Unicornus Blog ®™
  Unicorn-Blog
   

NAVIGATION

HOME | Today | Archives |

Included colors
-^

WWW-World   Unicorn-Blog

..::^::..

Statystyki odwiedzin:

Σ Total Visit:
Time nie, 25 maj 2025, 22:26:30

Online now
0 members & 12 visitors

Who is online

Online today
846 [0 members & 846 visitors]

Members activ

    Geo Visitors Maps:

    Geo-Visitors

    Start:


    Subscribe:

    ..::^::..

    Reklamuj ten Blog! :)

    Podoba Ci się mój Blog? - wklej
    u siebie na stronie ten klikalny buttonik. Sprawisz, że prawda historyczna nigdy nie zgaśnie..
       Unicorn Blog
        Kod do wklejenia na stronę:
    <a href="http://unicorn.ricoroco.com/nucleo/" title="Unicorn-Blog Polityka Internet Opinie" target="_blank"><img src="http://unicorn.ricoroco.com/uni.jpg" border="0" alt="Unicorn Blog" /></a>

    .::^::.


    Pisuję jeszcze m/n tu:

    BlogMedia24.pl

    ..::^::..


    Info o Tobie:

    And what You think?  

    ..::^::..


    Wprost24-News

    Wprost24

    ..::^::..


    Torrents of Tags

    20 lipca AK Aborcza Anglia Berling Bezymienski Bielscy Blogmedia24.pl Bolek Bordziłowski CCCP Cała Cenckiewicz Chiny Czechowicz DIE Duffy Dzieje Dziennik Eberhardt Epler Europa Francja Frank Gebert Gierek Gontarczyk Gross Hans Heda Hitler Humer II III III RP IPN Irving JKM Jarecki Jaruzelski Jezus KNAPP KPP KPRP Kaczyński Kataryna Kister Komorowski Konsumpcja Kozaczuk Kościół Kresy Kuroń LSD LWP Laska Lem MO Mackiewicz Majka Mars Mistewicz Miłosz NKWD NSZ NWO Naliboki Newsweek Nicpoń Niemcy Niziurski OUN Obama Ochrana PO PPR PR PRL PSL Pacepa Parowski PiS Piecuch Piotrowski Pióro Pola Polska Polski Poznań Przegląd RFN RONA RP RWE Raack Radziński Rakowski Raport Replika Rockefeller Roosevelt Rosja Rumunia Ryszard SB SLD START Sierakowski Skalski Sobieski Solidarność Sowiety Speer Stalin Stallin Stauffenberg Stern Stół Szary Szechter TUN Trocki Tusk UB UPA USA Volkoff WSI Wachowski Wałęsa Wiejska Wisla Wiszowaty ZSRS Zachód Znak Zyzak aborcza agenci agent agentura akcja alternatywy ambasador ana anonimy anoreksja antykomunizm antypolonizm antysemityzm antysowieckie aparat archiwum armia artyści aruch bajki bandy betony bezpieka biesiady bimber biurokracja blogerzy blogi blogmedia24.pl bolszewicy broń burza bzdety błędy cele cenzura chaos chemiczna chłam codzienne cywilizacja człowiek, demokracja depopulacja dezercje dezinformacja dinozaury dowcipy duchy dyplomacja dyskusje działanie dzieci dzieje dziennik dziennikarze eksport elita elitki elity encyklopedia ewolucjonizm film finanse firmy fugit fun fundusze futurologia gaz generał geopolityka gestapo gra grypa gęsia haki handel hańba historia historia, historyczna ideologia idioci imperializm informatyzacja inteligenci internet judaica kadry kalki kandydaci kant kapusie kasa katastrofa kawały kibole klasy kobiety kolaboracja komuna komunizm konfidenci konfident konserwatyzm kontrfaktyczna kontrola kontrwywiad korzenie kosmos kostka kraj kreatorzy kretyni krytyka kultura kłamstwa lewactwo lewacy lewica list literatura lotnicza ludowa ludzie mackiewicz mafia manipulacja manipulacje masoneria masy mceńsk media medialny mentalne metody miasto mity miłośnicy moda monarchizm mordercy morderstwa mordy must młodzież mózgu nadzorcy naród nauka nauka, nawóz nazizm nienormalność niespodzianki niewolnictwo nieznani nonsens obcy obozy obronna odjazdy okrąglak okupacja opinia opozycja ordnung pajęczyna pakt pandemia partia partyzantka pigułki pitu plany platforma pochody podatki podwyżki pojęciowe polityka polskość pomoc portal portale porządek powstanie pracy pranie prawa prawda prawica prehistoria, prezydent profesor program propaganda prowokacje przegląd przyszłości przyszłość pseudonauka psychologia psychomanipulacje publiczna quo vadis radio radykał rasy redukcje regulacje religia reptilianie rewolucja rewolucje rezonatory rosołowa rozpad rozpoznanie rusofoby rząd salon24 satyra scenariusze scifi seks sekty serwilizm siekanina skrajności socjalizm socjalizmy socjologia socjotechnika sojusze solidarność sowiecka sowiety specjalne specsłużby spin spisek społeczeństwo sprawcy sterowanie strategia struny studenci styl syf syjonizm sylwetki system szopki sztetl szulchan szyld słownik służby taktyka telewizja tempus teorie terroryzm to totalitaryzm towarzysz tradycje trendy twórcy tytuły u2 układy upadek urzędy utrwalacze walka wic wieszanie wizerunku wizje wladza wojna wojny wojsko wojskówka wolność wrogowie wspomnienia wyborcze wybory wychowanie wystawa wywiad władza władzy zamach zapłodnienie zbrodnie zdobycie zdrada ziewnik złodzieje złoto Żydzi ład ściema świat światowa żulia życia życie żydokomuna 44 1939 1941 1944 1945 1947 1952 1987

    ..::^::..


     PR 
    GeoStat
    GeoVisitors

    ..::^::..

    M E T A

    M E T A  Sun 25 May 2025 22:26:30 CEST



     In memoriam of
    † Lech Kaczyński †

    Lech Kaczyński

     Kalendarium Archiv

     
    < maj 2025 >
    PWŚCPSN
        1 2 3 4
    5 6 7 8 9 10 11
    12 13 14 15 16 17 18
    19 20 21 22 23 24 25
    26 27 28 29 30 31  

     Friends:


     My BLOGROLL:

    Janusz Korwin-Mikke
    Nczas.com
    Forum Frondy
    5 Władza
    Rzeczpospolita.pl
    Kataryna
    FoxMulder
    Geralt
    PrawyProsty
    Vagla-prawo w Internecie
    Antysocjal
    Audience
    Venissa - psychologicznie
    Socjologia internetu
    Prawica.net
    PerłyPrzedWieprze
    Gdańszczanin
    DoKwadratu
    Michalkiewicz.pl
    IVRP.pl
    forum.sztab.org
    Lear.blox.pl
    Kolorowy.blox.pl
    Foxx-News
    www.kppis.pl
    www.touch.uni.lodz.pl
    niezalezna.pl
    redplanetcartoons.com
    nieznudzeni.pl


    ~.^.~

    .::^::.


     Warto zajrzeć:

    ..::^::..


     Godne Uwagi!

    www.michalkiewicz.pl

    ..::^::..

    date12 październik 1214:46artNieznośny chichot historii

    Wszelkie skojarzenia z czasami późniejszymi mile widziane. 

