Dlaczego nie powinno to nikogo dziwić?
"Jeden z sygnatariuszy listu potępiającego wydanie książki o Lechu Wałęsie był bardzo cennym agentem SB
Grupa intelektualistów i byłych działaczy „Solidarności" wydała 20 maja 2008 r. oświadczenie potępiające zamiar publikacji przez IPN książki o Lechu Wałęsie. Jednoznacznie oceniono również autorów niewydanej jeszcze książki. Nazwano ich „policjantami pamięci stosującymi pełne nienawiści metody tamtych czasów”. Tekst oświadczenia opublikowała wkrótce Fundacja Instytut Lecha Wałęsy na swojej oficjalnej witrynie internetowej. Jednocześnie fundacja byłego prezydenta RP zaapelowała o wsparcie oświadczenia. Podpisało je dodatkowo prawie 300 osób, m.in. pracownicy i osoby związane z Fundacją Centrum Solidarności (Danuta Kobzdej, Jerzy Borowczak, Maciej Grzywaczewski). Najciekawsze jest to, że wśród sygnatariuszy znajdujemy także nazwisko Bernarda Koleśnika z Göteborga w Szwecji.
Problemem jest to, że Koleśnik to tajny współpracownik Marek Walicki, jeden z najbardziej aktywnych agentów SB działających na przełomie lat 70. i 80. w środowiskach niepodległościowej i solidarnościowej opozycji. Świadczy o tym zachowana w IPN obszerna dokumentacja – osiem tomów doniesień agenturalnych, arkusze wypłat, opinii, notatek, zobowiązań, wytycznych itd. Bernard Koleśnik nie chciał rozmawiać z „Wprost" na temat swoich relacji ze SB.
Sercanin
Wszystko zaczęło się w drugiej połowie lat 70., kiedy Koleśnik był klerykiem trzeciego roku seminarium księży sercanów w Stadnikach. Tam dał się poznać jako sympatyk Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela „wrogo ustosunkowany" do PRL-owskiej rzeczywistości. Wkrótce zrezygnował z kapłańskiego powołania, związał się ROP-CiO i osobiście z Leszkiem Moczulskim. 25 sierpnia 1978 r. Koleśnik został pozyskany do współpracy z SB przez ppor. L. Wicherkiewicza z Wydziału III-2 Komendy Stołecznej MO. „Podstawą pozyskania była dobrowolność. Pozyskanie miało charakter doraźny do sprawy krypt. Oszust nr rej. 4750 dot. L. Moczulskiego" – napisano w jednej z opinii SB. Mimo doraźnego charakteru pozyskania Koleśnik okazał się współpracownikiem bardzo obrotnym i aktywnym. Utrzymywał bowiem kontakty nie tylko z Moczulskim, ale również z Adamem Wojciechowskim, Stanisławem Kusińskim, Stefanem Kucharzewskim, Aleksandrem Hallem, a także z Jackiem Kuroniem i Adamem Michnikiem.
Nadajnik nasobny
W pierwszym okresie najważniejszym obiektem działań TW Marka Walickiego był Leszek Moczulski. Ppor. Wicherkiewicz zlecił Koleśnikowi „nawiązanie bliższego kontaktu" z Moczulskim i związaną z nim „grupą gdańską” (m.in. Aleksander Hall i bracia Rybiccy). Szczególną uwagę miał on zwracać na „dane dotyczące zagadnień poligraficznych (miejsca druku, składowania i systemu kolportażu)”. Wkrótce się okazało, że Koleśnik zyskał w oczach Moczulskiego i stał się jednym z najbliższych jego współpracowników. Marek Walicki brał m.in. udział w konferencjach prasowych organizowanych przez Moczulskiego w mieszkaniu. Już 27 listopada 1978 r. „zabezpieczał” konferencję „z udziałem dziennikarzy zachodnich akredytowanych w Warszawie”. Wyposażony w „nadajnik nasobny współpracujący z ruchomym punktem odbioru” umożliwiał bezpośrednią i bieżącą kontrolę konferencji. Kontrolę nad Koleśnikiem sprawowało kierownictwo warszawskiej SB.
