Wieczór bajek
"Jechał chłop z Liszek na jarmark i wiózł furę kukiełek (bułek). Na drodze zobaczył leżącą zdechłą lisicę. Myśli sobie: „nic z tego, ale ze skóry będzie worek na tabak".— Wziął lisicę i włożył w półkoszek pod wańtuch w którym miał kukiołki. Tymczasem lisica, nie będąc zdechłą lecz tylko głodem zmorzoną, gdy uczuła pod wańtuchem ciepło, rozgrzawszy się ożyła, przeżarła dziurę i zjadła kukiełkę.
Chłop jadąc nie wiedział co sie za nim dzieje na wozie, a lisica pod spodniarką wozu wypatrzywszy dziurę, wszystkie kukiełki wyrzucała na drogę, tak, że nic z nich w wańtuchu nie pozostało. Potem i sama także zeskoczywszy z wozu, znosiła chłopskie kukiełki z drogi do swojej jamy, i smacznie je tam zajadała.
Młody wilczek dowiedział się o tern, i przyszedł do jamy odwiedzić lisicę. Pyta on jej się: „świeci miesiączek?" — „A świeci" odpowiedziała gościowi, a bojąc się aby kukiełek nie zjadł, wyprowadziła go na spacer. Poszli obydwoje nad wodę w której się miesiączek odbijał.
On jej mówi: „ej żebyś mnie lisiu, poczęstowała jakim placuszkiem." — ,Masz placuszek na wodzie" odrzekła lisica pokazując mu miesiączek na wodzie, chlapaj, chlapaj wodę, to się placka dochlapiesz, bo ja tez chlapała i dochlapałam się kukiełek. Wilczek jak zaczął chlapać, tak wypił wszystkę wodę z kałuży, że aż zaczęło mu się wylewać pyskiem, uszami i tyłkiem.
Ona to widząc, wzięła słomianego wiekcia, zatkała mu pysk, uszy i tyłek, poczem poszli dalej. Chałupa stała przy drodze; weszli do niej. W chałupie baba miała ciasto na chleb w dzieżce, w sieni zaś leżała kupa paździerzy z pomiędlenia konopi. Ludzie spostrzegłszy wilka, zaczęli go gonić, bić kijami i wołać: oha! oha! oha! i tak go doskonale zbili, że ledwie uszedł.
Lisica ze strachu nie szukała już żadnej kury, tylko wleciała tymczasem w dzieżkę z ciastem, uwalała się w cieście a później utarzała w paździerzu i trop w trop zemknęła za wilczkiem, mówiąc mu: „nieś mnie, bom chora, kosteczki mi wyłażą". Wziął ją wilk, choć zturbowany, na plecy, a ona się śmiała w duchu i żartowała sobie, że „niesie chory zdrowego".
Zaszli tak razem do karczmy, gdzie grała muzyka i dziewki tańcowały z parobkami. Powiada lisica wilczkowi: „wnijdźmy do środka i bawmy się dopiero ty wilczku wszystkie panny oscznij (bo masz dużo wody), tylko jednej niechaj, tej na którejś przyjechał, potem ty wilczku hyc do okienka, ja myk do kominka." — I odetkała mu lisica zatkane wiekciami pysk, uszy i tyłek.
Jak-ci zaczął kropić wilczek po karczmie, tak ludzie poczęli wołać na niego: oha! wilku! a on gruch w okno, ona w komin — i ociekli. On wrócił w swoją stronę, a ona wróciła do jamy i tam swe jadła kukiełki.
I tak się doskonale wypasła, że siedząc jednego razu przed jamą, mówiła do siebie: „piękneście oczka, piękne, to dla mnie; piękneście uszka, piękne, to dla mnie; pięknyś nosku, piękny, to dla mnie; pięknyś ogonku, niepiękny,— ej tego kurzacza zostawię wilczkowi".
Gdy się tak z sobą pieściła, niewidziała, że wilczek przyszedł i stojąc za nią przysłuchiwał się tej mowie. Darowała mu ogonek, on też zaraz łap za ogonek i dalej łap, — i całą zjadł lisicę."
Za:
O. Kolberg, Lud. Jego zwyczaje, sposób życia, mowa, podania, przysłowia, obrzędy, gusła, zabawy, pieśni, muzyka i tańce. Materyały do etnografii słowiańskiej, cz. IV Powieści, przysłowia i język, Kraków 1875, s. 237- 238.