Wydarzenia roku 1956 i powstanie w Poznaniu były analizowane na różne sposoby: wgłębiano się w przyczyny ekonomiczne, polityczne czy ogólnosystemowe rozważania o nikłości poparcia społecznego dla ustroju narzuconego siłą. Wszystkie dyskusje są cenne, jeżeli odkrywają nowe fakty lub pokazują przekłamania.
Mało kto jednak zwrócił uwagę na aspekt aksjologiczny a konkretnie rzecz ujmując- hasła na transparentach.



Podobnie jak z następnymi buntami przeciwko "władzy ludowej", bojącej się własnych obywateli ( lub niewolników, jak kto woli...) tak i tutaj historycy wydobywają głównie elementy wydarzeń pasujące do ich tezy, np. skoro robotnicy to na pewno protestują przeciwko "wypaczeniom" ekonomicznym- w domyśle: system da się naprawić jednak potrzeba wspólnej pracy, cierpliwości i odpowiedzialności, czytaj: harujcie sobie dalej a potem się pomyśli...
Jest to oczywiście ewidentny fałsz. Świadome zakłamywanie rzeczywistości. Dlaczego?
Odpowiedź jest prosta. Reformatorzy systemu, późniejsi opozycjoniści i koncesjonowani "bojownicy o wolność" bali się swojego społeczeństwa, tak samo jak rządzący. Bali się ich masy, energii i determinacji...
Sprowadzenie manifestacji do wymiaru protestu ekonomicznego spłyca ludzi do roli bezmyślnego bydła.
Poznański czerwiec miał trzy poziomy, praktycznie jak każda większa rewolta:
-poziom związany z wartościami witalnymi, gwarantującymi możliwość życia czy przeżycia, przetrwania,
-poziom związany z wartościami duchowymi, do których zalicza się oprócz klasycznego podziału- dobro<-> zło, również wolność i sprawiedliwość,
-poziom związany ze sferą Sacrum, czyli wartości religijne.
W ramach pierwszej sfery dominowały hasła: "Chcemy chleba", w ramach drugiej- "Chcemy wolnej Polski", "Chcemy wolności", "Precz z bolszewizmem!", "Precz z Ruskami", "Precz z Rosjanami!", "Precz z Rokossowskim!", "Żądamy wolnych wyborów pod kontrolą ONZ".
Sfera Sacrum występowała pod postacią transparentów z hasłami: "My chcemy Boga, żądamy religii w szkołach", "Chcemy Polski katolickiej a nie bolszewickiej".
Romek Strzałkowski, niosący transparent z napisem: "Żądamy religii w szkole", podniósł później polską flagę, która wypadła z rąk tramwajarki.
(Źródło: Ku wolności. Powstanie Poznańskie 1956, red. M. Jędraszewski, Poznań 2006, s. 56- 59).
Warto pamiętać o tym, gdy w ramach "dowcipu" komicy odlatujący codziennie w krainę dragowych iluzji wsadzają flagę w gówno...