You are currently viewing archive for January 2010
W ramach dnia wolnego zapragnąłem po raz kolejny zagłębić się w myśli dzielnych rewolucjonistów, bojowników o lepsze jutro, wyzwolenie społeczne i takie tam. Wiadomo, odwiedzanie stron lewicowych/ lewackich czy mówiąc ogólnie- skrajno- czerwonych może przyprawić o drżenie rąk, palpitacje serca i trwałą ślepotę. I wcale nie ze względu na propagowane idee, z których wiele jest lekko nieświeżych lub delikatnie rzecz ujmując sprzecznych ze zdrowym rozsądkiem/ prawem/ czy walką klas ale ze względu na oczojebność. Rozumiem, że rewolucja to krew a krew to czerwień no ale bez przesady z tymi tłami, niektóre strony są za długie, ociekające bannerami albo autorzy piszą zieloną czcionką na czarnym
Nie będę podawał adresów stron, blogów czy forów bo i po co? Miłośnicy kuriozów na pewno doskonale znają linki. Czego zatem dowiemy się odwiedzając tego typu strony?
Źródło obrazka.
Ano np., że trwa walka klas, nędzni wyzyskiwacze i burżuje, kapitaliści ścigają całym aparatem dzielnych rewolucjonistów aż...w końcu zmęczeni walką młodzianie (rewolucja to młodzi wykonawcy!) muszą przenieść się na serwery brr...imperialistyczne, amerykańskie! Polska nie docenia potencjału twórczego tych walczących! Dlaczego nie uczestniczą w instalacjach artystycznych, czemu inny odłam, mniej walczący nie da im pracy? Inny odłam również walczy ale o wyzwolenie społeczne mniejszości, wśród których, dziwnym trafem (azaliż przypadek to?) zawsze znajdą się oni sami i krewni królika...Zwykle MWzWM (zbieżność z młodzi, wykształceni z...nieprzypadkowa) usilnie zabiegają o zaistnienie w mainstreamie. Stąd podchody pod wraże media, niemiłosiernie łupiące polskich pracowników (do KP był ostatnio jeden transfer!) a jednocześnie walka myślowa (tak, oni zawsze walczą!) i odwieczne leninowskie "co robić?" Kiedyś bojownicy rzucali machiny piekielne, wywoływali wojny jako posłuszne marionetki i trybiki dziejów, w końcu za cudze pieniądze (żadna kasa nie hańbi!) tworzyli tło pod rewolucje. Gdzie te czasy, w których Ochrana popychała do działania aby później w blasku sławy likwidować terrorystów (tu chyba wnikliwie studiowano...patrząc na 11 IX). Powstałe organizacje finansowane przez zapobiegliwe rządy kłóciły się między sobą o "większą rewolucyjność" a także między przeciwnym obozem, gdzie także kasa znikąd nie hańbiła....A wyżej niczym dobry czarodziej dobrotliwie uśmiechał się car.
Dzisiaj ważnym problemem poruszanym na forach/ blogach jest konflikt między feministkami a true levaks, chyba już nie kochającymi mniejszości....Są walki frakcyjne, kto jest prawdziwy a kto nie, kto się sprzedał, gdzie są granice komercji i zdrady, tak! "wartości lewicowych". Nowa lewica, odnowiona i odmalowana niczym potiomkinowskie wioski rusza do boju (walka!), tym razem tylko o wejście. Cała władza w ręce nas!
Tags: lewica, lewacy, bajki, ściema, polityka, przegląd
Kolejny odcinek z cyklu, kto od kogo ściągał...Wiadomo- Niemcy testowali u Sowietów "ciężkie traktory" i inne wojskowe gadżety, Sowieci uczyli u Niemców swoją kadrę. Dzięki sowieckim zamówieniom Niemcy wyszły z kryzysu; dzięki niemieckim kredytom ZSRS mógł z powodzeniem się zbroić...Wiemy, że Hitler nie był dobry bo gazował. Cóż, miał dobrego nauczyciela. Tak jak od kilkudziesięciu lat modna jest broń atomowa, tak po I wojnie światowej trendy wskazywały na broń chemiczną. Polski wywiad, a za nim i francuski wiedział doskonale zarówno o konszachtach sowiecko- niemieckich jak i o broni chemicznej rozwijanej w ZSRS. Odbiciem tej wiedzy była książka Gaz 303 Antoniego Marczyńskiego, popularnego pisarza przedwojennego, tworzącego cykl o detektywie- amatorze Rafale Króliku. Cykl jest mieszaniną książek podróżniczych, sensacyjnych, detektywistycznych, klasycznego romansu i egzotyki z pewną dawką szpiegostwa i delikatnej propagandy, rozumianej jako dawne "bawiąc- uczyć."
Źródło obrazka: Aukcja ebay. Kopia: Imageshack.us.
Jednym z pierwszych fascynatów broni chemicznej był Lew Trocki. Na wykładzie 19 maja 1924 r. mówił m.in., że "Eskadry samolotów o potężnej ładowności i zasięgu działania [transportując broń chemiczną] przenoszą się na głębokie tyły przeciwnika, niwecząc w ten sposób nie tylko [tradycyjny] front ale też różnicę pomiędzy wojskiem a ludnością cywilną."
Za: B. Musiał, Na Zachód po trupie Polski, Warszawa 2009, s. 274.
W 1925 rozpoczęto w ZSRS prace nad bronią chemiczną. W 1929 roku dysponowano już wieloma typami tej broni, zarówno do celów obronnych jak i ofensywnych. W raporcie Woroszyłowa (op. cit., s. 275) z czerwca 1929 można przeczytać, że stan broni chemicznej nie jest zbyt dobry pomimo poniesionych nakładów, tym bardziej, że ma ona być główną bronią kolejnej wojny. W 1933 uznano, że jakość broni chemicznej polepszyła się, z czym nie zgadzał się tzw. rzeźnik Tambowa, później zgładzony M. Tuchaczewski. W 1933 Armia Czerwona otrzymała tysiąc ton broni chemicznej, na lata 1934- 1937 planowano kolejne 8 tysięcy ton. Podczas mobilizacji miano produkować 63 tysiące ton broni chemicznej rocznie. W 1934 bron chemiczną produkowały trzy zakłady: zakład chemiczny nr 1 w Moskwie produkował trujące gazy, zakład nr 102 w Czapajewsku- gazy i pociski chemiczne, a zakład w Stalingradzie (opisany w powieści Marczyńskiego)- chemiczne miny i bomby (ibidem, s. 275).
