You are currently viewing archive for May 2009
W idealnym modelu przekazu media oprócz informacji dają komentarz, który jednak nie przysłania informacji. Mogą posługiwać się perswazją, uzasadniając to "interesem społecznym." Tyle teorii. Praktyka jest taka, że media NIE realizują swej głównej funkcji informacyjnej a są jedynie tubą propagandową interesów określonych grup społecznych. Oczywiście nikt nie jest naiwny i wie po co powstały massmedia (od urabiania mas) jednak w przypadku mediów polskojęzycznych poziom manipulacji osiągnął wyżyny dostępne nielicznym. Możemy chwalić się w świecie, że mamy doskonałe media...manipulacyjne. Dlaczego tak jest? Prosta odpowiedź wymagałaby podania krótkiego zdania: jest tak ponieważ są to media polskojęzyczne, NIEPOLSKIE i nie reprezentują w żadnym stopniu jakichkolwiek polskich interesów. Zazwyczaj prezentują punkt widzenia Berlina lub Waszyngtonu, czasem Moskwy czy Tel Aviwu.Na poziomie abstrakcji dla ciekawych podam nieco inne wytłumaczenie wymagające chwili namysłu. Niżej podaję (Za: M. Pabijańska, Psychomanipulacja w polityce. Metody, techniki, przykłady, Wrocław 2007, s. 3

elementy (techniki) manipulacyjne stosowane w polityce:
-zniekształcanie informacji (fałszowanie, opóźnianie, przemilczanie),
-wzbudzanie poczucia strachu,
-prowokację,
-wzbudzanie sytuacji deprywacyjnych (blokowanie możliwości zaspokajania różnych potrzeb, pozbawianie czegoś, mówiąc krótko napuszczanie na siebie różnych grup społecznych),
-kanalizację wartości,
-moralizatorstwo,
-etykietowanie i ośmieszanie,
-ingracjację (budzenie sztucznej sympatii, wchodzenie w d..."my wykształceni z wielkich miast"

.
Łatwo zauważyć, że media polskojęzyczne stosują WSZYSTKIE wspomniane wyżej a zatem są jak najbardziej manipulacyjne...
Pęd ku "urealnieniu" wiedzy zdobywanej w szkołach prowadzi do wyhodowania całej rzeszy (nomen omen...) funkcjonalnych analfabetów. Ludzi z papierkami, nie mogącymi odnaleźć się w społeczeństwie. Podstawowe umiejętności czytania i pisania mają im wystarczyć do składania podpisu- najlepiej na skomplikowanych umowach, za które będą płacić do końca życia i do odczytania tabliczki z nazwą urzędu. Ewentualnie kolorowych reklam. Bierny politycznie konsument, ahistoryczny cynik wyizolowany z każdej grupy społecznej.
Encyklopedyczność wiedzy sprzedawanej w szkołach ponoć prowadzi do przeładowania "młodych umysłów". Być może ale czy ktoś z Was wierzy w opiekuńczość władz? Teoretycznie każda władza powinna dbać o swój "nawóz" czyli masy ludzkie, rzesze, opinię publiczną. Dba o nią, rządząc i dzieląc. Najgorsze reżimy montowane niegdyś przez CIA czy z drugiej strony- KGB i GRU, nie podchodziły tak olewczo do całości grup społecznych kraju jak obecny rząd. Jest to rząd mający na celu rozmontowanie wszystkiego, co się rusza i może stanowić zagrożenie dla...obcych interesów. Pies z tym, czy niemieckich, amerykańskich lub rosyjskich. Kultura? Gdy słyszę słowo kultura- wyjmuję szczekaczki z kieszeni, czyli płatnych pachołków piszących skurwiałe teksty pod WŁASNYM nazwiskiem. Czyż to nie piękne dać się wydupczyć pod nazwiskiem zamiast anonimowo? Walcz z trollami w sieci! Skończ z chamstwem dziennikarzy, pozwól im zanurzyć się w gnoju...
Wojsko? A po co wojsko, wystarczą siły interwencyjne, oczywiście europejskie w pełni, zmutowane z nazistowskich resztek drzemiących w pokojowo nastawionych Niemcach.
Gospodarka? Wasze ulice, nasze kamienice. Sza zatem! Siedzieć w domach, chlać i oglądać TV.
Urealnienie wiedzy prowadzi ostatecznie do partyzantki. Rodzicu, załóż tajne komplety i jak za komuny produkuj bibułę. Nie masz co liczyć na wiedzę, nawet na strzępy prawdy.
Nawóz ma pozostać nawozem bo od tego jest. Plastycznie urabianą masą na potrzeby dziejów.

Tags:
nawóz,
masy,
opinia,
publiczna,
polityka,
media
"Maria wyjaśniła:
- Mieści się tam aparacik bardzo mały, choć widoczny gołym okiem. Normalnie wszczepiamy go pod skórę. Otacza cię on niewidzialną warstwą izolacyjną, która udaremnia porażenie prądem. W wypadku pioruna, tworzy nad tobą polową kopułę, niby klosz, po którym iskra elektryczna spływa do ziemi.
Asen zamyślił się
- Czy tę burzę wywołaliście planowo?
- Wiele prognoz z twoich czasów nie sprawdziło się - odparł Jacek. - Sławny dwudziestowieczny futurolog Stanisław Lem przewidywał, że "klimat będzie regulowany globalnie ale nie bez dających się przewidywać lokalnych zaburzeń." Stało się odwrotnie. Istnieje tylko ramowy system ordynowania globalnej pogody. Chcąc odebrać mu charakter wyrazistej sztuczności, zakłócenia inspiruje się nieraz świadomie. Dokładne regulowanie klimatów-technicznie wykonalne-upośledziłoby jedne rejony na rzecz innych, uprzywilejowanych. Planeta jest przecież układem zamkniętym. Dlatego dopuszczalne granice ingerowania w te sprawy określa specjalna konwencja.
(...) Zdalne sterowanie ludźmi nie sprawia nam najmniejszych trudności, chociaż-ze względów moralnych-nie stosujemy tego w zwykłych okolicznościach."
Za:
A. Trepka, Dwunastu apostołów, Katowice 1978, s. 275 i 289.

