You are currently viewing archive for March 2008
Tytuł dziwaczny i zapewne wielu czytelników odruchowo zaprzeczy. Ale czy naprawdę platforma jest tak idealistyczną i uczciwą partią polityczną (idealizm, uczciwość, polityka...), za którą wielu ich uważa? Czy może jest to mniej lub bardziej udana mutacja "liberalnych demokratów", mających odrestaurować "stary, dobry porządek"? Ot, przeciętni ludzie z przeciętnym czy wręcz miernym wyposażeniem umysłowym łapczywie zgarniający władzę w ramach "antykaczyzmu" przy pomocy mediów kreujących szmirę. Szmira wykreowała szmirę?
Biorąc pod uwagę argument A. Huxleya z nieprzetłumaczonej na j. polski przedmowy do wydania "Brave New World" z 1946 roku, odpowiedź na pytanie postawione w tytule jest oczywista:
"Propaganda święci największe triumfy nie dzięki czynom, lecz dzięki wstrzymaniu się od czynów (...). Przemilczając pewne tematy, zasuwając (...) żelazną kurtynę oddzielającą masy od faktów lub argumentów, jakie lokalni politycy uznają za niepożądane, totalitarni propagandyści skuteczniej wpływają na opinię, niż gdyby użyli najwymyślniejszych oskarżeń."
Cyt. za: S. Newcourt- Nowodworski, Czarna propaganda, Kraków 2008, s. 19.
"Po ponad 24 godzinach od sfałszowania własnej ankiety, na fali zmasowanej krytyki blogów internetowych Platforma Obywatelska opublikowała następujący komunikat:
“W związku z licznymi komentarzami dotyczącymi wyników sondażu nt. ratyfikacji Traktatu Lizbońskiego, oraz uzasadnionymi przesłankami wskazującymi na podejmowanie działań celowo zniekształcających wyniki sondy, zostaje ona zawieszona. Jej ponowne uruchomienie nastąpi po wprowadzeniu zabezpieczeń minimalizujących ryzyko ponownych manipulacji w przyszłości. ”
Jedynym “zabezpieczeniem” Platformy przed jej własnymi manipulacjami jest zawieszenie nie tylko tej ankiety, ale CAŁEJ STRONY platforma.org. Albowiem w tej chwili zachodzi uzasadnione podejrzenie, że wszystkie informacje opublikowane na stronie Platformy Obywatelskiej są sfałszowane…"
Za:
TuskWatch.pl
Przeczytaj cały artykuł: »»
Jak tu obchodzić, żeby nie obchodzić a obejść? Odpowiedzi udziela zawsze czujna, zawsze zwarta i gotowa Gazeta Wyborcza:

"Na okładce jakiś gigantyczny zając wita się z pajacem ubranym w taki cyrkowy garnitur w kolorowe szlaczki. Obok tego napis:
"Świąt spokojnych, radosnych, pełnych wiary że prawda zawsze popłaca życzy Czytelnikom, Współpracownikom, Przyjaciołom i Nieprzyjaciołom Gazeta Wyborcza".
Źródło
W ramach protestu możecie obsikać siedzibę redakcji
Adolf nie pił, nie palił, był wegetarianinem i socjalistą, podchodził z dystansem do chrześcijaństwa, a szczególnie katolicyzmu, jego system wierzeń można określić jako New Age. Wprost ideał cnót dla współczesnego postępowca" - pisze Dariusz Kos w artykule "Nazistowskie pomysły dla palaczy" ("Najwyższy Czas, nr 12- 13/2008, s. 17).
Aż dziwne, że postępowa Europa nie uważa Adolfa za swojego ojca założyciela...Co więcej prawdziwym nieszczęściem i faux pas jest przywoływanie postaci "zacnego Austriaka" nawet w tak oczywistym kontekście jak geneza UE.
Europejską "hitlerofobię" można rozpatrywać na dwa sposoby:
- Psychologiczny. Reakcje są skrajne ponieważ bohater "naszych czasów" był postacią wyjątkową. Wyjątkową z wielu względów. A zarazem banalną i prymitywną jak...jego adwersarze czy może lepiej powiedzieć- ideowi pobratymcy w kostiumach przeciwników? Zametkowanie Hitlera jako skrajnej prawicy pozwala odpocząć skołatanym nerwom i dowartościować się jako "antyfaszysta".
