Rosja to przedziwny kraj. Taki Trzeci czy Czwarty Świat z bronią atomową. Jednak ludzie gościnni i z duszą. Fatalistyczni, dumni a jednocześnie pełni kompleksów wobec mniejszych sąsiadów. Od dawna tzw. ludzie Zachodu nabierali się na ściemę organizowaną specjalnie dla nich. Czy to carskie imperium, czy komunizm czy bliżej niesprecyzowana kleptokracja Putina i ski. Ossendowski w swej książce- legendzie obrazowo opisuje maskirowkę:
"Obławy trwały bez przerwy. Wyłapywano wszędzie bezdomne dziewczęta, dzieci prawie, utrzymujące się z nierządu. Znajdywano je w biurach milicji. która handlowała niemi, w koszarach, w barakach robotniczych, nawet w więzieniach. Na chłopaków polowano po śmietnikach, po suterynach zburzonych domów, po cmentarzach, gdzie się ukrywali przed mrozem i pościgiem. W rzadko uczęszczanych miejscach kładziono przynętę- trupy koni, psów, worek zgniłych ziemniaków i urządzano zasadzki, jak na dzikie zwierzęta. Chorych na nosaciznę i trąd wyprowadzano za miasto, kazano kopać rowy i rozstrzeliwano. Z nimi razem ginęli chorzy na szkorbut i syfilis. Państwo proletarjatu nie miało ani pożywienia dla nich, ani lekarstw, ani szpitali. Rowy kopali dla siebie sami, a wapna i chlorku tymczasem nie brakowało. Resztę wtłoczono do wagonów towarowych, zaplombowano i wysłano na odżywienie się do różnych, bardziej zasobnych miast.
Moskwa została oczyszczona od tłumów bezdomnych dzieci, które, jak psy zgłodzone, włóczyły się po ulicach i wyły, skamłały pod oknami jadłodajni, cukierni, urzędów i wspanialych restauracyj, gdzie ucztowali cudzoziemscy socjaliści, komisarze i zagraniczni chciwi kupcy.
Angielscy i francuscy towarzysze z zachwytem przyglądali się jedynemu placowi i trzem czystym ulicom stolicy, odrestaurowanym domom na Twerskoj i Kuznieckim Moście, ogołoconym sklepom, o wystawach przepełnionych zagranicznemi towarami, wspaniałemu Kremlowi i dekoracyjnym fabrykom, pokazywanym naiwnym gościom przez wygadanych komisarzy. Nie mogli ochłonąć ze zdumienia, słuchając w rzęsiście oświetlonym Wielkim Teatrze opery z genjalnym Szalapinym, śpiewającym tytułową partję, lub we wspaniałych restauracjach zajadając kawior, nigdy niewidziane ryby, jarząbki i popijając je szampanem.
(...)W mroku leżały nieruchome ciała. Okrywały się wzajemnie. Tuliły się do siebie, oplątane nogami i ramionami, wciskały głowy pod łachmany, podkurczały kolana pod brody, palce wtykały do ust...Nikt nie ruszał się, nikt nic nie mówił, nie wzdychał, nie żalił się, nie płakał i nie jęczał.
(...) Pasażerowie czerwonego wagonu pozostali sztywni, skostniali, milczący.
- Zamarzli?...- szepnął kolejarz z soplami na wąsach.
- Zamarzli...- powtórzyli inni i ze strachem żegnac się zaczęli szepcąc: - Wieczne odpoczywanie racz im dać Panie!
W tej chwili w białej sali Kremla podniósł się socjalista francuski, i wznosząc nad głową puchar z szampanem, zawołał dźwięcznym, podniesionym głosem:
- Niech żyje dyktatura proletarjatu! Niech żyją towarzysz Lenin i jego dzielni współpracownicy! Są oni apostołami nowej sprawiedliwości i promiennego szczęścia ludzkości całej. Niech żyje Rada komisarzy ludowych!..."
Za: F. A. Ossendowski, Lenin, Poznań 1930 [Gdańsk 1990- reprint], s. 433- 435.
Tags: Rosja, Lenin, komunizm, pożyteczni, idioci, Zachód, propaganda, mity, polityka, historia, Ossendowski