    "OMS (wydział łącznikowy Kominternu-Unicorn) zapoczątkował również tworzenie "parawanów", czyli organizacji, które stały się później ważnym instrumentem w sowieckich działaniach aktywnych i operacjach dezinformacyjnych. Wielkim wirtuozem kreowania "parawanów" za pieniądze OMS był niemiecki komunista Willi Muenzenberg, zwany pieszczotliwie przez swą towarzyszkę życia Babette Gross, "patronem sympatyków komunizmu." Podczas wielkiego głodu w 1921 roku, Muenzenberg utworzył w Berlinie biuro Międzynarodowej Pomocy Robotniczej (IWA) i szybko stał się czołowym propagandzistą Kominternu. Zgodnie ze słowami Babette Gross:

    Używał magicznego słowa "solidarność." Na początku była to solidarność z głodującymi Rosjanami, potem z proletariatem całego świata. Zamieniając dobroczynność na solidarność, Muenzenberg znalazł klucz do serc wielu intelektualistów; reagowali spontanicznie[...]. Kiedy mówił o "świętym entuzjazmie dla proletariackiego obowiązku pomocy i wsparcia", trafiał idealnie w egzaltowaną gotowość do poświęceń, obecną wszędzie tam gdzie jest wiara.

    Każdy akt "solidarności z ludem Rosji" tworzył uczuciowy związek między ofiarodawcą a wyidealizowanym obrazem sowieckiego państwa robotników i chłopów, prezentowanym przez propagandę Kominternu." Za: C. Andrew, O. Gordijewski, KGB, Warszawa 1997, s. 80. 

    tagsTags: , , , , , , ,  

    CatCategory: General AutorPosted by: unicorn add commentsComments are temporarily disabled..


    date01 październik 1214:59artPaczka z sardynką

    Wspomnienia dyplomaty z Portugalii:

    "Informuję go o swojej nowej koncepcji zorganizowania akcji pomocy dla kraju w postaci dopuszczonych do wysyłki z Portugalii pocztą półkilowych paczek żywnościowych z kawą, herbatą, sardynkami itp. Akcja ta powinna być zakrojona na bardzo wielką skalę, tak ze względu na jej materialne jak i moralne znaczenia dla kraju. Na jej rozwinięcie potrzeba jednak pieniędzy. Freyd zapala się do moich propozycji i obiecuje poparcie w Londynie, dokąd wraca 9 stycznia nie uzyskawszy wizy francuskiej."

    Za: S. Schimitzek, Na krawędzi Europy. Wspomnienia portugalskie 1939-1946, Warszawa 1970, s. 321. 

    "Pierwsze potwierdzenia odbioru paczek, zredagowane we wzruszających słowach, nadchodzą z Polski około 5 lutego. Na ogół odbiorcy paczek nie orientują się kto je nadaje, zapytują więc, skąd Maria Holga dowiedziała się o ich adresie itp. Sprytniejszy odbiorca zaczyna jednak list od słów "kochana Maniu" i podaje szereg informacji o wydarzeniach rodzinnych, rozumiejąc, że list jego dotrze do właściwych rąk. Te pierwsze dowody skuteczności naszej akcji nie pozostają bez echa. W połowie lutego otrzymuję przekaz 800 Ł od Polaków z Capetown, przeznaczony na wysyłkę paczek żywnościowych dla Polski. Akcja nasza powoli nabiera rozmachu", ibidem s. 323- 324.

    "Coraz większą rolę w naszej pracy od szeregu miesięcy odgrywa akcja wysyłki paczek żywnościowych do kraju. Od marca do czerwca 1941 r. wysłaliśmy tylko niespełna 5500 paczek półkilowych z herbatą, kawą lub kakao", ibidem, s. 437.

    "Od uruchomienia akcji, tj. od grudnia 1940 r. do połowy listopada 1941 r. wysłaliśmy łącznie 26 593 półkilowych paczek żywnościowych (3011 paczek herbaty, 5928 kawy, 8437 kakao, 3331 czekolady i 5886 sardynek). Za najbliższy cel stawiam sobie wysyłkę 30 000 paczek miesięcznie i pod tym kątem przystępuję do reorganizacji działu paczkowego", ibidem, s. 443.

    Pojawił się problem, poczta wprowadziła limity ilości nadawanych paczek. Problem został jednak dość prosto rozwiązany za pomocą pewnej blondynki, która zmiękczyła serce dyrektora poczty.

    "Około 20 grudnia osiągamy dzienną wydajność blisko 700 paczek. Ogromna korespondencja napływająca z kraju rozpracowywana jest na bieżąco. Trzy tygodnie przez wilią do wszystkich naszych paczek wkładamy opłatki, symbole cichych życzeń świątecznych dla wszystkich znajomych i nieznajomych odbiorców i ich rodzin", ibidem, s. 444.

    W korespondencji zwrotnej proszono również o inne specjały (głównie o kawę), które są ważne, z uwagi na możliwość ich sprzedaży. Pod koniec grudnia w Portugalii wprowadzono zakaz eksportu kawy, kakao, czekolady i herbaty, najbardziej pożądanych w okupowanej Polsce. Akcja z musu ogranicza się do sardynek, migdałów i fig.

    "Postanawiamy więc akcję kontynuować i rozbudowywać w dalszym ciągu mimo wprowadzonych ograniczeń. Wysyłamy również tytułem próby po kilkaset paczek z różnymi przetworami owocowymi, m. in. z koncentratem soku z pomarańcz oraz konserwami mięsnymi. Wynikami naszych prac interesuje się stale minister Stańczyk, z którym porozumiewam się najczęściej za pośrednictwem krótkofalówki Poselstwa", ibidem, s. 446.

    Potwierdzenia odbioru odesłali m. in. Leopold Staff, Ludwik Solski, Maria Rodziewiczówna.

    "Z listów z kraju wynika, że z artykułów spożywczych, które wolno nam wysyłać, najbardziej przez naszych odbiorców cenione są sardynki. Wartość wymienna jednej puszki (wysyłamy dwie w każdej paczce) ma wynosić w Polsce 1/2 kg słoniny. Mniej atrakcyjne- jak się okazuje- są migdały, otrzymujemy natomiast dość dużo próśb o suszone figi, których wyekspediowaliśmy na próbę kilka tysięcy paczek", ibidem, s. 523- 524.

    Była również odzież i pomoc żywnościowa, finansowana przez Żydów z USA, dla Judenratów. Niestety wyniki akcji nie były tutaj pomyślne:

    "Dotychczasowe wyniki akcji podjętej przez nas na zlecenie Board of Deputies of British Jews określić należy jako wręcz żałosne. Do końca czerwca 1943 r. na 12 500 wysłanych paczek otrzymaliśmy zaledwie ok. 1000 potwierdzeń odbioru, z czego ok. 80 potwierdzeń indywidualnych. Resztę stanowiły potwierdzenia nadesłane przez Judenraty (z czego 80% przez Judenrat w Łodzi) i to tylko z tzw. ziem włączonych do Rzeszy oraz "Galicji." Ponadto otrzymaliśmy około 4000 zawiadomień o konfiskacie przesyłek", ibidem, s. 585.