Tags:
przyszłość,
wizje,
polityka,
kultura,
historia
Po małych zmianach klasyczne stwierdzenie nabiera głębszego, nieco ukrytego sensu. Gazownicy- harcownicy trują nas co dzień szkodliwymi wyziewami z fabryki socjotechniki stosowanej. Może nie tak łopatologicznej jak u niemieckiego Ziewnika (wiadomo, osławiony tępy niemiecki humor!) ale równie szkodliwej dla młodych i chłonnych umysłów...
Znany harcownik
zmienił ton i broni anonima, pardon Kataryny. Nie ma jednak co się łudzić, to podpucha. Może liczą na wywiad z blogerką? Rasowy pismak musi wyczuwać zmiany klimaty jak pies suczki, więc nie dziwota, że dostali nakaz: walić w Dziennik, bronić anonima!
Inny znany gazownik, Czuchnowski woli marudzić o odpowiedzialności za słowa itd. Słowną ekwilibrystyką nie przykrył jednak pewnego fragmentu, frapującego zresztą:
"Wyobraźmy sobie teraz, że pod gazetowymi artykułami dziennikarze zaczynają podpisywać się pseudonimami. Publikując komentarze, teksty śledcze, ujawniając afery, nie firmują tego własnym nazwiskiem a redakcje oświadczają, że wara wszystkim od tożsamości autora.
Taka sytuacja jest dopuszczalna tylko w kraju totalitarnym, gdzie za pisanie prawdy dziennikarze ponoszą cenę utraty pracy, wolności, a nawet życia."
Rozumiem, że tutaj pan redaktor miał chwilę słabości i napisał szczerze, od serca, co go boli. Nie może poruszać pewnych tematów bo istnieje wewnętrzna cenzura. Istnieją naciski silniejsze od znajomości Michnika...Są tematy ZAKAZANE. Ciekawe, o czym chciałby napisać Czuchnowski a nie może?
Po chwili słabości gość bezczelnie bije nas, blogerów, po oczach bibułą i PRLem:
"Smutne, że takie rzeczy trzeba przypominać. Smutne, że anonimowość, czyli zwykłe tchórzostwo, ma dziś w wolnej Polsce tylu obrońców. Żal mi was i tego społeczeństwa, które budujecie a które obywatelskie jest tylko z nazwy."
I znowu wracamy do opcji "profesorskej" czyli dlaczego anonimy są złe ponieważ nie szanują zawodowców...Blogerzy są źli, zabierają pracę dziennikarzom, są zagrożeniem dla demokracji ponieważ ich aktywność obywatelska idzie w złą stronę. Czuję, że chodzi tutaj o prawoskrętny zygzak politycznego internetu. Wiem, że te złe "internety" uwierają ale żeby od razu wracać do PRLu? Panie! Idź pan w ch... Przesłanie jest proste- teraz jest totalitaryzm, kiedyś było lepiej.
Naprawdę nie wiem czego się bać bardziej- cenzorskich zapędów Dziennika czy zamordystycznej twarzy Wyborczej?
Gdzie dwóch się bije, trzeci korzysta. Do roboty dziennikarze Rzepy :>

Tags:
media,
aborcza,
ziewnik,
blogi,
anonimy,
Kataryna
Z dziką rozkoszą przeczytałem wpis profesora, a może Profesora (od razu mam skojarzenia z Profesorkiem Nerwosolkiem i Entomologią, Kudłaczkiem, Bąbelkiem oraz Lordem Hokus-Pokus). Skojarzenia zapewne prawidłowe skoro profesor znany jest z czynienia różnych hokusów- pokusów...Zwykle intelektualnych.

Narzekania na "Dziennik" w wykonaniu czołowego blogera- zawodowca na salonie24 są poniekąd śmieszne jak cała publicystyka pewnego zacnego blogera trującego o niczym. Lepsze to niż obrony pedofilów, przyznawanie się do bycia KO itd. Salon24= dobra salonka terapeutyczna- z psychiatrykiem nie ma nic wspólnego. Jeszcze.
Śmieszne ponieważ przedstawiciel nurtu "aborczego" czy "wybiórczego" narzeka na wybiórczość "Dziennika". Manipulacje Springera są szeroko znane od lat, skąd zatem zdziwienie? Państwo od Michnika również nierzadko dawali ciała aż miło (przykładem niech będzie "Odwet" dziennikarzy śledczych GW).
Proponuję panie profesorze skupić się na działalności promocyjno- naukowej lub skierować swe oczęta ostro w prawo, ku radykałom. Zostanie pan doceniony jako "buntownik", uciekinier z szajki. Sława, kasa, władza, kobiety. Miejsce w encyklopedii...

