You are currently viewing archive for July 2008
Cykl czytankowy. Fragmenty z książki T. Żenczykowskiego, Dramatyczny rok 1945. Posługuję się wersją bibułową, wydaną w podziemiu- 1981:
"Delegacja rządu Osóbki- Morawskiego wyjechała wraz z Bierutem w połowie lutego 1945 r. do Moskwy na wezwanie Stalina, który chciał ich poinstruować po konferencji w Jałcie. Zamierzał dać im wytyczne dalszej linii politycznej.
W czasie rozmów delegacja zwróciła się do niego z prośbą o pomoc w odbudowie Warszawy. Stalin- chcąc zjednać sobie opinię Polaków- odniósł się do tej prośby pozytywnie. Wyraził swą zgodę niemal dokładnie w miesiąc po zajęciu ruin Warszawy przez wojska Berlinga i Armię Czerwoną. 18 lutego 1945 r. w rządowej gazecie Związku Radzieckiego "Izwiestia" ogłoszono uchwałę Rady Komisarzy Ludowych ZSRR o pomocy w odbudowie Warszawy, przyjętą po konsultacjach z rządami republik ukraińskiej, białoruskiej i litewskiej. Oto jej treść:
-Skierować do Polski niezbędną kadrę ekspertów, celem okazania pomocy w sporządzeniu planów odbudowy Warszawy. Załatwić pozytywnie prośbę rządu polskiego w sprawie okazania pomocy materialno- technicznej w pokryciu do pięćdziesięciu procent nakładów przewidzianych planem odbudowy głównych dzielnic Warszawy-
Przeczytaj cały artykuł: »»
"Chociaż Donald Tusk odciął się od Karnowskiego, mówiąc, że nie powinien on być członkiem PO i że będzie rekomendować zarządowi krajowemu usunięcie go z partii, zbagatelizował rozmowę z Julke:
-Nie jest dla mnie sytuacja wiarygodna, kiedy z tego typu informacją przychodzi osoba, którą słabo znam- powiedział.
Jacek Karnowski jest jednym z najbliższych współpracowników Donalda Tuska w trójmiejskiej Platformie Obywatelskiej. Swoją polityczną działalność zaczynał w Ruchu Młodej Polski, później związał się ze Stronnictwem Konserwatywno- Ludowym- był tam m.in. przewodniczącym regionu. Od 1990 r. był radnym i wiceprezydentem Sopotu, od dziesięciu lat pełni funkcję prezydenta tego miasta.
W Platformie Obywatelskiej jest od początku jej istnienia. W ostatnich latach, do momentu ujawnienia przez "Rzeczpospolitą" afery korupcyjnej Jacek Karnowski był także skarbnikiem pomorskiej PO.
Bardzo często w niedzielne popołudnia razem z Donaldem Tuskiem i innymi działaczami Platformy grał w piłkę nożną."
Za: "Gazeta Polska", nr 30/2008, s. 4.
Rozważmy chłodno jedną hipotezę. Z racji znajomości i newralgicznej funkcji skarbnika pan prezydent mógł zajmować się "politycznym PR", np. kupować poparcie lokalnej elity przedsiębiorców. Mógł również gnoić innych. W końcu w zamian za poparcie partii i kasę mógł przyjmować "zlecenia" choćby na napisanie określonych ustaw...W praktyce (np.wątek szpitalny) nie wydaje się to być przesadnym twierdzeniem.
A teraz coś na rozweselenie:
"Wojciech Cieślak, trójmiejski adwokat
Ze stenogramu rozmowy nie wynika jednoznacznie, że prezydent Sopotu popełnił przestępstwo, polegające na złożeniu korupcyjnej oferty. Po pierwsze, nie wiemy kto, w jakich okolicznościach, oraz w jakim celu przygotował to nagranie. Po drugie nie ma całkowitej pewności, jaki był kontekst oraz intencja w wypowiedzi prezydenta."
Obserwujmy dalszy tok sprawy. Kto wie, kto będzie następny? Może leśnik...
Poniżej zdjęcie z oficjalnej strony J. Karnowskiego:
Nie lubią, nie szanują i mają
gdzieś. Jakiż to cios w bezstresowe, otwarte na inność i demokratyczne chowanie. Chowańce (używając określenia z gry) są jakie są. Ani lepsze, ani gorsze. Na pewno zaś inne. Jak geje i lesbijki. Czy Polacy szanują gejów, klękają przed nimi i wyrzucają zbędne rytuały z przedmiotami kultu, nie wiadomo...
