Dawno dawno temu żył sobie dziwny gość, co miał życiorys krótki. Wśród znawców stawia się go w czołówce czerwonego terroru. Rzecz jasna chłop miał trudne dzieciństwo i był papugą. Roił sobie o Istocie Najwyższej. W oczach innych szczery demokrata i ofiara dziejów. Lub gilotyny. Pomijając kontekst rewolucyjny itd. gadał czasem z sensem. Oto przykład:
"Jaki jest nasz cel?
Jest nim użycie konstytucji dla dobra ludu.
Kto może się temu sprzeciwić?
Bogaci i skorumpowani.
Jakie metody zastosują?
Oszczerstwa i obłudę.
Jakie czynniki wspomagają zastosowanie tych metod?
Ciemnota sankiulotów.
Dlaczego lud należy uczyć? Jakie są przeszkody w jego oświeceniu?
Opłacani dziennikarze, którzy co dzień zwodzą ludzi przez bezwstydne wypaczanie prawdy.
Jaki wniosek z tego wypływa?
Że powinniśmy wyjąć spod prawa tych pismaków jako najbardziej niebezpiecznych wrogów kraju i puścić w obieg obfitość dobrej literatury.
Jakie są inne przeszkody w oświacie ludu?
Jego nędza.
Kiedy zatem lud będzie wykształcony?
Kiedy będzie miał dość chleba, by się najeść, kiedy bogacze i rząd przestaną przekupywać zdradzieckie pióra i języki, by oszukiwac ludzi, a będą utożsamiać własne interesy z interesami narodu.
Kiedy to będzie?
Nigdy.
Jakie są inne przeszkody w osiągnięciu wolności?
Wojna domowa i z wrogiem zewnętrznym.
W jaki sposób można skończyć wojnę zewnętrzną?
Stawiając na czele armii generałów republikańskich i karząc tych, którzy nas zdradzili.
Kiedy może się skończyć wojna domowa?
Kiedy się ukarze zdrajców i spiskowców, a zwłaszcza tych deputowanych i urzędników, których należy za nią winić."
Za: R. Scurr, Robespierre. Terror w imię cnoty, Warszawa 2008, s. 232.
Tags: Robespierre, rewolucja, terror, manifest, dziennikarze, agentura, historia