Codziennie różne smutasy przekonują nas w mediach, że żyjemy w najlepszym systemie rządów. Żeby było zabawniej, zwykle są to ludzie zamieszani, mówiąc delikatnie, w poprzedni ustrój komunistyczny. To wcale nie jest takie dziwne. Po prostu demokracja (ten najlepszy system rządów) przechwytuje jednostki najbardziej mierne do prezentowania poglądów określonych grup. Raz się skurwił, skurwi się kolejny raz. Zasada prosta jak socjotechnika. W demokracji wszyscy są wolni ale niektórzy są równiejsi bo np. "państwo" ma wobec nich jakieś przysługi do oddania. W skrócie: slużby specjalne muszą z czegoś żyć a byli funkcjonariusze stają się biznesmenami. Mamy też prawo do myślenia i wyrażania pewnych sądów. Niestety prawo to nie obejmuje rozmaitych -izmów, wśród których zarzuty o antysemityzm, nacjonalizm czy faszyzm są najgorsze. Aby usypiać "rządzonych" rządzący stosują media w celu przekazania określonych treści. I nieprzekazania treści niewygodnych dla zleceniodawcy. Warto pamiętać o zasadzie plus- minus- zero gdy będziemy przez dwa czy trzy tygodnie bombardowani tematem zastępczym. Wtedy na 100% w tle odbywa się kradzież i ściema. Codzienna indoktrynacja z góry zakłada, że nie mamy ŻADNYCH poglądów, a nawet jeśli je posiadamy, nikogo to nie obchodzi. Obrazowo mówiąc, traktują nas jak bydło rzeźne. Nafaszerowani papką medialną w pewnym momencie stajemy się zbędni, możemy odejść, umrzeć lub wyjechać. ONI mają to głęboko w poważaniu. W skrajnych przypadkach, jak w PRLu, doprowadzają do strajków czy ulicznych zamieszek. Zwykle w międzyczasie następuje wymiana władzy. Indoktrynacja jest procesem wymiany. Wymieniamy własne poglądy na obce. Wymieniamy całościowo. Jeśli "oburzamy" się na antysemityzm to w prezencie jako bonus powinniśmy oburzać się na polski nacjonalizm, czytaj: patriotyzm i stać się anty...Polakami. W podobny sposób działa zasada dyskusji społecznej, wymiany poglądów, dyskursu. Celem dyskursu nie jest znalezienie optymalnego rozwiązania. Jest narzucenie określonej wizji masom i zastraszanie niepokornych. Ostatecznie, wszystko zostaje sprowadzone do tzw. okrągłego stołu, gdzie prym wiodą cwaniaki, karierowicze, zdrajcy i zadaniowane autorytety.
Autorka książeczki Jak się bronić przed indoktrynacją Mira Montana Czarnawska wskazuje kilka sztuczek stosowanych w codzienności medialnej. Są to: kłamstwo, arbitralne ustalanie ważności informacji, arbitralne dobieranie kontekstu informacji, selektywność (wybiórczość) informacji oraz półprawda (podawanie niepełnej informacji). Kłamstwo stanowi istotę działania klasycznych mediów. Przyłapane na kłamstwie redakcje publikują miniaturowe przeprosiny czy sprostowania pod koniec numeru. Arbitralne ustalanie ważności informacji polega np. na manipulacji czcionką, tytułem czy przekazem w telewizji czy radio (głośność, przerywniki). Efekty są często komiczne ale zapadają w pamięć, gdy z punktu widzenia oka najważniejszą informacją okazuje się byc ślub jakiejś celebrytki zamiast podwyżki cen. Nietrudno domyślić się, co jest dzisiaj na pierwszym miejscu w serwisie typu gazeta.pl- oczywiście Gross i Złote żniwa. Gdzie indziej będzie informacja o J. Kaczyńskim lub W. Pawlak przekonujący nas, żebyśmy nie pękali. Inna sprawa to tzw. ukryty przekaz czyli domysły. W zdaniu przytoczonym przez autorkę Kowalski przestał brać łapówki? istnieje ukryta aluzja, że przestał ale...kiedyś brał. Podobnie w zdaniu "Nieprawdą jest, że prezydent Komorowski jest miernym prezydentem" "wszyscy wiemy doskonale", że naprawdę jest miernym prezydentem. Używanie niedopowiedzeń skutkuje określonym przekazem intencjonalnym z góry założonym przez nadawcę, ponieważ bazuje na uczuciach. "Nie może nas już więcej okłamywać!"- 1. okłamywał kiedyś, 2. kłamstwo jest straszne, 3. wrrrr!