Pewne jest natomiast, że:
"Ponad jedna czwarta respondentów (27%) sądzi, że homoseksualiści powinni mieć możliwość organizowania publicznych manifestacji, dwie trzecie zaś (66%) wyraża przeciwną opinię.
Co czwarty ankietowany (25%) uważa, że pary tej samej płci powinny mieć prawo do publicznego pokazywania swojego stylu życia, a zdecydowana większość (69%) jest odmiennego zdania.
Polacy mają podzielone opinie na temat legalizacji związków partnerskich osób homoseksualnych. Dwie piąte badanych (41%) opowiada się za prawnym usankcjonowaniem związków gejów lub lesbijek, w których partnerzy mieliby prawa majątkowe przysługujące małżonkom, natomiast nieco większa grupa (48%) wyraża sprzeciw. Wśród Polaków zdecydowanie przeważają osoby nieakceptujące związków małżeńskich gejów i lesbijek (76%). Tylko 18% badanych nie zgłasza zastrzeżeń do pobierania się par tej samej płci."
Jesteśmy jednak krytyczni wobec siebie, a co za tym idzie...tolerancyjni. Znamy swoje "wady":
"Zdaniem większości respondentów (66%), Polacy odnoszą się wrogo do homoseksualizmu. Co czwarty ankietowany (25%) sądzi, że społeczeństwo jest w tej sprawie obojętne, a bardzo nieliczni (1%) – dostrzegają jego życzliwe nastawienie.
Poprzednio pytaliśmy o tę kwestię w 1988 roku i wyniki były niemal identyczne. Trwałość opinii na ten temat dowodzi niezmienności postaw wobec homoseksualistów."
A tak nas uczą "tolerancji". Czekam na głębokie analizy lewicówców odnośnie skołtunienia polskiego społeczeństwa i jego moheryzacji :>
Na razie próbka z raportu:
"Akceptacja prawa gejów do publicznych demonstracji jest silnie związana z wiekiem, wykształceniem i miejscem zamieszkania (zob. tabele aneksowe). Im większe miasto, tym więcej mieszkańców wyrażających przyzwolenie. Najczęściej pozytywne nastawienie mają osoby młode i w średnim wieku (barierą jest wiek 44 lata). Wraz z wykształceniem rośnie akceptacja takich manifestacji."
Tutaj mamy klasyczny bełkot. Co oznacza przyzwolenie dla publicznych demonstracji? Czy również to, że dzieciak dostanie wibrator albo dadzą mu buziaka? Czy pozytywne nastawienie oznacza przyłączenie się do "radosnej zabawy" a akceptacja np. polega na wyśmiewaniu uczuć religijnych innych?
Geiści mogą pochwalić się jednak pewnymi sukcesami:
"Zdecydowana większość Polaków uważa homoseksualizm za odstępstwo od normy (skandal! Unicorn
Badani, którzy tak sądzą, są podzieleni w opiniach na temat tego, jak należy traktować osoby homoseksualne. Około połowy z nich (52%) twierdzi, że należy je tolerować , natomiast jedna trzecia (31%) jest przeciwnego zdania. Niewiele osób (8%) uznaje homoseksualizm za zjawisko normalne. W ostatnich trzech latach dwukrotnie zwiększył się odsetek ankietowanych uważających homoseksualizm za skłonność nieodbiegającą od normy (proponuję przeczytać raz jeszcze ostatnie dwa zdania...Unicorn)."
Nadmierna powtarzalność określonych schematów myślowych- wykształcenie a akceptacja zachowań homo sugeruje, iż wyniki w zamierzeniu autorów zapewne miały być inne :>
Typowy lewicowy produkt jest zaprzeczeniem. Buntownikiem, bez ładu i składu. Bez powodu. Jest dumny z tego, że brzydzą go rzeczy zwykłe dla innych. Nie brzydzą natomiast szkaradzieństwa najgorszego sortu. Jest dumny ponieważ wyznaje zasady demokratyczne.
