Książka P. Zychowicza wywołała sporo szumu. A przecież nie był on ani pierwszy (Mackiewicz, Łojek, Wieczorkiewicz) ani zapewne nie będzie ostatni w rozważaniach alternatywnych. Spora część reakcji na książkę dotyczyła moraliów, co samo w sobie jest zabawne biorąc pod uwagę samą istotę polityki. Tutaj, tak jak w przypadku wyrobu kiełbasy albo ciastek, lepiej nie zaglądać do pomieszczeń kuchennych. O wiele zdrowsze jest konsumowanie finalnego produktu. Zychowicz pisał pracę magisterską o Studnickim i poskładał książkę z różnych cytatów wcześniejszych autorów oraz podał całkiem ładną bibliografię. Niestety, bez przypisów książka, pomimo dobrego stylu, czysto reporterskiego, jest ułomna. Tym bardziej, że niektóre pozycje z bibliografii nie są widoczne w samym tekście. Aura lekkiego "skandalu": tytuł i zdjęcie oraz posmak zakazanego owocu z pewnością zjednały mu zainteresowanie czytelników. Słabością książki Zychowicza są również: zbyt hurraoptymistyczne podejście do traktowania nas przez Hitlera i pominięcie różnych wolt "wodza" Niemiec i najważniejsze- dopasowywanie fragmentów układanki do przyjętego wzorca. A przecież zmiana tylko jednego elementu powoduje zmianę kolejnych i niekoniecznie opisane wydarzenia mogłyby mieć miejsce. Ale dalszy ciąg rozważań czeka na następnych autorów.
Pozostając w temacie historii kontrfaktycznych warto sięgnąć po książkę P. Wieczorkiewicza, M. Urbańskiego, A. Ekierta, Dylematy historii. Nos Kleopatry czyli co by było, gdyby..., Warszawa 2004, gdzie od strony 231 P. Wieczorkiewicz zastanawia się właśnie, co byłoby gdyby Polska przyjęła żądania niemieckie. Oto fragmenty:
"Po rozmowach w Berchtesgaden władze Rzeczypospolitej postanowiłyby przyjąć niemieckie żądania. Miałoby to wpływ na przyspieszenie i tak już szykowanego scenariusza wewnątrzpolitycznego. Po rezygnacji Ignacego Mościckiego marszałek Edward Rydz-Śmigły objąłby urząd prezydenta. Nastąpiłyby dalsze przesunięcia na scenie politycznej: minister Józef Beck zostałby premierem, zaś funkcję Generalnego Inspektora Sił Zbrojnych objąłby mianowany generałem broni, opromieniony sławą zdobywcy Śląska Zaolziańskiego, Władysław Bortnowski. Towarzysząca temu propagandowa ofensywa kontrolowanych przez rząd mediów służyłaby zarazem przypomnieniu wątków, które łączyły w historii Polskę i Niemcy. Protesty opozycji politycznej zostałyby stłumione, a w tradycyjnie antyniemieckim Stronnictwie Narodowym nastąpiłby po śmierci Romana Dmowskiego rozłam: Tadeusz Bielecki wszedłby do koalicyjnego rządu jako minister spraw wewnętrznych, natomiast nieprzejednany Jędrzej Giertych zostałby osadzony bezterminowo w obozie odosobnienia w Berezie Kartuskiej.
Szóstego sierpnia Śmigły wygłosiłby doroczne przemówienie na zjeździe legionistów. Tym razem ma ono wielką wagę polityczną. Marszałek - prezydent przypomina tradycje oręża z okresu pierwszej wojny światowej, w której Piłsudski u boku armii niemieckiej walczył z Rosją -odwiecznym wrogiem Polski. Siedemnaście dni później do Warszawy przyleciałby minister Joachim von Ribbentrop na uroczystość podpisania akcesu Polski do paktu antykominternowskiego. Jednocześnie zawarty zostałby tajny układ wojskowy o podziale stref wpływów w Europie Środkowowschodniej. Polska mogłaby je rozciągnąć na Litwę, Słowację i Białoruś; Finlandia, Estonia, Łotwa, Ukraina, a także Rumunia znalazłyby się w strefie niemieckiej.
Nazajutrz Adolf Hitler wjechałby triumfalnie do przyłączonego do Rzeszy Gdańska. Jednocześnie do Gdyni przybyłby krążownik „Nurnberg", ale nie z kurtuazyjną wizytą, lecz by po uroczystym przekazaniu Polskiej Marynarce Wojennej podnieść polską banderę wojenną jako ORP „Hetman Stanisław Żółkiewski". Marynarka polska objęłaby również szkolny pancernik „Schleswig Holstein" nazwany „Książę Fryderyk August" (na cześć króla saskiego, który był w latach 1807-1815 księciem warszawskim). Pierwszego września 1939 roku wojska niemieckie zaatakowałyby Francję. Kampania byłaby zażarta, ale Francuzi, mając zbyt mało nowoczesnych samolotów i czołgów, musieliby ulec naporowi. Już 28 września czołówki pancerne Wehrmachtu wkroczyłyby do Paryża, zaś 5 października w Compiegne zostałoby podpisane zawieszenie broni. Stalin zaniepokojony polsko-niemieckim porozumieniem usiłowałby je rozbić", ibidem, s. 234- 235.
Itd. itp. Można mieć oczywiście zastrzeżenia: co do zmian personalnych i przede wszystkim, co do "polskiej strefy wpływów", Słowacja jest prawdopodobna bo faktycznie były takie zamierzenia, Białoruś również, Litwa już niekoniecznie. Równie dobrze, po klęsce Francji moglibyśmy mieć własną strefę okupacyjną i...kolonie, których przecież pragnęliśmy. Z pewnością zachodnie województwa, śląskie, ziemie byłyby stracone ale nie bezpowrotnie. Dalsze wygrane Niemiec nie powodowałyby automatycznego wzrostu ich potęgi, prędzej czy później nastąpiłby pat.
Tags: Zychowicz, Wieczorkiewicz, historia, kontrfaktyczna, alternatywna, wojna, Polska, Niemcy, dylematy