Słowo demokracja znajduje się w słowniku wyrazów pozytywnych jak: miłość, prawda, sprawiedliwość, uczciwość, wolność. Moim zdaniem powinno być na innej półce z wyrazami negatywnymi typu: zdrada, kłamstwo, oszustwo, naiwność (użyłem za autorką, s. 52). Pod koniec książeczki autorka przedstawia krótkie rozważania na temat pojęć takich jak: demokracja, patriotyzm, dialog. Sądzę, że warto przytoczyć fragment:
"Dla jednego "demokracja" to prawo jednostki do posiadania własnego światopoglądu i prywatności, przy zachowaniu wobec innych pełnej tolerancji (pytanie, co oznacza pełna tolerancja- Unicorn) i akceptacji ich odrębności. Ktoś inny powie, że jest to wolność wyboru zagwarantowana przez prawo lub umiejętność rozumienia innego człowieka, poszanowanie jego praw, potrzeb i poglądów. Ktoś jeszcze inny określi demokrację jako system, w którym każdy jest wolny tak długo, jak długo nie zagraża wolności innych. Demokracja to rządy ludu, czy rządy najmądrzejszych? A jeśli ludu, to jakiego: ludu miast i wsi, czy zjednoczonego ludu Europy lub świata?"
Za: M. M. Czarnawska, Jak się bronić przed indoktrynacją, Warszawa 1997, s. 85- 86.
Tags: manipulacje, demokracja, socjotechnika, polityka, socjologia, język, lingwistyka, ściema, kłamstwo, iluzje
W nawiązaniu do wpisu Kto zabił generała Dubickiego przypomniałem sobie książki H. Piecucha z cyklu Tajna historia Polski, szczególnie Bruderszaft ze śmiercią. Pojawiają się tam postacie wymienione we wpisie plus dodatkowe. Autor łączy poszczególne zbrodnie ze służbami pod kątem przejętych (i wykorzystywanych) przez sowiecki wywiad i pomocników czyli służby PRLowskie archiwów francuskich (agentura wpływu, kolaboranci, kompromaty, kampanie wizerunkowe itd.) W tle przewijają się skarby III Rzeszy, sowiecka bomba atomowa, repliki ludzkie i...likwidacje. Piecuch wylicza możliwe metody likwidacji aby wyglądały jak najbardziej naturalnie.
Wśród wymienionych znajdują się np. zawały serca, wypadki samochodowe, katastrofy samolotowe, utopienie, porażenie prądem, lawina, pożar, zaczadzenie, zatrucie gazem, grzybami, jadem kiełbasianym, zamarznięcie, potknięcie się o dywan, wypadnięcie przez okno, próby "samobójcze" z dachów, wież, mostów, wieszanie, strzelanie do siebie z pistoletu, rozrywanie się granatami (s. 79). Zasada jest prosta: jeśli komuś poluzowały się śruby to prawdopodobnie było to jedynie ostrzeżenie. Eliminuje się i figurantów, osoby rozpracowywane jak i rozpracowujących, jeśli zbyt dużo wiedzą. Im coś wygląda bardziej niewinnie, tym bardziej jest podejrzane, jak pisze autor. Pojedyncze zgony nie są specjalnie ciekawe, do momentu zestawienia z innymi. Z ludźmi, którzy posiadali określoną wiedzę. Najpierw ginęli generałowie i oficerowie, później biznesmeni, którym "się zapomniało o pewnych zobowiązaniach" i politycy. Dziennikarze i urzędnicy.
W takim ujęciu sprawy przerwany lot z zeszłego roku jest ostrzeżeniem dla J. Kaczyńskiego. I spowoduje wycofanie się go z polityki oraz stworzenie nowej partii kierowanej z tylnego siedzenia.
