Lewicujący, liberalni i wolni oburzają się na Hitlera. Zarzucają oponentom, że nie chcą docenić znaczenia 'skrajnej prawicy' i walk towarzyszy z lewej strony o wyzwolenie społeczne. Nie zauważają natomiast, iż wiele rzeczy, które przeprowadził Hitler poparliby dzisiaj.
Nieprawdopodobne? Ależ skąd! Wynika to z czystej kalkulacji lewicowości. Rewolucjoniści rzekliby, że trzeba się jednoczyć w obliczu imperializmu. Stąd odrzućmy podziały na narodowych socjalistów i marksistów. W dobie internacjonalistycznego globalizmu mas- rzecz zbędna. Hitler dokonał "narodowego zjednoczenia", za którym również optowali niemieccy komuniści...
[Na zdjęciu: Ernst Thalmann, przywódca KPD, na zjeździe "Czerwonego Frontu" w czasie narastającego kryzysu weimarskiej demokracji, ok. 1930 r. Malownicze ujęcie...]
Niech szanowny czytelnik zastanowi się chwilkę. Co z tego, co zrobił Hitler, powtórzyłaby współczesna lewica, ruch niejednorodny, mieszanka odrzutów ideowych?
Po pierwsze, podobnie jak naziści, przejęliby organizacje społeczne, ze szczególnym uwzględnieniem najmłodszego pokolenia. Gleichschaltung massmediów a la Goebbels.
Po drugie, uwypuklono by rolę Żydów. Kuriozalne? Obecnie wielu lewicowców przyznaje, że winę za wszystko ponosi kapitalizm, Żydzi i neokonserwatyści.
Po trzecie, uderzono by w konserwatyzm i Kościoły. Zbliżając się w ten sposób do idełu partii "ludowej", volkistowskiej. Jak pisze I. Kershaw:
"Poparcie NSDAP dla inspirowanego przez komunistów strajku robotników transportowych Berlina, do którego doszło w dniach bezpośrednio poprzedzających wybory, zdawało się dowodzić, że "czerwona" i "brunatna" odmiana bolszewizmu są do siebie podobne."
Za: I. Kershaw, Hitler 1889- 1936 Hybris, Poznań 2004, s. 341.
Po czwarte, nastąpiłaby powszechna akceptacja brutalności w życiu publicznym, odrzucenie rządów parlamentarnych. Wystarczy poczytać "pisma" nowoczesnej lewicy walczącej. Powrót do przeszłości.
Za tym idą konkretne działania- zainteresowanie eliminacją "niepotrzebnych", upośledzonych, szkodliwych dla państwa- ustawy o sterylizacji, przymusowej eutanazji. W końcu- obozy- "zwalczanie działań wywrotowych przeciwko państwu".
Po piąte, likwidacja elit, ośmieszanie ich, przekupywanie i zastępowanie innymi. Miernotami z przyśpieszonego awansu i wybranymi z partyjnego klucza.
Czy można zatem przyjąć, że lewicujących sympatyków "eksperymentów ideowych" należy nazwać w takim razie nazistami lub współczesnymi hitlerowcami?
Bzdury? To dzieje się już na naszych oczach...Brakuje tylko wodza. I palenia nieprawomyślnych książek. Jesteśmy jednak bardzo blisko tego "ideału".