Jak na rok wydania treść mocno nieprawomyślna. Książka arcyciekawa chociaż język chropowaty. Cofnijmy się w czasie do roku 1939:
"(...)Ruszyliśmy na Włodawę, Parczew, Radzyń Podlaski, do Warszawy. Duży, drabiniasty wóz, zaprzężony parą dobrze odżywionych, mocnych koni, był wypełniony niezbędnym dobytkiem, potrzebnym matce z dziećmi i koniom. My dwaj mieliśmy tylko plecaki z podręcznymi rzeczami. Kierowałem zaprzęgiem do czasu przekroczenia Bugu we Włodawie gdzie już zamieszkiwała ludność polska. Pasażerów wozu rozlokowałem tak, aby stworzyć wrażenie, że jesteśmy uzbrojeni, i zabezpieczyć dzieci przed skutkami ewentualnej napaści. Siedząc obok mnie matka rozglądała się dookoła, informując o wszystkich spostrzeżeniach. Dzieci umieściliśmy w środku wozu, z tyłu usadowił się Żyd, trzymając nakryty derką długi kij, pozorujący karabin. Przewidywania moje sprawdziły się. Mieszkańcy wiosek, wystrojeni w odświętne ubrania, spacerowali po drodze, śpiewając pieśni ukraińskie i szykowali się do przywitania wojsk radzieckich. Tu i ówdzie, w poprzek ulicy rozwieszono naprędce sporządzone i zaopatrzone w powitalne napisy czerwone transparenty.
Młodzi ludzie, grupujący się na środku ulicy, próbowali nas zatrzymać w każdej wsi. Wówczas strzelałem z bata, ściągałem cugle i przyspieszając, wpadałem prosto w zgromadzoną kupę mężczyzn. Ci, klnąc tylko Ukraińcom znanym słownictwem, rozpryskiwali się na obie strony ulicy. Nasz żydowski „strzelec" poruszał groźnie, to w lewo, to w prawo nakrytym kijem, co robiło należyte wrażenie na wrzeszczących i wymyślających nam od proklatych Lachiw chłopach. Dopiero na otwartej przestrzeni, poza wsiami zwalnialiśmy, dając koniom trochę wytchnienia. Jakże inaczej ci sami chłopi ukraińscy z naszych kresów wschodnich rozmawiali ze mną w zimie 1945 roku walcząc w formacjach radzieckich z Niemcami. Spotkałem się z nimi w Wejherowie w marcu 1945 roku, po zajęciu razem z polską brygadą pancerną tego miasta. Opowiadali mi wówczas, że służyli przed wojną w wojsku polskim, że gospodarowali na swoich gospodarstwach, stanowiących ich własność. [...]"
Za: B. Nietyksza, Nadzieje. Złudzenia. Rzeczywistość. Wspomnienia z lat 1912- 1945, t. 1, Warszawa 1985, s. 277.
Tags: Kresy, Ukraińcy, witanie, Sowiety, 1939, wojna, Polska, Nietyksza, wspomnienia