Bardzo pouczającym przeżyciem jest obserwacja tzw. tuzów polskiego dziennikarstwa, nie tylko na salonie...
Ograne chwyty z epoki wczesnoreklamowej, klisze na poziomie komentarzy z onetu i żałosny poziom "analiz" upewnia mnie w przekonaniu, że można spokojnie (uwaga! fanfary!) oznajmić, iż polska szkoła dziennikarska (cokolwiek to znaczy) skończyła się bezpowrotnie.
Polscy dziennikarze nie potrafią komentować, nie potrafią wysnuwać wniosków, rzadko udaje im się sklecić zabawny czy przykuwający uwagę felieton.
Od dawna mamy do czynienia z propagandystami, twórczo lub nie wyznającymi nam miłość do swego przeciwnika: zatroskanie, niepokój itp. bzdety.
Panowie! Jeśli jesteście zatroskani to idźcie sobie na piwo zamiast pisać w necie. Przecież i tak w większości czujecie się lepsi, wyżsi ponad internetową dzicz. WY jesteście wybitni, macie ciepłe posadki i tworzycie wirtualną rzeczywistość z manierą szamana zaklinającego bóstwa: Wielki Długopisie! Wielki Dyktafonie! Wielki Mikrofonie! Daj mi krwawego i soczystego newsa! Ooooooo! Oooooo!
Jeżeli jest wam smutno z powodu innych opinii to bierzcie pod pachę żonę, kochankę, hostessę czy miłego i gładko ogolonego pana (w końcu nowoczesność jest waszym znakiem!) i idźcie odpocznijcie. My odpoczniemy od Was.
Miłe panie dziennikarki potrafią tylko wrzeszczeć, przerywać w pół słowa i za przeproszeniem pierdolić bez sensu jak pensjonarka na wakacjach. To są hostessy dziennikarskie. Możliwe, że dorabiają sobie za biurkami w nieco inny sposób niż powszechnie przyjęta praca biurowa

Zero odpowiedzialności za Polskę. Wojny operacyjne i dezinformacje. Koronkowe akcje i instrukcje. Skończyliście się. Dziękuję Wam za naukę, ponieważ wiem, że dziennikarstwo w waszym wydaniu to zwykłe rżnięcie głupa.
Czy Wy patrzycie czasami w lustro? Co widać?
Chyba już tylko kutafona.