You are currently viewing archive for June 2009
"Nikomu nie szkodziłem","Wykonywałem rozkazy", "Wszystkie państwa potrzebują służb specjalnych". Te oczywiste brednie nadal są sprzedawane w mediach, w których występują ludzie dawniej donoszący...Dziennikarze próbują kreować mit fachowca, apolitycznego funkcjonariusza przypadkowo wciągniętego w wir dziejowy. Prawda jest taka, że większość funkcjonariuszy pogardzała swoimi kapusiami, niemniej w przypadku niektórych kontakt, także i prywatny przetrwał lata. Kontakty czyli znajomości, szepnięcie paru słów w nowej rzeczywistości oraz możliwe dalsze szantaże dokumentami zabranymi na "wszelki wypadek."
Nie ma co wierzyć w sumienie esbeka bo takie dziwo nie istnieje:
"Nie mam sobie nic do zarzucenia- mówi funkcjonariusz, z którym rozmawialiśmy, zbierając materiały do książki. Nikomu nie zrobiłem krzywdy- ocenia swoją działalność inny z byłych esbeków. Czy można im wierzyć? - pytamy Zbigniewa Fijaka, który w 1990 roku był w komisji weryfikującej funkcjonariuszy krakowskiej Służby Bezpieczeństwa.
To nie była komisja weryfikująca esbeków, tylko komisja kwalifikacyjna- odpowiada Fijak. Należało ocenić, kto z nich może nadal pracować w resorcie, a dla kogo nie powinno tam być miejsca. Uważałem, żeby każdemu z nich nie wierzyć, że "nie ma sobie nic do zarzucenia", nie dać się nabrać na zapewnienia o "nie krzywdzeniu" oraz nie stosować "domniemania niewinności." Najmniejszy nawet cień podejrzenia o szkodliwą lub przestępczą działalność powinien być- moim zdaniem- argumentem na "nie." Najbardziej "umoczeni" w różnego rodzaju łajdactwa w ogóle nie pojawiali się przed komisją. Wiedzieli, że nie ma mowy o dalszym zatrudnieniu, skoro łamali ówczesne prawo, bijąc czy szantażując przesłuchiwanych.
W czasie rozmów z funkcjonariuszami Wydziału III krakowskiej SB natknęliśmy się na informację o esbekach niechętnie wykonujących zadania, o "ludzkiej twarzy" tej służby.
Nie wierzę w "ludzką twarz" Służby Bezpieczeństwa. W czasie pracy we wspomnianej komisji kwalifikacyjnej od początku byłem zdania, że w ogóle nie powinno się dyskutować, czy ktoś nadaje się do służby ze względów moralnych, bo skoro pracował w organizacji przestępczej- a tak oceniam SB- to nie rozmawiajmy o jego moralności, tylko trzeba go wyrzucić na zbity pysk.
Przez krakowskie sito przedarli się funkcjonariusze kierujący inwigilacją Piwnicy. Ktoś ich popierał czy po prostu wasza komisja miała "wypadek przy pracy"?
Widocznie nie mieliśmy żadnych dowodów, które by ich dyskwalifikowały, a być może naszą negatywną opinię zmieniono w Warszawie, podobnie jak zmieniono tam kilkadziesiąt naszych decyzji...
Ilu funkcjonariuszy uznał Pan w Krakowie za niepotrzebnych w tworzonym wówczas Urzędzie Ochrony Państwa?
Ocenialiśmy wówczas ponad 350 z ówczesnego województwa krakowskiego. Zakładałem, że 90 proc. z nich nie powinno być w ogóle zakwalifikowanych do jakiejkolwiek dalszej dyskusji, a na temat pozostałych można ewentualnie rozmawiać. Pod warunkiem, że ujawnią te materiały, które zaczęli wynosić z Mogilskiej i chować w domowych sejfach, na strychach czy w piwnicach. Wiedzieliśmy, że niszczą i wynoszą. Nie było wątpliwości, że zależy im na ukryciu dowodów swoich przestępstw lub dokumentów dotyczących agentury. I nie po to wynoszą aby pisać pamiętniki.