Terapeuta z długim stażem dodałby jeszcze, że w tle czai się...wypierany podziw. Lewica jako nurt wolnościowy i przyszłościowy lubi czuć nad sobą bat. Lubi również hojnie obdarzać płodami swego umysłu innych, nie tylko wyznawców.
- Socjologiczny. Hitler mógłby być ikoną lewicy a nie jest. Dlaczego? Zadał się ze złymi ludźmi, imperialistami. Zbłądził i nie szanował ewidentnego demokraty jakim był Stalin....
Lewica mogłaby mu wybaczyć eksterminację i komunistów, socjalfaszystów czy Żydów (i tak to wrogowie ludu są...) ale kumać się z Kościołem albo chociaż go tolerować? Skandal!
Jednak jest sposób by uczłowieczyć Hitlera! Filmy komediowe, pokazywanie sukcesów, mniej i bardziej sensownych a w końcu próby wpisania go w ogólny trend dziejowy. Hitler ludzki pan i tragiczna postać? Tak moi drodzy. Takie rzeczy tylko w Niemczech!
Może nasza lewica weźmie przykład z "unijnego motoru"? Już widzę peany na cześć PanEuropy i zbliżenia między Wschodem a Zachodem...
Szanowny postępowcu! Jeśli czujesz się zniesmaczony sugestią, że masz coś wspólnego z Hitlerem nie wiń za to mnie, wiń "lewicowe wartości".
W końcu wszystko zaczęło się od niszczenia- budujemy nowe, niszcząc stare.
W dzisiejszym numerze "Polska.The Times", nr 68/2008 ("Dziennik Łódzki" dla dokładnych) na stronie 7 znalazł się...komiks.
Przekaz skierowany do młodych, wykształconych itd. Ciekawsze fragmenty pokolorowałem. Wnioski należą do Was.
"Ostatni wyczyn Stalina strasznie skomplikował sytuację".

Jak pomóc Finom w wojnie zimowej a zarazem nie wykrwawić się zbyt mocno? Oczywiście są Polacy. Należy ich wykorzystać. Przecież tak bardzo chcą walczyć...
Operacja "Pike" to brytyjski plan ataku na sowieckie instalacje naftowe- Baku, Batumi połączony z potencjalnym antysowieckiem powstaniem na tyłach- Ukraina, Krym.
Plan, który Stalin znał, zanim tak naprawdę rozpoczęto przygotowania (głównie Philby ale i Cairncross czy amerykański szyfrant Tyler Kent). Co więcej zdawał sobie sprawę, że polscy jeńcy mogą zostać wykorzystani. Pewnie pamiętał Legion Czechosłowacki czy rok 1918- Archangielsk, zachowując wszystkie proporcje.
I tu pojawia się hipoteza do rozważenia: masowe morderstwo Polaków jako "uprzedzenie wybuchu polskiego powstania wznieconego jednocześnie z atakiem Sprzymierzonych, zwłaszcza jeśli w skład nacierających wojsk, zgodnie z propozycją Francuzów, weszłyby oddziały wojska polskiego."
Na potwierdzenie tej tezy podaje się zdroworozsądkowy argument: Sowieci mieli powody aby pozbyć się klasowo niepewnego i ideologicznie wrogiego przeciwnika. Ale dlaczego uznano, że najlepszym rozwiązaniem jest masowa rozwałka? Czyż nie lepsze byłyby publiczne widowiska aby zastraszyć "wrogów ludu"? Po cholerę zabijać, skoro mogą pracować- praca czyni wolnym. Od życia. Dlaczego rozwałka nastąpiła w 1940 a nie w 1939? Itd.
Jeszcze jedno- znany kret Philby był wyjątkowo małomówny jeśli chodzi o okres 1939- 1940. Może nie chciał przyznawać się do udziału w masakrze?
Wpis oparty na: P. R. Osborne, Brytyjskie plany ataku na ZSRR 1939- 1941, Warszawa 2007, s. 107- 130.