Tuchaczewski w swojej doktrynie wojennej postulował masowe użycie czołgów, samolotów i broni chemicznej. "Wsławił się" stłumieniem powstania w gubernii tambowskiej, gdzie doszło do jednego z największych buntów chłopskich w historii sowieckiej Rosji. Tuchaczewski miał prawie 100 tysięczną armię z ciężką artylerią i samolotami. Armia ta brutalnie spacyfikowała powstanie metodami iście rewolucyjnymi, m.in. poprzez branie zakładników, rozstrzeliwania, internowania w obozach koncentracyjnych, niszczenie całych wiosek, grabieże i plądrowanie. Do lipca 1921 utworzono siedem obozów koncentracyjnych, gdzie umieszczono ok. 50 tysięcy ludzi- kobiety, starców i dzieci (ibidem, s. 63). 12 czerwca 1921 Tuchaczewski rozkazał użyć gazów trujących: "Resztki rozbitych band i pojedynczy bandyci nadal zbierają się w lasach. Lasy, w których ukrywają się bandyci, należy oczyścić gazem. Wszystko trzeba zaplanować tak, aby chmury gazy wniknęły do lasu i wytępiły wszystko, co się w nim chowa." Tydzień później bolszewiccy przywódcy cofnęli ten radykalny rozkaz (ibidem, s. 63).
Zgodnie z planami Tuchaczewskiego: "masowe wykorzystanie czołgów i samolotów umożliwi niszczycielski atak 150 dywizji jednocześnie na odcinku 450 kilometrów i całkowite zniszczenie sił wroga do 100-200 km w głąb, także przy masowym użyciu chemicznych środków bojowych." (ibidem, s. 244).
Czy gdyby Stalin uprzedził Hitlera i "wyzwolił" Europę dzisiaj gdzieś na emigracji czytalibyśmy o obozach sowieckich, gdzie ludzie byli gazowani?
Tags: gaz, broń, chemiczna, Stalin, Trocki, ZSRS, Sowiety, Hitler, wojna
Współczesna polityka to wymarzone pole do spinowania, czyli wkrętki, termin spinning również można użyć. Jeśli uznamy, że spinning bardziej pasuje do propagandy w praktyce, czyli montowania z resztek lub z niczego wizerunku polityka w oparciu o "najnowsze badania psychologiczne" to...musimy cofnąć się do epoki, w której triumfy socjotechniczne święcił gość, do którego dzisiaj nikt się nie przyzna. A wszyscy korzystają z jego sztuczek...Przynęta i nawijamy!
Jak wspominał Speer, sam nie wiedział dlaczego poddał się "magii" przyszłego wodza III Rzeszy ale było to niezapomniane przeżycie:
"Pojawił się Hitler, witany burzliwie przez swych licznych zwolenników spośród studentów. Już sam entuzjazm zrobił na mnie duże wrażenie. Ale zaskoczył mnie także wygląd tego człowieka. Na plakatach i karykaturach widziałem go w koszuli mundurowej z "koalicyjką", z opaską ze swastyką na rękawie, z dziką grzywą na czole. Tu jednak występował w dobrze skrojonym niebieskim garniturze, wyraźnie demonstrując mieszczańską poprawność, co razem stwarzało wrażenie rozsądnego umiarkowania. Później przekonałem się, że potrafił on, świadomie lub intuicyjnie, doskonale dostosować się do otoczenia. Starał się przerwać trwającą wiele minut owację, jak gdyby się przed nią broniąc. Następnie cichym głosem, z ociąganiem i trochę nieśmiało, rozpoczął nie tyle przemówienie, ile pewnego rodzaju wykład historyczny. Dla mnie było w tym coś ujmującego, zwłaszcza, że przeczyło wszystkiemu, czego oczekiwałem pod wpływem propagandy jego przeciwników: spodziewałem się zobaczyć histerycznego demagoga, wrzeszczącego i gestykulującego fanatyka w mundurze. Nawet burzliwe oklaski nie zdołały go odwieść od tego profesorskiego tonu. Wydawało się, że szczerze i otwarcie wyraża swą troskę o przyszłość. Ironię łagodził pełnym pewności siebie humorem, jego południowoniemiecki urok wprowadzał mnie w nastrój swojskości.
(...)Początkowa nieśmiałość Hitlera wkrótce znikła, od czasu do czasu podnosił teraz głos, mówił dobitniej, z sugestywną siłą przekonywania. Wywoływało to znacznie głębsze wrażenie niż sama treść przemówienia, z której niewiele zapamiętałem. Ponadto udzielił mi się entuzjazm, który z każdym zdaniem zdawał się niemal fizycznie unosić mówcę. Entuzjazm ten rozwiewał sceptyczne zastrzeżenia. Przeciwników nie dopuszczano do głosu. Wskutek tego powstawało, przynajmniej chwilami, złudzenie jednomyślności. Pod koniec wydawało się, że Hitler nie mówi po to, by przekonywać, lecz raczej z przekonaniem wyraża to, czego oczekiwała od niego publiczność zamieniona w jednolitą masę."
Za: A. Speer, Wspomnienia, Warszawa 1990, s. 29- 30.
Tags: spin, propaganda, PR, Hitler, historia, polityka, Speer
Krytycy teorii Suworowa/ Sołonina, mówiącej o tym, że Hitler wyprzedził Stalina zwykle z niechęcią sięgają do jednej pozycji wydanej w roku 1967, 1941 22 czerwca Aleksandra Niekricza. Dlaczego? Ponieważ autor, nawet niespecjalnie aluzyjnie daje do zrozumienia, możliwe, że przypadkowo, iż ZSRS szykował się do wojny ofensywnej przeciwko imperializmowi, wczesna faza wojny z faszyzmem miała być przygrywką. Co zatem robi miłujący pokój Związek Sowiecki?
Źródło obrazka: Geographictravels.com.
