Obserwując jak rozwija się sytuacja polityczna i społeczna w Polsce pod rządami nowej, oświeconej inaczej ekipy, śmiem twierdzić, że skończy ona bardzo marnie.
Pod uwagę można wziąć dwa scenariusze:
-scenariusz tzw. lewicowo- lewacki czyli ciągnięcie kota za ogon do oporu, dopóki kot żyje i będzie miauczał. W przełożeniu na polski język- władza za wszelką cenę aż do zgrania i blamażu,
-scenariusz krwawy tzw. brutalny- za dużo roszczeń różnych grup społecznych czy też koterii i zabraknie medialności. Zabraknie parasola ochronnego złożonego z usłużnych dziennikarzyn wspomaganych przez niemieckie, francuskie czy rosyjskie służby specjalne. Ewentualnie obecny rząd zostanie rzucony na pożarcie a poparcie da się innej "demokratycznej lewicy"- jeszcze bardziej zdemoralizowanej i podporządkowanej jednemu ośrodkowi decyzyjnemu.
Zapewne zapytacie- coś mu się chyba popierdzieliło? Myśli, że możliwe są zamieszki albo pacyfikacja? Owszem, tak myśli...
Pamiętacie jak nas niedawno straszono nawiązaniami do PRL-u? Kaczyński i ska nie oddadzą władzy, jest zagrożenie demokracji itd?
Wiem już, że obecna władza ma gdzieś obywateli, kłamie, wycofuje się ze wszystkiego co obiecała (to akurat może dziwić naiwnych młodych, wykształconych...); jedynym jej celem jest "odzysk", wygodne umoszczenie się w układzie. I tyle.
Stawia na szopki (święta!! Czas miłości, kochajmy się w wersji Tuska...) i właściwie nie rządzi.
Mamy nierząd albo bezrząd.