Jak zachowywali się w czasie rozmów kwalifikacyjnych?
Bardzo nieliczni zachowali jakąś godność osobistą czy zawodową, jeżeli w ogóle można takiego słowa użyć w przypadku bezpieki i działań, jakie wykonywała. Większość w czasie rozmów z nami zachowywała się obrzydliwie, np. esbek z "mojej" sprawy prawie płakał i przepraszał, zwalając wszystko na zwierzchników.Niektórzy próbowali nas przekonywać o lojalności, jaka ich obowiązuje wobec kolegów i przełożonych na oświadczenia o zachowaniu tajemnicy służbowej i państwowej, których muszą się trzymać zgodnie z przepisami resortu. Nie wierzyłem w ani jedno ich słowo. Czułem, że grają z nami cynicznie i bezwzględnie a ich szczerość z założenia jest udawana i niewiarygodna. Myślę, że podobne odczucia miało więcej osób z naszej komisji. Zwróciłem również uwagę na fakt, że nie chcą ujawniać nazwisk tajnych współpracowników czy bliższych danych o tzw. źródłach osobowych, od których dostawali informacje.
Funkcjonariusze ukrywający donoszących kiedyś na Piwnicę "Relaksa", "Dariusza", "Stanisława" i innych twierdzą, że po prostu żal im konfidentów. Nie pomyślał pan, że nie podawali wtedy i nie ujawniają dzisiaj nazwisk z litości nad informatorami?
Nie pomyślałem ani przez moment, bo to nie taka mentalność. Jeżeli już coś podejrzewałem, to chęć przypodobania się tym członkom naszej komisji, którzy reprezentowali powstający wówczas Urząd Ochrony Państwa. Łatwo było ich odróżnić od nas, amatorów i weryfikowani wiedzieli, że we własnym interesie nie powinni mówić "otwartym tekstem". Jeden i drugi z esbeków ocenił, że ich przyszłym- na co liczyli- zwierzchnikom z UOP nie spodoba się gadatliwość oraz "sypanie" agentury, która- jak wiadomo- jest niezbędna w pracy tajnych służb.
Czy to nie ryzykowna ocena, że niechęć do "sypania" zdecydowała o zakwalifikowaniu niektórych esbeków do dalszej pracy?
Długo można by mówić, dlaczego nasze krakowskie sito okazało się mało skuteczne i co zdecydowało o pozytywnych decyzjach komisji odwoławczej w Warszawie. Z 200 esbeków, przewidzianych przez nas do odsunięcia ze służby w resorcie, postanowiono przywrócić 150 czy 160. Dowiedziałem się o tym na nieplanowanych zresztą wcześniej wakacjach we Władysławowie. Nie było wtedy telefonów komórkowych, więc do jednej czynnej budki z aparatem wrzutowym trzeba było pchać się w kolejce, a ja musiałem awanturować się o zmianę decyzji, nawet o niektóre nazwiska.
Pomogła awantura?
Nie będę mówił o szczegółach (wypadki chodzą po ludziach...Unicorn). Zgodziliśmy się na zmianę decyzji w około 30 przypadkach, a do służby w resorcie przywrócili prawie 50 esbeków. Tak padł mój pomysł wzywania do zwrotu wyniesionych materiałów i ewentualnego uzależnienia od tego dalszych decyzji. Jak jeden i drugi dowiedział się o pozytywnej decyzji w Warszawie, to nie było z nimi dalszej rozmowy. Nie uwierzę, że człowiek, który coś wyniósł, po przyjęciu do UOP przynosiłby dokumenty z powrotem do archiwum.
Przypominam, że w MSW "brakowanie" czyli niszczenie i palenie, zaczęło się w 1988 roku a kontynuowano ten proceder nawet po czerwcowych wyborach w 1989 roku.
I chociaż później działał rząd premiera Mazowieckiego, to materiały nadal szły do niszczarek lub były wynoszone.