"Być gotowym do obrony ojczyzny! Myśl ta była tak naturalna, że stała się zwykłą, codzienną sprawą dla milionów chłopców i dziewcząt. Rzadko się zdarzało, by ktokolwiek z uczącej się czy robotniczej młodzieży nie należał do wojskowych czy też sportowych sekcji "Ossoawiachimu" (taki sowiecki LOK-Unicorn), do ochotniczych klubów sportowych, nie uczył się w aeroklubach, w szkołach lotników szybowcowych, na kursach pielęgniarskich. Państwo radzieckie okrążone jest przez świat kapitalistyczny. Faszystowscy agresorzy zagrażają pokojowi. To było jasne i zrozumiałe dla każdego.
(...)Zresztą mało kto uzmysławiał sobie, jaka będzie ta wojna. Wiadomo było, że Armia Czerwona walczyć będzie na ziemi wroga i że w tej wojnie sojusznikami Związku Radzieckiego będą niemieccy robotnicy i chłopi, którzy powstaną przeciwko Hitlerowi."
Za: A. Niekricz, 1941 22 czerwca, Warszawa 1967, s. 87- 88.
"Radziecka doktryna wojenna wychodziła z założenia, że możliwy jest wybuch nowej wojny światowej, która będzie długotrwała i przewlekła. W tej wojnie przeciwko Związkowi Radzieckiemu wystąpić może koalicja państw imperialistycznych.
(...)Przypuszczano, iż wojnę prowadzić się będzie na ziemiach przeciwnika, liczono na jego zniszczenie i na osiągnięcie zwycięstwa. Tezy te, słuszne w zasadzie, miały jednak istotne braki- wykluczano możliwość prowadzenia wojny na własnym terytorium i wychodzono z błędnego założenia, że straty własne będą nieznaczne (i tak by było gdyby Stalin wyprzedził Hitlera-Unicorn)." Ibidem, s. 109.
Niekricz pisze, że "poważnym błędem" była decyzja o rozbrojeniu fortyfikacji na "starej granicy (z 1939) w związku z....budową nowych rubieży obronnych, planowanych na...kolejne lata. Logiczne zatem, że gdyby plan Stalina się powiódł wybudowano by sowiecką wersję Festung Europa nad Atlantykiem i właśnie tutaj, na "starej granicy."
"Niewesoło również przedstawia się historia z rekonstrukcją starych i budową nowych lotnisk w pobliżu granicy zachodniej. Wbrew opinii dowództwa wojskowego (czyżby była opozycja wobec planów wyzwalania? Unicorn) rozpoczęto jednocześnie prace na większości lotnisk nadgranicznych, przy czym wiele z nich budowano niebezpiecznie blisko granicy. Do chwili wybuchu wojny budowy jednak nie zakończono i lotnictwo znalazło się w sytuacji jak najbardziej nie sprzyjającej z powodu dużej koncentracji, ograniczenia możliwości manewrowania i zdemaskowania. Ponieważ na wypadek wojny przewidywano odparowanie ciosu wroga i przeniesienie działań wojennych na jego terytorium, podstawowe składy i rezerwy mobilizacyjne rozmieszczano niedaleko starej granicy, na Białorusi, na Ukrainie, pod Smoleńskiem." Ibidem, s. 114.
Ciekawie w tym kontekście wyglądają tłumaczenia Niekricza w dalszej części książki, w związku z rysowaniem tła międzynarodowego:
"Gdy wybuchła wojna w Europie, Związkowi Radzieckiemu udało się pozostać poza jej zasięgiem, chociaż pożoga wojenna rozgorzała u samych jego granic. Udało się uniknąć jednoczesnej wojny na dwa fronty: w Europie- z Niemcami hitlerowskimi i w Azji- z militarystyczną Japonią. Pozostać poza wojną tak długo, jak tylko jest to możliwe (oczywiście poza wojną, rozumianą jako agresja na ZSRS, inne były "wyzwoleńcze"...Unicorn)- oto główny cel radzieckiej polityki zagranicznej od początku drugiej wojny światowej aż do zdradzieckiego napadu Niemiec faszystowskich na Związek Radziecki.
(...)Te 22 miesiące Związek Radziecki starał się wykorzystać , by zwiększyć swoją zdolność obronną, polepszyć swą pozycję na wypadek agresji z zewnątrz." Ibidem, s. 121- 122.
Faktycznie polepszył, demontując umocnienia...a wcześniej likwidując bufor- Polskę. Dziwna sprawa- zwiększali swoją zdolność obronną, chociaż mieli prowadzić wojnę na terytorium przeciwnika...
Zaprawdę niedobrzy ci Niemcy, zdradziecko napadli na chcących tego samego chociaż: "Związek Radziecki uczciwie i solidnie realizował zawarte z Niemcami porozumienia polityczne i gospodarcze." Ibidem, s. 123.
Tags: ZSRS, rewolucja, Europa, komunizm, wojna, Hitler, Stalin, 1941
Rewolucja światowa jest jedna, różnimy się szczegółami...Wychodząc z takiego założenia komuniści pomagali nazistom, zgodnie z pokrewieństwem gatunkowym:
"(...)Potrwało co prawda parę dni zanim komuniści francuscy zdołali się przestawić z postawy antyhitlerowskiej na antywojenną. Po latach gwałtownej kampanii przeciw Hitlerowi, nie było rzeczą łatwą wytłumaczyć masom zmianę stanowiska Moskwy. Toteż w pierwszej chwili partia głosowała za kredytami wojennymi, a 6 września za zgodą partii, Thorez i inni posłowie komunistyczni podlegający służbie wojskowej, zgłosili się do swoich jednostek. Nie trwało jednak długo, by komuniści podporządkowali się -jak zwykle- dyrektywom z Moskwy. 1 października posłowie komunistyczni w liście do przewodniczącego Izby Deputowanych, Herriota, zaprotestowali przeciw odrzuceniu ofert pokojowych Hitlera. Wkrótce Thorez i inni wybitni komuniści zdezerterowali z wojska i zbiegli do ZSRR. Partia rozpętała kampanię antywojenną, która trwała aż do upadku Francji."
Za: A. Bregman, Najlepszy sojusznik Hitlera, Warszawa 2009, s. 172.