    W 1943 roku wysłano 264 604 paczek półkilowych, 231 paczek 5-cio i 181 paczek 3-kilowych= ok. 133 ton. Autor wspomnień zajmował się również ekspedycją uchodźców i opieką nad nimi. Co ciekawe, w każdej chwili praktycznie mógł wyjechać, został. W paczkach z migdałami przemycano także lekarstwa, np. insulinę. Zdobyto pozwolenie na wywóz 10 000 puszek konserw mięsnych oraz ponownie na suche owoce, migdały, figi, rodzynki. Po cichu dodawano pieprz, wanilię i cynamon, wysłano butelki z sokiem (1000-2000 pozwoleń wywozu) a nawet koniak (400 skrzynek). Wysyłka paczek była kategoryzowana z uwagi na odbiorców, np. ludzi kultury, rodziny wojskowych, dzieci itd. oraz formy organizacyjne, np. PCK, RGO, sierocińce prowadzone przez zakony i kler katolicki.

    "Pierwsze półrocze 1944 r. zamykamy wysyłką 181 888 paczek półkilowych (w tym m. in. 82 522 paczek z konserwami rybnymi, 26 584 z suchymi owocami, 58 861 z przetworami owocowymi) i 5152 paczek 3- i 5-kilogramowych (głównie z konserwami rybnymi i napojami). Łączna waga tych przesyłek wyniosła prawie 110 ton", ibidem, s. 642. 

    tagsTags: , , , , , , , , , , , ,  

    CatCategory: General AutorPosted by: unicorn add commentsComments are temporarily disabled..


    date21 wrzesień 1219:22artO czym nie powinniście wiedzieć

    Wg pedagogiki wstydu Polacy mogą wiedzieć wszystko o ile jest to zbieżne z linią wypracowaną w Berlinie, Tel Awiwie, Waszyngtonie czy Moskwie. Najlepiej żeby wiedzieli wszystko o "swoich" zbrodniach. Niech znają swoje miejsce w szeregu. O bardziej chwalebnych kartach w historii nie powinni zbyt wiele wiedzieć. O tragicznych tym bardziej, po co mają się martwić i dumać nad sensem życia, bycia, narodu czy historii. A jednak Polacy chcą wiedzieć. I wbrew statystykom czytają. O czym nie powinniście wiedzieć? Np. o tym:

    "Na początku 1940 roku, kiedy placówka sądecka zaczęła spełniać swoją podstawową funkcję policji politycznej, powstała wokół niej sieć konfidentów. Zrazu agentów werbowano wśród społeczności żydowskiej. Uzyskane od nich informacje posłużyły do sporządzenia pierwszych rejestrów polskich oficerów i miejscowej inteligencji. Potem nastąpiły aresztowania. Latem 1940 roku sipo utworzyło siatki konfidentów złożone z Ukraińców. Dopiero przy końcu 1940 pojawiła się agentura polska. "

    Za: J. Bratko, Gestapowcy. Kontrwywiad. Konfidenci. Konspiratorzy, Kraków 1990, s. 187.

    "(...)Ci Ostjuden byli bardzo niechętnie widziani nawet przez swych współwyznawców, zasiedziałych od dawna w Rzeszy, gdyż przez swój stały kontakt z szerokimi warstwami ludności rdzennie niemieckiej przyczyniali się bezpośrednio do zaostrzania "kwestii żydowskiej" w Rzeszy. Być może, że ten stan rzeczy wskazywał pewnym kołom żydowskim drogę do dogadania się z hitlerowcami. Już w 1932 roku zaczęły krążyć pogłoski, których prawdziwości mimo szeregu prób nie zdołaliśmy sprawdzić, że Żydzi niemieccy zajmujący wpływowe pozycje w życiu gospodarczym pertraktowali z grupą czołowych przywódców hitlerowskich, oferując im w zamian za zagwarantowanie nietykalności osobistej i praw majątkowych wydatną pomoc finansową i desinteressement w sprawie kilkudziesięciu tysięcy Ostjuden [przypis dolny* treść: Pogłoski wiązały się być może, z faktem, że jeszcze w czerwcu 1932 roku Sejm pruski na wniosek hitlerowców zwrócił się do rządu Rzeszy o podjęcie inicjatywy w sprawie skonfiskowania majątku wszystkich Ostjuden, którzy przybyli do Niemiec po 1 sierpnia 1914 roku, jako majątku nie zdobytego pracą, lecz zagarniętego "kosztem ujarzmionego ludu niemieckiego."]. Negocjacje, które rzekomo odbywały się w największej tajemnicy we Wrocławiu, nie doprowadziły jednak do porozumienia. Niemniej po dojściu Hitlera do władzy "grube ryby" żydowskie zawczasu znalazły się za granicą. Zwróciło naszą (dyplomatów- Unicorn) uwagę, że właśnie wówczas Żyd Bernard Baruch, finansista i jeden z leaderów partii demokratycznej w Stanach Zjednoczonych, "przyjaciel Polski" odznaczony komandorią z gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski, wystąpił publicznie z mową, w której napiętnował "niesprawiedliwości" Traktatu Wersalskiego, jak przyłączenie "korytarza" do Polski, podział Górnego Śląska itp."

    Za: S. Schimitzek, Drogi i bezdroża minionej epoki. Wspomnienia z lat pracy w MSZ (1920-1939), Warszawa 1976, s. 250. 

    "Warstwy społeczeństwa niepodatne na hasła ultranacjonalistyczne NSDAP starała się pozyskać podkreślaniem swego, rzekomo socjalistycznego charakteru. Zapowiadano zniesienie dochodów uzyskiwanych bez pracy, odsetek od pożyczek (Zinsknechtschaft), upaństwowienie trustów itp. NSDAP przejęła czerwień sztandarów partii robotniczych, wyznaczyła dzień 1 maja, dzień święta robotniczego, jako swoje święto, członkowie NSDAP zwracali się do siebie per towarzyszu (Parteigenosse), podobnie jak w SPD i KPD. Ataki na kapitalistów, bankierów, obszarników, arystokrację itd. nie przeszkadzały jednak NSDAP w poufnych negocjacjach z przedstawicielami wielkiego przemysłu w sprawie finansowania partii jako tamy przeciwko rozprzestrzenianiu się w Niemczech komunizmu", ibidem, s. 251. 

    tagsTags: , , , , , , , , , ,  

    CatCategory: General AutorPosted by: unicorn add commentsComments are temporarily disabled..


    date12 wrzesień 1219:18artCzas Wernyhory

    W książce T. A. Kisielewskiego Gibraltar i Katyń. Co kryją archiwa rosyjskie i brytyjskie, Poznań 2009 na stronie 20 autor wspomina inną, rzadko dostępną książkę Z. Koźlińskiego, Czas Wernyhory. Wspomina nie bez powodu:

