Jeśli ktoś ma chęć, niech zapozna się z moją spiskową przepowiednią. Inni niech rzucą okiem na komentarz dotyczący "narzędzia przeznaczenia." Donald Tusk i świątynia zagłady, brzmi nieźle Gmerając w historii łatwo zauważyć, że "wielcy językoznawcy" robiący wodę z mózgu ludziom mieli swoich jasnowidzów. Niektórzy marnie kończyli. Hitler miał swojego wieszcza, Stalin także. W ramach czarnej propagandy obie strony posługiwały się podczas II wojny podrasowanymi przepowiedniami, licząc na odpowiedni efekt psychologiczny. Pomijając otoczkę zamieszczonego w Njuskwiku donaldoskopu musi być chyba kiepsko, skoro wyszukując coraz szybciej kolejne kopalnie złota do zrabowania sięgają po siły czarnoksięskie. Kto wie czy łatając dziurę premier nie podpisze odpowiedniego dokumentu, w którym odda swoją (trudno powiedzieć czy coś wartą) duszę lub (bardziej realne)- dusze nasze, społeczeństwa. Ekipa rządowa zawsze może nakręcić horror. Wpływy z wysokobudżetowej produkcji, w której armia zombie walczy z bohaterskimi rycerzami bez skazy (i grama inteligencji) okażą się bez wątpienia przydatne w czasach zaciskania pasa (przez nas). Aby przekonać was, że premier faktycznie ma dziwne kontakty przytoczę tekst przepowiedni znalezionej w piwnicy o treści:
"Gdy czas nadejdzie srogi latem,
otworzy się przejście tajemne i złoto gawiedzi
wypłynie wprost w paszczę krokodyla o czterech łapach i dwóch ogonach.
Kraj godny orężem i dymem odstraszy bestię.
Aby w spokoju budować przyszłość bez kanalii.
Wróg potężny napadnie na kraj Lechitów
Z pomocą bożą szturm zostanie odparty.
Zdrajcy zostaną ukarani banicją."
Tags: polityka, historia, społeczeństwo, psychomanipulacjeTusk, rząd, PO