Kocha Europę i świat, nienawidzi USA. Ten kraj, w którym mieszka nic mu nie daje, oprócz stresu, jednak musi w nim przebywać z dwóch powodów: w hołubionych przez się demokracjach byłby średnio mile widziany ze swoim bełkotem, co jest swoistym fenomenem* no i argument godny antyfaszystowskiej krucjaty, jaką osobnicy spod znaku czerwonego prowadzą- uciekając z tego kraju nie mogliby więcej "ewangelizować" tubylców...
Honorowi ludzie (moralni i czyści) z tych produktów! Szkoda, że termin spożycia minął. Jakieś kilkadziesiąt lat temu.
*Zrozumiałym po bliższym przyjrzeniu się sprawie: nikt nie potrzebuje nowych głupców, skoro ma własnych...
Natrafiłem przypadkiem, nie ekscytuję się propagandowym urabianiem ludzkości ku chwale nowej wojny na Bliskim Wschodzie...toteż rzadko odwiedzam. Powinienem pochwalić, mamy do czynienia z interesującą inicjatywą: "
leading the fight against antisemitism and terrorism on the web."
Przy okazji mamy listę "nieprawomyślnych" filmów, nie chciało mi się wszystkich sprawdzać ale pewnie większość jest już
usunięta 
Pozazdrościć skuteczności!
Oczywiście autorzy uprzedzają zarzuty, które już pewnie kiełkują w waszych głowach:
"THIS IS NOT "CENSORSHIP" - it is merely trying to get Google/Youtube to abide by their own rules, which are clearly against such hateful and harmful material."
Czyli jednak to jest cenzura i zachęta do donosicielstwa...
Ps. Nam, Polakom również przydałaby się taka "siła". A zupełnie poważnie- niedługo w UE i Polsce będą ścigać blogerów jak zwierzynę. Za co? Za antysemityzm i terroryzm. Grupa idiotów z lubościąchwytająca nowinki, z reguły szkodliwe, taka ich uroda- zawsze się znajdzie.
Idzie wojna. Indianie miejscy drugi rok makulaturę zbierają... A jak wojna to wiadomo, że trzeba mieć ludzi, odpowiednio wyszkolonych. Nasi rządzący wychodzą ze słusznego założenia, że lepiej ubezpieczyć się na niepewną przyszłość. Tworzą partyzantkę!

"Dziecko ma
znać pojęcie długu, potrafić zbudować szałas i rozpoznać hymn i flagę UE. Małe dzieci mają się na lekcjach nauczyć wartości, na których wpajanie nie mają czasu rodzice.
Sześciolatek, który w 2009 roku pójdzie do szkoły, ma w pierwszej klasie poznać cały alfabet i nauczyć się, że pieniądze otrzymuje się za pracę, a więc trzeba dostosować swe oczekiwania do „realiów ekonomicznych rodziny”. Ma też poznać podstawowe zasady etyki."
Wbrew pozorom ma to sens. Gdy nadmiernie się zadłużymy a wiadomo, że dług to bardzo ważna zasada etyki w życiu dziecka- uciekamy. Po drodze machamy unijną flagą, w nadziei, że znajdzie nas ratunkowy patrol Policji Myśli i oszczędzi cierpienia. Aby nasze wysiłki były zgodne z przyjętymi normami, śpiewamy hymn unijny.
Zadowoleni i uspokojeni możemy znowu wrócić na łono zacnych obywateli.
W wersji hardcorowej uciekamy dalej i budujemy szałas. Organizujemy partyzantkę i obalamy rząd. Możliwe, że pewna część budujących szałasy będzie pro a nie kontra. Wtedy mamy wojnę domową i czekamy na nowego Jaruzelskiego...
Brawo!
Mam pytanie do pani minister- czy partyzantka prorządowa będzie rewolucyjna?
Ps. Ogarnęło mnie dziwne wrażenie, że to po prostu przyszłość UE- wrócimy do szałasów. Równi w biedzie, jak to w socjaliźmie bywa...

Mam dziwny nałóg. Lubię czytać książki
Sensacyjne, historyczne, biografie, wierszydła, przygodowe, analizy socjologiczne i monografie. Wielką uciechą napawają mnie rozmaite raporty, badania i prognozy. Na deser czytam książki wydawane w seriach unijnych, np. o polityce bezpieczeństwa. Od czasu do czasu wyłapuję z zakurzonych szuflad czy półek wspomnienia księży z okresu dwóch okupacji, filozofie i paranormalia. Silva rerum.
