Fragment wspomnień A. de Marenches, byłego szefa SDECE. Oczywiście w większości pan mówi rzeczy wiadome, truizmy czy ogólnie znane "sensacje" ale czasami trafiają się (zapewne specjalnie dawkowane) ciekawostki... W końcu de Marenches był specem od dezinformacji (Volkoff!). Względnie dobrze radził sobie również z sowiecką agenturą a nawet pogrywał z nimi w kotka i myszkę...
Kariery w polityce nie zrobił i nie dziwota, z taką szczerością


"W Berlinie zgromadzone były archiwa Gestapo i Abwehry i gdy zostałem mianowany dyrektorem generalnym SDECE w 1970 r. odzyskałem zaledwie ich część, niemal dziesięć ton. Odkryliśmy tam rzeczy straszne. Niestety, niektórzy znani ze swej przeszłości Francuzi, zasłużeni uczestnicy ruchu oporu, byli w rzeczywistości agentami Gestapo lub włoskich służb wywiadowczych (SIM-Unicorn). Pozostawali na żołdzie Niemców i Włochów jeszcze od czasów przedwojennych. Na ogół Włosi płacili lepiej. Strach bierze na myśl, co by się stało, gdyby nasz kraj znalazł się pod inną okupacją.
O. - Czy Rosjanie mieli takie same dokumenty?
M.- Hitlerowcy byli doskonale zorganizowani jeśli chodzi o dokumenty. Dysponowali co najmniej pół tuzinem egzemplarzy za każdym razem, kiedy Abwehra lub Gestapo podejmowały decyzję o przeniesieniu tego lub innego agenta, uchodzącego dzisiaj za bohaterskiego uczestnika ruchu oporu. Był egzemplarz miejscowy, egzemplarz departamentalny, egzemplarz, który prawdopodobnie wędrował do wojska, egzemplarz przeznaczony dla centrali - jednej w Berlinie, a drugiej w Paryżu.
M.- Hitlerowcy byli doskonale zorganizowani jeśli chodzi o dokumenty. Dysponowali co najmniej pół tuzinem egzemplarzy za każdym razem, kiedy Abwehra lub Gestapo podejmowały decyzję o przeniesieniu tego lub innego agenta, uchodzącego dzisiaj za bohaterskiego uczestnika ruchu oporu. Był egzemplarz miejscowy, egzemplarz departamentalny, egzemplarz, który prawdopodobnie wędrował do wojska, egzemplarz przeznaczony dla centrali - jednej w Berlinie, a drugiej w Paryżu.
Tylko Rosjanie dysponowali całością archiwów dotyczących wszystkich europejskich krajów okupowanych przez Niemcy. Do dziś jeszcze skłonni są kazać „śpiewać" pewnej liczbie ludzi, którzy następnie stają się szanowanymi osobistościami. To oni, wówczas jeszcze młodzi, stawali się „towarzyszami drogi", zobowiązanymi - jeśli na przykład związani byli z prasą - do publikowania od czasu do czasu artykułów precyzujących taki czy inny punkt widzenia, mających na celu długoterminowe podtrzymywanie lub popieranie odpowiednio ujętego tematu, na ogół z zakresu polityki zagranicznej."
Za:
C. Ockrent, A. de Marenches, Sekrety szpiegów i książąt, Warszawa 1992, s. 76.