"W rozmowie z Mussolinim, który wyrażał zdziwienie, że pomimo zakazu prasa komunistyczna nadal, w marcu 1940, ukazuje się we Francji- Ribbentrop wyjaśnił z uśmiechem, że "niektóre z tych pism drukuje się w Niemczech. (...)Do jakiego stopnia komuniści uważali hitlerowców za sojuszników przeciw własnemu krajowi świadczy fakt, że w parę dni po wkroczeniu wojsk niemieckich do Paryża, przedstawiciele partii zgłosili się do władz okupacyjnych o zezwolenie na wydawanie, zakazanej przez rząd francuski, L'Humanite. Chwalili się przy tym, że oni jedynie "występowali przeciw wojnie, żądając pokoju w momencie, gdy było to dosyć niebezpieczne" i że bronili "przeciw wszystkim" paktu niemiecko- sowieckiego. Przyrzekali, że pismo będzie "miało za zadanie prowadzenie polityki przyjaźni francusko- sowieckiej, jako uzupełnienia paktu niemiecko- sowieckiego" oraz zwalczanie "działalności agentów imperializmu angielskiego." Ibidem, s. 174.
Tags: komunizm, nazizm, historia, wojna,
Zauważyłem ciekawą sytuację na pewnym portalu blogerskim gdzie zaktywizował się bloger stawiający sobie chyba za punkt honoru "obalenie mitów", nie zauważając jednakże, iż popada w śmieszność. Otóż bloger ów nie przecząc faktowi stawiania bram triumfalnych i radości niektórych grup ludności żydowskiej z wkroczenia wojsk sowieckich na Kresy w 1939 próbuje sytuację rozmydlić w liczebność, tzn. bardzo poważnie ujmuje sprawę jako brak rozeznania w procentach. Wychodzi mu, że np. kilkanaście osób na kilkadziesiąt tysięcy itd. witało "wyzwolicieli" a zatem nie ma się czym przejmować i w ogóle nie warte pisania.
Otóż nie zauważył, że popełnił błąd, który jednocześnie jest porażką środowisk, nazwijmy je umownie, demoliberalnopostępowofarbowanymi (w skrócie: DemoLibPop). Do niedawna można było czytać o mitach, bajkach i kłamstwach skrajnej prawicy rozpuszczających kalumnie o przyszłych bojownikach o wolność i "wyzwolenie społeczne", żadnych bram nie było, nikt nie kolaborował i w ogóle było fantastycznie, wszyscy chcieli komuny...Widzicie, nie istniało a jednak istnieje. Druga sprawa to rozmydlanie udziału w mniej czy bardziej wydumanych liczbach; jeśli dostanę źródło- uwierzę. Nie chodzi o procenty ani promile- chodzi o sam fakt kolaboracji. I znowu błąd. Ponoć takie sytuacje nie miały miejsca, a jednak istniały. To oddaje całą ideę "dialogu", my mamy przepraszać, nawet jak nie mamy za co; inni pominą sprawę wyniosłym milczeniem albo oskarżą nas o antysemityzm. Inna figura używana w dyskusji mającej pomniejszyć znaczenie kolaboracji to wrzucenie wszystkiego do jednego worka- "My też byliśmy prześladowani i wywożeni" lub "Przecież my też pomagaliśmy Polakom! To nieprawda, że milicja ludowa donosiła Sowietom!"
Owszem, Żydzi również byli prześladowani i wywożeni i nierzadko ratowali swoich sąsiadów. Jeżeli bawimy się liczbami, tak często przywoływanymi- dlaczego tak mało Polaków (rzekomo) pomagało Żydom w czasie wojny? warto odwrócić sytuację- dlaczego tak mało Żydów pomagało Polakom gdy wkroczyły wojska sowieckie? No i na koniec zagwozdka dla tych niecierpliwych- jeżeli kilkanaście osób witało Sowietów w którymś mieście to skąd biorą się masowe relacje (dostępne w Instytucie Hoovera? przytaczane także i przez J.T.Grossa) Polaków ale...i Żydów. Dialog wymaga poświęceń, obustronnych:
"Profesor Uniwersytetu Hebrajskiego w Jerozolimie, wybitny sowietolog Mordechaj Altszuler, uważa, że wszystkie warstwy społeczeństwa żydowskiego na kresach- młodzi i starzy, bogaci i biedni, edukowani i niepiśmienni, religijni i ateiści, syjoniści i bundyści- jesienią 1939 r. otwarcie cieszyli się, gdy ta czy inna miejscowość znalazła się pod okupacją sowiecką, a nie niemiecką. Altshuler (tak w oryginale- Unicorn) powołuje się na własne doświadczenia. Opowiada jak 20 IX cała żydowska społeczność jego rodzinnego miasteczka Skidel [zob. to-Unicorn] (20 km na południowy wschód od Grodna), z miejscowym rabinem na czele, witała Armię Czerwoną jako wyzwolicielkę kwiatami, w bramie triumfalnej. Podobna reakcja lokalnych społeczeństw żydowskich obficie jest prezentowana w książce Lewina (D.Levin, The Lesser of two evils. Eastern European Jewry under Soviet rule 1939-1945, Philadelphia-Ierusalem 1995, s. 31-37-przypis dwudziesty-Unicorn)."
Za: M. Iwanow, Partyzantka żydowska na Kresach Północno- Wschodnich i jej stosunek do Armii Krajowej 1942- 1945 [w:] Świat niepożegnany. Żydzi na dawnych ziemiach wschodnich Rzeczypospolitej w XVIII- XX wieku, red. K. Jasiewicz, Warszawa 2004, s. 509.