Tags:
manipulacje,
tytuły,
blogi,
profesor,
dziennik,
biesiady
"Dzień 1 października 1939 r. zastał mnie w drodze do Zamościa. Prowadzili nas żołnierze sowieccy. Grupa nasza składała się przeważnie z oficerów. Gdy weszliśmy na teren od kilku dni zajęty przez Rosjan, rzuciło się nam w oczy, że już została zorganizowana i działała milicja obywatelska, składająca się prawie wyłącznie z młodych Żydów z czerwonymi odznakami na ubraniu. Takie same odznaki nosiła też część ludności cywilnej, chcąca widocznie zademonstrować wobec nowych władz swoje nastawienie polityczne. To charakteryzowało szczególnie przeważną część Żydów, u których dawał się zauważyć wrogi względem nas stosunek.
Szczególnie dotkliwie odczuliśmy to w samym Zamościu, gdzie eskorta wojskowa została zamieniona na milicję obywatelską. Rażący i przykry był widok polskich oficerów o poważnym wyglądzie, prowadzonych ulicami miasta przez uzbrojonych, niechlujnych wyrostków żydowskich. Ludność polska przyglądała się nam z nie ukrywanym współczuciem, a poszczególne osoby starały się podawać różne artykuły żywnościowe, ale milicjanci odpędzali ich i nikogo do nas nie dopuszczali.
Szedłem w pierwszym szeregu z majorem Markiem Mysłakowskim, z którym się zaprzyjaźniłem i z dwoma rotmistrzami. W pewnej chwili jakaś młoda Żydówka podeszła do milicjanta, niby na kilka słów rozmowy, potem raptownym ruchem odepchnęła go, podbiegła do mnie i wręczyła bochenek chleba. Było to dla nas prawdziwym dobrodziejstwem, tym bardziej niespodziewanym, że ze strony z której najmniej tego mogliśmy oczekiwać."
Za:
R. Sławiński, Pamiętniki syna. Przeżycia podchorążego podczas II wojny światowej, Warszawa 1994, s. 42.

Tags:
Sowiety,
okupacja,
Żydzi,
wojna,
wspomnienia
Warto popatrzeć na ideowe manifesty naszych braci w (nie) rozumie... Obowiązkowa czerwień, gustowna czerń i antyfaszyzm pełną gębą. Frazesy, wrzaski, pustka intelektualna i...brak tolerancji dla innych poglądów. Oto portret nowoczesnego lewaka. Cieszy, że w ogóle "młodzież" posiada jakiekolwiek oblicze ideowe. Po bezmyślnych lemingach i cynicznych korporantach, płaczących obecnie nad kryzysem, ewidentny postęp
Nawet gdyby 1/100 postulatów "nowej" lewicy była słuszna z punktu widzenia szarego człowieka, odwoływanie się do dawnych praktyk, symboli i brak rozwiązań odrzuca normalnych ludzi ze wstrętem od "socjaldemokratów". Co tu dużo gadać albo są to ruchy niszowe, skrajne, wręcz faszystowskie albo udają ludzką twarz. W obu przypadkach rzecz sprowadza się do kwestii znanych z historii- KTO finansuje takie potworki i, nomen omen, karły reakcji

Tags:
pochody,
lewica,
skrajności,
komuna
Jak słusznie niedawno zauważył Rybitzky- przegrywamy batalię o prawdę historyczną na całym froncie. "Polscy rolnicy" masakrują Żydów, całe społeczeństwo pali ich w szopach a komunizm obalili "dobrzy Niemcy" bo przecież naziści przybyli z Oriona...Co zatem zrobić skoro, nominalnie polskie organy państwa, działają tak jakby były nie tylko mało zainteresowane promocją pozytywnego wizerunku Polski ale gdyby zależało im na pognębieniu psychiki- zgwałceniu przez uszy, naszego narodu a właściwie kilku podzielonych grupek.
Z uwagi na sekwencję zdarzeń (Wałęsa, przyznawanie dotacji z Min. Kultury, reakcje na skandaliczne publikacje w prasie zachodniej) można śmiało wysnuć opinię- "ONI mają to wszystko gdzieś." Dla NICH to żadna różnica: lekką ręką oddamy Szczecin
zbudujemy supernowoczesną bazę do obrony przed terrorystami (koniecznie arabskimi! ->Mossad) i zamkniemy wszystkich, którzy umieją czytać gazety i wysnuwać wnioski pomiędzy wierszami...
Co zatem robić? Sytuacje specjalne wymagają specjalnych działań. W ramach "instruktażu" przytoczę mały fragment z książki V. Volkoffa, Psychosocjotechnika, dezinformacja, oręż wojny, Komorów 1999, s. 131:
"Już kilka lat temu STB (Státní bezpečnost- czeska bezpieka. Unicorn) zorientowała się, że na Zachodzie istnieje zwyczaj, iż otrzymawszy kartkę z życzeniami świątecznymi, odpowiada się na nie podobnymi życzeniami na piśmie. Ambasady czeskie zaczęły więc masowo wysyłać życzenia świąteczne różnym osobistościom politycznym i administracyjnym. Uzyskane w ten sposób podpisy są gromadzone w archiwum STB w Pradze, ale także udostępniane KGB. Przy okazji KGB rozpowszechnia sporządzone przez siebie fałszywe dokumenty za pomocą agentów komunistycznych, ale najczęściej przesyła je pocztą do różnych dzienników, periodyków i organów administracji wraz z listem towarzyszącym opatrzonym nieczytelnym podpisem lub wręcz niepodpisanym."
KGB bardzo często stosowała montaże dokumentów, dostarczając fałszywki nie tylko zaprzyjaźnionym mediom- słupom, przekaźnikom (np. Le Monde, Der Spiegel...) ale i prasie ideowo obcej, zwykle francuskiej, tureckiej, z uwagi na nieufność jaką te państwa darzyły USA. Dostarczano również dezinformację prasie amerykańskiej, która zwykle nabierała się na nią nie mniej niż wyżej wymienione (by wymienić kilka produkcji KGB- odrodzenie niemieckiego faszyzmu, AIDS, papież Pius XII...). Obecnie, najbardziej skuteczną służbą specjalną operującą czarną propagandą są służby izraelskie, co jest naturalne z uwagi na uwarunkowania historyczne: duża część starszych oficerów miała doświadczenia z pracy w organach sowieckich, polskich a potem amerykańskich czy brytyjskich lub francuskich. Połączenie "amerykańskości" działań służb specjalnych z sowiecką metodyką dezintegracji grup społecznych stworzyło wybuchowy koktajl. Bynajmniej nie mleczny.
Oczywiście do tego typu operacji potrzeba służb specjalnych. Dbających o polski interes...