Nałóg jak widzicie bardzo sympatyczny, tak wiem mógłbym wydawać kasę na dziwki...ale dziwki też lubią czytać

Dorzucając do tego manię szperania po różnych wyprzedażach, tanich książkach i kiermaszach otrzymacie maniaka słowa pisanego, kiedyś próbującego lepić własne twory...
Niedawno przeglądając książki za 1 PLN- coś jak podróż za jeden uśmiech- natrafiłem na historyczną monografię. Tak! Monografię Komunistycznej Partii Polski. Miałem odsunąć na bok barachło, ponieważ wiadomym jest, że pozycje wydawane w latach PRL-u o przodownikach rewolucji w Polsce nie mogły być prawdziwe, ale coś mnie tknęło. Zacząłem czytać kilkanaście stron- prawdziwa perełka.
Arcydziełem w temacie KPP nadal pozostaje dla wielu niedostępna (mimo, że istnieją reprinty) analiza J. A. Reguły, Historia Komunistycznej Partii Polski w świetle faktów i dokumentów, Warszawa 1934.
Wpis jest, więc nie będę się nad tym rozwodzić.
Zacny czytelnik, rodzaju męskiego lub żeńskiego, a zapewne sami zacni czytają mój blog i paru obserwatorów oddelegowanych do zadań specjalnych

zastanawiają się dlaczego podnieca mnie partyjny bzdet.
Tego typu "monografii" wydawanych była cała masa. Dużo nazwisk, fotografii, dat, chwalenia się prężnością aktywu, gazetami itp. duperele mające przykryć mało wdzięczny temat- aktyw w większości miał gdzieś KPP! Zabawne jest natomiast, że prowadzony zręcznie główny wątek historyczny urywa się znienacka koło roku 1936 i rozmywa. Do końca... Ciekawe, nieprawdaż?

Pojechali na konsultacje i zniknęli. Gdzieś coś wspomniane jest o kulcie jednostki. Kult groźny, bo już nie wrócili.
Dodatkowo- autorzy z ochotą wymieniają dane liczbowe dotyczące udziału osób narodowości żydowskiej w aparacie partyjnym. Pewnie! Nie ma się co wstydzić, kto sądził, że PRL zmieni szyld?
Autorzy (H. Cimek, L. Kieszczyński, Komunistyczna Partia Polski 1918- 1939, Warszawa 1984) z prawdziwym, rewolucyjnym iście smutkiem przyznają, że KPP popełniała błędy, co więcej błędy wynikały z głupoty przywódców i określonej sytuacji międzynarodowej, braku rozeznania nastrojów "klasy robotniczej". Złe podejście, ot co.
Każdy (?) wie, że KPP była partią delikatnie mówiąc obcą Polsce i Polakom. Po co pisać truizmy?
Autorzy lepiej oddali atmosferę, ujmę to w trzech słowach- kluczach:
1. Organizacja wywrotowa:
"KPRP zwalczała wszystkie istniejące wówczas w Polsce nierewolucyjne ośrodki władzy, łącznie z rządem, na czele którego stał socjalista Jędrzej Moraczewski (chichot historii- Unicorn). Komuniści dążyli bowiem do przejęcia całej władzy przez Rady Delegatów Robotniczych i utworzenia rządu dyktatury proletaratu, pozostającego w ścisłej łączności z rządami proletariackimi i radami robotniczymi innych krajów."
Za: H. Cimek, L. Kieszczyński, Komunistyczna Partia Polski 1918- 1939, Warszawa 1984, s. 18- 19.
2. Agentura:
"I Zjazd nie uwzględnił w swoich uchwałach problemu niepodległości Polski. KPRP uważała bowiem, że dla międzynarodowego obozu rewolucji socjalnej nie ma kwestii granic. Odrzucając też wszelkie wojny o granice narodow, partia nie próbowała początkowo określić ich dla Polski. Zgodnie z uniwersalistyczną wizją komunistów, zresztą nie tylko polskich, po zwycięskiej rewolucji w całej Europie lub w jej części miało powstać federacyjne, wielonarodowe państwo proletariackie, przy czym nie formułowano szczegółowo tej monopaństwowej koncepcji.
Ibidem, s. 20- 22.