    "Autor relacjonuje, że jego ojca, rotmistrza rezerwy Edwarda Koźlińskiego, w kwietniu 1940 roku przywieźli do lasu katyńskiego dwaj przybyli z Moskwy oficerowie radzieckiego wywiadu, którzy żądali od niego, by wskazał, gdzie dwadzieścia lat wcześniej białogwardziści zakopali broń, dokumenty i kasę pułkową. Edwardowi Koźlińskiemu nie udało się tego miejsca odnaleźć, ale przy okazji ujrzał nie zasypane jeszcze doły wypełnione ciałami polskich oficerów wziętych do niewoli we wrześniu 1939 roku i zamordowanych przez NKWD. Na noc został zamknięty w areszcie na stacji kolejowej, z którego uwolniła go przekupiona przezeń sprzątaczka. Po wielu perypetiach wrócił w rodzinne strony w województwie nowogródzkim, spotkał się z synem Zbigniewem i nakazał mu przekazać swój meldunek o sowieckiej zbrodni polskim podziemnym władzom wojskowym. Sam postanowił przedzierać się na Litwę. Zbigniew spełnił polecenie ojca. Polski kontrwywiad początkowo nie uwierzył w prawdziwość meldunku, lecz wreszcie przekonało go całkowite ustanie korespondencji z polskimi jeńcami przetrzymywanymi poprzednio w obozach w Kozielsku, Starobielsku i Ostaszkowie (zostali oni zamordowani w kwietniu i maju 1940 roku, odpowiednio w Smoleńsku/ Katyniu, Charkowie i Kalininie/ Twerze. Oficerowie kontrwywiadu przesłuchujący Zbigniewa Koźlińskiego zapewnili go, że meldunek jego ojca zostanie przekazany polskim władzom najwyższym, czyli- w tym wypadku- premierowi rządu na uchodźstwie i naczelnemu wodzowi, generałowie Władysławowi Sikorskiemu."

    Dalej Kisielewski stwierdza, że jest to sensacyjna informacja i gdyby się potwierdziła, stawia politykę Sikorskiego w zupełnie innym świetle. Niemniej, relacja powinna zostać potwierdzona, nikt wprawdzie nie ogłosił, że relacja jest "apokryfem" (jak ujął Kisielewski) ale też nikt nie dawał im wiary. Spotkanie autora z doktorem A. Cieślakiem, synem pułkownika Jana Cieślaka, zaowocowało informacją, że polski wywiad już latem 1940 roku meldował Londynowi o likwidacji polskich oficerów. Jak pisze Kisielewski (strony 22-23): "Raport ten został tam wysłany bezzwłocznie po odkryciu przez wywiad zbrodni sowieckiej (Andrzej Cieślak widział świadczący o tym dokument), a polskie władze natychmiast przekazały go Brytyjczykom (biorąc pod uwagę, że Brytyjczycy byli całkowicie transparentni dla Stalina było to igranie z ogniem- Unicorn). (...) Pod koniec 2007 roku Andrzejowi Cieślakowi udało się odnaleźć załącznik do raportu wywiadowczego dostarczonego do Londynu w 1940 roku." W książce przytoczono treść, reprodukcji brak.

    Na stronie 27 autor stwierdza, że: "Obecnie wciąż trwają poszukiwania dokumentu bezpośrednio poświadczającego wysłanie w 1940 roku przez wywiad ZWZ raportu dla rządu w Londynie."  

    We wstępie do Czasu Wernyhory napisano m.in.:

    "Kapitan "Garda" otrzymał polecenie sprawdzenia i potwierdzenia treści meldunku Edwarda Koźlińskiego o zbrodni katyńskiej. Powołał w tym celu specjalny patrol wywiadowczy z zadaniem dotarcia na miejsce zbrodni, dokonania wizji lokalnej i uzyskania bliższych danych. W skład patrolu weszli: porucznik Jan Skorp "Puszczyk" (dowódca), Zbigniew Koźliński "Gryf", Stanisław Gwozdowski "Sztyft" oraz Bolesław Misiuro "Świerk." Patrol wykonał swoje zadanie: dokonał wizji lokalnej, potwierdził prawdziwość meldunku Edwarda Koźlińskiego oraz zebrał relacje o metodzie wykonywania zbrodni. "

    Za: Z. Koźliński, Czas Wernyhory, Warszawa 1997, s. 9.

    "Czasami jeńcy orientowali się, że idą na śmierć i stawiali opór całą grupą. Tak opowiadali mieszkańcy Gniezdowa", ibidem, s. 10. Niech czytelnik porówna z relacją O. Zakirowa.

    "Meldunek miałem wyuczony na pamięć. Był też powtórzony przez nakłucie odpowiednich liter w książeczce do nabożeństwa, którą otrzymałem od księdza.

    "Melduję, zostałem aresztowany w Lidzie przez NKWD. Na badania przewieziony do Smoleńska, w rodzinne strony. W połowie kwietnia zabrano mnie na konfrontację lokalną do Gniezdowa. W lesie Katyń nad Dnieprem są masowo rozstrzeliwani nasi jeńcy, oficerowie. Masowa zbrodnia. Potworne..." (tu był numer ewidencyjny i data). Pełniejszą informację miałem przekazać ustnie", ibidem, s. 54.

    Trzecia wyprawa do Gniezdowa i Katynia:

    "Oficerów przywożono pociągiem więziennym, potem czornymi woronami odwożono za płot do baraków specjalnie ogrodzonych. Tam była rewizja, więźniowie mieli oddawać dobrowolnie cenne rzeczy jako zapłatę za pobyt w obozach. Po tej rewizji mieli iść do sanatorium na odpoczynek (!!! Unicorn), przed wyjazdem do domów.

    - Tak, do ostatniej chwili nie wiedzieli, że idą na śmierć. Wmawiano im powrót do domu.

    Sprawdzano listę i według niej grupa około dziesięciu osób szła koło wewnętrznego płotu do ogrodzonego jakby podwórka za krzakami. To był ów smiertnyj wokzał, czyli krasnaja płoszczad'. Tak dochodzili w pobliże mogił. Tu na końcu drogi stał mały barak i ławka pod ścianą. Dokoła rozrzucona słoma. Siadali ciasno koło siebie na rozkaz. Konwojent mówił:

    - Można siadać. Otdychajcie, wsie- a potem- możno kurit'. Wtedy nieco uchylała się deska w ścianie i "specjaliści" tam ukryci strzelali prosto w tył głowy.

    (...)Niektórych wożono do willi, czasami urządzano na smiertnym wokzale turniej, ćwiczono w zabijaniu bagnetem. Silniejszych używano na kukły do walki wręcz. Czasami więźniowie orientowali się w ostatniej chwili i wtedy była walka grupowa", ibidem, s. 131- 132.

    "Puszczyk" uważał, że "Starego" rozszyfrowali idąc od strony jego meldunków (z góry do dołu, od wyższych władz, możliwe, że od wtyki ulokowanej w podziemiu- Unicorn). Wiadomo, że walczył, wiadomo, że zginął, gdyż nie dał się uprowadzić. Tak się nić urwała.

    - Milczeć jak głazy, chłopcy- przestrzegał "Puszczyk". - Cała sprawa jest oddana do wiadomości kompetentnych osób. Oni rozegrają kwestię w sztabach najwłaściwiej. Dzisiaj wiadomo, że informacja o Katyniu została ukryta, gdzieś podjęto strategiczną decyzję, poświęcono prawdę o losach naszych oficerów w ZSRR na ołtarzu zwycięstwa", ibidem, s. 136.

    tagsTags: , , , , , , , ,  

    CatCategory: General AutorPosted by: unicorn add commentsComments are temporarily disabled..


    date27 sierpień 1221:07artHelena Grossówna- (nie)zapomniana melodia przedwojennego kina

    Helena Grossówna w przeciwieństwie do Eugeniusza Bodo miała możliwość szerszej i dłuższej obserwacji świata. Świata jakże innego w porównaniu z czasami, gdy rozkwitała jej kariera i film nadal "szukał" odpowiedniej dla niej roli, oprócz wesołych komedyjek. Jej powojenna kariera filmowa nie obfitowała w wiele wydarzeń (m.in. Kolorowe pończochy i O dwóch takich, co ukradli księżyc- w roli matki urwisów), podobnie zresztą jak i u innych jej koleżanek i kolegów (wywiad w powojennym Filmie 9-10/1947). Mało kto już kojarzy "najpiękniejszy uśmiech Warszawy" a jeszcze mniej osób wie o jej działalności w rzeczywistości okupacyjnej i podczas Powstania. Piękna (aktorka) i "Bystra", dobry tytuł książki albo filmu. W powojennej prasie jest kilka wywiadów z Heleną Grossówną.