Tags:
Volkoff,
służby,
wywiad,
polityka,
historyczna,
Dywersja informacyjna, dezinformacja, decepcja, montaże i gry operacyjne są chlebem powszednim dzisiejszej polityki. Jeżeli przyjmiemy, że wojna jest kontynuacją polityki za pomocą innych środków to logiczne, iż sztuka wojny (każdej!) zasadza się na oszustwie. Manipulacje są oczywiste dla kogoś kto selekcjonuje informacje i ma określony system wartości. Dla jednostek zagubionych, niekoniecznie młodych, z kompleksami, bez wystarczającej wiedzy ogólnej- szum informacyjny jest wartością. Nie- konkretne fakty. Stąd urabianie przyszłych konsumentów.
Konsument czy wyborca musi zostać urobiony, czytaj: należy wykorzystać lub stworzyć odpowiedni nastrój, parareligia motłochu z odpowiednimi symbolami. Przekaz na poziomie symbolicznym, bez większej treści wywołuje silne emocje a wiadomo, że tłum, czyli społeczeństwo jest nastawiony na reakcję pod wpływem określonych impulsów. Tradycyjnie przez większość czasu swego bycia jako "opinia publiczna" pozostaje bierny i plugawy, jakby rzekł wieszcz.
Główne założenia skutecznej propagandy to stwierdzenia, że:
"Znalezienie nośnych słów jest ważniejsze od analizy obiektywnych danych."
"Obiektem działań wywrotowych jest opinia publiczna."
Stąd działania destrukcje przebiegają w trzech dynamicznych fazach powiązanych ze sobą:
-demoralizacja narodu, przeciw któremu działania są wymierzone oraz dezintegracja tworzących go grup,
-dyskredytacja władzy, jej obrońców, funkcjonariuszy, przedstawicieli,
-neutralizacja mas, aby uniemożliwić jakiekolwiek powszechne spontaniczne wystąpienie w obronie istniejącego porządku w momencie pokojowego przejęcia władzy przez nieliczną mniejszość.
Cele powyższe można osiągnąć TYLKO za pomocą massmediów. Bez nich każda dywersja jest bezsilna.
Interesujące jest bliższe przyjrzenie się innym etapom walki informacyjnej, tj. neutralizacji głosu wyborców a w formie skrajnej- bojkot każdej formy wolnych wyborów. Wmawianie opinii publicznej, że wybory nic nie zmienią a jednocześnie mobilizacja "własnych" grup, czyli pogardzanego, jednorazowego tłumu do wynajęcia, powoduje...podziały czyli to, co jest esencją demoralizacji narodu. Warto w tym miejscu zapytać- i kto dzieli społeczeństwo, drodzy macherzy z PO?
Typowe dla technik psychosocjotechnicznych jest wprowadzenie w obozie nieprzyjaciel rozróżnienia między przywódcą a jego podwładnym- należy atakować przywódcę a jednocześnie okazywać wspaniałomyślność członkom jego grupy: "gdyby nie ten wredny Kaczor, wyszlibyście może na ludzi..."
Wredną formą manipulacji jest także wykorzystanie na korzyść działań "rewolucyjnych" niektórych oficjalnych wartości wyznawanych przez grupę będącą obiektem działań. Stąd "dojrzewanie" lewaków i ekologów do pewnych wartości konserwatywnych- mowa o publicznie deklarowanych, czyli z reguły kłamliwych. Gdybyśmy my, środowiska konserwatywne, chcieli zastosować technikę wartościowania salami to możemy łatwo wpaść w pułapkę konwergencji. W pewnym momencie z zaskoczeniem stwierdzimy, że nic nas tak naprawdę nie dzieli z przeciwnikami ideowymi. A jeżeli nie dzieli- po cóż walka?
[Uwagi na podstawie V. Volkoff, Psychosocjotechnika, dezinformacja, oręż wojny, Komorów 1999, s. 96- 115.)

Tags:
Volkoff,
manipulacje,
polityka,
socjotechnika
A gdzie w tym całym kociokwiku Polska? Obawiam się, że nigdzie...Pomyślicie, że płacą mi za reklamowanie "Przeglądu" ale ostatnio znajduję na cały numer ze dwa, trzy ciekawe teksty. Oczywiście po pewnej obróbce intelektualnej. Nic nie poradzę, że reszty tygodników (oprócz Najwyższego Czasu) po prostu nie da się już czytać...Newsweek, Przekrój, Polityka, a nawet Wprost- stek bzdetów i wszechogarniająca nuda. Teksty redagowane dla głupków przez głupków. "Analizy" tworzone przez fąfli dla dzieciaków. Poziom z końca podstawówki a napuszenie godne ciężarowców

Pomarudziłem, a teraz pora przejść do sedna.
W "Przeglądzie", nr 19/2009 z 17 maja 2009 r. na stronie 20 znajduje się artykuł/ korespondencja z Waszyngtonu Waldemara Piaseckiego "Z czym do Polski?" w którym autor analizuje decyzję sekretarza stanu Hillary Clinton o wysłaniu na ambasadora USA w Polsce swego najbardziej zaufanego człowieka, Leo Feinsteina. Pomińmy pochwalne pienia korespondenta, że to poważna osoba, merytorycznie przygotowana (specjalizuje się m.in. w tematyce rosyjskiej i rozbrojeniowej) i "kocha" Polskę. Mógłby być ambasadorem w Rosji i innych ważnych państwach a jednak- Polska. Czyż nie jesteśmy "ważni?"
Z doświadczenia wiem, że osoby pochodzenia żydowskiego głównie kochają Polskę "do przodu", przewidując co i jak można uszczknąć z tortu... No ale dajmy facetowi szansę:
"(...) Nie był entuzjastą koncepcji tarczy antyrakietowej, krytykował jej przydatność praktyczną."
Zapewne nowy ambasador ma połechtać nasze narodowe ego i znaleźć pomysł na politykę USA wobec Polski. Pojawia się również wątek antysemicki- w końcu nowoczesna, lewicowa gazeta :>
"Feinstein jest zarówno zwolennikiem bezpieczeństwa Izraela (no a jakże inaczej...Unicorn), jak i wrogiem wszelkich przejawów antysemityzmu. Opowiada się także za szybkim rozwiązaniem bolesnego problemu zadośćuczynienia za zrabowane przez władze komunistyczne mienie ich obywateli, w tym wielu ofiar Holokaustu (dlaczego mnie to nie dziwi? Unicorn)."
Podsumujmy: pod przykrywką przyjaciela brutalne dojenie. Nie cieszyłbym się jego specjalizacją- rozbrojenia. Dlaczego? Rozbrojenia jak zawsze sugerują grę dwóch potęg-> Rosja i USA. Dla małych nie ma miejsca. Nawet w formie protektoratów. Dla Polski wybór tego typa jest więcej niż klęską. Jest bezczelną hucpą. Chciałbym się mylić...