"Po utworzeniu pierwszego w świecie państwa socjalistycznego wzrosła wśród komunistów nadzieja na rychłe zwycięstwo rewolucji w innych krajach. W tej sytuacji, oprócz organizowania walki rewolucyjnej na ziemiach polskich (znamienne! Unicorn), za pierwszoplanowe zadanie uważano udzielenie poparcia Rosji Radzieckiej w walce z kontrrewolucją oraz wspieranie ruchów rewolucyjnych w innych państwach."
Ibidem, s. 50.
3. Zdrajcy:
"Najbardziej konsekwentnie przeciwko rozpoczętej przez Polskę (sic! Unicorn) wojnie z Rosją Radziecką (1919- 1920) występowała KPRP, domagając się pokojowego uregulowania granic i dobrych stosunków sąsiedzkich.
Ruch antywojenny prowadzono i w innych państwach, zwłaszcza w Anglii, a także we Francji, Niemczech, Włoszech, na Węgrzech, Czechosłowacji, Wolnym Mieście Gdańsku i innych. W akcji tej zaangażowana była, rzecz jasna, również Międzynarodówka Komunistyczna.
W łonie kierownictwa KPRP w 1920 r. pojawiły się wątpliwości, czy prowadzenie przez Armię Czerwoną działań wojennych na ziemiach polskich nie zaszkodzi interesom rewolucji w Polsce.
Ostatecznie kierownictwo KPRP uznało, iż problem ten należy rozstrzygnąć przede wszystkim z punktu widzenia interesów rewolucji rosyjskiej i ogólnoświatowej."
Ibidem, s. 56- 59.
-----------
Szczerość chwalebna :>
Reakcje po śmierci polityka B. Geremka są wręcz parodystyczne. Ludzie, którzy do niedawna z zajadłością flekowali wszystko, co kojarzy się z wiarą stworzyli sobie świeckiego bożka. Ideał Europy z zamazaną przeszłością.
Zainteresowani wiedzą o kim mowa. Doskonale się to wpisuje w poetykę mojego tekstu o dzieciurach. Ludzie dorośli zachowują się jak gówniarze. Hipokryzja czysta i nieskażona intelektem. Cóż,wybierają sobie takie autorytety na jakie zasługują....
Wielki autorytet, wielki historyk, wielki polityk. Dla mnie moralny karzeł i dmuchany autorytet.
B. Geremek przeszedł do historii. Nie mnie go oceniać. W końcu będzie można odbrązowić jego mit i przystąpić do racjonalnych i obiektywnych badań historycznych nad jego osobą i kręgiem "konstruktywnej opozycji". Bez strachu i wrzasku.
Taka "opcja zerowa" przydałaby się jeszcze co najmniej innym. Np. Kiszczakowi.
Nie wiem w co wierzył Geremek poza partią a później tworem bliżej niesprecyzowanym zwanym Europą. Nie wiem gdzie będzie odpoczywał czy się smażył. Jedno jest pewne. Robienie z niego świętego na siłę jest kpiną.
Warto o tym pamiętać w powodzi bezsensownych wpisów- autorzy nawet nie pokusili się o przeczytanie oficjalnych życiorysów- zapachniało Stalinem.
Chyba już czas aby pozbyć się resztek homo sovieticusa?
Nie płakałem po Geremku tak jak środowisko lewicy po papieżu. Nie zamierzam też płakać. Świeczkę mogę zapalić i tyle.
[*]
Ps. Wcale nie zdziwiłbym się gdyby "wypadek" okazał się mało wypadkowy...
Tarczy nie chcą Polacy! Tarczę chcą Rosjanie i Amerykanie! Tarcza szkodzi, tarcza razi, tarcza jutro się obrazi
Głównym argumentem za "doskonałym wyjściem z impasu rokowań", który zafundował nam premier D. Tusk są sondaże. Nie po raz pierwszy zresztą. Lud miast i wsi ponoć jest przeciwko instalacji elementów tarczy itp. utensyliów. Prześledźmy kilka sondaży, przeżyjmy to sami jeszcze raz!
"IX 2004- 47% na TAK, 40% na NIE- pytanie Czy poparłby/ałaby Pan/i założenie w Polsce następujących amerykańskich baz lub instalacji wojskowych, odpowiedź: instalacje przeciwlotnicze i przeciwrakietowe.
XII 2005- 39% TAK, 45% na NIE."
