Większość ludzi nie czyta. Większość ludzi ogląda. Stąd najprostsze reklamy (i najbardziej skuteczne) bazują na symbolice. Często nie zdajemy sobie sprawy jak wielka ilość bodźców informacyjnych dociera do nas w ciągu dnia. Wiemy o tzw. szumie informacyjnym ale kojarzymy to z zalewem newsów, faktów, komentarzy z mediów wszelakich. Nie zwracamy już uwagi na ulotki reklamowe ponieważ jest ich za dużo. To pierwsza zasada socjotechniki. Utopić w morzu śmiecia. Tak właśnie działa internet...Człowiek rozumny musi sporo poszukać aby znaleźć informacje. Pasujące do jego światopoglądu i stanu wiedzy. A jak szuka przeciętny człowiek, nie mający czasu ani ochoty na filtrowanie? Zobaczy czy jest autorytet i jego opinia, popatrzy na oprawę graficzną (kolory!) i czy inni również wyrażają pochlebną opinię o znalezisku. Istnieją dwie ścieżki- pójdziemy na łatwiznę, zrezygnujemy z dalszego szukania, co więcej przyswoimy sobie wersję uproszczoną- zinternalizujemy, jak pięknie mawiają naukowcy, poglądy już przefiltrowane. Oczywiście możemy za drugim razem już niczego nie szukać, poprzestając na tym, co zostanie dostarczone. Jak przetworzone żarcie do koryta dla świń...Rozmycie. Zmęczenie. Przyswojenie określonych treści.
Źródło: demotywatory.org
Druga zasada opiera się na skojarzeniu nowych rzeczy, pięknych, kolorowych z określonymi, pozytywnymi cechami charakteru. Ładnie ubrany pan ma białe ząbki i uczciwie pokazuje nam produkt. Ma to nauczyć ludzi automatycznego łączenia (na zasadzie akcja- reakcja) cech zewnętrznych z...wewnętrznymi.
Ładny pan na pewno jest uczciwy a jego piękna partia z nowoczesnym (klucz!) i dopasowanym do każdego programem (jak proszek do prania) na pewno zadba o nasze bezpieczeństwo i zasobność portfela. Kolor= nowość=nowoczesność=młodość=uczciwość=dynamizm. Dynamizm czyli zmiana....taka nowa wersja rewolucji światowej (New Age). Bardziej krytyczni widzowie lub czytelnicy (trudno stwierdzić, które określenie pasuje bardziej...) szukają w sieci treści spiskowych, dopasowanych do ich światopoglądu ale...i tu zaczyna się problem. O ile człowiek względnie oczytany, w miarę wyedukowany, posiadający pewne doświadczenie życiowe szybciej lub później wyłapie logiczne braki i oczywiste kłamstwa takich teorii, o tyle ludzie młodzi entuzjastycznie podchodzący do elitarności klubu "łapaczy spisków" nie zorientują się w którym momencie zaczyna się manipulacja. Mogę czytać o Bilderbergach, czaszkach, masonach i Żydach ale autor zręcznie przeskoczy na "zbrodnicze czyny Kościoła katolickiego" i...zaproponuje własną parareligię, rzecz jasna. Nieprzypadkowo duża liczba forów dyskusyjnych i blogów jest po prostu kanalizatorem, właścicielami są osoby związane z establishmentem. Na forach pisują rozmaici agenci mający za zadanie sprowadzać dyskusje na manowce lub na treści "przyjazne" mocodawcom. Nie wszystkie tego typu strony są szkodliwe ale trzeba mieć się na baczności (sam jestem fanem alternatywnych teorii historycznych- teoria spisku brzmi źle....). Wpływ służb specjalnych na historię jest olbrzymi i żaden płatny pismak tego nie zmieni swoją "demaskacją."
Z problemem przedstawienia nowoczesnego i dynamicznego wizerunku wiąże się fotografia. Obrazy z telewizji są atrakcyjne i żywe ale na krótką metę. Owszem, może przez 10 minut podniecimy się kolejną masakrą fundowaną nam ochoczo przez reporterów ale za pół godziny pojawi się kolejny news i zapomnimy. Fotografia w prasie czy w internecie musi być wpasowana w kontekst, nie na darmo praktycznie wszystkie zdjęcia Lenina były pozowane a później w epoce Stalina niektórzy znikali...(o fotkach Lenina szerzej wkrótce). Wystarczy przejść się po portalach- przeciwnik polityczny (życiowy też!) ma wykrzywioną twarz, jest brzydki, stary, zionie nienawiścią. W tle czai się pytanie- kto wybrał takiego lumpa, czy chcesz żeby tacy ludzie reprezentowali ten kraj?
Trzecia zasada jest bardzo wredna. Nazwijmy ją oswojeniem (jak u Małego Księcia...) Proces polega na epatowaniu wizerunkiem polityka czy promowaniu idei tak długo aż poczujemy niechęć- tradycyjny filtr nie zadziała, wizerunek jest forsowany tak nachalnie, że nie potrafimy go wywalić poza nawias pamięci. Nie można zapomnieć. Tutaj kłania się stary kawał o polityku w lodówce...Ostatnio obserwując podobne działanie w praktyce można odnieść wrażenie, że zarówno Steinbach jak i Palikot (balon próbny z eutanazją!) grają w tej samej drużynie propagandy. I tak zapewne jest. Odwracanie uwagi- łapaj złodzieja było żelaznym arsenałem metod bolszewickich. Chamskie wbijanie do głowy ludzi i idei- nazistowskim (kłamstwo powtórzone milion razy...) W kontekście rządzących obecnie- warto się nad tym zastanowić...
Tags: socjotechnika, propaganda, manipulacja, reklama, polityka, media