Tags:
USA,
Polska,
polityka,
ambasador
Rosja jest zwykle przedstawiana jako zagadka, enigma w otoczce tajemnicy. A tak naprawdę, plany Rosji nie zmieniają się od lat, co ja piszę, od wieków...Zmieniają się jedynie sojusznicy i niektóre metody. Planem Rosji jest dążenie do opanowania jak największej części terenów "rozwiniętych" i "surowcowych". Obserwując wydarzenia ostatnich 5 lat można zauważyć, że plan realizowany jest nader dobrze. Skłócanie potencjalnych sojuszników stanowi istotny punkt w pracach rosyjskich służb.
W
wywiadzie dla nudnego i lewicowego (ostatnio to typowe, lewica przestała być awangardą "ciekawostek"

tygodnika "Przegląd" ambasador Rosji przedstawił kilka ciekawych myśli. Wyjmując je z kontekstu i umieszczając na właściwej płaszczyźnie geopolitycznej dostaniemy gotowca- co myśli Rosja. Wywiad jest dość smętny z racji rozmówców od strony polskiej. No ale nie można mieć wszystkiego :>
– "(...) Ci młodzi Europejczycy coraz chętniej uczą się rosyjskiego. W czasie tegorocznych egzaminów gimnazjalnych rosyjski był trzecim pod względem popularności – po angielskim i niemieckim – językiem obcym.
– Bardzo mnie to cieszy. Młodzież nie myśli schematami, które są charakterystyczne dla starszych. Obudzony w nocy bez wahania wyliczę pytania, które zadadzą mi w czasie kolejnego wywiadu doświadczeni dziennikarze. Młodych bardziej niż historia i wszelkie kwestie sporne między naszymi krajami interesuje przyszła konfiguracja stosunków międzynarodowych, miejsce Rosji, poszukiwanie wspólnych punktów. Marzy mi się utworzenie specjalnej struktury międzyrządowej do współpracy młodzieży polskiej i rosyjskiej, podjęcie działań na wzór tych, jakie mają miejsce w kontaktach między młodzieżą polską i niemiecką czy francuską i niemiecką.
(...)
– Wspomniał pan o Unii Europejskiej, w której Polska jest od pięciu lat. Większość Polaków bardzo sobie chwali to członkostwo. A czy Rosja może być w przyszłości członkiem Unii?
– Rosja jest państwem eurazjatyckim. Dwie trzecie naszego terytorium leży w Azji, jedna trzecia – w Europie. Jednakże mentalność, kultura, a także koncentracja potencjału gospodarczego i ludności świadczą o tym, że jesteśmy głównie państwem europejskim. Rosja dokonała historycznego wyboru – wybrała Europę. Chcemy się zbliżyć z Unią Europejską, na ile jest to możliwe, jednak nie stawiamy sobie za cel członkostwa w niej. Jako wielkie państwo musimy dbać o proporcjonalne stosunki z innymi partnerami. Niemniej jednak wobec wielkich wyzwań, choćby klimatycznych, światowego kryzysu gospodarczego, problemów z rozprzestrzenianiem broni jądrowej i rakietowej etc., należy jednoczyć cywilizację europejską, do której zaliczam kontynentalną Europę, Rosję i Stany Zjednoczone. Nadchodzące z USA pozytywne sygnały dają nadzieję na konsolidację wysiłków i stworzenie wspólnej przestrzeni euroatlantyckiej złożonej z trzech wymienionych przed chwilą obszarów cywilizacyjnych."
Fragmenty należałoby odczytać na dwa sposoby- łączyć aby dzielić. Dzielić aby łączyć. Oczywiście na warunkach rosyjskich. Należy zjednoczyć cywilizację europejską na dawnej zasadzie- my i oni, z tym, że tradycyjne od pewnego czasu miejsce USA zastąpią spolegliwe i spenetrowane do cna wywiadowczo, Niemcy. Ot, nowoczesny lodołamacz Rosji, używając slangu Suworowa...Po podzieleniu można stworzyć nową organizację, dzielącą (sic!) świat wg dawnych kolonijnych zasad. Ambasador wspomina o "pozytywnych sygnałach"- są to sygnały będące ostrzeżeniem. Po raz kolejny planuje się przehandlowanie Polski (mowa o USA i reszcie "wolnego świata"

za czapkę gruszek- iluzje pokoju na świecie.
Kiedyś Roosevelt opchnął nas i tolerował sowiecką agenturę ponieważ Stalin miał na niego haka, dokument dowodzący poufnych rozmów...Wielka Koalicja dostarczała surowce zanim formalnie powstała a w momencie gdy Hitler był "najważniejszym sojusznikiem Stalina." Tyle historii.