"Projekt ulokowania na terenie Polski bazy należącej do amerykańskiego systemu
tarczy antyrakietowej popiera nieco ponad jedna trzecia badanych (35%), w tym 15% przedstawia swoje stanowisko w sposób zdecydowany. Ponad połowa ankietowanych (54%) jest temu przeciwna, w tym 28% zdecydowanie, a 26% umiarkowanie."
"Jak wynika z sondażu Pentora przeprowadzonego dla "Życia Warszawy" 53 procent Polaków jest przeciwnych amerykańskiej tarczy antyrakietowej w Polsce. Okazuje się, że gdyby decyzja o ulokowaniu w naszym kraju takiej tarczy zależałaby od ogólnonarodowego referendum, rodacy sprzeciwiliby się takiemu rozwiązaniu.
Za ulokowaniem amerykańskiej tarczy antyrakietowej w Polsce opowiedziało się 34 procent ankietowanych. Częściej sprzeciw wobec tarczy wyrażają kobiety 63,9 procent niż mężczyźni 43,2 procent"
31 stycznia 2007. Polska.pl
"Niemal połowa Polaków sprzeciwia się umieszczeniu elementów tarczy antyrakietowej na terenie naszego kraju - wynika z sondażu GFK Polonia, przeprowadzonego dla TVP3. Trzy czwarte ankietowanych uważa, że kwestia ta powinna zostać rozstrzygnięta w drodze ogólnokrajowego referendum.
O tym, że nad Wisłą nie powinna zostać rozlokowana wyrzutnia pocisków antyrakietowych przekonane jest 49 proc. respondentów. Przeciwnego zdania jest 37 proc. pytanych; pozostali - nie mają w tej kwestii wyrobionego poglądu."
1 kwietnia 2007. Polska.pl
"Z najnowszego sondażu przeprowadzonego przez CBOS wynika, że 57 proc. Polaków jest przeciwnych budowie na terenie Polski wyrzutni antyrakietowej. W porównaniu z rokiem 2005 liczba przeciwników tego pomysłu zwiększyła się o 25 proc."
"55 proc. Polaków, pytanych przez CBOS na przełomie czerwca i lipca, było przeciwnych budowie w naszym kraju wyrzutni antyrakiet amerykańskiego systemu tarczy antyrakietowej. 28 proc. Polaków opowiadało się za taką budową. 17 proc. respondentów zadeklarowało, że trudno im się opowiedzieć za lub przeciw tarczy."
"Większość pytanych Polaków (52%) jest przeciwna powstaniu w Polsce amerykańskiej tarczy antyrakietowej („raczej” – 27%, „zdecydowanie” – 25%). Niewątpliwie wpływ na to ma fakt, że zdaniem większości respondentów tarcza nie wpłynie na bezpieczeństwo Polski (27%) lub je wręcz zmniejszy (23%). Stanie się tak np. w relacjach z Rosją (43%)."
"58 procent Polaków jest przeciwnych budowie w naszym kraju tarczy antyrakietowej - wynika z sondażu firmy SMG/KRC, przeprowadzonego dla programu "Forum" w TVP Info. 30 procent ankietowanych popiera budowę tarczy w Polsce, a 12 procent nie ma na ten temat zdania."
"Przeciwnicy instalowania tarczy antyrakietowej w Polsce nieco przeważają (46 do 42 proc.) nad jej zwolennikami, wynika z sondażu jaki 4 lipca, na zlecenie "Gazety Wyborczej" przeprowadziła Pracownia Badań Społecznych na reprezentatywnej grupie 500 osób.
Ale porównanie z podobnym badaniem przeprowadzonym na początku lutego, wykazuje że poparcie dla tarczy jednak wzrosło: wtedy przeciwników było 52 proc., a zwolenników - 33 proc."
"Według sondażu przeprowadzonego na zlecenie dziennika “Rzeczpospolita” przez GFK Polonia większość Polaków odnosi się negatywnie do planów instalacji amerykańskiej tarczy antyrakietowej na terytorium Polski.
Według sondażu 53 proc. ankietowanych jest w mniejszym lub większym stopniu przeciwnych zainstalowaniu elementów systemu obrony przeciwrakietowej w Polsce. Przeciwną opinię wyraża 36 procent badanych."
9 lipca 2008. Wolne-media.h2.pl
Jakie wnioski? Studiujcie uważnie cyferki...