Tags: historia, Kresy, Żydzi, 1939, polityka, mity, komunizm
5 stycznia 1919:
"Bolszewicy zajęli Wilno. Po starciach w okolicach Nowej Wilejki walki przeciw bolszewikom zaczęły przenosić się do miasta. Pskowska dywizja Armii Czerwonej rozpoczęła ostrzał artyleryjski. Pozbawione amunicji ochotnicze oddziały polskie w obawie przed zemstą bolszewików na ludności cywilnej tego dnia wieczorem opuściły miasto, po potwierdzeniu informacji, że Niemcy nie przepuszczą spieszących ze wsparciem polskich wojsk przez ponad stukilometrowej szerokości pas zajmowany przez ich jednostki. Wejście bolszewików do Wilna Polska oficjalnie uznała za napaść wojenną. Pomoc dla bolszewików przeciw tworzącemu się państwu polskiemu KPRP uznała za swój naturalny obowiązek. Zgodnie z uchwałami I Zjazdu KPRP głoszącymi, że "proletariat zwalczać będzie wszelkie próby stworzenia burżuazyjnej, kontrrewolucyjnej armii polskiej, wszelkie wojny o granice narodowe", główny wysiłek partia skupiła na ideologicznej dywersji nastawionej na rozpowszechnianie haseł bolszewickich wśród społeczeństwa i żołnierzy Wojska Polskiego. Celem było przyspieszenie zwycięstwa Armii Czerwonej oraz rozniecenie rewolucji w Polsce. Nawoływano żołnierzy do tworzenia komitetów rewolucyjnych i przechodzenia z bronią na stronę wroga. Przystąpiono także do działań szpiegowskich na rzecz bolszewików, a także do organizowania strajków i akcji sabotażowych na zapleczu frontu."
Za: Kronika komunizmu w Polsce, red. A. Górska, M. Karolczuk, Kraków 2009, s. 26- 27.
30 lipca 1920:
"W zajętym 3 dni wcześniej przez bolszewików Białymstoku ogłoszono powstanie Tymczasowego Komitetu Rewolucyjnego Polski, w składzie: Feliks Dzierżyński, Julian Marchlewski (przewodniczący), Feliks Kon, Józef Unszlicht, Edward Próchniak. Manifest TKRP zapowiadał utworzenie Polskiej Socjalistycznej Republiki Rad. Na całym opanowanym obszarze komuniści zaczęli tworzyć lokalne rewkomy i milicje ludowe oraz "komitety folwarczno- parobczańskie." Ibidem, s. 35.
Punkt e komunikatu TKRP głosił, że komitet "gwarantuje nietykalność ziemi włościan." Punkt g komunikatu: [w tym celu TKRP:] "gwarantuje obywatelom, lojalnie (sic!) wypełniającym rozkazy i polecenia władz rewolucyjnych, zupełne bezpieczeństwo."
15 sierpnia 1920:
"Na terenach zajętych przez Armię Czerwoną kontynuowano terror i masowe represje. Powołano trybunały rewolucyjne, zwalczające "kontrrewolucyjną agitację." "Komitety utrzymując na swoim terenie porządek rewolucyjny powinny aresztować wszystkich funkcjonariuszy policji jawnej i tajnej oraz szpiegów rządu burżuazyjnego." Ibidem, s. 36.
7 listopada 1920:
"Na Górnym Śląsku połączyły się probolszewickie odłamy polskiej byłej PPS- zaboru pruskiego i niemieckiej Socjaldemokratycznej Partii Niemiec, tworząc jednolitą Komunistyczną Partię Górnego Śląska. Partia stała na gruncie zwalczania dążeń do przyłączenia Śląska do Polski." Ibidem, s. 37.
Luty 1923:
"Do KPRP przyłączył się w całości Żydowski Komunistyczny Związek Robotniczy w Polsce, czyli tzw. Kom- Bund." Ibidem, s. 44.
9 lipca 1925: "W Wilnie został aresztowany przez polską policję Aleksander Zawadzki. Oskarżono go o udział w zabójstwie umieszczonego w strukturach partii komunistycznej agenta policji oraz o działalność antypaństwową. Otrzymał wyrok 6 lat pozbawienia wolności." Ibidem, s. 54.
21 marca 1927:
"Minister spraw wewnętrznych rozwiązał Niezależną Partię Chłopską. Na czele NPCh, stworzonej w 1924 r. przez komunistów i rozłamowców z PSL "Wyzwolenie" stał zwerbowany przez Rosjan agent polskich służb wywiadowczych Sylwester Wojewódzki. Po upublicznieniu jego podwójnej gry wywiadowczej Wojewódzki w oczekiwaniu na rozprawę sądową uciekł w 1927 r. do ZSRS. Tam z kolei pojawiły się wątpliwości związane z kontaktami Wojewódzkiego z polskim wywiadem. Wojewódzki został przez służby sowieckie aresztowany, skazany na śmierć i stracony. Część działaczy NPCh przeszła do KPP." Ibidem, s. 62.
Maj 1933: "Utworzono Polski Komitet Antyfaszystowski i Antywojenny, na jego czele stanął współpracujący z KPP senator Stefan Boguszewski." Ibidem, s. 83.
Październik 1935: "KC KPP po raz kolejny zaproponował partiom opozycyjnym wspólną akcję na rzecz (fronty ludowe były w modzie-Unicorn) obalenia rządów "sanacji." Ibidem, s. 89.
13 stycznia 1936:
"Ponownie został aresztowany kierownik Centralnego Wydziału Wojskowego KPP Aleksander Zawadzki. Skazano go na 15 lat więzienia za kierowanie kilkudziesięcioosobową sowiecką siatką wywiadowczą na terenie Polski. Karę pozbawienia wolności odbywał w Brześciu nad Bugiem. Uwolniony został we wrześniu 1939 r. po zajęciu Brześcia przez Armię Czerwoną i wcieleniu wschodniej Polski do ZSRS." Ibidem, s. 90.
20 marca 1936:
"Grupa młodych, komunizujących działaczy lewicowych ogłosiła Deklarację Praw Młodego Pokolenia, przygotowaną w KC Komunistycznego Związku Młodzieży Polskiej. Zgodnie z tezami VII Kongresu Kominternu, deklaracja postulowała utworzenie Frontu Młodego Pokolenia, jako części Frontu Ludowego. Podpisali je m.in. Wanda Wasilewska, Henryk Dembiński, Lucjan Szenwald, Bronisław Drzewiecki, Marian Kubicki, Zbigniew Zapasiewicz, Wojciech Skuza. Manifest ukazał się na łamach czasopisma Po Prostu. Pod tekstem nie umieszczono nazwisk głównych autorów deklaracji, członków KC KZMP, Aleksandra Kowalskiego i Andrzeja Stępnia." Ibidem, s. 92.
22 października 1936:
"W Hiszpanii powstał utworzony z polskich ochotników- głównie przerzuconych do Hiszpanii komunistów- Batalion im. Jarosława Dąbrowskiego (dąbrowszczacy). KPP była jedyną polską partią organizującą rekrutację do hiszpańskich brygad międzynarodowych." Ibidem, s. 93.