Tags: Piecuch, zgony, likwidacje, katastrofy, wypadki, służby, polityka, historia
Jeśli ktoś ma chęć, niech zapozna się z moją spiskową przepowiednią. Inni niech rzucą okiem na komentarz dotyczący "narzędzia przeznaczenia." Donald Tusk i świątynia zagłady, brzmi nieźle
Gmerając w historii łatwo zauważyć, że "wielcy językoznawcy" robiący wodę z mózgu ludziom mieli swoich jasnowidzów. Niektórzy marnie kończyli. Hitler miał swojego wieszcza, Stalin także. W ramach czarnej propagandy obie strony posługiwały się podczas II wojny podrasowanymi przepowiedniami, licząc na odpowiedni efekt psychologiczny. Pomijając otoczkę zamieszczonego w Njuskwiku donaldoskopu musi być chyba kiepsko, skoro wyszukując coraz szybciej kolejne kopalnie złota do zrabowania sięgają po siły czarnoksięskie. Kto wie czy łatając dziurę premier nie podpisze odpowiedniego dokumentu, w którym odda swoją (trudno powiedzieć czy coś wartą) duszę lub (bardziej realne)- dusze nasze, społeczeństwa. Ekipa rządowa zawsze może nakręcić horror. Wpływy z wysokobudżetowej produkcji, w której armia zombie walczy z bohaterskimi rycerzami bez skazy (i grama inteligencji) okażą się bez wątpienia przydatne w czasach zaciskania pasa (przez nas). Aby przekonać was, że premier faktycznie ma dziwne kontakty przytoczę tekst przepowiedni znalezionej w piwnicy o treści:
"Gdy czas nadejdzie srogi latem,
otworzy się przejście tajemne i złoto gawiedzi
wypłynie wprost w paszczę krokodyla o czterech łapach i dwóch ogonach.
Kraj godny orężem i dymem odstraszy bestię.
Aby w spokoju budować przyszłość bez kanalii.
Wróg potężny napadnie na kraj Lechitów
Z pomocą bożą szturm zostanie odparty.
Zdrajcy zostaną ukarani banicją."
Tags: polityka, historia, społeczeństwo, psychomanipulacjeTusk, rząd, PO
Zalewani codziennym potokiem śmierdzącego łajna, czyli newsami o charakterze mocno negatywnym, faktami wyrwanymi z kontekstu, przejaskrawionymi, zmanipulowanymi czy wręcz zamilczanymi jesteśmy skazani na autorytet. Sami nie mamy czasu ani ochoty myśleć. A autorytety również kłamią. W obawie przed ludźmi. W świadomości polskiego społeczeństwa pokutuje masa niepotrzebnych czy wręcz szkodliwych mitów. Oto kilka z nich:
Mit pierwszy: Jesteśmy bezpieczni, ponieważ należymy do UE i NATO. Nic podobnego. Właśnie dlatego, że należymy do owych tworów jesteśmy wystawieni na niebezpieczeństwo. Dodatkowo nie jesteśmy bardziej bezpieczni będąc członkiem organizacji wyżej wymienionych niż samotny żeglarz wśród krokodyli. Znając, choć w ograniczonym zakresie, polską historię powinniśmy pamiętać, że Zachód zawsze nas sprzeda i nigdy nie pomoże.
Mit drugi: Nikomu nie zagrozimy jeśli będziemy słabi. Mówiąc inaczej- dlatego, że jesteśmy słabi możemy czuć się bezpieczni. Całkiem przyjemny mit, czyż nie? Stąd powinniśmy się rozbroić i cierpliwie czekać na koniec. Podobną frazeologię stosowały Sowiety zachęcając kraje Zachodu do rozbrojenia. Jednostronnego. Po co mają nas atakować? A po co Hitler zaatakował biedny kraj, Sowiety i jednocześnie sojusznika?
Mit trzeci: Lustracja jest zła, dekomunizacja jeszcze gorsza. Po co babrać się w przeszłości i karać dziadków. Zamiast odpowiedzi wystarczy popatrzeć na sąsiadów, Niemcy, którzy pracowicie zbierają resztki pociętych dokumentów z archiwów tajnej policji enerdowskiej, STASI. Czy ich też nazwiemy ciemnogrodem i będziemy ubolewać nad naruszaniem świętego spokoju kapusiów?
Mit czwarty: Obrona terytorialna jest niepotrzebna, tylko armia zawodowa. Ależ oczywiście, że jest niepotrzebna. Z punktu widzenia przyszłego napastnika lepiej jest walczyć ze zorganizowanymi strukturami niż paramilitarną partyzantką, snajperami czy oddziałami mobilnymi, grupami likwidacyjnymi.