Bardzo pouczającym przeżyciem jest obserwacja tzw. tuzów polskiego dziennikarstwa, nie tylko na salonie...
Ograne chwyty z epoki wczesnoreklamowej, klisze na poziomie komentarzy z onetu i żałosny poziom "analiz" upewnia mnie w przekonaniu, że można spokojnie (uwaga! fanfary!) oznajmić, iż polska szkoła dziennikarska (cokolwiek to znaczy) skończyła się bezpowrotnie.
Polscy dziennikarze nie potrafią komentować, nie potrafią wysnuwać wniosków, rzadko udaje im się sklecić zabawny czy przykuwający uwagę felieton.
Od dawna mamy do czynienia z propagandystami, twórczo lub nie wyznającymi nam miłość do swego przeciwnika: zatroskanie, niepokój itp. bzdety.
Panowie! Jeśli jesteście zatroskani to idźcie sobie na piwo zamiast pisać w necie. Przecież i tak w większości czujecie się lepsi, wyżsi ponad internetową dzicz. WY jesteście wybitni, macie ciepłe posadki i tworzycie wirtualną rzeczywistość z manierą szamana zaklinającego bóstwa: Wielki Długopisie! Wielki Dyktafonie! Wielki Mikrofonie! Daj mi krwawego i soczystego newsa! Ooooooo! Oooooo!
Jeżeli jest wam smutno z powodu innych opinii to bierzcie pod pachę żonę, kochankę, hostessę czy miłego i gładko ogolonego pana (w końcu nowoczesność jest waszym znakiem!) i idźcie odpocznijcie. My odpoczniemy od Was.
Miłe panie dziennikarki potrafią tylko wrzeszczeć, przerywać w pół słowa i za przeproszeniem pierdolić bez sensu jak pensjonarka na wakacjach. To są hostessy dziennikarskie. Możliwe, że dorabiają sobie za biurkami w nieco inny sposób niż powszechnie przyjęta praca biurowa
Zero odpowiedzialności za Polskę. Wojny operacyjne i dezinformacje. Koronkowe akcje i instrukcje. Skończyliście się. Dziękuję Wam za naukę, ponieważ wiem, że dziennikarstwo w waszym wydaniu to zwykłe rżnięcie głupa.
Czy Wy patrzycie czasami w lustro? Co widać?
Chyba już tylko kutafona.
Charakterystyczne stwierdzenia ze szkoły KC:
"PiS pokazuje, że nawet z politycznych zaświatów jest niebezpieczny. Europejski szantaż, który stosuje ta chodząca na pasku księdza Rydzyka formacja, może nieść ze sobą tragiczne skutki - pisze sekretarz generalny SLD Grzegorz Napieralski w swoim blogu."
Kiedyś był pasek imperialistów...
"Kaczyński jak zwykle interesy partyjne stawia ponad interesy narodowe. Widząc, że sondaże PiS-u nurkują jak pingwiny (proszę się nie dopatrywać podobieństw), ten polityczny krzykacz nie zawaha się po raz kolejny niszczyć naszej pozycji międzynarodowej. Chodzi o to, by przypodobać się zwolennikom Radia Maryja. Cena nie gra roli. Ksiądz Rydzyk to ostatnia deska ratunku dla PiS-u. Tam jest twardy elektorat."
Napierniczak, wybacz ale ty i twoja formacja gówno wiecie o interesie narodowym... Odwołam się do mojego ulubionego cytatu ze Szwejka: "nachalne są te kurwy i zuchwałe."
"Interesuje mnie przyszłość Polski i Polaków. Zastanówmy się, co by było, gdyby skarlała polityka wzięła górę na odpowiedzialnością. Co by było, gdybyśmy nie byli w Unii. Nie byłoby miliardów euro, nie byłoby projektów unijnych, nowych dróg, dynamicznego rozwoju. Nie byłoby pieniędzy dla rolników, nie byłoby mechanizmów prawnych i politycznych, które ochroniły nas przed kaczyzmem."
Byłby wóz jednokonny :> A na marginesie, czasami żal człowiekowi, że takie miłosierdzie panuje...