Tags: historia, KPP, KPRP, polityka, PRL, ZSRS, hańba, zdrada,
W projekcie zwanym złośliwie IV Rzeszą rolę mocarstwa "wstępnego" odegrali nominalni zwycięzcy a później prawdziwi przegrani II wojny, zdegradowani do roli marionetek możnych, mowa oczywiście o Francji i Wielkiej Brytanii. Wielki "przegrany", którego chciano zaorać i wykastrować (dosłownie!) stał się podstawą, fundamentem nowego ładu zbudowanego na starych pojęciach i odwołaniach do jakże miłej sercu postępowców mentalności socjalistycznej. Głupio jednak było się przyznawać, że akurat ta odnoga socjalizmu uchodzi za skrajną prawicę (wiadomo- faszyści!)...Nowoczesny socjalista- zjednoczony i ludzki nie może przecież odwoływać się do haseł nazistów! Co innego z odnogą wschodnią, co prawda komunizm rzekomo również stał się niemodny i passe ale niespecjalnie kwapiono się do zrównywania dwóch totalitaryzmów, zapewne wychodząc z założenia, że Rosję kiedyś będzie trzeba włączyć do wspólnej, europejskiej rodziny. Jeżeli z tzw. mediów polskojęzycznych nie dowiemy się np., że program NSDAP w oczach Niemców miał wiele dobrych rozwiązań (w zależności od badań 1/4 lub 1/3 respondentów tak uważa), to czego się spodziewać...
W dyrektywie Ribbentropa dotyczącej wojny w eterze można przeczytać m.in.:
"W ciągu następnych dziesięcioleci uporczywej pracy politycznej i kulturalno- politycznej siły i ideologie przeciwstawiające się niemieckości i narodowemu socjalizmowi będą musiały ulec całkowitej likwidacji. Starsze generacje wielu europejskich narodów trudno już będzie pozyskać dla konstruktywnej pracy pod niemieckim przywództwem. Tym zacieklejszą walkę trzeba stoczyć o ducha młodzieży, która musi wyrastać w świadomości europejskiej wspólnoty, aby stała się następnie rzecznikiem europejskiego nowego ładu (Neuordnung Europas)."
Za: W. Kozaczuk, Wojna w eterze, Warszawa 1977, s. 98.
Walce o duszę nowego budowniczego wspólnego domu, Europy sprzyjać miała:
"(...)działalność Interradio AG, która ma zapoznawać narody Europy i reszty świata z nowymi ideami, tworzyć za granicą dalsze bazy niemieckiego radia, które będą wywierały wpływ na inne narody w pożądanym dla Niemiec kierunku, po części otwarcie, po części w sposób mniej lub więcej zamaskowany." Ibidem.
Tags: wojna, polityka, propaganda, Niemcy, Kozaczuk, radio, media
Czytając naukowe czy bardziej naukawe wypociny kwiatu lewicowego oszołomstwa gdziekolwiek bądź w sieci prawie zawsze czyta się te same argumenty. Religia to antidotum na nudę, paliatyw i skrajna mitologia- jak w tytule- wszystko zostało wymyślone, a jeżeli nie całkiem to na pewno na szkodę rozumu. Ktoś uważnie czytający stwierdzi- gdyby nie było bajek, nie byłoby całej magii języka. Jeżeli każdy patrzy na świat przez swój pryzmat, lewacka rzeczywistość jest przeraźliwie szara...
Źródło obrazka
Pomijając drobiazgi, że wiele wynalazków zawdzięcza swe istnienie: a. przypadkowi, b. miłosnemu niespełnieniu (poezja!), c. religii i mitom...to mamy delikatnie rzecz ujmując problem z rozumieniem dziejów, co znowu nie dziwi- lewak to wróg historii! Cielesność jest ważna, każdy je, rozmnaża się ale równocześnie marzy i używa szarych komórek, których nie widać tak jak instalacji artystycznych. Myślę, że dochodzimy do sedna. Lewak nienawidzi wszystkiego, co piękne, niepojmowalne, wyższe, redukując do "naukawaści" a przecież wielu twardogłowych na pierwszy rzut oka fizyków przyznaje się do wiary w wyższy byt, absolut, w końcu...Boga, tak zaciekle zwalczanego przez zwolenników...jego nieistnienia. Miotanie się od skrajności do skrajności może tłumaczyć wewnętrzną niestabilność, niedojrzałość, brak jakichkolwiek uczuć. Odwołując się do czynnika społecznego tacy ludzie zachowują się jak socjopaci, kombinują jak pozbyć się tych "złych": katoli, faszystów, wierzących. Stąd niezrozumiała dla mnie fascynacja cielesnością w jej wymiarze skrajnym- instalacje z gówna, spłycanie życia do podstawowych instynktów a jednocześnie...wiara w drugiego człowieka- rozumianego jako zbiór najgorszych instynktów. Tu rodzi się pytanie- drodzy lewacy z kim chcecie robić rewolucję, jeśli wszyscy są źli, jeśli każdy na was dybie?
Tags: lewica, lewacy, świat, nauka, mity, bajki, redukcje
Czym zajmują się urzędy? Głównie sobą i problemami wytwarzanymi w trakcie nienormalnego funkcjonowania. Oczywiście urząd to czajnik, pani/pan i papiery plus komputer ale gdyby ktoś nie wiedzial istnieje takie zjawisko jak klient zwany petentem. Powinno się mu udzielić porady lub umożliwić rozwiązać problem, w końcu jak administracja to administracja. W praktyce sami doskonale wiemy, że to iluzja. Owszem zdarzają się uczynni urzędnicy, niestety są gatunkiem pojawiającym się równie rzadko jak monetowe destrukty...Urząd nie byłby naszym ulubionym powodem do narzekań gdyby nie regulacje i nie mówię o ustawach, rozporządzeniach lecz o regulaminach. Jest ich wiele: pracy, wynagradzania, podnoszenia kwalifikacji, polityka bezpieczeństwa, polityka antykorupcyjna, różnorakie procedury działania i magiczne platformy obiegu dokumentów. Zamiast zmniejszyć obieg papierów (informatyzacja!) zachodzi dublowanie pracy, spory kompetencyjne i ogólny chaos.