Tags:
Rosja,
Polska,
plany,
USA,
Przegląd
No właśnie, skąd? Kto wpadł na doskonały pomysł aby nas gnoić za pomocą rozbudowanych struktur i ludzi? Odpowiedzi udziela ks. Chrostowski:
"Skąd jednak wziął się ów antypolonizm?
Ma on swoje źródło jeszcze w drugiej połowie XIX w. gdy do Stanów Zjednoczonych wyemigrowało wielu Żydów niemieckich, którzy w dużej mierze zaczęli nadawać ton amerykańskiemu życiu publicznemu. Ich silna antypolskość była pochodną ogólnej niechęci czy czasami wręcz pogardy Niemców, do tego, co było na wschodzie, a więc także do Polaków. Bismarck twierdził, że dopiero Niemcy uczynili Polaków ludźmi, co z niemieckiego punktu widzenia było wystarczającym uzasadnieniem status quo, jakie istniało w wyniku rozbiorów Polski. Dla Niemców i Żydów niemieckich wszystko, co dobre i godne uwagi, kończyło się mniej więcej na linii Warty, a to co dalej, było ciemne, mroczne, gorsze. Zaledwie pół wieku później Hitler i Goebbels nie byli już dla nas tak łaskawi i sprowadzili Polaków do poziomu zwierząt.
W propagowania antypolskiej ideologii włączyło się niemało niemieckich Żydów, którzy tę pogardę przenosili także na swoich rodaków mieszkających na wschodzie. Wyjeżdżając z Niemiec do Ameryki pod koniec XIX w. nie zmienili zdania. Kontynuację tej postawy stanowiła niechęć, która przeobraziła się w obojętność amerykańskich Żydów na los ich współbraci z Europy Wschodniej pod rządami niemieckich narodowych socjalistów. Swoje zrobił również początek XX w. i duża emigracja Żydów z Rosji. Po drodze zapomnieli, że Polska nie miała własnej państwowości i pozostawała pod zaborem rosyjskim, więc skarżąc się na swój los mówili, że przybyli z Polski. Niemało Żydów wyemigrowało do Stanów Zjednoczonych w okresie międzywojennym, a wychodząc naprzeciw nastrojom, jakie tam panowały, raz jeszcze zasiliło niechęcią wobec Polski i Polaków żydowskie kręgi amerykańskie. Miary złego dopełniła Zagłada i okres rządów komunistycznych w Polsce. Wielu Żydów, którzy wyjechali po 1968 r. uwikłanych w zaprowadzanie i utrwalanie komunizmu, nie mogło mówić, że powodem ich wyjazdu były rozgrywki wewnątrz partii komunistycznej. Mówili więc, że musieli wyjechać bo Polacy to antysemici i dłużej nie mogli w Polsce spokojnie i bezpiecznie żyć. Przeciętny Amerykanin nie miał o tym żadnego pojęcia i bezkrytycznie kupował taką wersję wydarzeń, jaką mu podawano."
Za: Kościół, Żydzi, Polska, z ks. prof. W. Chrostowskim rozmawiają G. Górny i R. Tichy, Warszawa 2009, s. 328- 329.
-----
A teraz pytanie za sto punktów z cyklu- jajko czy kura- antysemityzm czy antypolonizm? :> Śmiem twierdzić, że im częściej pada zarzut antysemityzmu tym można przyjąć, że autor słów nie ma nic wspólnego z Polską. Poza kasą braną za szerzenie bredni, rzecz oczywista...

Tags:
antypolonizm,
Żydzi,
USA,
Polska,
historia
Czytając komentarze dotyczące agenturalności Wałęsy człowiek zastanawia się, czy był on agentem mniejszego kalibru czy może jednak został legendowany do grubszej roboty i wcale nie był takim żulikiem jak chcą go przedstawiać dawni włodarze krainy PRL-u. Pytanie szczególnie zasadne po 1989 roku...
Czy był on agentem- obserwatorem, specjalnie przeszkolonym do prowadzenia obserwacji interesujących obiektów a może stał się agentem poza kontrolą- osobowym źródłem informacji, nad którym dana służba specjalna straciła kontrolę lub nie można już stosować wobec niego posiadanych środków nacisku, zmuszających go do dalszej współpracy? Idąc dalej tym tokiem myślenia- może został agentem przewerbowanym, podwójnym lub...potrójnym? Strasznie zagmatwana sprawa, czyż nie? A może jest już TYLKO agentem spalonym, zdekonspirowanym? Eeee, chyba nie
Przejdźmy do sedna.
"Agent manewrowy- to...najwyższa kategoria agenta. Nie tylko informator ale przede wszystkim wykonawca wszelkich aktywnych, zleconych przez służbę specjalną zadań, np. przeniknięcie do hermetycznej grupy, rozpoznawanie rozpracowanych osób, działania kompromitujące, prowokacja, nawet mających charakter ewidentnego przestępstwa w jego kraju lub kraju działania. Ich wykonanie wymaga dyspozycyjności (możliwość dysponowania własnym czasem, docierania do określonych środowisk ludzkich i instytucjonalnych)i takich predyspozycji osobowych, jak odwaga, skłonność do podejmowania ryzyka, bezwzględność, przedsiębiorczość,inteligencja. Musi posiadać szczególnie precyzyjnie opracowane legendy, uzasadniające jego aktywność i uwiarygodniające go wobec osób lub grup, przeciwko którym działa."
Za: J. Larecki, Wielki leksykon służb specjalnych świata, Warszawa 2007, s. 27.
Śledząc życiorys Wałęsy- książki Zyzaka i duetu Cenckiewicz- Gontarczyk, można przyjąć, że wiele warunków nasz bohater i "ikona" narodowa spełnia...

