W roku 1939 pojawiło się zło w czystej postaci zmieszane z głupotą...Zło opanowało Polskę, sukcesywnie od 1944. Elity wyhodowane w sowieckich szarościach dbały o splugawienie wszystkiego, co kojarzy się z Polską. Elity zawsze były europejskie i antypolskie. Z radością oddawały się "nowej władzy- okupantowi sowieckiemu. Zupełnie jak stare kurwy, za bezcen sprzedające wątpliwą i wysuszoną powierzchowność:
"Poważna część inteligencji na Kresach nie była zdecydowanie wroga wobec władzy radzieckiej. Trzeba to także powiedzieć otwarcie. Inną ważną kwestią była postawa ludności żydowskiej, której znaczna część witała z radością wkroczenie Armii Czerwonej. To zachowanie w sposób istotny rzutowało następnie na kontakty Polaków z Żydami w latach 1942- 1944. Luźne oddziały bolszewickie, złożone w dużej części z uciekinierów z getta i dowodzone przez oficerów radzieckich, były tępione okrutnie, traktowane jako bandy rabunkowe. Nieodosobnione było wówczas myślenie w kategoriach: nie jesteśmy do niczego zobowiązani, gdyż Żydzi zachowali się nielojalnie wobec Polaków i Polski w 1939. I znowu nie chodziło o to, aby usprawiedliwiać, ale by zrozumieć.

O postawie Żydów pisał Aleksander Smolar: Gdyby tylko kwiatami witano. Ale były rzeczy gorsze, znacznie gorsze. Żydzi komuniści i nie, inteligenci i półinteligenci, jako ludzie zasadniczo godni zaufania, zaludniali administrację lokalną, stawali się pomocnikami w organizowaniu władzy sowieckiej. Gorzej jeszcze - pomagali i wyłapywali polskich oficerów, przedstawicieli polskiej administracji poszukiwanych przez okupanta. Cóż z tego. iż w ślad za nimi i setkami tysięcy innych Polaków na białe niedźwiedzie wysłano również tysiące Żydów?
(...)Majątki opustoszały, właściciele, częściowo przynajmniej, pouciekali, zabierając co się dało z dobytku, albo zostali szybko wywiezieni, resztę splądrowano. Rozpierzchła się również kadra samorządu terytorialnego. Dotychczasową gminę zastąpiono sielsowietem. Urzędnicze stanowiska zastąpiono chłopami, co prawda piśmiennymi ale prymitywnymi.
Po krótkim okresie bezkrólewia, w którym, jak to zwykle bywa, na wierzch wypływa sama szumowina, kiedy już rozkradziono, co dało się rozkraść, przyszło zubożenie i nędza. W sklepach brakowało artykułów przemysłowych, na prowincji nie było cukru. W kooperatywach, poza perfumami (duchami) i landrynkami, niewiele można było kupić. Biedna wieś wileńska dopiero teraz poznawała, co to znaczy bieda prawdziwa. Z Wilna wywożono wszystko, co dało się wywieźć. Dyrektor banku wolał wyskoczyć z okna niż oddać klucze od sejfów. Wywożono towary, książki, maszyny z zakładów pracy, meble, wszystko, co stanowiło jakąś wartość.
Po epoce wódki przyszła epoka samogonu. Na Wileńszczyźnie nie ostała się prawie żadna gorzelnia, których przecież wiele było po majątkach. W Norzycy, 9 km od Nowodrucka, chłopi rozwalili magazyny pełne beczek nierektyfikowanego surowego spirytusu i cały zapas tego alkoholu rozkradli do ostatniej beczki."
Za: D. Fikus, Pseudonim Łupaszka. Z dziejów V Wileńskiej Brygady Śmierci i mobilizacyjnego ośrodka Wileńskiego Okręgu AK, Warszawa 1990, s. 21- 23.
Ps. Przypis dziewiąty z książki Fikusa:
"W sprawozdaniu sytuacyjnym KG AK z Ziem Wschodnich z 1 XI- 30 XI 1943 czytamy: Oddziały polskie oczyściły w znacznym stopniu tereny Wileńszczyzny z band żydowsko- bolszewickich będących plagą miejscowej ludności. Wszelkie próby nawiązania jakichkolwiek ugodowych warunków współpracy z sowieckimi oddziałami partyzanckimi kończyły się dotychczas całkowitym niepowodzeniem. Kilkakrotnie przypłacali to życiem w trakcie przeprowadzania rozmów albo w czasie współdziałania i opracowywania wspólnych planów. Obecnie stosunki między oddziałami polskimi i bolszewickimi są jak najgorsze, przyczyniają się do tego bandy żydowsko- bolszewickie, rabujące i mordujące ludność polską. Siłą rzeczy oddziały polskie muszą wkraczać i likwidować takie bandy. Rozróżnienie zaś między oddziałami rabunkowymi żydowsko- bolszewickimi a oddziałami partyzantki sowieckiej jest niezmiernie trudne, a nawet wręcz niemożliwe, gdyż sowieckie oddziały partyzanckie rabują i mordują miejscową ludność, tak jak bandy rabunkowe" [Ibidem, s. 32].