Mit piąty: Zasady dostępu do broni palnej powinny być zaostrzone. Polska tradycja to tradycja ciągłej walki, mniej i bardziej widocznej. Tradycja partyzantki, aktów terroryzmu (z punktu widzenia zaborcy czy okupanta), zamachów i wojny narodowowyzwoleńczej. Czy faktycznie nie potrafimy sobie poradzić z zalegalizowaniem powszechnego dostępu, skoro mamy to we krwi? Bzdura. Wygodniej jest snuć mrzonki o psycholach biegających ze spluwami po mieście.
Mit szósty: Za waszą i naszą wolność! W obronie chrześcijaństwa! Mit pozwalający łechtać narodowe ego. Nie ma nic za darmo, mamy bronić siebie. Reszta jest nieważna. Nie powinna nas obchodzić ani "wspólna Europa" ani "zagrożenie ze strony terroryzmu." To bardzo sympatyczne, że jesteśmy przedmurzem, ale jednocześnie zawsze pozostajemy naiwniakami.
Mit siódmy: Polska jest biednym krajem, biednych ludzi o miernych zdolnościach. Mamy się nie wychylać i być średniakiem. W praktyce oznacza to niemieckie Maul halten! i rabotajet dalej. Polacy są narodem ciekawym, cwanym i zaradnym. Uwolniwszy przedsiębiorczość, nabierzemy pewności siebie. Pewni siebie staniemy się tym, kim powinniśmy być od 1945. Mocarstwem.
Teraz popatrzcie na tych, którzy każą się wam kłaniać. Popatrzcie na nich, komu naprawdę służą. Na pewno nie służą Polsce i Polakom.
Tags: mity, Polska, świadomość, społeczeństwo, historia, polityka, socjologia
Jeden z frontów walki o "wyzwolenie" społeczne i religijne. Mówiąc obrazowo, walka kulturowa z katolicyzmem mająca na celu jego ostateczną likwidację i zastąpienie go miazmatem masonerii, gdzie czerpano z innej tradycji. Rewolucyjny zryw ludności, sojusz chłopów, robotników i postępowej inteligencji, dyktatura proletariatu. Tyle propagandowe bzdety. A jak komunardzi walczyli z "opium dla mas"?
"10 kwietnia 1871 roku na drzwiach kościoła św. Piotra na Montmartre [komisarz Komuny Beniamin Constant Lemoussu- Unicorn] wywiesił swoje rozporządzenie w brzmieniu: "Zważywszy, że księża są bandytami oraz że kościoły są ich kryjówkami, w których moralnie mordowali masy, poddając Francję w okowy Bonaparte'ów, Favrów i Trochu, (...) poleca się, by kościół św. Piotra na Montmartre został zamknięty i dekretuje się aresztowanie księży oraz ignorantów."
W okresie trwania Komuny Paryskiej ponad 30 kościołów katolickich zamieniono na polecenie jej władz na siedziby tzw. rewolucyjnych klubów."
Za: G. Kucharczyk, Kielnią i cyrklem. Laicyzacja Francji w latach 1870- 1914, Warszawa 2006, s. 39.
Lewactwo zawsze szczyci się wyższą kulturą i "naukawością". Oto próbki:
"W kościele Saint- Jacques- du- Haut- Pas na ołtarzu postawiono baryłkę z winem, z której do woli czerpali klubowicze. Z kolei w kościele Saint- Germain- l'Auxerrois jeden z klubowiczów figurze Matki Bożej przebił bagnetem usta, a następnie wsadził fajkę w tak uczynioną dziurę. Natomiast oderwane od reszty posągu Dzięciatko było- ku aplauzie audytorium- obnoszone po całym kościele nadziane na bagnet. Komunardzi znajdowali, jak się wydaje, prawdziwą satysfakcję w bezczeszczeniu figur Maryi; w kościele Notre- Dame- des- Victoires, ku uciesze członków rewolucyjnego klubu, jedna z prostytutek wspięła się na ołtarz, nad którym umieszczona była figura matki Bożej, po czym napluła na nią.
(...) Bezczeszczenie katolickich świątyń, naigrawanie się z katolickiej liturgii należało zresztą do charakterystycznych cech modelu rozdziału Kościoła od państwa przyjętego przez Paryską Komunę. W kościele Saint- Jean- Saint- Francois chrzcielnice zamieniono w pisuary. Natomiast 9 kwietnia 1871 roku, w Niedzielę Wielkanocną, oddział komunardów urządził parodię Mszy Świętej w kościele Saint- Leu.