Część moich materiałów, tak zwaną teczkę SOS (Sprawy Operacyjnego Sprawdzenia)- oczywiście jeśli wierzyć zachowanym zapiskom- zniszczono 31 grudnia 1989 roku. TW "Zbyszek" ostatnie pieniądze za współpracę z resortem odebrał w czwartym kwartale 1989 roku, czyli za donoszenie płacił mu już rząd Mazowieckiego.
(...)Widzieliśmy nie tylko "chude" teczki tajnych współpracowników ale i wyczyszczone z najciekawszych materiałów teczki personalne funkcjonariuszy, szczególnie tych z najdłuższym stażem w resorcie spraw wewnętrznych...
No to macie odpowiedź, czym zajmowano się przez prawie dwa lata, zgodnie z decyzjami generałów z Warszawy i własnym interesem. Nie jestem więc zdziwiony, gdy słyszę, że jakieś dokumenty lub ich kopie poszły do Rosji, tam były potrzebne wywiadowi i politykom, a zbierano je za pośrednictwem swoich rezydentów. Przecież na podstawie tych papierów można wyeliminować z życia publicznego jednego czy drugiego polskiego polityka. Nawet tych z najwyższej półki.
Za: J. Drużyńska, S.M. Jankowski, Kolacja z konfidentem. Piwnica pod Baranami w dokumentach Służby Bezpieczeństwa, Kraków 2006, s. 319- 323.

Tags:
SB,
polityka,
opozycja,
kapusie,
Socjaliści pełną gębą. Jak wiadomo- narodowy czy bolszewicki, każdy rodzaj socjalizmu bratem dla drugiego...Sporo osób zna operację Spinacz, w której przejmowano "aktywa ludzkie" tak potrzebne do przyszłego wyścigu zbrojeń, pardon wyścigu pokojowego w kosmosie

Amerykanie byli niedobrzy, werbowali nazistów. A co na to Sowieci? Robili podobnie, nawet mieli specjalne grupy operacyjne mordujące tych, którzy niespecjalnie chcieli służyć ojczyźnie światowego proletariatu...
Piszę naziści sowieccy, myślę NRD:
"(...) Kilkuset nazistów niskiego szczebla pod kontrolą komunistów i ich inspektorów z MWD awansowało w milicji na poziomie lokalnym lub okręgowym. Inni ważniejsi zostali umieszczeni na wyższych szczeblach władzy: w szkołach kadr milicji lub bezpieki. Spośród 200 czy 300 nazwisk Helfried Grope z Magdeburga, były dyrektor okręgowy Hitlerjugend i jego kolega tej samej rangi Martin Richter znaleźli się w Schwerinie. Erich Remeisen, jeden z ostatnich SSmanów obecnych w berlińskim bunkrze Hitlera, wypłynie na powierzchnię w 1966 roku w Londynie jako członek wschodnioniemieckiej misji gospodarczej. Wreszcie Ernst Grossmann, dowódca brygady SS odpowiedzialnej przez pewien czas za strzeżenie obozu koncentracyjnego w Sachsenhausen i były oficer ochrony Hitlera, zapewniał ją również Walterowi Ulbrichtowi, a w latach sześćdziesiątych wejdzie nawet do Komitetu Centralnego SED.
Chociaż okresowo kampanie prasowe oskarżały Zachód o wykorzystywanie nazistów we własnych strefach okupacyjnych, Moskwa nie mogła udzielać mu lekcji moralności. Tym bardziej, że w dziedzinie tajnych działań za granicą, ZSRS posługiwał się także byłymi oficerami SD i SS w celu odnowienia kontaktów z ich kolegami na emigracji, a po 1948 roku, do przekonywania nazistów, przebywających zarówno na arabskim wschodzie jak też w Ameryce Południowej, by ponownie podjęli współpracę z ich dawnymi sojusznikami z lat 1939-1941.
