opaskami na rękawach. Przygotowany chleb i sól, aby serdecznie witać Czerwoną Armię. Cóż za zamieszanie zapanowało wśród tych ludzi, gdy rozpoznali w nas polskie wojsko! Byli to Ukraińcy i Żydzi, którzy w taki oto sposób odpowiadali na rządowy apel sowiecki i ulotki. To nie był jedyny wypadek tego typu na Kresach."
Za: A. Anders- Nowakowska, Mój ojciec generał Anders, Warszawa 2007, s. 53.
"Sporo było samochodów, bo poruszanie się w pojedynkę zrobiło się bardzo niebezpieczne. Ukraińcy i Żydzi, których w tych okolicach było pełno, napadali na takich podróżników, bijąc ich, kiedy się bronili i okradając doszczętnie", ibidem, s. 54.
"Czym prędzej załadowaliśmy się do samochodów i zaczęliśmy jechać z powrotem obrawszy za cel większe miasto, Łuck. Gdy przejeżdżaliśmy, niektóre wsie były jeszcze puste- ale inne częściowo spalone, pełne rozsierdzonych Ukraińców i Żydów, chcących się mścić na każdym spotkanym Polaku", ibidem, s. 56.
Autorka cytuje również często pamiętnik matki:
"Jakże inny był Lwów! Uwierzyć trudno, że w tak krótkim czasie miasto mogło całkowicie zmienić swój charakter. Ten kochany, pięknie położony, śliczny Lwów przywdział zupełnie obcą, nieznaną szatę. Wszędzie brutalnie bijące w oczy czerwone płachty i olbrzymiej wielkości transparenty ze Stalinem, Woroszyłowem i Mołotowem. Wieczorny wdzięk lwowskich uliczek znikł bez śladu. Nigdzie nie było słychać beztroskich piosenek i pogwizdywań spóźnionych bomblerów", ibidem, s. 63.
Tags: Anders, wspomnienia, historia, polityka, Kresy, Polska, IIRP
Dawno temu a może i wcześniej był sobie wpis o T. Oberlanderze. Był też i inny, niedawno odświeżony- bohaterem był W. Lorenz. O R. Gehlenie można pisać, że mu się udało w ramach odkurzania nowych sojuszników, w walce ze starym aliantem...Podobnie jak i innym specom od programu kosmicznego, w tym osławionemu W. von Braunowi. Kariery w półmroku czyta się dobrze, wiadomości również jest sporo. Szkoda, że układ książki- na części i w każdej inny autor- jest chaotyczny i trzeba wyławiać clou. Jak pisze T. Fischer we Wstępie:
"Tacy ludzie jak Hermann Josef Abs, przed i po 1945 roku członek zarządu Deutsche Bank; Werner Best, przed 1945 rokiem główny radca prawny Gestapo, a po wojnie doradca firmy Stinnes; Henri Nannen, w czasie wojny sprawozdawca w kampanii propagandowej, a po wojnie redaktor naczelny "Sterna"; Reinhard Gehlen, szef wywiadu na kierunku wschodnim tak za Hitlera, jak i za Adenauera- wszyscy oni dzięki błyskotliwości umysłu, urokowi osobistemu i dobrym manierom potrafili w zmieniających się ustrojach zdobyć pozycję arbitrów, ambasadorów i adwokatów bardzo różnych interesów indywidualnych i grupowych."
Za: N. Frei, Kariery w półmroku. Hitlerowskie elity po 1945, Warszawa 2011, s. 7- 8.
Dlaczego Abs jest taki ważny? Wyjaśnień dostarcza podpis pod zdjęciem na stronie 98:
"Bankier Hermann J. Abs podpisuje 27 lutego 1953 roku porozumienie londyńskie w sprawie długu Niemiec. Zapewnił Republice Federalnej międzynarodową zdolność kredytową, a przy okazji spowodował, że sprawa odszkodowań dla robotników przymusowych odwlokła się o kilkadziesiąt lat."
Tyle niemieckiego cudu gospodarczego opartego na wcześniejszym rabunku.
Rzeczywistość opisana w książkach H. H. Kirsta objawia się w pełnej krasie...
Tags: kamraci, hitlerowcy, Niemcy, 1945, polityka, historia, Gehlen, Frei, Abs, Nannen, Neckermann