(...) Wszystko zakończyło się zorganizowaniem w murach świątyni orgii z prostytutkami (od 1789 roku tzw. demimondówki zawsze należały do awangardy rewolucyjnej we Francji.
(...) Zazwyczaj tego typu wydarzeniom towarzyszyła grabież kościelnego mienia (zwłaszcza kosztownych naczyń liturgicznych).
(...) Nie oszczędzano również szczątków osób zmarłych i pochowanych w kościołach. (...) Do ulubionych rozrywek komunardów należała gra w bule czaszkami pochodzącymi ze sprofanowanych grobów", ibidem, s. 40- 42.
Podobne wydarzenia były i wcześniej, podczas tzw. rewolucji i później, np. podczas tzw. rewolucji październikowej czy wojny w Hiszpanii. Satanistyczna orgia postępaków jest immanentną cechą totalitarnego antykatolickiego systemu zrodzonego na kłamstwie i krwi. Nie łudźmy się, że dzisiaj demokracja nie pozwala na podobne rozróby, ideowi spadkobiercy "wyższej" kultury podnoszą łeb i starają się na siłę opluwać nasze wartości. Gdy przyjdzie odpowiednia chwila, rozpoczną się grabieże, mordy, wywózki. Inaczej nie potrafią przekonywać do swoich racji. Jeśli ktoś uważa, że dialog z nimi jest możliwy- proszony jest o zażycie mocniejszych pigułek...
Tags: postęp, religie, antyreligijne, masoneria, wojna, walka, historia, Francja, Komuna, lewactwo
Gdybym polegał tylko na newsach telewizyjnych, radiowych lub prasowych to miałbym nielichy problem z uporządkowaniem pewnych kwestii. Niemniej dla wielu świat przedstawiany w mediach "centralnych" jest prosty i logiczny. Nie powoduje zawrotów głowy ani oczopląsu. Jest tak prawdziwy jak argentyńskie seriale i biogramy niektórych polityków, wypucowane do połysku przez miłych "panów redaktorów." Przecież informacja o majątku czy współpracy z komunistycznymi służbami specjalnymi wyglądałaby tak jakoś nieprzyjemnie- psik, psik odswieżaczem mózgu i z głowy (lub nosa). Od czasu do czasu zaglądam do skrzynek, płacht czy podkręcam głośnik- mniej czy bardziej chętnie. Odwiedzając różne przybytki- od sklepów do marketów również słychać szczekaczki i wala się darmowa prasa ogłoszeniowo- kampanijno- nijaka. Polegając tylko na wspomnianych doniesieniach musiałbym stwierdzić, że:
- Zima jest wielką katastrofą w naszym kraju, ponieważ jest czymś absolutnie niespotykanym i zaskakuje,
- Nadal jest komuna, ponieważ pokazują gościa w okularach spawacza; być może jest nadal stan wojenny, kto wie,
- Sytuacja gospodarcza jest stabilna a siewcy nienawiści i ekstrema Solidarności, tfu, wichrzyciele i demonstranci są naroślą na zdrowym, liberalnym, demokratycznym i europejskim członie społeczeństwa,
- Byłoby lepiej ale przeszkodą jest J. Kaczyński i pijani kierowcy,
- Kluczem do szczęścia ludzkości jest związek homoseksualny i burzenie świątyń,
- 99% wypadków i nieszczęść w Polsce jest spowodowanych przez pilotów,
- Nad Polską zapadła żelazna kurtyna faszyzmu.