Kilkudziesięciu byłych SSmanów w charakterze pomocników zajmowało się tworzeniem nowego porozumienia niemiecko- sowieckiego oraz zarządem obozów koncentracyjnych, które Moskwa utrzymała w 1945 roku. Było ich wówczas jedenaście, w tym w Buchenwaldzie, Oranienburgu, Sachsenhausen, Budziszynie, Neubrandenburgu, jeśli zacytujemy tylko najbardziej znane. Przyjęły one około 130 tysięcy więźniów politycznych, oskarżonych o sprzeciw wobec socjalizmu niemieckiego. Większość z nich "zniknęła" podczas pierwszych ośmiu powojennych lat, co tłumaczy źródło zbiorowych grobów odkrytych w 1990 roku."
Dochodziło do zbratania się wszelkich odłamów:
"Otto Winzer nosił do 1939 roku imię "Lorenz" w siatce Czerwonej Orkiestry w Holandii i we Francji. Ponownie pojawił się po roku 1943 wśród kadr NKFD (Narodowy Komitet Wolne Niemcy) i kierował jego organem prasowym "Freies Deutschland". Obecnie na co dzień obcował z Heinrichem Homannem, który w latach 1933-1943 należał do wysokich funkcjonariuszy nazistowskich i zmienił poglądy dopiero po dostaniu do niewoli pod Stalingradem.
Inni zapewne czuli się nieswojo w NKFD, skoro musieli poręczać rehabilitację i utrzymywać stosunki z ludźmi, których z radością wykończyliby, gdyby wcześniej dostali ich w swoje ręce. Można tu wymienić Herberta Grunsteina, weterana Brygad Międzynarodowych z Hiszpanii i starego wygę Kominternu lub Gottfrieda Grunberga, kierującego kursami indoktrynacji w NKFD do 1945 roku. Z pewnością nie oczekiwał on, iż kiedy zostanie ministrem oświaty Meklemburgii, znajdzie się pod opieką policji, której kadry składać się będą z wielu byłych nazistów."
Za: P. de Villemarest, Stasi Markusa Wolfa. Niemiecka wojna domowa 1945- 1991, Warszawa 1997, s. 103- 106.
Niemcy! Nie popierajcie rewizjonizmu historycznego zbrodniarzy sowieckich! Macie własnych :> Wszyscy są socjalistami.

Tags:
Sowiety,
Niemcy,
socjalizm,
mity,
historia
Fragment cenniejszy niż złoto...Szczególnie, że łączy kilka wątków. Obszernie pisał o tym A. Ścios. Zyzak nieświadomie dotknął sedna sprawy:
"Lojalka" była wystarczającą gwarancją dla władz, więc pośrednik Wachowski w nowej sytuacji stawał się zbędny. Właśnie owa, odręcznie podpisana "lojalka", znalazła się ponoć w tak zwanej "czarnej teczce" S. Tymińskiego w 1990 roku, obok aktu urodzenia nieślubnego syna Lecha Wałęsy, zobowiązania Wałęsy do współpracy z SB, jednego z doniesień oraz pokwitowań odbioru pieniędzy od funkcjonariuszy SB. Przynajmniej takie informacje miał przekazać K. Wyszkowskiemu, członkowi sztabu wyborczego Lecha Wałęsy i doradcy dwóch kolejnych po T. Mazowieckim premierów III RP, wysoki urzędnik MON. Założyciel WZZ wspomina, że wiceminister Bronisław Komorowski zaprosił go do Warszawy i w swoim gabinecie poinformował, iż wymienione dokumenty Tymiński otrzymał od funkcjonariuszy Wojskowych Służb Informacyjnych, którzy z polecenia generała Jaruzelskiego organizowali kandydatowi na prezydenta cały sztab wyborczy."
Za: P. Zyzak, Lech Wałęsa. Idea i historia. Biografia polityczna legendarnego przywódcy "Solidarności" do 1988 roku, Kraków 2009, s. 401.

