Gość, który ośmieszył ówczesne władze i zajął miasto. Przejął również kasę. Wydarzenie z "kapitanem" jest często przywoływane w celu ośmieszenia biurokracji i ślepego wykonywania bezsensownych obowiązków przez rozmaitej maści urzędasów. U nas także był swoisty kapitan
"Dwudziestolatek, Janusz P., podrobił legitymację poselską i jak huragan wpadł na kontrolę do trójmiejskich PKS-ów. Wydał kilka bardzo pożądanych decyzji administracyjnych, usprawnił funkcjonowanie central autobusowych, po czym został aresztowany. Karę zasądzono mu symboliczną. Kilka lat później przebrał się za kapitana LWP z dystynkcjami prokuratora i, w ten sam sposób co poprzednio, postawił na nogi wojskową służbę zdrowia w Krośnieńskiem. Tym razem także został zdemaskowany. Niestety."
Za: W. Kot, PRL. Jak cudnie się żyło! Poznań 2011, s. 17.
Pamiętam, że swego czasu po Łodzi grasował koleżka, który zjawiał się w urzędach i podawał za lokalną szyszkę lewicowego chowu i załatwiał różne sprawy. Wpadł dość przypadkowo, jak to na lewicy bywa. Za mało pił. Nikt go nie znał z wyglądu, liczyło się nazwisko, a nawet gdyby ktoś miał wątpliwości co do wyglądu, pewnie sprawę skwitowano by żartem albo tekstem o chorobie
Tags: kapitan, Kopenick, biurokracja, Kot, PRL