W samej Warszawie występywali już 10 XI przeciw patriotycznej manifestacji. Dnia 18 XI komunikat ukraiński wojenny chwalił żydowską milicję za to, że wojskom polskim na ulicach Lwowa stawiła „zacięty opór". Czasopismo „Ukraińskie Słowo" chełpiło się tern, że „źydy idut' z nami''. Uważane za sjonistyczny organ „Lemberger Zeitung" trzymało z ukraińcami. „Ukraińska rada narodowa" w nocie do Wilsona głosiła, że żydzi ,,jak jeden mąż stoją po stronie ukraińców i pragną być obywatelami „Zachidno Ukraińskiej Republiki".]
„Z tymi czarnymi djabłami", „zwarjowanymi Lachami" nie mogli dać sobie rady ukraińcy. Nawet dzieci rusinów zaciągały się do polskich grup. Przez miesiąc trwały krwawe walki na ulicach Lwowa, a dowódca polaków profesor gimnazjalny Mączyński (b. kapitan austr.) zadawał sobie pytanie: „Czy przy pomieszaniu rodzin ruskich i polskich — czy po sześciowiekowem pożyciu pod jednym dachem nie było innej drogi do porozumienia jak przez walkę ? Czy koniecznie lać się musiała krew drogocenna, której dość chyba utoczyła nigdy nie nasycona hydra niemiecką".
W końcu przybyły z Przemyśla posiłki, które wyparły (22 XI) Ukraińców ze Lwowa.
Nie trzeba zapominać, że w czasie wspomnianych walk Lwów był w położeniu anormalnem. Miasto przywykło do ciągłej strzelaniny i walk morderczych i było w wielkiej nędzy. W pierwszych dniach listopada władze ukraińskie wypuściły zwykłych zbrodniarzy i aresztantów z więzień, albo częściowo źle strzeżeni sami zbiegli setkami. Te niepewne żywioły pomnożone dezerterami tworzyły osobną grupę bandytów, z którą musiały walczyć czasem i wojska polskie i wojska ukraińskie, a czasem wspólnie.
Obok tej grupy była jeszcze milicja osobna żydowska z białą przepaską, niby neutralna, w rzeczywistości wroga polakom ), sprzyjająca ukraińcom i niejednokrotnie strzelająca do wojska polskiego. Gdy po 3 tygodniach walk (22 XI) Polacy wypierali ukraińców ze Lwowa, milicja żydowska stawiała żołnierzom polskim w dalszym ciągu zacięty opór, strzelała z domów, lała na nich ukropem. Ze świtem 23 XI rozpoczęła, rabunki sklepów żydowskich masa niepewnych żywiołów, dezerterów ukraińskich i bandytów wspomnianych, którą żydzi sami objęli nazwą „bolszewików". Te męty zaczęły palić domy żydowskie i zastrzeliły do 50 żydów.
Wieczorem 23 XI władze polskie ogłosiły sądy doraźne i ten tumult zatamowały. Żydom przyszedł z pomocą natychmiastową magistrat lwowski, „wydział krajowy", składnica w Namiestnictwie i szef wydziału sanitarnego wojsk polskich. Śród 1500 aresztowanych rabusiów, 60% przypadł na ludzi wyznania grecko-katoiiekiego. Lwowska Rada miasta potępiła gwałty, potępił je arcyb. Bilczewski wzywając do spokoju.
Tymczasem Lwów ledwo ochłonął po pierwszej zawierusze, a już znów uderzyły nań wojska ukraińskie i bombardowały go przez pół roku. Polacy musieli bronić linji kolejowej od Przemyśla do Lwowa, aby Lwów wciąż zasilać."
Za:
W. Sobieski, Dzieje Polski, Warszawa 1923, s. 206- 207.
Dla odmiany:
---------------------------------------
11 lipiec 1920
Odezwa zarządu warszawskiej Gminy Żydowskiej z apelem o aktywny udział w obronie kraju.
Wybiła ciężka godzina. Wróg wschodni, którego dłoń ciężką Polska odczuwała w ciągu stu z górą lat, znów stanął u wierzei kraju, chcąc je wywalić i ziemię naszą zwyczajem swoim zniszczyć w ogniu i utopić we krwi.
W ciężkiej tej godzinie świętym nakazem dla wszystkich nas jest wziąć broń do ręki i oddać się pod rozkazy naczelnego wodza. Tak czyniliśmy ongi w ziemi obiecanej, tak czynili na ziemi tej w latach powstań przodkowie nasi, tak uczynili bracia nasi w krajach koalicji, tak uczynimy dziś i my — młodzi i starzy!
Precz z urazami, kiedy nad krajem zawisa groza, wszak idziemy bronić nie naszych wrogów wewnętrznych, tylko ziemi, której nikt z nas kochać nie przestanie.
Czynem wspólnym, da Bóg ciemiężcę wschodniego odeprzemy. Do broni!
Za:
Zwycięstwo 1920. Warszawa wobec agresji bolszewickiej, oprac. M. M. Drozdowski, H. Eychhorn- Szwankowska, J. Wiechowski, Paris 1990, s. 69.