-Tak panowie to nasza ojczyzna...
Fragment wspomnień A. de Marenches, byłego szefa SDECE. Oczywiście w większości pan mówi rzeczy wiadome, truizmy czy ogólnie znane "sensacje" ale czasami trafiają się (zapewne specjalnie dawkowane) ciekawostki... W końcu de Marenches był specem od dezinformacji (Volkoff!). Względnie dobrze radził sobie również z sowiecką agenturą a nawet pogrywał z nimi w kotka i myszkę...
Kariery w polityce nie zrobił i nie dziwota, z taką szczerością
"W Berlinie zgromadzone były archiwa Gestapo i Abwehry i gdy zostałem mianowany dyrektorem generalnym SDECE w 1970 r. odzyskałem zaledwie ich część, niemal dziesięć ton. Odkryliśmy tam rzeczy straszne. Niestety, niektórzy znani ze swej przeszłości Francuzi, zasłużeni uczestnicy ruchu oporu, byli w rzeczywistości agentami Gestapo lub włoskich służb wywiadowczych (SIM-Unicorn). Pozostawali na żołdzie Niemców i Włochów jeszcze od czasów przedwojennych. Na ogół Włosi płacili lepiej. Strach bierze na myśl, co by się stało, gdyby nasz kraj znalazł się pod inną okupacją.
O. - Czy Rosjanie mieli takie same dokumenty?
M.- Hitlerowcy byli doskonale zorganizowani jeśli chodzi o dokumenty. Dysponowali co najmniej pół tuzinem egzemplarzy za każdym razem, kiedy Abwehra lub Gestapo podejmowały decyzję o przeniesieniu tego lub innego agenta, uchodzącego dzisiaj za bohaterskiego uczestnika ruchu oporu. Był egzemplarz miejscowy, egzemplarz departamentalny, egzemplarz, który prawdopodobnie wędrował do wojska, egzemplarz przeznaczony dla centrali - jednej w Berlinie, a drugiej w Paryżu.
Tylko Rosjanie dysponowali całością archiwów dotyczących wszystkich europejskich krajów okupowanych przez Niemcy. Do dziś jeszcze skłonni są kazać „śpiewać" pewnej liczbie ludzi, którzy następnie stają się szanowanymi osobistościami. To oni, wówczas jeszcze młodzi, stawali się „towarzyszami drogi", zobowiązanymi - jeśli na przykład związani byli z prasą - do publikowania od czasu do czasu artykułów precyzujących taki czy inny punkt widzenia, mających na celu długoterminowe podtrzymywanie lub popieranie odpowiednio ujętego tematu, na ogół z zakresu polityki zagranicznej."
Za:
C. Ockrent, A. de Marenches, Sekrety szpiegów i książąt, Warszawa 1992, s. 76.
O speckomisji guru chyba każdy słyszał-> a co z aktami dotyczącymi "bohaterów" 1968 roku?
Fragment rozmowy z Pawłem Tomasikiem, współautorem "Marzec 1968 w dokumentach MSW":
"(...)W momencie rozpoczęcia kwerendy ze zdziwieniem stwierdziłem, że nikt do tej pory nie zadał pytania dotyczącego działań SB wobec opozycji na UW przed marcem 1968 r. Nurtowało mnie pytanie, co SB wiedziała o tych ludziach, jak oceniała ich działania? Jaki był potencjał agenturalny SB wśród studentów UW? Okazało się, że akta zgromadzone w IPN pozwalają udzielić odpowiedzi na to pytanie, ale, niestety, nie w pełni satysfakcjonującej. Wynika to ze stanu zachowania dokumentów.
I tak np. dysponujemy obszerną dokumentacją inwigilacji pracowników naukowych UW Leszka Kołakowskiego, Włodzimierza Brusa i Zygmunta Baumana. Zachowała się obszerna dokumentacja inwigilacji Jacka Kuronia. Niestety wiele interesujących nas dokumentów dotyczących wydarzeń sprzed marca 1968 r. zostało zniszczonych.