Nic tak nie wkurwia jak nawiedzony urzędas próbujący wtłoczyć życie w sztywne ramy paragrafów i punktów. Mój znajomy złośliwie stwierdził, że brakuje mu w pracy regulaminu korzystania z biurka, gazety i sracza...Gorzej jeśli właśnie komuś podpowiedziałem pomysł, nie bijcie
Prosta piłka na przykładzie- jest papier, papier sobie krąży, przy okazji należy go gdzieś tam wprowadzić do obiegu elektronicznego. Zaczynają się schody z przyporządkowaniem bo np. informatyk nie wprowadził oznaczeń teczek (biurokracja+informatyzacja= liczba!), czas leci, coś trzeba wykombinować, wrzucamy byle gdzie i nerka. Szansa, że nikt nie dojdzie jest spora. A gdy odkryją nasze bezeceństwa, cóż, trzeba powołać komisję. Komisje jak wiadomo nawet dzieciom, są powoływane po to, aby niczego nie wyjaśnić. Posiedzi się, pogada i ustali kolejny schemat działania, który za tydzień będzie musiał zostać zmieniony bo nijak nie pasuje do specyfiki pracy naszego urzędu, podobnie zresztą jak kolejne 4 programy kupione i czasem używane...Ostatnim hitem informatyzacji jest przemiana miejscowych aktów prawnych w elektroniczne z bezpiecznym podpisem również elektronicznym, certyfikatem. Nie muszę chyba dodawać, że w praniu wyjdzie z tego chaos, parodia i zgrzytanie zębów? No i tak właśnie działa urząd, pracownicy dostają zadanie, chcą je wykonać, niestety im więcej "ułatwień"- tym więcej czasu praca zajmuje. Wspomniany znajomy nazwał to "teorią nieskończonego pędu ku doskonałości ze skończonym czynnikiem kierowniczym". Skończonym czyli idiotycznym...
Tags: urzędy, biurokracja, informatyzacja, bzdety, regulacje
Znany ze zwierzęcych uniesień W. Bartoszewski, zwany Profesorem ucieszył się, że Niemcy dadzą 60 mln euro na konserwację Auschwitz. Sensowny krok, no bo kto jak nie Niemcy (żadni tam anonimowi naziści!) mają zająć się obozem zagłady? Właściwy człowiek na właściwym miejscu...Niemcy znani byli z różnych wynalazków ułatwiających pracę. Jak mawiano umieli zrobić coś z niczego. Ciekawe czy w ramach monitoringu wprowadzą znajome mundury w gustownej czerni tak popularne w dawnych czasach gdy tworzyły się zręby europejskiego ładu. Czy rzesze kolaborantów ukraińskich zasilą szeregi strażników tego nie wiem, tak samo nie potrafię odpowiedzieć na pytanie dlaczego tak późno? Przecież obozów pracy, tfu marketów, jest w Polsce masa. Umiejętnie rozwijając twórczą sztukę tworzenia czegoś z niczego (Fakt!) lub z czegoś- niczego (Dziennik!) można dojść do jedynego wniosku dopuszczalnego w wiadomej Europie niewolników, nie tylko mentalnych- Maul halten i jazda do roboty! Zapewne o to chodziło w bydlęcej metaforze- ktoś musi wypasać bydło żeby nie ryczało a mleko było...
Tags: obozy, pracy, kasa, Niemcy, nazizm
Sami oceńcie zawartość, co ciekawsze treści pogrubiłem:
"Szanowny Panie Gierek!
Dziękuję za Pańską książkę, odwzajemniam się swoją. Zawsze mówiłem, co myślę. Ja Pańską Dekadę cytuję tak: za otwarcie dla Polski będzie kiedyś pomnik dla Pana. Za poniesione straty ekonomiczne pozostanie obwinienie. Oczywiście pytanie pozostaje, czy można to było zgrać. To jest ocena niejako w środku, pomiędzy komunistycznym panowaniem, tzn. Gomułka- Pan- Kania- Jaruzelski. Trzeba pamiętać, że ja byłem i jestem przeciwko komunizmowi. Ja nie oceniam komunistycznego sprawowania władzy w ogóle, tylko w tych warunkach Pański międzyczas. Co do pańskiej sugestii: zaprzeczam, że byłem człowiekiem Kowalczyka (SB).* Oświadczam Panu i zrobię to publicznie, jak będzie trzeba, iż nigdy nie byłem i nigdy na nikogo nie donosiłem do SB. Prawdą natomiast jest, że po pamiętnym "pomożecie", którego ja byłem współautorem, kilkakrotnie przeprowadzono ze mną przesłuchania w Komisariacie (duża litera-Unicorn...) i że mnie wyciągnięto tylko w kontekście politycznym a nie donosicielskim. To miało miejsce tylko i wyłącznie w 1971 r. Szybko zorientowałem się, że nie idzie to w odpowiednim kierunku. Zaniechałem wszelkiej dyskusji i działalności. SB dało mi spokój. Od 1971 do 1976 r. nie było żadnych przesłuchań ani kontaktów. W 1976 r. postanowiłem zawalczyć, co spowodowało zwolnienie mnie z pracy w Stoczni i postraszenie mnie przez SB. Ale wtedy odpowiedziałem: Jesteśmy po przeciwnych stronach. Ja będę walczył, Gierek nas oszukał. Potem powstał KOR i WZZ. Nauczyłem się postępować z SB i nigdy nie pozwoliłem sobie na współpracę z SB lub cokolwiek, co osłabiłoby naszą walkę o niekomunistyczną Polskę.
W sierpniu 1980 roku ludzie Kowalczyka próbowali wydobyć mnie ze stoczni pod pretekstem ważnych rozmów z Panem. Ja się zgodziłem. Oni zameldowali- myśląc, że uda im się mnie zastraszyć lub szantażować (tak przypuszczam). Natomiast ja po paru dniach zwłoki wzmacniając strajk wyprosiłem tych Panów ze stoczni. Tak to nie po raz pierwszy i nie ostatni rozegrałem partię pokera, Panie Gierek.
Życzę zdrowia, a historii ocenę. Wałęsa."
Za: J. Rolicki, Edward Gierek, Replika (Wywiad rzeka), Warszawa 1990, s. 190- 191.