    Odkryta na nowo w latach 70. tych i 80. tych XX wieku (film dokumentalny Gdy królowaly gwiazdy z 1975 roku, Pan Dodek (1970) czy jej Wspomnienia (1981) oraz wywiady w czasopismach: Film 6/1983, Film 11/1985, Ekran 23, 24, 25/1985). W przyszłym roku ma się ukazać jej biografia. Paweł i Gaweł, Zapomniana melodia, Piętro wyżej nadal bawią; nieco inna rola w filmie- Testament profesora Wilczura pokazuje, że wojna przerwała dobrze zapowiadającą się karierę.

    Czytając wywiady, oglądając filmy dokumentalne widać, że pomimo różnych kolei losu zachowała ciepło i serdeczność, żywotność i pozytywne nastawienie chociaż czasami wkrada się nuta żalu za utraconą młodością. 

    W Kinie 34/ 1934 (strona 7) pada stwierdzenie, jakże prorocze:

    "I zdaje się, że Helenę Grossównę będziemy niedługo oglądali na ekranie. Jej ujmująca aparycja, olbrzymi talent taneczny, świetna sylwetka i miły głos stanowią, obok młodości i wdzięku, niebylejakie atuty, predestynujące ją na artystkę filmową."

    Piąta strona Kina 31/1935 przynosi krótki wywiad z aktorką, która stwierdza, że: "taniec kocha nadewszystko" a w samym wywiadzie jest określona mianem "ciastka z pieprzem", Pfefferkuchen (nawiązanie do pierniczków toruńskich). "Ona ma coś!"- mówi publiczność i znawcy. I mają rację. Na ankietę Kina 42/1937 o sex-appealu odpowiadają znani aktorzy: Aleksander Żabczyński uważa, że z polskich aktorek najwięcej sex-appealu posiada Helena Grossówna. Żeby było śmieszniej, każdy z pytanych podał inne nazwisko- wskazano jeszcze Lenę Żelichowską, Norę Ney, Hankę Ordonównę, Tamarę Wiszniewską, Krystynę Ankwiczównę, Ninę Andryczównę.

    Wszystko przed nią, Kino 34/1937, druga strona (krótki wywiad):

    "Mam za sobą cały szereg nakręconych obrazów, z żadnego jednak nie jestem zadowolona w stu procentach. Za parę dni wejdę do atelier, aby zagrać "Królowę przedmieścia" (jedna z jej lepszych ról-Unicorn)- bohaterkę wodewilu Krumłowskiego." 

    foto

    Kino 4/1938

    foto

    Kino 9/1938

    foto

    Kino 6/1938

    foto

    Kino 20/1939

    foto

    Kino 36/1939

    Praca zawodowa pochłaniała dużo czasu, Film 6/1983, strona 12-13:

    "Jak w takim razie wyglądał Pani dzień pracy?

    - O szóstej już wychodziłam z domu do atelier, o ósmej zaczynaliśmy. Przerwa była o dwunastej i wtedy chodziłam do teatru na próby, jeśli były. O drugiej wracałam do atelier i kręciłam do szóstej, a o siódmej już mieliśmy pierwszy spektakl w teatrze, drugi o wpół do dziewiątej. I to był cały dzień. Mieszkałam niedaleko, więc o północy byłam już w domu, kąpiel i spać...

    A kiedy się jadło i odpoczywało?

    - Odpoczywałam, gdy ktoś inny miał scenę. Szłam wtedy do garderoby, troszeczkę drzemałam...A jedzenie? Miałam wtedy gosposię, przychodziła o dziesiątej ze śniadaniem. A wie pan, co przynosiła? Dużą kiść winogron, jakieś dziesięć deko szynki, jedną bułeczkę, a herbatę miałam na miejscu... Dobre śniadanie, prawda? I nie tuczące. Przynosiła też obiad, moja gosposia smacznie gotowała. Bodo zawsze wtedy przylatywał: Co masz na obiad?... Mówię: Pyzy mam, kotlet...- Kotleta nie, ale pyz parę daj!... Bo matka przysyłała mu tylko befsztyk i dużo sałaty, żeby nie tył... Ja miałam dużo ruchu, więc jeść mi się chciało!"

    Plany, plany a niedługo wojna, Film 11/1985, strona 15:

    "Lato 1939 roku było upalne, a mnie czekały jeszcze dwie role w filmach "Uwaga szpieg" i "Szalona Janka." Niestety, pozostały już w sferze projektów. Wybuch wojny przekreślił wszystko. Potem okupacja, Powstanie Warszawskie...obóz w Niemczech i...powrót do kraju.

    (...) Równolegle z pracą w "Syrenie" podróżowałam po Polsce z koncertami estradowymi. Środki lokomocji? Pociąg, ciężarówka, dorożka, a nawet wóz drabiniasty! Czułam się potrzebna. Ludzie poznawali mnie. Uśmiechali się życzliwie; pytali: -"Kiedy pani znowu zagra w filmie?" A film? -No cóż...Gdy wróciłam do kraju- dopiero się odradzał; gdy już pracowałam w Warszawie, reżyserzy Janusz Nasfeter i Jan Batory zaproponowali mi niewielkie role w swych filmach. Rólki raczej. Zagrałam. Do ról heroin przy wiertarkach lub tych budujących nowy dom widać nie pasowałam. Potem przyszły młodsze..."

    Wracamy do roku 1947, Film 9-10/1947, s. 7, wywiad:

    "(...) Podczas powstania warszawskiego pracowałam ochotniczo na odcinku "Sokoła" przy B.G.K. Sądzę, że czytelnikom polskim nie trzeba opowiadać , jakie tam miałam przeżycia. Są one podobne do tylu innych. Po powstaniu wyjechałam razem ze swoimi rannymi do szpitala do Grossliebars, gdzie przepracowałam jako siostra prawie trzy miesiące. Przed samym Bożym Narodzeniem ewakuowano nas do Oberlangen, aż pod granicę holenderską. W czasie drogi zaczęła się dopiero gehenna."