Tags:
Bolek,
polityka,
Wałęsa,
agent
Z dedykacją dla Agnieszki

"Zdobyta przenikliwością natchnienia poetyckiego prawda, że Polska jest "wielką rzeczą", zabrzmiała w ustach naszego pokolenia przed laty niewielu jak paradoks smutny i szyderczy. Nigdy mniejszą pozornie nie wydawała się Polska, jak właśnie w chwili wypowiedzenia tych słów. Po roku 1870, od ostatecznego utrwalenia się stosunków, w których tylko silnym przyznano prawo bytu i głosu, straciła ona wszelkie znaczenie. "Sprawa polska" dla urzędowej i nieurzędowej Europy przestała istnieć: skurczyła się do rozmiarów lokalnego, powiatowego zatargu w łonie państw rozbiorowych. Stała się z nami, na widowni życia międzynarodowego, rzecz najstraszniejsza: przejście do porządku. Starsi z pośród nas, którzy za lat młodzieńczych z bijącem sercem nasłuchiwali, co powie o nas w senacie książe Ludwik Napoleon, czy w izbie gmin odezwie się lord Russel i jak przyjmie kanclerz rosyjski Gorczakow zbiorową interwencyę za Polską połowy Europy, doczekali się chwili, w której pojawianie się nazwy Polski na ustach szanującego się dyplomaty byłoby uznane za objaw niepoczytalności.
Ostatnie światła pogasły. Zostaliśmy sam na sam z przemocą, która szła ku nam pijana zemstą za nieprzerwany stuletni bunt i z przemocą, która drogą chłodnego rozumowania doszła do wniosku, że nie powinniśmy wogóle zabierać miejsca pod słońcem. Było wszystko: od tortury fizycznej do rafinowanych sposobów wymienienia polskiej duszy na inną, od zdziczałych odruchów nienawiści do chłodnych aktów woli, cynicznie stosujących względem Polaków program państwowy- wytępienia. Wyświecona ze wszystkich dziedzin publicznego życia, Polska skurczyła się, jak ślimak w skorupie, w ciasnych granicach ogniska domowego i w wązkiem kole zabiegów o chleb. Wydana na łaskę i niełaskę bezmiernej pychy zwycięzcy, obezwładniona i bezsilna, ujęta w potworną kuratelę gwałtu, smagana biczem prześladowań i upokorzeń, ścigana i szczwana jak osaczone zwierzę, zżyta z tem, że można się nad nią znęcać bezkarnie, stoczyła się w oczach pozostałej Europy tak nisko, że przestała budzić jakiekolwiek zainteresowanie. Nędza polskiego bytu, o ile odgłosy jej dochodziły na zewnątrz, wywoływała już tylko uczucie przykrej nudy. Dłoń oprawcy odarła nas nawet z uroku, jaki towarzyszył dawniej naszej niedoli. Ulotniło się gdzieś bez śladu mistyczne piękno polskiego męczeństwa. Tragizm nasz zszarzał i nabrał cech wulgarnych. Nikt nie dbał o nas i nikt się z nami nie liczył.
(...) Pod wpływem tego położenia zaszły w psychice polskiej głębokie zmiany. Opuściło nas, tak niedawne jeszcze, dumne poczucie zajmowania w świecie określonego i uprawnionego stanowiska. Zwęził się i aż do ziemi przybliżył horzyont naszych aspiracyi. Dusza polska straciła swą prężność rewolucyjną. Wyrabiała w sobie samozachowawczą przebiegłość, właściwą niewolnikom. U słabszych jednostek rodziła się potulność i pokora.
(...) Przestawaliśmy rozumieć własną przeszłość. Zrywał się kontakt z nią, tak żywy jeszcze w pokoleniu Mickiewiczowskiem. Historyografia lat postyczniowych oszukała nas, potępiając ryczałtem drogi, któremi Polska szła w epoce poprzedzającej rozbiory. Jednakże już dziś- dziś własnie szczególnie jasno i wyraźnie- wiemy, że z rumieńcem nie wstydu, lecz dumy, możemy patrzeć na przemierzoną dotąd wielką drogę narodowej przeszłości. W głębokiej prawdzie zarysowuje się przed nami fakt, że Polska była "wielką rzeczą", że instytucye publiczne i idee, jakie rozwinęła w swem długiem życiu a które wybiły na niej tak odrębne charakterystyczne piętno, oparte były na niewspółcześnie śmiałych i wzniosłych koncepcyach dziejowych, które w istotnej treści swej zachowały dotąd niezniszczalną wartość."
Za: A. Chołoniewski, Duch dziejów Polski, Kraków 1917, s. 3- 15.
---
Czas już aby Polacy zrozumieli, że to od nas Europa może i powinna się uczyć, nie- my od niej. Nie mamy żadnych kompleksów i mieć nie powinniśmy. Żadnych! Wbrew temu, co próbują nam wmawiać sprzedajni pachołcy obcych, tradycyjnie nam wrogich mocarstw i oszuści, oferujący kolejne bezsensowne sojusze- Polska nie jest pomyłką dziejową. Polska jest ważnym elementem historii, kształtującym świat. Nacjonalizm? Tak mogą myśleć tylko głupcy, kosmopolici, bezpaństwowcy, zdrajcy i agenci. A zresztą, gratuluję Wam panowie z Aborczej- macie rozbudzony nacjonalizm. Gdy będziecie krzyczeć ze strachu nikt sie o Was nie upomni. Krzyczeliście już wcześniej i wszyscy się przyzwyczaili...Miłej podróży gazetko antypolska- do krainy wiecznych łowów...

Tags:
Polska,
dzieje,
polityka,
Odpowiedzi są różne w zależności od punktu siedzenia... Z punktu widzenia odbiorcy telewizja wygląda tak:
-Rozrywka, rozrywka, rozrywka, rozrywka, rozrywka, rozrywka, rozrywka...rozwój intelektualny, rozrywka, rozrywka, rozrywka...