* Chodzi o fragment o Kowalczyku z Przerwanej dekady, który przechwalał się, że Wałęsa jest jego człowiekiem. Zostało to odebrane (typowy fakt medialny), że Gierek imputuje Wałęsie agenturalność- w książce Replika jest dosłownie zapisane tak:
"(...)Bo przecież ten zapis wyglądałby odmiennie, gdyby zaopatrzono go właściwym komentarzem, z którego wynikałoby, że Edward Gierek nie posądza przywódcy "Solidarności" o jakąkolwiek formę współpracy z milicją.
(...)Tymczasem świadome pominięcie w komentarzu redakcyjnym zapisku- "Dziś wiadomo, że był to absurd"- czyni niezdrową sensację wokół Lecha Wałęsy, a wszystko gwoli uatrakcyjnienia tekstu." Ibidem, s. 191.
Tags: Wałęsa, historia, Gierek, Replika, SB, list, polityka
"(...) Dalej Führer wyraźnie powiedział, że nie nakłada na Gubernię Generalną obowiązku kształtowania tu życia na wzór niemiecki, że również żadne tendencje germanizacyjne nie byłyby tu na miejscu. Kraj ten powołany jest do spełnienia roli rezerwuaru robotników na wielką skalę. Mamy tu jedynie gigantyczny obóz pracy, w którym wszystko, co oznacza siłę i samodzielność, jest w rękach Niemców.
(...) W kraju tym musi panować bardzo surowy kurs zdecydowanego kierownictwa. Polak musi odczuwać, że nie budujemy dla niego państwa praworządnego i że pozostaje mu tylko jeden obowiązek: pracować i być powolnym."
Za: S. Piotrowski, Dziennik Hansa Franka, Warszawa 1957, s. 414.
Walka o byt:
"(...)Dlatego- mówię to Panom zupełnie otwarcie- nie niepokoję się, gdy mi mówicie, że Polacy zajęci są troską o swe wyżywienie. Jak długo energia i siła człowieka są zajęte zdobywaniem środków żywności, tak długo nie mogą one być użyte w większym zakresie do innych spraw." Ibidem, s. 449.
Z Hitlerem na Rosję?
"Führer był właśnie tym, który chciał zgody z tym krajem, wyciągnął do nich rękę i zawarł z nimi układ. Sami zawinili później swój los. Taki los był koniecznością, bo i tak, wcześniej czy później, musielibyśmy skasować tę Polskę." Ibidem, s. 469.
Tags: wojna, polityka, Niemcy, nazizm, propaganda,
"(...)Dla Polaków istnieje tylko jedna możliwość: oddanie swych sił na usługi Europy pod niemieckim przewodem dla własnego dobra, swego dobrze chronionego sposobu życia i odrębności kulturalnych. Innej drogi dla nich nie ma."
Za: S. Piotrowski, Dziennik Hansa Franka, Warszawa 1957, s. 34.
A teraz zagadka- "spokój i budowanie", skąd się wzięły?
"Rezygnujemy z taktyki naszych przeciwników przedstawiania Polakom nowych iluzji w postaci konkretnych planów na przyszłość i ograniczamy się do wymowy faktów. Lud polski uzyskał pod niemieckim kierownictwem swój spokój wewnętrzny, gospodarczy i kulturalny." Ibidem, s. 45.
"Polakom należy pozostawić tylko takie możliwości kształcenia się, które okażą im beznadziejność ich położenia narodowego. Dlatego mogą wchodzić w rachubę tylko złe filmy lub takie, które stawiają przed oczami wielkość i siłę Rzeszy Niemieckiej. Będzie rzeczą konieczną podawać Polakom pewne wiadomości za pomocą wielkich megafonów.
Cała polska organizacja rozpowszechniania wiadomości musi być zdruzgotana. Polakom nie należy pozostawić aparatów radiowych, lecz tylko czysto informacyjne dzienniki, żadnej prasy, która wyrażałaby pewne poglądy.
(...) W ogóle należy ustawicznie sprawdzać, gdzie się chroni nacjonalizm polski. Wszelkie dążenia narodowe, gdziekolwiek się przejawią, należy natychmiast rozbijać." Ibidem, s. 113.
Zionięcie nienawiścią, podburzanie i zakłócanie spokoju? Oto "rozsadniki":
"Seminaria duchowne, które armia ponownie otworzyła, będą z zasady zamknięte, gdyż chodzi w danym przypadku tylko o wylęgarnie nienawiści do Niemców." Ibidem, s. 114.
Dla odmiany szef prasy Gassner:
"W myśl wskazówek udzielonych mi pierwotnie miałem starać się o to, aby prasa polska była tylko narzędziem do podawania wiadomości rozporządzeń władz niemieckich, ewentualnie jeszcze do ogłaszania komunikatów wojskowych." Ibidem, s. 118.
Ciekawe czy dzisiaj są niemieccy redaktorzy...
(...)Niemieccy redaktorzy całkowicie kierują prasą polską. Zadaniem ich jest przeprowadzanie kontroli. Polacy otrzymują do przetłumaczenia tylko materiał wskazany przez redaktorów niemieckich. Przetłumaczone artykuły czyta redaktor Niemiec mówiący po polsku. W ostatniej instancji prasę polską kształtuje niemiecki redaktor naczelny, który biegle mówi po polsku." Ibidem, s. 119.
Dla dobra Europy? Jawohl!
"W sprawie polskiej polityki prasowej należy zasadniczo zaznaczyć: Polacy muszą odnieść wrażenie, że prasa nie traktuje ich jak świnie, lecz jak Europejczyków i ludzi." Ibidem.
Polityka wschodnia?
"Ponad wszystkim winna panować następująca idea: Obszar Guberni generalnej będzie stanowił następną część składową Europy, która będzie bezwzględnie zniemczoną bezpośrednio po powtórnym zgermanizowaniu wschodnich terenów Rzeszy." Ibidem, s. 144.
Organizacja jest groźna a zatem:
"Należy zawsze pamiętać o tym, że potrzebna jest żelazna ręka i że wszystkimi środkami należy dążyć do tego, aby Polacy pod jakimkolwiek pozorem nie próbowali się organizować." Ibidem, s. 399.
Tags: media, propaganda, manipulacja, Hans, Frank, Niemcy, nazizm, polityka, Polska