Tags: media, świat, znikąd, polityka, krzywe, zwierciadło, fałsz, manipulacje, przekazy, dnia, wrzutki
Postępowi towarzysze lub bojownicy o lepszą sprawę czy inne wyzwolenie kotletów z opresyjnej hodowli zwykle lubią oskarżać prawicę o "spiskowanie." Oprócz miłości do spisków prawica rzekomo spiskuje. Wiedział o tym Stalin wyszukując wśród kosmopolitów zdrajców socjalistycznej ojczyzny. Ciekawe jest to, że jeśli oskarżana prawica ponoć wszędzie widzi Żydów- komunistów to dla odmiany światła lewica (przypominam, że tzw. wiek rozumu (para nauki) czyli oświecenie i czasy późniejsze oprócz rozwijania dziwnych teorii ewolucji lubowały się w zjawiskach paranormalnych a wywoływanie duchów było zabawą towarzyską) wszędzie widziała wrażych imperialistów, dziwnym trafem też Żydów- kapitalistów. Likwidując bariery i propagując porozumienie ponad podziałami napisałbym, że albo wszyscy są antysemitami albo faktycznie spiski syjonistyczne istnieją. Zawsze zostaje wersja z kosmitami. Wspomniałem o tym dla porządku, a nie żeby się wyśmiewać. Lewica zamieniła robotników na uciskane mniejszości (np. front wyzwolenia myszek komputerowych, front likwidacji wyzysku psów przez koty czy ruch społeczny "Nowa Siła Czerwieni"), gospodarkę na internet ale nadal nie lubią religii. Uściślijmy, kochają ateizm. A jak wszyscy wiedzą, każdy ateista to satanista. A sataniści nie wierzą w Boga czy bogów chociaż...skoro nie ma dobrego, jak może istnieć zło? Dodatkowo postępaki tolerują religie jeśli są odmienne od katolicyzmu (sekty, ruchy, systemy, szkoły, wszystko co jest "wolnomyślicielskie, często i dosłownie).
Gdy popatrzymy wstecz w historię kraju mieniącego się mocno laickim, Francji, zobaczymy, że dawne schematy są ochoczo wykorzystywane w dzisiejszych czasach. Dla jednych ideałem spisków była masoneria, dla drugich jezuici. Praktyka antyklerykalna ma we Francji sporą tradycję. Nietrudno się domyślić, jakie ruchy wspierają tendencje antykatolickie.
Modelowym przykładem niech będą popularne powieści opisujące spiski i niegodne zachowania kleru. Z niejaką lubością opisywano zachowania seksualne, co pozwala sądzić o sporych kompleksach jakże przecież przyszłościowej ludzkości. Przewijają się także wątki z pogranicza sadyzmu- szukanie "pana", co przecież w pewnym stopniu świadczy o kondycji umysłowej ówczesnej elity. Dzisiejsza lewica nadal tęskni za silnym "panem", który weźmie prawicę za pysk: lewica tęskni za...Hitlerem jednocześnie zarzucając innym faszyzm. Typowe pomieszanie pojęć, tak dla nich charakterystyczne. Religie, w tym katolicyzm miały być "głównym" wrogiem ludzkości (tej lewoskrętnej i naukawej), zatem można je zwalczać nawet metodami niezbyt legalnymi. Czyli wolność dla wszystkich ale nie dla katolików. Nie przypomina to Wam czegoś? Koalicje z innymi herezjami czy prądami intelektualnymi były przygrywką do poważniejszej bitwy- o edukację młodego pokolenia. Dziwnym trafem (pewnie prawicowy spisek) większość uczelni katolickich trzyma o wiele wyższy poziom niż publiczne szkołodajnie a miernikiem popularności np. liceów katolickich jest lista zapisów i opinie samych rodziców. Oddzielić aby zniszczyć. Oto credo lewicy.
W parze z walką idzie kreowanie nowego języka, ulubiony slogan to nowoczesność. Religie to przeżytek a nowoczesny-> światły-> wykształcony-> europejski młodzian to głupek idący na smyczy autorytetu, pokojowy piesek śliniący się na widok smakołyku. Wypisz, wymaluj- młodzi, wykształceni z wielkich miast...Dzisiaj zamiast jezuitów mamy "spisek" Opus Dei i Dana Browna. Dziwię się, że lewica boi się odwołań do jakże frapujących metod, wywodzących się z czasów porewolucyjnych. Towarzysze, kielnią i cyrklem!
Tags: lewica, walka, kościół, religie, masoneria, spiski, Żydzi, fronty, sekty, kapitalizm, imperializm, kielnia, cyrkiel, powroty, rewolucja
Na pytanie dlaczego media, nazwijmy je, ogólnonurtowe lub mainstreamowe kłamią, odpowiedź wydaje się prosta. Kłamią bo lubią. Kłamią bo tak zostali wychowani młodzi funkcjonariusze koncernów medialnych odpowiedzialnych za budowanie napięcia i...sianie nienawiści oraz dekonstrukcję języka. Wszystkie media mają właścicieli a właściciele oficjalne i mniej oficjalne powiązania z różnymi ludźmi, organizacjami czy korporacjami.