Czytając spec. znacz. instrukcje nie mogłem powstrzymać się od śmiechu. Za drugim podejściem ogarnęły mnie mało wesołe myśli...Kto za to wszystko płaci? Jak to kto, pan, ta pani, całe społeczeństwo:
Spokój, cierpliwość i dobra wola premiera D. Tuska zatriumfowały to dla mnie hit
Łatwo zauważyć, że wytyczne są jasne i prosto podane. Wręcz łopatologicznie. To chyba nie przystoi partii, na którą głosowało tyle studentów. Niezbyt to dobrze świadczy o PO.
Prezydent, prezydent, prezydent jest zły. Jest zły, jest zły. Gryzie. Musimy odciąć mu macki by nie wysysał już z tego kraju drogocennej substancji życia. No i wizerunek :>
Niektóre sformułowania są rodem z komentarzy "onetowskich". Nie sądzę aby to był przypadek. Np. ciągłe odwoływania do o. Rydzyka. Odruch Pawłowa?
Złote myśli:
-"żenujący spektakl, przez który ucierpiał wizerunek Polski",
-"wszyscy będziemy pamiętać skandaliczne orędzie prezydenta, kłamstwa i straszenie Polaków",
-"podjął błędną decyzję wymierzoną w interes narodowy naszego kraju",
-"premier okazał wyrozumiałość i pozwolił zachować twarz braciom Kaczyńskim" ( a mógł zabić!Unicorn),
-"media publiczne muszą zostać uwolnione od wpływów polityków. Dopiero wtedy będą wypełniać misję publiczną",
-"rząd zrobił dzisiaj duży krok (i wielki dla ludzkości!Unicorn) w celu przyspieszenia budowy dróg- przyjmie tzw. specustawę drogową",
-"budowa dróg przyspiesza",
-"politycy PO wielokrotnie okazywali wyrazy szacunku (czy tylko? Unicorn) wobec prezydenta L. Wałęsy. Cenimy go za heroiczną walkę z komunizmem, "Solidarność" i budowę filarów polskiej demokracji",
-"to normalne, że premier na oficjalne zaproszenie władz Peru i Chile zwiedzał oba kraje",
-"pod rządami PO- PSL Polska rozwija się w bardzo szybkim tempie",
-"kolejne spotkanie premiera D. Tuska z kanclerz A. Merkel to dowód na odbudowę polskiej pozycji w UE",
-"przegrana zwolenników ratyfikacji Traktatu Lizbońskiego w Irlandii to smutne wydarzenie. Jednak szanujemy decyzję Irlandczyków".
Przyszłość jawi się średnio ciekawie. Z jednej strony kończą się surowce, woda, straszą nas ociepleniem a z drugiej- dłuższe życie ludzkie, globalizacja, nowe choroby i wizje świata rodem z marksistowskich podręczników. Mogę dowolnie mieszać kolejne plusy i minusy, zamieniać i koniec końców wyjdzie, że jest (czy raczej) będzie niewesoło.
Realistycznie myślący człowiek (co poradzę, że to głównie prawica...) odpowiedziałby brutalnie- czas na wojnę! Wojna rozwiązuje większość problemów. Dogłębnie i ostatecznie. Przy okazji jest szansą na wzbogacenie. Nie w tym jednak rzecz.
Na co dzień posługujemy się pewnymi konstruktami pojęciowymi, typu dobry- zły, walka o wolność- terroryzm, tarcza- miecz itd.
Dla 99,9% ludzkości, nie wiem czy wykształconej z wielkich miast

układ, który obecnie dominuje w podręcznikach- USA i UE na "dobrym" biegunie i Rosja- Chiny na "złym" jest logiczny. Mało tego jedyny istniejący. Jak przekaz telewizji TVN czy publicystyka Gazety Wyborczej, do niedawna...
Dlaczego tak jest? Wiadomo, cywilizacja zachodnia kontra wschodnia, demokracja vs. zamordyzm, jednostka <-> masa. Proste, łatwe i przyjemne.
A gdybyśmy sięgnęli do historii i różnych odwracanych sojuszy? Co mamy? Np. takie konfiguracje:
1. USA i Chiny. Obecnie teoretycznie są sobie wrogie. W przeszłości USA grały już "chińską kartą" przeciwko Rosji i...często przeciwko sojusznikom z Europy Zachodniej.
Co ich łączy? To, co zwykle. Rosja i surowce...
