Socjaliści pełną gębą. Jak wiadomo- narodowy czy bolszewicki, każdy rodzaj socjalizmu bratem dla drugiego...Sporo osób zna operację Spinacz, w której przejmowano "aktywa ludzkie" tak potrzebne do przyszłego wyścigu zbrojeń, pardon wyścigu pokojowego w kosmosie
Amerykanie byli niedobrzy, werbowali nazistów. A co na to Sowieci? Robili podobnie, nawet mieli specjalne grupy operacyjne mordujące tych, którzy niespecjalnie chcieli służyć ojczyźnie światowego proletariatu...

Piszę naziści sowieccy, myślę NRD:

"(...) Kilkuset nazistów niskiego szczebla pod kontrolą komunistów i ich inspektorów z MWD awansowało w milicji na poziomie lokalnym lub okręgowym. Inni ważniejsi zostali umieszczeni na wyższych szczeblach władzy: w szkołach kadr milicji lub bezpieki. Spośród 200 czy 300 nazwisk Helfried Grope z Magdeburga, były dyrektor okręgowy Hitlerjugend i jego kolega tej samej rangi Martin Richter znaleźli się w Schwerinie. Erich Remeisen, jeden z ostatnich SSmanów obecnych w berlińskim bunkrze Hitlera, wypłynie na powierzchnię w 1966 roku w Londynie jako członek wschodnioniemieckiej misji gospodarczej. Wreszcie Ernst Grossmann, dowódca brygady SS odpowiedzialnej przez pewien czas za strzeżenie obozu koncentracyjnego w Sachsenhausen i były oficer ochrony Hitlera, zapewniał ją również Walterowi Ulbrichtowi, a w latach sześćdziesiątych wejdzie nawet do Komitetu Centralnego SED.
Chociaż okresowo kampanie prasowe oskarżały Zachód o wykorzystywanie nazistów we własnych strefach okupacyjnych, Moskwa nie mogła udzielać mu lekcji moralności. Tym bardziej, że w dziedzinie tajnych działań za granicą, ZSRS posługiwał się także byłymi oficerami SD i SS w celu odnowienia kontaktów z ich kolegami na emigracji, a po 1948 roku, do przekonywania nazistów, przebywających zarówno na arabskim wschodzie jak też w Ameryce Południowej, by ponownie podjęli współpracę z ich dawnymi sojusznikami z lat 1939-1941.
Kilkudziesięciu byłych SSmanów w charakterze pomocników zajmowało się tworzeniem nowego porozumienia niemiecko- sowieckiego oraz zarządem obozów koncentracyjnych, które Moskwa utrzymała w 1945 roku. Było ich wówczas jedenaście, w tym w Buchenwaldzie, Oranienburgu, Sachsenhausen, Budziszynie, Neubrandenburgu, jeśli zacytujemy tylko najbardziej znane. Przyjęły one około 130 tysięcy więźniów politycznych, oskarżonych o sprzeciw wobec socjalizmu niemieckiego. Większość z nich "zniknęła" podczas pierwszych ośmiu powojennych lat, co tłumaczy źródło zbiorowych grobów odkrytych w 1990 roku."
Dochodziło do zbratania się wszelkich odłamów:
"Otto Winzer nosił do 1939 roku imię "Lorenz" w siatce Czerwonej Orkiestry w Holandii i we Francji. Ponownie pojawił się po roku 1943 wśród kadr NKFD (Narodowy Komitet Wolne Niemcy) i kierował jego organem prasowym "Freies Deutschland". Obecnie na co dzień obcował z Heinrichem Homannem, który w latach 1933-1943 należał do wysokich funkcjonariuszy nazistowskich i zmienił poglądy dopiero po dostaniu do niewoli pod Stalingradem.
Inni zapewne czuli się nieswojo w NKFD, skoro musieli poręczać rehabilitację i utrzymywać stosunki z ludźmi, których z radością wykończyliby, gdyby wcześniej dostali ich w swoje ręce. Można tu wymienić Herberta Grunsteina, weterana Brygad Międzynarodowych z Hiszpanii i starego wygę Kominternu lub Gottfrieda Grunberga, kierującego kursami indoktrynacji w NKFD do 1945 roku. Z pewnością nie oczekiwał on, iż kiedy zostanie ministrem oświaty Meklemburgii, znajdzie się pod opieką policji, której kadry składać się będą z wielu byłych nazistów."
Za: P. de Villemarest, Stasi Markusa Wolfa. Niemiecka wojna domowa 1945- 1991, Warszawa 1997, s. 103- 106.
Niemcy! Nie popierajcie rewizjonizmu historycznego zbrodniarzy sowieckich! Macie własnych :> Wszyscy są socjalistami.