Tak się stało np. z materiałami inwigilacji Józefa Dajczgewanda, Barbary Toruńczyk i Waldemara Kuczyńskiego. Solidnie przetrzebione zostały materiały dotyczące Adama Michnika "
Za: "Niezależna Gazeta Polska", nr 3/2008, s. III (wkładka Dodatek specjalny IPN).
Ciekawe co było/ jest w aktach? Kto trzyma "trzykrotnie kserowane świstki"? Czy prawdziwe kiedyś okaże się stwierdzenie, iż jest to materiał o charakterze mocno obyczajowym ukazującym totalne zepsucie różnych środowisk (nie tylko opozycyjnych)? Czy guru Adam został złapany na "obyczajówkę"?
Ot zwykłe wiadomości ilustrujące nowe czasy. Wszechobecnej miłości. Wielki Magik Dodaldo przerzucił się na inne służby toteż na razie (podkreślenie podwójne!) CBA bryka:
"Wspólne działania Centralnego Biura Antykorupcyjnego, Naczelnej Prokuratury Wojskowej i Żandarmerii Wojskowej doprowadziły do rozbicia grupy przestępczej i przedstawienia 14 osobom zarzutów korupcyjnych. Wśród zatrzymanych jest jej szef ppłk Henryk W. Mężczyzna miał przyjąć nawet 400 000 zł łapówek.

Przeczytaj cały artykuł: »»
Tradycja jest rzeczą świętą. Nawet u czekistów
Dlatego możemy zadać pytanie: ile jeszcze pożyje W. Putin i na co zejdzie. Tfu, oczywiście, nie na CO ale JAK...

Ataki serca czy zawały towarzyszące zatruciom zdarzały się przecież zawsze. Tak jak długa była historia ZSRS (niestety!), tak rozpowszechnione było podtruwanie miłych gości.
Lenin, Dzierżyński, Krupska...aż do Stalina, tajne laboratoria produkujące wymyślne trucizny... Nasz Oddział II również miał ciekawe "witaminy" (niektóre bezpośrednio z Łubianki).
Po śmierci Stalina techniki uśmiercania stały się bardziej wymyślne. W 1957 roku eksagent KGB Chochłow zemdlał w Palmergarten, wcześniej wypijając tylko łyk kawy, przyniesionej przez jednego z kelnerów (śpieszył się na prelekcję). Prawdopodobnie uratował tym swoje życie.
Zabrany do szpitala Chochłow miał silne bóle, dostał gorączki i wymiotował. Diagnoza: zatrucie pokarmowe:
"Pięć dni później na ciele oraz twarzy Chochłowa pojawiły się czerwone i brązowe smugi oraz czarne i niebieskie plamy. Z oczu zaczęła wypływać lepka wydzielina, w porach pojawiła się krew, skóra zrobiła się napięta, sucha i podrażniona. Przy najlżejszym dotknięciu włosy wypadały całymi kosmykami. W miejscach, gdzie skórna powłoka była szczególnie cienka, na przykład za uszami i pod oczami, krew nie nadążała już krzepnąć.
(...)Dwudziestego drugiego września testy wykazały szybki i nieodwracalny rozpad białych ciałek krwi. Gruczoły ślinowe Chochłowa uległy obumarciu."
Za: J. Felsztinski, W. Pribyłowski, Korporacja zabójców. Rosja, KGB i prezydent Putin, Warszawa 2008, s. 249. [Zainteresowanym polecam szczególnie Rozdział 10 Wiek zamachowców. Szczególnie Pandadzie...]
Amerykańscy lekarze dzięki eksperymentalnym lekom i non stop przetaczanej krwi utrzymali Chochłowa przy życiu. Nieco poźniej znany toksykolog zbadał historię choroby i orzekł: zatrucie talem. Była to pierwsza wzmianka o zastosowaniu promieniotwórczej trucizny przez sowiecki wywiad.
Wróćmy do chwili obecnej. Putin jako idealny produkt KGB z fałszywą metką (data urodzenia...) wie, gdzie jest jego miejsce. Musi liczyć się z tym, że w razie najdrobniejszej niesubordynacji (np. pamiętniki) zostanie po cichu zlikwidowany.
Ile pożyje Putin? Dwa lata? Pięć?