Dzisiaj wielu miłośników partii, która spieprzyła wszystko, co możliwe dzielnie odpiera ataki nędznych kaczystów, z wyższością ponoć spoglądających na naiwne, malutkie stworzonka wijące się bez sensu i potykające same o siebie. Rozbiegane, hałaśliwe, szumią, brzęczą, obijają się o stosy trupków kamratów. Na co mrą niebożątka?
Na głupotę. Uwierzyli w cuda, potem dostali kasę do łapy i myśleli- może się uda...A teraz zwykła codzienność, szarość dnia zapukała do drzwi. Jeść trzeba, uczyć się trzeba, niekiedy nawet trzeba zatankować samochód lub kupić bilet komunikacji miejskiej. Donald nie wyjął cudownej laski, nie walnął w Pałac Kultury i nie popłynęło złoto. Na wyprzedaży kupić za to można używane sumienia, cyniczne rechoty i sardoniczne uśmiechy.

Co pozostało głupolom i płatnym klakierom? Standardowy arsenał z cylindra strasznego dziadunia- nienawiść i wyzwiska. Pojawiają się także teorie spiskowe- Kaczyński ponoć udaje, chce stłamsić demokrację, faszyzm u bram. Ten numer drugi raz nie przejdzie. Proponuję iść do dziennikarzy Aborczej, skarżą się, że brakuje im jajecznicy, zastrajkujcie!
A potem twórzcie maszynę cudownego namnażania, póki jeszcze możecie tu siedzieć.