Z wkroczenia Sowietów do Polski. Wybitny matematyk ma pióro analityczne i momentami bardzo złośliwe. Nie bawił się w ceregiele i pisał bez wewnętrznej cenzury. Oto jak opisuje pierwszą okupację- tytuł jednego z podrozdziałów:
"(...)Kiedy przeszły ostatnie oddziały policji, chłopi nagle ustroili się w narodowe barwy ukraińskie. Zaczęła się walka o władzę. Żydzi miejscowi opanowali gminę. Jeden z nich, nędzarz, z zawodu przyszczypkarz (bo trudno go było nazwać szewcem), który za polskich czasów przesiedział parę lat za komunizm, zawołał na zebraniu: "Ja dziesięć lat czekałem na ten dzień." Nie można było Żydów usunąć, bo dniem i nocą siedzieli w budynku gminnym, na którym wywiesili czerwoną chorągiew. Ale nadszedł Sądny Dzień. Żydowscy bezbożnicy poszli wszyscy do bożnicy, a wtedy chłopi ruscy zawładnęli gminą. Siedzieli tam na stołach i ławach; cóż, kiedy nie umieli "urzędować." Wobec tego dopuścili kilku Żydów na "urzędników."
(...) [autor opisuje powrót koleją- Unicorn] Jazda nasza była ciekawa. Na każdej stacji wskakiwały na stopnie wagonów ruskie podrostki, częściowo dla bezpłatnej podróży, a więcej dla okazji kradzieży walizek i torb nagromadzonych w wagonach.
(...)Już po drodze widzieliśmy tzw. Sowietów. Byli to żołnierze i kolejarze. Wszyscy mieli brunatne szynele, bezmyślne twarze, byli brudni i nie zwracali uwagi na nikogo. Widok tej szarańczy nie wrożył nic dobrego. Ludzie spotkani w podróży, którzy już od tygodnia ich oglądali, zapewniali nas, że są to ostatnie dziady, bez butów, bez bielizny i byle czym się odżywiające."
Za: H. Steinhaus, Wspomnienia i zapiski, Londyn 1992, s. 167- 168.
Steinhaus przy okazji opisu prymitywnej sowieckiej propagandy, która szybciej wyleczyła robotników z socjalistycznych mrzonek niż inteligencję gorzko stwierdza, że najboleśniejsza była tzw. zdrada klerków, czyli akceptacja azjatyckiego kłamstwa przez...wspomnianą inteligencję.
Tags: Steinhaus, historia, wspomnienia, polityka, Sowiety, 1939