Funkcjonariusze (niestety słowo dziennikarz niespecjalnie pasuje) medialni, aktywiści, mediaści mają rodziny, spłacają kredyty, w końcu codziennie mają prane mózgi podczas seansów nienawiści w redakcjach. Nienawiść do określonego przeciwnika, zwykle zagrażającego w jakiś sposób interesom zastałych koterii jest wdrukowywana na każdym stopniu, zawodowym, w życiu prywatnym czy podczas stażowania. Nienawiść wzmacniana jest sugestią, że w przypadku wygranej "tego złego" cały świat mediastów rozsypie się na kawałeczki a faszyzm zapanuje w "tym kraju." Inną sztuczką podkreślającą zakażoną kłamstwem tożsamość najemników medialnych jest podbijanie bębenka- "jesteśmy elitą, trzymamy z elitą, jesteśmy lepsi."
Nawet jeśli jest to elita rodem z miejskiego szaletu utrwalona na papierze toaletowym. Grono wyrobników potrzebuje guru, autorytetu pisarskiego, który zwykle (gdy głębiej poszperać) okazuje się kapusiem, cwaniakiem i współpracownikiem komunistycznych specsłużb (w dużym stopniu także informatorem "odzyskanych" dla III RP niepodległych służb, gdzie prym wiodą...nominalni pacyfiści). Inna sprawa to powiązania budowane przez lata i nastawienie żurnalistów do społeczeństwa, w ktorym żyją.
Znakomita większość światka, skurwiałego i nędznego niczym ich wyskoki weekendowe żyje obok społeczeństwa, nie rozumie go, nienawidzi i lubi pouczać a nawet tresować. Jedni robią to w wyniku tradycji rodzinnych (przedwojenni komuniści, którzy przekazali dalej agresywny, zoologiczny w swej naturze antypolonizm), stąd patriotyzm tożsamy jest z nacjonalizmem a ten z szowinizmem i faszyzmem a drudzy są klasycznymi socjopatami. Gdyby mieli możliwość, zamykaliby w obozach, rozstrzeliwali bez sądów i wieszali na placach, przy okazji zdarzenia relacjonowane byłyby na żywo.
Świat mediów jest z natury zły i taki zawsze będzie. Gdyby ktoś jednak zapytał któregoś, dlaczego nadal tu żyje, skoro jest tak źle, zamiast odpowiedzi zapadłaby cisza. A odpowiedź jest prosta- tylko tutaj tolerancja lub zobojętnienie polskiego społeczeństwa jest tak duża, że mogą bezkarnie pluć każdemu w twarz. Na wartości, na symbole, srać na nasz świat. Gdzie indziej, także na tym wymarzonym Zachodzie bardzo szybko byliby doprowadzeni do porządku. Kwestię finansowania przez zagraniczne służby (konkursy, fundacje, budowanie "społeczności") pominę chociaż temat ciekawy.
Tags: media, dziennikarze, mainstream, telewizja, prasa, polityka, manipulacja
Podejrzewam, że mało kto kojarzy nazwisko. Kilka słów tytułem wstępu. Generał Dubicki został zamordowany w swoim mieszkaniu w Berlinie, w 1998 roku. Oficjalnie w grę wchodziły niesnaski z partnerką na tle uczuciowym. Mniej oficjalnie jego śmierć może się wiązać z przeszłością...Generał miał dużą wiedzę, podobnie jak zamordowany Piotr Jaroszewicz. Jego życiorys jest o tyle ciekawy, bo był oficerem Armii Czerwonej, Polakiem został z wyboru, rodzina była depportowana na Wschód po rewolucji 1905 roku. Brał udział w walkach w Mongolii, rok 1939. Bardzo eufemistycznie nazwano jego udział w wojnie z Finlandią- "działał poza liniami wroga." W 1943 roku oddelegowany do tworzącej się armii Berlinga. Po wojnie był sowieckim doradcą wojskowym, ukończył Akademię Sztabu Generalnego- na jednym roku z W. Jaruzelskim (znał zatem wszelkie warianty wojny z Zachodem i plany na wypadek wojny- Unicorn).
