Sierpień jest miesiącem szczególnym z uwagi na...zbliżający się wrzesień, który to stanowi okres zadumy nad historią. Odkładając na bok rozmaite sentymenty, które okazują się być proste gdy odrzemy je z propagandowej otoczki, można pokusić się o swoisty rachunek zysków i strat.
Dlaczego piszę o "sentymentach"? Dla wielu "realistów" sentymentalna była wiara w zachodnich sojuszników, co nie powinno przesłonić faktu, iż nas zdradzono. O ile pierwszy raz zwykle jest nieudany (skojarzenia mile widziane), o tyle kolejne powinny stanowić nauczkę dla polskich władz. Niestety nadal ufano sojusznikom (a przecież sojusze są zmienne jak kobieta), którzy nas sprzedali. Wiara w potęgę Zachodu jest mitem i błędem popełnianym także po 1989 roku. Skoro mowa o kampanii wrześniowej nie sposób poruszyć tematu domniemanego sojuszu z Hitlerem. Na Rosję! Ku stepom! Rzućmy okiem na plusy i minusy:
+ brak eksterminacji,
- potencjalna eksterminacja i zniszczenia w przypadku sowieckiej ofensywy.
Neutral: Czy faktycznie sojusznicy Hitlera w Europie Środkowej mieli gorszą sytuację od naszej po II wojnie światowej? Kwestia do przemyśleń.
+ prawdopodobnie w wyniku ataku sprzymierzonych sił polskich i niemieckich na sowiecką Rosję, przestałaby ona istnieć. Tu w większości kończą się alternatywne rozważania zwolenników nurtu "z Hitlerem na Rosję". A moim zdaniem tutaj dopiero zaczyna się pole do popisu dla historyków, socjologów czy politologów. Co dalej?
Niemcy kontynuują marsz na Wschód, a my...nie mamy dokąd wracać. Przypada nam rola kolonizatorów. Ponowna polonizacja dawnych terenów zdobytych, tzw. dziczy azjatyckiej. Ale, ale...kolonizacja wiąże się z bezwzględnością. I to jest minus.
Neutral: Koniec końców Polska i tak znika z mapy Europy. Czy istniała szansa na nowe mocarstwo euroazjatyckie. Istniała ale Niemcy nie dopuściliby do tego. Nie było w ich interesie tworzenie konkurenta do ziem. Jest to kolejny słaby punkt teorii sojuszu z III Rzeszą w wersji Hitler na czele.
Gdyby wojna toczyła się na jednym lub dwóch mocno ograniczonych frontach to Stany Zjednoczone nie uczestniczyłyby w niej. Anglia byłaby faszystowska. Coś nam "sojusznicy" znikają... Kolejne pytanie- kto lepszy- Hitler czy Stalin? Uważam, że dużym błędem było wyprowadzenie armii Andersa ze Związku Sowieckiego a to wiąże się z powstaniem warszawskim, na którym najbardziej zależało Sowietom i...polskim władzom. Raz byli "jednomyślni"...Kwestię L. Okulickiego (dziwny epizod podczas aresztowania przez Sowietów w 1941) i Retingera zostawmy na inny wpis.
Sosnkowski po wojnie, Tatar w trakcie, dawali do zrozumienia, że powstanie było błędem. Pierwszy wolał przemodelować AK na modłę NSZ aby uwypuklić antykomunistyczne nastawienie oddziałów, a drugi był realistą. Szukał porozumienia z Sowietami, nawet za cenę oddania Kresów. Jego analizy były trzeźwe do bólu i gdyby go posłuchano- ocalony zostałby najlepszy element polskiego społeczeństwa. Tak... Łatwo się pisze. Sytuacja dramatyczna, nadchodzi czerwona dzicz, olano nas- co robić? Problem polega na tym, że nie wiadomo co byłoby gdyby dogadano się z Sowietami. Podejrzewam, że polski żywioł zostałby roztopiony w sowieckim zakalcu. Nawet gdyby powstała forma prawie niezależna, trwałaby krótko- 2, 3 może 4 lata, podobnie jak w Czechosłowacji.
Dużego manewru nie ma. Co krok to klęska. Tylko i wyłącznie z uwagi na położenie geograficzne.
Sojusz z Niemcami bez Hitlera? Tak, koncepcja możliwa. Wystarczyło uruchomić parę ludzi z siatki wywiadowczej na Niemcy. Optymista rzekłby, że mielibyśmy Unię Europejską. Autorytety klaskałyby, że powstał nowy naród. Pesymista lub realista myślący zauważyłby, że niekoniecznie to Polacy roztopiliby się w niemieckiej ludności. Podczas wojny byliśmy rzekomo elementem niższym kulturowo. Jednak wyłapywano dzieci rokujące nadzieje na aryjskość i obawiano się...spolszczenia mieszkających na naszych terenach Niemców.
Jak widać (pomijając straty) wojna w 1939 nie była aż tak złym rozwiązaniem. Co byłoby gdyby Stalin wygrał wcześniej, polska republika związkowa jak w Pribałtyce. A w roku 2010 elity toczyłyby spory czy 20% Rosjan w największych polskich miastach to dużo...
Polski polityk, który pierwszy zrozumie, że Niemcy, Rosja i szeroko rozumiany Zachód (USA, UK, Izrael) to nasi...wrogowie i zacznie szukać sojuszu np. w Chinach- przy okazji dozbrajając i unowocześniając naszą infrastrukturę wojskową- dostanie ode mnie samochód wódki.
Obecnie mamy status albo półkolonialny- dobry kraj do finansowego ssania albo stanowimy barierę. Przeszkodę. Ciągle jesteśmy zbędni w tej części Europy z punktu widzenia sąsiadów. Właściwie wszystkich, co akurat teraz mamy możność obserwować gdy banderowcy bezczelnie igrają z Polską. Interesująca sytuacja- dawni wrogowie Żydów są ich przyjaciółmi- Niemcy, Rosja, Ukraina...Ci, którzy ratowali niewdzięczników są kreowani na antysemitów.