    Ekran 24 i 25/1985:

    foto

    foto

    foto

    O Helenie Grossównie można także poczytać w relacjach powstańców dostępnych:

    http://www.old.1944.pl/index.php?a=site_archiwum&STEP=02&search=gross%F3wna
    "Tak. W naszym oddziale była Grossówna, aktorka filmowa znana przed wojną, nie wiem, czy teraz jeszcze jest znana, Helena Grossówna. Ona dawała koncerty swoich piosenek. Ponieważ grałem na fortepianie, więc jej akompaniowałem nawet. Przechowała się taka scena, wszyscy na podwórku gdzieś na Nowogrodzkiej, ona śpiewa, ale chciała wyjść na jakąś estradę. Wyniesiono z mieszkania stół, na którym ona tańczyła. Później okazało się, że stół to był wyjątkowo cenny mebel i który niestety tam trochę się zniszczył pod obcasami tańczącej, ale trudno. I tak się potem spaliło wszystko."


    tagsTags: , , , , , , , , ,  

    CatCategory: General AutorPosted by: unicorn add commentsComments are temporarily disabled..


    date15 sierpień 1213:53artOstatnia rola zimnego drania

    Od pewnego czasu podczytuję sobie książki Dziewońskiego o artystach. Są inaczej pisane niż zwykłe biografie, z masą anegdot, reprodukcji programów teatralnych czy kinowych, zdjęć, ulotek i wycinków. Żywa historia bez nudy. Dla odmiany książka R. Wolańskiego o Eugeniuszu Bodo jest nieco innego rodzaju. Bardziej refleksyjna, stonowana a i tak na wyraz ciekawa, przybliżająca karierę Bodo. Kolorowa wyklejka, zdjęcia, plakaty budują atmosferę świata, który odszedł. Świata II RP. Ostatnia część książki, poświęcona wojennym losom Bodo, jest bardzo smutna. Tak jak los aktora "kultowych" filmów przedwojnia. Nawet jeśli ktoś nie kojarzy nazwisk czy tytułów filmów z pewnością pamięta szlagiery. Zwykle przez babcie czy dziadków. Jeśli chcecie zanurzyć się w świat amantów, pięknych pań czy posłuchać niezłej muzyki weźcie do ręki książkę o Bodo.

    "W 1994 roku pojawiły się rezultaty działań Wiery Rudź. Zastępca Naczelnika Centralnego Archiwum Federalnej Służby Kontrwywiadu Federacji Rosyjskiej, Jakuszew, powiadomił w sierpniu 1993 roku Centrum Poszukiwań i Informacji Rosyjskiego Czerwonego Krzyża o losie Eugeniusza Bodo. Do pisma dołączył dwie jego fotografie. Miesiąc później Polski Czerwony Krzyż przesłał pod adresem Wiery Rudź list tej oto treści: "W związku z Pani bezpośrednim zgłoszeniem do Czerwonego Krzyża w Moskwie w sprawie uzyskania informacji o losie Pani krewnego uprzejmie informujemy, że CK w Moskwie przekazało do naszego biura następujące informacje."

    Na papierze z czerwonym krzyżem w nagłówku czarno na biało napisano wreszcie to, co przez lata było skrzętnie skrywaną tajemnicą, a o czym szeptano od dawna w tysiącach polskich domów.

    "ŻANO-BODO Eugeniusz-Bogdan ur. 1899 r. Genewa, s. Teodora, z zawodu aktor, reżyser- informował Polski Czerwony Krzyż- w dniu 26 VI 1941 r. został aresztowany i decyzją specjalnej Narady przy NKWD ZSRR został skazany na 5 lat (jako społecznie niebezpieczny element). Okres kary odbywał w Butrymskim więzieniu (Moskwa), w m. Ufa i Archangielskiej obł. Zmarł 7 X 1943 r. (informacji o miejscu pochowania brak). Na podstawie 3 artykułu Ustawy Federacji Rosji z dn. 18 X 1991 r. w/wymieniony został zrehabilitowany."

    Za: R. Wolański, Eugeniusz Bodo. Już taki jestem zimny drań, Poznań 2012, s. 343- 344.

    Powstaje film dokumentalny S. Janickiego (tak, pan od cyklu W starym kinie), Za winy niepopełnione. Później w Super Ekspressie pojawił się artykuł wyjaśniający za co i dlaczego zginął Bodo (źródłem protokoły przesłuchań Bodo). Tragizm losów Bodo po aresztowaniu został spotęgowany kilkoma epizodami, które paradoksalnie mu...zaszkodziły. Innemu mogły pomóc. I pod inną okupacją. Przede wszystkim za dobrze znał rosyjski, po drugie, narodowość szwajcarska a zatem podejrzewany o szpiegostwo wg organów sowieckich- jak napisano: śledztwo nie potwierdziło działalności wywiadowczej. Po trzecie, upomniała się o niego polska ambasada, co również z sowieckiego punktu widzenia było podejrzane. W 2008 powstaje film K. Kąckiej o Bodo- śledztwo w cyklu Na tropach tajemnic.

    Autor książki w postscriptum zadaje kilkanaście niewygodnych pytań. M.in. zastanawia się czy powodem zatrzymania Bodo nie był zwykły strach enkawudzistów przed wojną- pretekst do wywiezienia go a co za tym idzie i siebie (kolejny paradoks). Dopytuje również, gdzie podziały się ujawnione oficjalnie protokoły z przesłuchań Bodo- IPN nie ma; dlaczego uroczystości z odsłonięcia pomnika Bodo w Kotłasie nie filmowała telewizja publiczna?; podsuwa propozycję aby PISF wykorzystał w sprawie Bodo możliwości wynikające ze swojego statutu.

    tagsTags: , , , , , , , , , ,  

    CatCategory: General AutorPosted by: unicorn add commentsComments are temporarily disabled..


    date14 sierpień 1215:23artŚlady potyczek

    Jeszcze nie tak dawno książki Pawła Jasienicy były szeroko znane i omawiane. Dzisiaj jest z tym różnie. Kojarzący Jasienicę ze znanego cyklu historycznego z pewnością wiedzą także o jego "bliskim szpiegu", żonie, podobny zresztą przypadek miał historyk Peter Raina. Dodatkowo znają udział Jasienicy w partyzantce i powojenne losy (słynny tekst: czy to się ojczyźnie opłaci). Czepnął się go sam Gnom- Gomułka. Jednak skoro dyskutujemy ostatnio nad losami akowców i ich prześladowców warto byłoby sięgnąć po mniej znany tekst Jasienicy, zbiór tekstów z prasy pod tytułem Ślady potyczek, Warszawa 1957. Są tam teksty i o historii, polityce, kulturze jak i o życiu codziennym. Jasienica w sposób mocno niesprawiedliwy "jedzie" po Józefie Mackiewiczu i jego Drodze donikąd, tekst pod tytułem- Moralne zwłoki szlachcica kresowego, oryginalnie zamieszczony w Świecie, 30 października 1955 r., nr 43 (223). Jasienica pisze tak (strona 235):

    "(...)Swojego czasu nie czekał w Wilnie na Armię Czerwoną, by jej postawić ów bezpardonowy opór, który zaleca innym, tylko w porę- 17 września wieczorem- szosą mejszagolską uskoczył do Kowna. Pisał i o tym w "Gońcu." Uskarżał się na niewygody w ciężarówce. Wspominał, jak to na samej litewskiej granicy strzelił sobie w łeb gruby przodownik policji, z takich, co to protokoły pisali za źle malowane płoty.