Natomiast z punktu widzenia nadawcy telewizja obraca się wokół jednej najważniejszej cechy- kontroli. Kontroli umysłu, a co za tym idzie kształtowanie poglądów. Telewizja jest w zasadzie po to, aby uspokajać potencjalnych buntowników, osłabiać ich zdolność krytycyzmu i usypiać. Dosłownie. Oczywiście wszystko jest prowadzone pod pozorem misji lub...SMS- sensacja, muzyka, seks. Zmęczeni codzienną pracą ludzie mają się wyluzować, nie mogą się wkurwić bo wyjdą na ulicę. Mogą jednak się podniecić. Ot, gmeranie patykiem w ludzkim mrowisku na poziomie makrostruktur. Mogą również trochę się pobać- grypa...Powinni pracować i płacić podatki. Nie mogą także za szybko umrzeć. Kwestie niepokojące stanowią rzeczy, na których się nie znam, lecz wspomnę przez uczciwość- chodzi o broń elektromagnetyczną...Fale, fale, fale. Zainteresowani niech poczytają o HAARP. Wracając do telewizji- zauważcie, że po stronie nadawcy NIE ma rozrywki. Innymi słowy telewizja ma ogłupiać i robi to skutecznie. Obserwuję to codziennie na ulicach miasta. Ludzie wiedzą więcej o swoich idolach niż o własnych rodzinach...
Aby natchnąć pozytywnie do świata proponuję Wam popatrzeć na program TV z 1990 na sobotę
)
Sobota 9.06.1990:
Program I
7.50 Tydzień na działce
8.20 Na zdrowie- program rekreacyjny
8.40 Ziarno- program redakcji katolickiej
9.00 Drops oraz Heidi (odc. 21 i 22)
10.30 Wiadomości poranne
10.40 Militaria, obronność, nowoczesność
11.05 Im dalej w las, tym więcej- film dok.
11.35 Żyć- magazyn ekologiczny
12.05 Siódemka w Jedynce
12.35 Program publicystyczny
14.05 Nad Niemnem, Piną i Prypecią- Katedra w Pińsku
14.25 Film dok.
15.00 Telemost- Warszawa- Waszyngton
15.20 Telew. informator wydawn.
15.40 Prezydenci- F. D. Roosevelt
16.10 Rewizja nadzwyczajna
16.40 Odwieczne pieśni- film dok.
17.30 Strzaskany życiorys- film dok.
18.30 Butik
19.00 Maurycy i Hawranek
19.10 Z kamerą wśród zwierząt
20.05 Telewizja Chlapkowice- program satyryczny
20.45 Studio Italia' 90 Włochy- Austria (transmisja)- ZEA- Kolumbia (skrót)
23.20 Życie jest fraszką
23.30 Telegazeta
23.40 Kuba Rozpruwacz (cz.1)- film fab. prod. ang.

Tags:
telewizja,
manipulacja,
cele,
kontrola
Na użytek gawiedzi "pokłóciły się" dwa odłamy tej samej agentury. A czy jest ona rosyjska, niemiecka, prounijna czy żydowska, jeden pies kudłaty...Na pewno nie ma nic wspólnego z Polską. Bolek okazuje się być znowu zły. Niedługo przypomną mu antysemityzm, chamstwo, rozwiązłość, olewanie symboli narodowych i religijnych oraz donosicielstwo. Bolek "siem zagubił" jak mawiają oświeceni. Jest grzeczny więc przyjął zaproszenie. Niestety, ludzie źli i podstępni wykorzystali dobre serce "otake postesbeckom Polskem walczyłem" i wydymali bohatera. To akurat kolejny argument, że Libertas to wielka lipa i pierdoły...
Głupek od motylków posmęcił o błędzie Wałęsy, nagłówki wywołały szok, a Bolek zaskoczył szokistów. SOKiści świętują, policja czuwa a pały biją- wszystko w imię wolnej i solidarnej Europy. Dzień Zwycięstwa blisko. Zgadzam się z krytykami w jednej sprawie- powinniśmy solidarnie olać i Bolka i resztę tej spleśniałej czeredki.
Zaskoczony zaskoczeniem udaję się na rower.

Tags:
Bolek,
PO,
PSL,
PiS,
Polska,
polityka
Fundusze niekwitowane. Fundusze nieksięgowane. Zastanawia mnie, czy obecny reżim rządzący przygotował się już na kres swych dni. Podejrzewam, że tak. Skoro bonzowie III Rzeszy (wiem, wiem dziwne skojarzenia...) potrafili organizować kasę z różnych źródeł i próbowali śmignąć ze złotem, to na pewno nasi rodzimi "europejsko-niemieccy" przyjaciele asekurują się na wypadek końca. Aby być uczciwym trzeba dodać, że upadek III Rzeszy był dość nagły- nie pomogły tajne rozmowy, sprzedaż resztek "materiału ludzkiego" czy Narodowe Reduty w Alpach...Amerykanie przejęli większość (94%) niemieckiego złota (a raczej przetopionego i oznaczonego jako niemieckie...lepsze określenie- zrabowanego) a kilka upłynniło się wespół z zaufanymi oficerami i okupacyjną administracją, niczym w filmie Złoto dla zuchwałych.
Uważny czytelnik mógłby mi wytknąć, że trochę ściemniam- w końcu w zarządach niemieckich spółek było dużo Amerykanów. Nie o tym jednak powyższy wpis. Skoro wiemy, że służby rządzą światem- > wywiad z Michalkiewiczem w ostatnm NCzasie, to logiczne, że kasa robi kasę a zapasy się gromadzą. Co można uznać za fundusze niekwitowane? Albo z jakich dziedzin- giełda, obrót żywym towarem- chodzi akurat o zwierzaki

handel bronią, nadwyżki prochów, działalność charytatywna a pod nią wysyłka elektroniki. Każdy sposób jest dobry aby osiągnąć dodatkowy zysk, nierozliczany rzecz jasna. Obserwując działalność rządzących można dojść do wniosku, że niezłym "dodatkiem" byłoby wszystko związane z piłką nożną i softwarem (przejmowanie mikroskopijnych firm a potem opylanie za grubą kasę szajsu ZUSom czy samorządom...). Wykup atrakcyjnych gruntów i działalność ekologiczna to inna bajka.
Nie wiem czy ktoś ma świadomość, że tzw. lotne brygady skarbowe nie szukają ofiar lecz...archiwów. I to byłoby na tyle.
A dla kogo działają miłościwie panujący? Odpowiedź jest prosta: Róża von Jungingen :>

Tags:
polityka,
Polska,
Niemcy,
fundusze