Koleśnik był na tyle wiernym „żołnierzem" Moczulskiego, że wraz z nim założył w 1979 r. Konfederację Polski Niepodległej. O założeniu KPN dowiedział się po raz pierwszy od związanej z Moczulskim i Hallem Matyldy Sobieskiej. W doniesieniu z sierpnia 1979 r. Marek Walicki pisał: „Matylda poinformowała mnie, że Moczulski zlecił jej przygotowanie do powielenia ulotek na dzień 12 września 1979 r. Ulotki mają nawiązywać do rocznicy II wojny światowej i oczywiście zawierać elementy antyradzieckie. Matylda prosiła, abym mógł zorganizować wałek do powielania. Ulotki będą wykonane metodą sitodruku. Sobieska zaproponowała mi udział w powielaniu. Matylda stwierdziła, że L. Moczulski po nabożeństwie (&hellip
ma zorganizować pochód pod Grób Nieznanego Żołnierza, gdzie mają być złożone wieńce. (&hellip
W trakcie tych uroczystości Moczulski zamierza ogłosić powstanie tzw. Konfederacji Polski Niepodległej”.


Werbownik i drukarz
Aktywność Sobieskiej zwróciła uwagę TW Marka Walickiego, który wytypował ją do werbunku. Na dzień przed założeniem KPN Sobieską zatrzymano i osadzono w areszcie. 11 listopada 1979 r. w Komendzie Stołecznej MO przeprowadzono z Sobieską rozmowę operacyjną, podczas której zgodziła się na współpracę z SB. W kontaktach z SB postanowiła posługiwać się pseudonimem Andrzej. Była jednym z najważniejszych agentów w środowisku Ruchu Młodej Polski i w otoczeniu Aleksandra Halla. Koleśnik był więc coraz bardziej wydajny. W dalszym ciągu miał kontrolować opozycyjną poligrafię. Pomagał mu w tym nowy oficer prowadzący, ppor. Andrzej Anklewicz, w wolnej Polsce m.in. wysokiej rangi funkcjonariusz, a potem szef Urzędu Ochrony Państwa.
W 1981 r. Anklewicz wraz z Koleśnikiem wpadli na pomysł „przejęcia kontroli poligrafii KPN". Okazją było m.in. przejęcie od Niezależnego Zrzeszenia Studentów w Warszawie matryc książki Leszka Moczulskiego „Rewolucja bez rewolucji”. W czerwcu 1981 r. szef KPN zlecił mu wydrukowanie książki. „W związku z powyższym – pisał Anklewicz – proponuję dokonać powielenia »Rewolucja bez rewolucji« w powielarni Komendy Stołecznej MO, a w wypadku braku możliwości technicznych w powielarni MSW”.
Aktywność i ofensywność Koleśnika sprawiała, że SB starała się wykorzystać go wszędzie tam, gdzie działo się coś ważnego. Dlatego w 1981 r. wziął on udział w I Krajowym Zjeździe Delegatów NSZZ „Solidarność" w Gdańsku. „W czasie trwania zjazdu przekazał 13 pisemnych informacji operacyjnych, pisanych w 2 egz. Informacje te, jak wynika z oryginałów przesłanych z KW MO w Gdańsku, były wysoko oceniane przez kierujący zabezpieczeniem zjazdu sztab. Były one wykorzystywane do opracowania informacji dziennych z przebiegu zjazdu oraz codziennej opracowywanej oceny operacyjnej” – pisał ppor. Anklewicz. 13 grudnia 1981 r. dla uwiarygodnienia agenta podjęto decyzję o internowaniu Koleśnika w Białołęce. Jego opiekun z SB napisał: „TW jest zadowolony z tego, że siedzi”. A Koleśnik dodawał: „Atmosfera w celi jest bardzo wesoła. Nikt nie przejmuje się internowaniem”.
W 1984 r. bezpieka zezwoliła na wyjazd Bernarda Koleśnika „na pobyt stały" do Szwecji. W jego charakterystyce z 19 stycznia 1985 r. napisano, że jego dokumentację agenturalną należy wypożyczać innym pionom SB jedynie za zgodą jego oficera prowadzącego. Ponadto stwierdzono: „W sprawie TW ps. Marek Walicki skontaktowano się z Departamentem I Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, który podjął stosowane decyzje w sprawie wymienionego”. Dotychczas nie udało się odnaleźć materiałów świadczących o ewentualnej współpracy Koleśnika z wywiadem PRL. Po 1989 r. był podobno zatrudniony w ambasadzie polskiej w Sztokholmie.
Całkiem niedawno Koleśnik znów dał o sobie znać. Wsparł Lecha Wałęsę w jego bojach z „policjantami pamięci" z IPN."
Za: Wprost.pl