    Podobnie było w 1944 roku. Apostoł strzelania nie czekał w Wilnie na dywizje marszałka Czerniachowskiego (stanowiące wszak wdzięczny cel), ale zrejterował do Krakowa, potem dalej na zachód aż na Wyspy Brytyjskie i dopiero stamtąd zaczął "waleczne i rycerskie słowa gadać." Czy to nie dziwne, że tak właśnie postąpił człowiek, który niezmiernie wysoko ceni... las? Z Krakowa na Podhale dwa kroki. "Ogień", którego dzieje przypomniał nam ostatnio Machejek, byłby rad z dobrego szefa sztabu. Zresztą po drodze z Wilna do Krakowa można było doszlusować do pogrobowców wileńskiego okręgu AK, którzy niezły rejwach czynili na Białorusi i w Białostockiem. No tak, ale Pismo święte wszak uprzedza: "Kto mieczem wojuje, od miecza ginie." A w lesie straszno."

    Sami osądźcie czy miał rację pisząc tak o J. Mackiewiczu czy to tekst ohydny, pisany "na zamówienie."

    tagsTags: , , , , , , , ,  

    CatCategory: General AutorPosted by: unicorn add commentsComments are temporarily disabled..


    date03 sierpień 1211:31artNaukę pobrano

    Dwa konie i psa dla osób, które kojarzą autora smile Zbiór esejów pod tytułem Wielka choroba swego czasu cieszył się sporym powodzeniem niczym parę lat temu...a nie będę uprawiał reklamy bo w zasadzie już niektórzy nie zasługują. W każdym razie był to jeden z wielu parających się literaturą zręcznie łączący wątki z historii najnowszej. Tak, historycy literatury powinni dostać nagrodę za odkłamywanie najnowszej historii Polski, zwykli historycy cytrynkę. Walc był specyficzną postacią i nie zajmuję się jego odjazdami, za jedno można go popierać, za inne niestety nie.

    W eseju O sposobach użycia nieużytej kultury pada takie stwierdzenie:

    "Odcinając społeczeństwo polskie, znajdujące się w fazie ogromnego skoku cywilizacyjnego, związanego z likwidacją analfabetyzmu i masowym awansem społecznym, od związków ze współczesną kulturą światową i aplikując mu jako wyłączną strawę duchową klasyczną sztukę realistyczną, która wydawała się nieporównanie mniej niebezpieczna od paryskich nowinek, stworzyli komuniści społeczeństwu polskiemu warunki do odbycia przymusowych rekolekcji kulturalnych, nie zdając sobie sprawy, że z ich punktu widzenia drukowanie brukowych powieści i komiksów było znacznie mniej niebezpieczne od propagowania tych książek, które półtora wieku wcześniej stały się bazą świadomościową dla tych, którzy mieli zburzyć Bastylię."

    Za: J. Walc, Wielka choroba, Warszawa 1992, s. 51.

    "Studiowanie Woltera czy Krasickiego miało w myśl założeń komunistów szczuć przeciwko Kościołowi- nie wyobrazili sobie oni jednak, że sposób w jaki X. Biskup Warmiński opisuje zepsutych mnichów mógłby okazać się skuteczną metodą przy opisywaniu towarzysza Szmaciaka i jego kolegów. Wysyłanie literatów "w teren", skłanianie ich do zainteresowania się procesami produkcyjnymi miało na celu oderwanie ich od niebezpiecznych zagadnień intelektualnych i zaiste przyszło później latami pluć sobie w brodę, że wysyłało się Ważyka do Nowej Huty zamiast pozwolić mu zajmować się uprawianiem awangardy i czytaniem, powiedzmy Sartre'a, co mogłoby powstrzymać go od napisania Poematu dla dorosłych", ibidem.

    No ale jak dalej pisze Walc, komuniści poszli po rozum do głowy:

    "Kiedy po latach komuniści zrozumieli ten błąd, postanowili z logiką gracza, który przegrał w ruletkę stawiając na czerwone, stawiać z kolei na czarne z dziecinną pewnością wygranej, i oto zamiast popierania klasyki zaczęli stawiać na nowoczesność, -izmy i abstrakcje", ibidem, s. 52.

    W III RP stawianie na rozmaite -izmy i brednie doprowadziło do sytuacji, w której ludzie zaczęli odkrywać starocie z II RP i czytają albo kupują książki związane tematycznie właśnie z II RP. Kij ma dwa albo i trzy końce.

    tagsTags: , , , , , , , ,  

    CatCategory: General AutorPosted by: unicorn add commentsComments are temporarily disabled..


    date27 lipiec 1221:45artLotnik o morzu czyli Królestwo Czworga Narodów

    W książce kapitana- pilota Stanisława Skarżyńskiego Na RWD-5 przez Atlantyk [pierwsze wydanie Warszawa 1934, drugie, którym się posługuję, Łódź 2008] na stronach 98- 99 znajduje się wizja godna nie tylko historyka czy polityka ale człowieka zatroskanego o przyszłość kraju, polskiego patrioty. Czytając wizję Skarżyńskiego odruchowo przypomniałem sobie inną książkę wydawnictwa Demart o historii alternatywnej Polski i zadumałem się, co byłoby gdyby połączyć obie wizje, pilota z morzem i historyka o Władysławie Wazie, carze Rosji w roku 1610. Obie wizje powinny zostać rozwinięte- polski władca staje się faktycznym carem Rosji i królem Szwecji. Powstaje imperium, które ogarnia całą Skandynawię a polscy podróżnicy zapuszczają się daleko w głąb Azji. Jednocześnie wielki twór pod przewodnictwem Polski ogarnia mniejsze i większe kraje. Francja staje się podnóżkiem a Niemcy nigdy się nie zjednoczą. Co więcej, atrakcyjny kod polonizmu powoduje szybkie spolszczenie ziem w centralnej Europie. Silna flota wyrusza po kolonie. Sporo ziem zostanie kupionych. Niektóre podbite. Czy w tej wizji powstaną USA? Być może. Szybciej jednak powstałby konflikt między Polską a w zasadzie tworem wszecheuropejskoazjatyckim- Królestwem Czworga Narodów a Stanami...Wracamy do Skarżyńskiego:

    "(...)Ale mimo wszystko z rozmyślań i wrażeń powstała uraza i żal do... naszych przodków. Powracała uparcie ta sama myśl, która nasunęła mi się przed dwoma laty- w czasie lotu afrykańskiego. Zazdrościłem tam (oczywiście w skrytości ducha) Anglikom, Francuzom, Belgom, Portugalczykom, Hiszpanom i innym nacjom, że choć oddaleni o tysiące kilometrów od ojczyzny, są jednak u siebie, w cieniu własnego sztandaru i pod ochroną własnych praw. Nie byliśmy narodem morskim, zabrakło nas, gdy inni zajmowali owe tereny niczyje. Żądza przygód naszych przodków wyczerpała się na Dzikich Polach. Brakło im ogromnych perspektyw, pragnień i ambicji zdobywczych, jakie dawało morze; brakło im zmysłu kupieckiego i żądzy zysków, które pchały obcych żeglarzy na nieznane szlaki morskie.

    (...) Szerokie sfery naszego społeczeństwa jeszcze ciągle nie doceniają znaczenia morza w życiu państwa. Nasza ekspansja na dalekich szlakach morskich ciągle jest powolna, za mało okrętów pod polską banderą odwiedza egzotyczne porty. Musimy zrozumieć, że ten skrawek wybrzeża mamy nie po to tylko, aby wygrzewać się latem na plażach. Obrót handlowy morski powinien przynajmniej w połowie odbywać się na polskich okrętach. Nasza młodzież powinna wyjść na morze. Mamy w tej dziedzinie do zrobienia o wiele więcej, niż inne narody, ale nie wolno nam załamywać rąk przed ogromem czekającej nas pracy, tylko z energią i stanowczością zabrać się do dzieła. Najwyższy czas, aby platoniczna miłość do morza zamieniła się w miłość praktyczną."

