Jak wykreowano autorytet Wałęsy- to proste obalił komunę, dostał Nobla. Jest poważany lub bardziej jest symbolem, bo się kojarzy. A dlaczego się kojarzy? Ponieważ został wypromowany...
Były prezydent jest symbolem. Symbolem Solidarności, kolejnego mitu i żywej historii. Mówimy Lechu, myślimy Solidarność. Mówimy Solidarność, myślimy Lechu...
Jak stworzyć mit? Należy odwołać się do emocji. Przywódca zrewoltowanego tłumu, swój człowiek, wzór cnot rodzinnych. Polak, katolik, buntownik- romantyk, niekoniecznie obywatel.
Mit przykrywa również otoczenie. Złośliwi mówią- słup. Słup jest figurantem firmującym wszystko, co skrywa się w cieniu. A co jest w cieniu? Dziwni doradcy, nieformalne związki (niebezpieczne jak diabli!), niespotykane wydarzenia i przypadki.
Teoria mówiąca o braku przypadków każe nam wierzyć w znaki. Wszystkie znaki na ziemi i niebie wskazują, że dzięki samemu sobie mit Lecha Wałęsy jako zbawcy narodu runie. Obojętnie co będzie w tak obelżywie opluwanej książce, Wałęsa będzie się jawił jako mały, zawistny człowiek ścigający z wyżyn swego autorytetu historyków.
Nie za pomocą argumentów lecz gróźb i wrzasków. Sądownie. Jak Adam Michnik.
Historia zaśmiewa się do rozpuku- "ludzie honoru" i postsolidarnościowcy ramię w ramię kreują nowy mit. Mit upadku.
-----------------
"Rozmowy Okrągłego Stołu pomogły w nawiązaniu wspólnego języka między dwoma obozami: byłych więźniów politycznych i ich strażników. Wywołało to zdumienie na Zachodzie i w sąsiednich krajach wschodnioeuropejskich, ale dla Polaków nie stanowiło większego zaskoczenia. Reformatorskich socjalistów z obozu Jaruzelskiego łączyło więcej niż tylko zgodność poglądów z liberalnymi członkami ekipy solidarnościowej. Pewna fotografia z 1970 roku pokazuje tłum intelektualistów, przeważnie dziennikarzy, pozujących do zdjęcia w daczy Rakowskiego na Mazurach. Na trawie leżą ludzie, którzy kilka lat później będą stanowili intelektualne zaplecze drużyny Jaruzelskiego i Rakowskiego (łącznie z Jerzym Urbanem i Wiesławem Górnickim) obok najzdolniejszych krytyków stanu wojennego (Dariusza Fikusa, Ernesta Skalskiego i innych). Większość z nich współpracowała z Polityką i w swoim czasie prawie wszyscy podziwiali Rakowskiego za jego postawę w 1968 roku i za sprzeciw wobec kretyńskich założeń gospodarki planowej. Ta grupa była jądrem nowej klasy politycznej, ale rozpadła się, wpierw z powodu różnicy oceny strajków w 1980 roku, a potem w wyniku stanu wojennego. Ale Warszawa jest nie tyle miastem, ile zbiorem różnych połączonych wiosek, rządzonych rytuałem.
Ci starzy koledzy, ale świeży wrogowie polityczni, utrzymywali ze sobą kontakty, bo wcześniej dzielili dziewczyny, wymieniali się żonami i naturalną drogą plotki z buduarów ministrów docierały do Solidarności, a intymne sekrety opozycji znane były członkom rządu, na przykład Urbanowi. Ta zażyłość pozwoliła ludziom władzy przyjąć koncepcję Okrągłego Stołu, ponieważ wiedza, że po drugiej stronie są „rozsądni ludzie", nie była teoretyczna, ale wynikała ze wspólnych pijaństw w minionych latach, kiedy dyskutowali nad problemami świata długo w noc, ze wspólnych wyjazdów na narty czy żagle. Jednak ludzie Warszawki nie mogli sami rządzić Polską, chociażby dlatego, że wykluczałoby to zdolnych robotników, którzy zdobyli ostrogi w podziemiu."
Za:
R. Boyes, Nagi prezydent, Londyn 1995, s. 219- 220.