Jak podaje N. West "należał do grupy prawie ośmiuset oficerów sowieckich, którzy otrzymali polskie obywatelstwo w latach 1954- 1958, czemu nieodmiennie towarzyszyło nadanie wyższego stopnia. Dubicki przeszedł w stan spoczynku w 1969 roku z powodów zdrowotnych- podczas wojny był kilkakrotnie ranny, w tym dwa razy w głowę. Przed odejściem na emeryturę ukończył szkołę wywiadu wojskowego w Warszawie i został wyznaczony jako polski delegat do międzynarodowej komisji nadzorującej przestrzeganie zawieszenia ognia w Korei (wycieczkowiczów do Wietnamu i zasiadających w komisjach rozbrojeniowych często werbowały służby amerykańskie- Unicorn). Jego wymuszone odejście ze służby czynnej zostało przyspieszone na skutek "ekscentrycznego zachowania" generała, mimo, że badania kontrolne w moskiewskiej klinice wskazywały, że jest zdrowy psychicznie (miał wrażenie, że popiera go stary "przyjaciel" W. Jaruzelski- Unicorn)."
Za: N. West, Trzecia tajemnica. Kulisy zamachu na papieża, Warszawa 2002, s. 98.
Dodatkowo do 1981 działał w Związku Inwalidów Wojennych i obronił pracę doktorską z historii. W 1981 wybrał się w podróż do Berlina- argumentował, że chce iść tropami walk. Nostalgiczna podróż starszego pana. Zdezerterował. Później skarżył się ludziom z CIA, że Solidarność olała ostrzeżenia o stanie wojennym. Jaruzelski nie przejął się ucieczką "ziomka"; w końcu Dubicki był wg niego "chory psychicznie." Kiszczak przegrał z nim sprawę za określenie "wariat."
Kończąc przypomnę, że 1 września 1992 zamordowano Piotra Jaroszewicza a 7 października 1997 roku został zamordowany gen. Jerzy Fonkowicz, kierujący oddziałem Informacji Wojskowej (osłona kontrwywiadowcza ale też agentura)...Rezydentem KGB w Warszawie był gen. W. Pawłow, który miał bogatą przeszłość, uczestniczył w Operacji Śnieg (skierowanie Japonii przeciwko USA): m.in. wciągnięcie do współpracy z Sowietami H. D. White'a.
W książce Westa znajduje się również "bolkeria"- rok 2000 wydania oryginału:
"SB była także przekonana, że ma "haka" na nieustępliwego Lecha Wałęsę, pseudonim "Bolek", który przed laty kontaktował się z "bezpieką" w Gdańsku", ibidem, s. 205.
Tags: West, Bolek, Dubicki, służby, śmierć, spisek, zamachy, likwidacje, historia, polityka
Zostałem poproszony żeby napisać wątek o niczym. Spróbuję. Zatem dzisiaj zima jak co roku zaskoczyła drogowców. Obserwując podczas wędrówki do pracy samochody z mozołem próbujące podjechać pod niewielkie wzniesienie zastanowiłem się, czy faktycznie mamy prawo być zdziwieni. Jakiś czas temu prorokowano zimę w październiku, czasu minęło sporo, gdzie wcięło piasek? Z nudów wykonałem niezmiernie tajny telefon do zarządzającego piaskiem w mieście- rozmowa była ciekawa: panie nie ma pługopiaskarek! Jak nie ma, jak są. Nie ma. Są. Gdzie? Gdzieś na mieście. Pewnie udały się do wodopoju
A w ogóle to droga nie jest miejska tylko wojewódzka, powiatowa albo wiejska lub niczyja.
Zaskoczone zimą kaczki zadziobały w parku drogowców. Materiał na interwencyjny news. Nieprawdziwe? Ale prawdopodobne. Kaczkom w parku coś odbiło i przelatywały nad stawami ślizgając się po śniegu i wpadając pod nogi ludziom. Dzieciaki podcinało a dorośli probówali rzucać w ptasiory śnieżkami. Niezły widok- dzieciak jadący jak na łabędziu z bajki. Znajomy gospodarz domu stwierdził filozoficznie, że jest zimno więc jest zima. Śnieg odgarnie jutro bo i tak napada. Ulepiony bałwan dziwnie przypominał pewnego polityka- dorzuciłem mu rodzinkę. Zima jest cool. A zapomniałem, znany dziennikarz roku wystąpił do WikiLeaks po prośbie na zasadzie: "moya kczecz twoya kfitt."
Tags: zima, piasek, miasto, życie, niczym, news, drogowcy, kaczki