    Za: S. Skarżyński, Na RWD-5 przez Atlantyk, Łódź 2008, s. 98-99.

    tagsTags: , , , , , , , , , ,  

    CatCategory: General AutorPosted by: unicorn add commentsComments are temporarily disabled..


    date22 lipiec 1200:57artMarzenia, tajemnice i sączenie

    Kolejna gruba książka z cyklu darowanych. Obawiałem się ruszyć bo nie lubię biografii pisanych przez kobiety. Są dla mnie dość jałowe. Książka pod tytułem Marzenia i tajemnice jest ciekawa, co mnie zdziwiło. Owszem, początkowe partie są pisane w manierze nieco nużącej ale styl jest niezły, wciąga i wiąże emocjonalnie z autorką....Właśnie, autorką? Powiem szczerze, że wątpię. Raczej jest to robota ghost-writera (na okładce mamy: opracował Piotr Adamowicz) ale jeśli nie mam racji i baza jest D. Wałęsy to gratuluję (przynajmniej pierwszej części książki). Lepiej się czyta niż książki- wspomnienia męża smile Dużo osobistych wtrętów, sporo niedomówień, marzeń i tajemnic nie ma zbyt wiele. Szkoda, że sporo spraw "uleciało z głowy" ale czuję w tym wykręt. Nie wierzę aby szczegóły związane ze ślubem tak łatwo były zapominane. U faceta być może, u kobiety- wątpię.

    Dla mnie nie do końca szczera postawa. Tak samo niektóre sformułowania wydają się drewniane, puste, całkowicie wyprane z emocji. Innym razem wchodzimy w sentymentalizm. Partie a la robot przeplatają się z trzeźwymi uwagami na temat rzeczywistości. Końcówka okrutna ale jakże typowa dla taktyki sączenia nienawiści! Kończąc wstępne uwagi odniosłem wrażenie, że pani Wałęsa żałuje wielu wyborów. Czy była nieszczęśliwa? Z pewnością. Czy nadal jest? Trudno powiedzieć. Mnie książka na przemian nudziła, bawiła i smuciła. Zapytacie- a jakieś konkrety, perełki, dyskusyjne strzępy pamięci? Są. Oto kilka z nich:

    "Na pierwszy rzut oka był takim tajemniczym facetem (Wałęsa- Unicorn). Mogłam go obserwować- i obserwowałam. Mieszkał wtedy na stoczniowej kwaterze przy ulicy Kartuskiej, która była przedłużeniem Świerczewskiego. Przechodził zatem drugą stroną ulicy naprzeciwko mojego kiosku. Obserwowałam go, jak idzie ciągle zamyślony, lekko wycofany. On zawsze był taki skupiony, tajemniczy. Zastanawiałam się, dlaczego taki jest. Może ta jego tajemniczość mnie zaintrygowała?"

    Za: D. Wałęsa, Marzenia i tajemnice, oprac. P. Adamowicz, Kraków 2011, s. 38.

    "Lecz nadszedł Grudzień '70. W poniedziałek 14 grudnia, gdy w stoczni zaczął się strajk, męża nie było w pracy. Miał wolne. Pojechał na rynek kupić używany wózek dla dziecka. Do stoczni poszedł następnego dnia, 15 grudnia, we wtorek. Niespodziewanie w ciągu dnia przyszedł do domu w roboczym ubraniu- to pamiętam- zachrypnięty i powiedział, że w Gdańsku była wielka bitwa z milicją, że krew płynie ulicami. Opowiadał, że krzyczał przez okno z komendy milicji. Tłumaczył, że dlatego ma chrypę. Coś zjadł i ponownie poszedł do stoczni", ibidem, s. 64.

    "Następnego dnia... Mąż wtedy dużo palił. Gdy go zabierali, nie wziął ze sobą papierosów, nie wziął pieniędzy. Zabrałam jego papierosy i poszłam na komendę na Świerczewskiego. Chciałam się dowiedzieć, gdzie on jest, żeby dać mu te papierosy. Mówię im, że wczoraj został zatrzymany mój mąż. Zapytałam, czy jest tutaj. Wyjaśniam, że chciałam mu dać papierosy. Oni powiedzieli, że taki i taki nie został zatrzymany", ibidem, s. 65.

    "W tych pierwszych dniach, tygodniach stanu wojennego byłam właściwie sama. Dość szybko wypuścili Mietka Wachowskiego. Mietek zjawił się w Solidarności na samym początku- we wrześniu, a może w październiku 1980 roku. Został kierowcą męża, z czasem kimś więcej. Sekretarzem, asystentem. Mniejsza o szczegóły, ale niemal od razu zaczęli się świetnie rozumieć", ibidem, s. 195.

    Mały przeskok do strumienia myśli:

    "Uważa się, że mąż reaguje na Radio Maryja alergicznie. Natomiast ja sądzę, że on reaguje pozytywnie! Bo on słucha, a ja nie słucham. Słucha niemal dzień i noc. Przepraszam, w dzień słucha TOK FM. Natomiast wieczorem, gdy kładzie się do łóżka, słuchawka z Radiem Maryja do ucha, komputerek przed siebie i tak niemal całą noc. Mąż ma jakąś obsesję na tym punkcie. Bo chyba jest to jakaś obsesja, żeby słuchać, co negatywnego mówią inni. Słuchać, co nienawistnego wygadują Macierewicze, Kaczyńscy czy Olszewscy (ulubiona poetyka komuny...-scy- Unicorn)? A może sprawia mu to przyjemność?", ibidem, s. 377.

    Najbardziej wstrętna jest część poświęcona...a jakże, braciom Kaczyńskim od strony 385 do 388, gdzie na 387 stronie pada takie stwierdzenie:

    "Niestety, nie licząc się z powagą śmierci, pan Jarosław Kaczyński i jego zwolennicy przez kilkanaście miesięcy urządzali przedstawienia na Krakowskim Przedmieściu pod Pałacem Prezydenckim. Szkoda słów! (fakt, szkoda słów...Unicorn) Doszło nawet do tego, że jakaś grupa zaczęła domagać się beatyfikacji pani Walentynowicz. Tak! Beatyfikacji."

    Balcerowicz był fachowcem, pozytywnym symbolem. Jan Krzysztof Bielecki nie był najgorszym premierem i dobrze się stało, że Donald Tusk korzysta z doświadczenia i wiedzy Bieleckiego. Geremek- ujmujący, inteligentny i mądry. Oto dalsze sądy D. Wałęsy. Padają również deklaracje: o głosowaniu w 2007 roku na PO i w 2010 na Komorowskiego. Wiadomo: "Pod koniec rządów PiS-u ludzie nie wiedzieli, jaki będzie następny dzień. Na szczęście przeżyliśmy to i powstał nowy rząd z Donaldem Tuskiem i Waldemarem Pawlakiem", ibidem, s. 390.

    tagsTags: , , , , , ,  

    CatCategory: General AutorPosted by: unicorn add commentsComments are temporarily disabled..