2. UE i Rosja. UE rozumiana jako Niemcy i Francja. Od wieków Niemcy mają kompleks rosyjski, przy okazji dobrze się ze sobą dogadują i...wojują. Anglia opłaca a my tracimy. Co ich łączy? Wywalenie USA z Europy.
Zostaje jeszcze USA i Rosja oraz UE plus Chiny. Przyglądając się takiemu zestawieniu, można wnioskować, że jest ono prawdopodobne w pierwszym przypadku. W drugim również, ale UE nie ma nic Chinom do zaoferowania.
Rosja Stanom też. JUŻ nie.
I znowu dlaczego?
Otóż dlatego, że Unia i Rosja są imperiami czy quasimperiami schodzącymi, nie dbającymi o własną spoistość wewnętrzną. Mówiąc brutalnie- sypią się od środka. Tracą kulturową tożsamość na rzecz innych podmiotów i nie mają siły aby procesy rozkładu powstrzymać. Nie dysponują potencjałem "miękkim". "Twardy" potencjał militarny jest atrapą.
Gdzie jest miejsce Polski?
"Z P.PROF. PIOTREM WINCZORKIEM PRAWNIKIEM-KONSTYTUCJONALISTĄ, ROZMAWIA JANUSZ KORWIN-MIKKE:
Mam do Ciebie dwa, a może nawet trzy pytania. Czy obywatelstwa można się zrzec?
- Oczywiście, można. W zasadzie wtedy, gdy wyjeżdża się za granicę (np. kobieta wychodząca za obywatela kraju nie tolerującego podwójnego obywatelstwa). Zrzekanie się obywatelstwa przy pozostaniu w kraju wygląda podejrzanie.
Ale - to drugie pytanie - czy człowiek powinien mieć prawo do zrzeczenia się obywatelstwa?
- Tak, oczywiście, to jest zasadnicza wolność w demokratycznym państwie.
To w takim razie to trzecie pytanie. Napisałeś niedawno, że każdy obywatel Polski jest też obywatelem Unii Europejskiej. Jak zrzec się tego obywatelstwa?
- Tego nie można. Obywatelem Unii Europejskiej jest się poprzez sam fakt bycia obywatelem Polski...
Hmmm... - to jak jest z tym prawem do zrzekania się obywatelstwa? W takim razie jeszcze jedno pytanie. Powiedzmy, że Traktat Reformujący
zostaje ratyfikowany i 1 stycznia 2009 roku powstaje Unia Europejska...
- Unia Europejska już istnieje!
No tak, ale ja mam na myśli istnienie prawne; teraz to istnieje jak konkubinat.
- Rzeczywiście, dopiero wtedy UE będzie mogła występować jako podmiot w stosunkach cywilno-prawnych.
Więc powstaje. Czy w tym momencie „obywatelstwo polskie" nie stanie się czymś na kształt pojęcia „obywatel Ziemi Sieradzkiej" sprzed pierwszej wojny światowej?
-To sprawa skomplikowana. Rzeczpospolita Polska nadal będzie istniała...
Ale przecież suwerennym państwem będzie już UE!
- To nie jest tak, również RP będzie w jakimś sensie suwerenna...
To ja nie rozumiem - nie można być sługą dwóch suwerenów...
- Obecnie pojęcie „suwerenności" zmieniło znaczenie; Ty rozumujesz na zasadzie zerojedynkowej.
Tak mnie uczono na lekcjach logiki. „Niech mowa wasza będzie TAK - TAK, NIE - NIE; co nadto jest - od złego jest".
- Jednak dziś nie ma Państw całkowicie suwerennych...
Jak to? Liechtenstein jest suwerenny - a np. Monako nie jest suwerenne.
-Jednak dzisiaj państwo nie może robić suwerennie, co chce.
Zaraz! Ty mylisz pojęcie „możności" fizycznej czy politycznej z pojęciem „prawa do" wykonywania swoich suwerennych poczynań.
- Dzisiaj to pojęcie rzeczywiście się rozmyło i tego się tak nie rozgranicza.
To, że dziś ludzie nie dostrzegają różnicy między pojęciami, nie oznacza, że to rozróżnienie przestało istnieć.
- Taak. To bardzo ciekawa rozmowa.
Bardzo Ci dziękuję za ciekawą rozmowę.
Za: "Najwyższy Czas", nr 27- 28/2008, s. 15.
Chyba nie wymaga komentarza...