Tags:
Zyzak,
Bolek,
Wałęsa,
Komorowski,
WSI
Do czasów Obamy rzecz jasna

Czytelnik momentalnie mógłby się oburzyć- jak to, skądże znowu-choroba, złe rozpoznanie zamiarów Wujaszka Joe itd. Mógłby się oburzyć ale raczej nie byłby to czytelnik polski..."Wróg" (sowiecki) wyhodowany, wykarmiony i podtrzymany przy życiu. Zapewne w imię demokracji i...zniszczenia angielskiego imperium. Jeśli nadal ktoś ma wątpliwości, zapraszam do lektury korespondencji Roosevelta z J. Stalinem, Szanowny panie Stalin. Korespondencja pomiędzy Franklinem D. Rooseveltem a Iosifem W. Stalinem, oprac. S. Butler, Warszawa 2007:
"Dla Stalina od Prezydenta, 13 października 1941.
W październiku wysyłamy 94 czołgi lekkie i 72 trzydziestodwutonowe czołgi ciężkie wraz z częściami zapasowymi i amunicją. Większa ich część opuści Stany Zjednoczone do 15 października. Wysyłamy 100 bombowców i 100 naszych najnowszych samolotów myśliwskich wraz z częściami zapasowymi i amunicją. Zostaną załadowane na statki w ciągu dziesięciu dni.
W październiku wysyłamy 5500 ciężarówek i ogromne ilości drutu kolczastego (przydał się w łagrach...Unicorn). Wszystkie inne materiały wojskowe, które obiecaliśmy na październik, zostaną szybko przygotowane do załadowania na statki. Trzy statki wypłynęły wczoraj ze Stanów Zjednoczonych do rosyjskich portów. Podejmuje się wszelkie wysiłki, aby przyśpieszyć inne dostawy. F.D.R." [strona 65]
"Stalin do Prezydenta. 7 października 1942.
Korzystając ze sposobności, by przesłać panu osobistą wiadomość, którą pan Standley dostarczy do Waszyngtonu, chciałbym wypowiedzieć kilka uwag na temat dostaw wojskowych ze Stanów Zjednoczonych do ZSRR. Podobno trudności z zaopatrzeniem są spowodowane głównie brakiem statków. Aby poprawić tę sytuację, rząd radziecki zgodziłby się na pewne cięcia w amerykańskich dostawach uzbrojenia dla Związku Radzieckiego. Jesteśmy gotowi tymczasowo zrezygnować z dostaw czołgów, dział, amunicji, pistoletów i temu podobnych. Jednocześnie bardzo nam zależy na zwiększeniu dostaw samolotów myśliwskich nowoczesnych typów (takich jak na przykład Air-cobra) i utrzymaniu za wszelką cenę dostaw niektórych innych rodzajów zaopatrzenia. W każdym razie byłoby dobrze, gdyby USA mogły nam dostarczać co miesiąc następujące wyposażenie:
500 samolotów myśliwskich, 8 do 10 tysięcy ciężarówek, 5000 ton amunicji, 4 do 5 tysięcy ton materiałów wybuchowych.
Poza tym ważne jest, abyśmy otrzymali w ciągu 12 miesięcy dwa miliony ton zboża (pszenicy) oraz jak najwięcej tłuszczów, koncentratów spożywczych i konserw mięsnych." [strona 111]
"Dla Stalina od Prezydenta. 8 październik 1942.
Robimy, co się tylko da, żeby przekazać siły powietrzne pod wasze dowództwo strategiczne na Kaukazie (ostatecznie Stalin "wspaniałomyślnie" zrezygnował z uwagi na zmianę losów wojny-Unicorn). Obecnie próbuję znaleźć dla was dodatkowe samoloty i wkrótce powiadomię pana o wynikach. Staram się również o przekazanie pod waszą banderę części naszych statków handlowych, aby zwiększyć dostawy zaopatrzenia na Pacyfiku. Właśnie zarządziłem, aby udostępniono wam fabrykę opon samochodowych." [strona 112]
"Od Prezydenta do pana Stalina. 14 października 1942.
W odpowiedzi na pańską prośbę miło mi poinformować pana, że będziemy mogli wysłać następujące zaopatrzenie: Ciężarówki- 8000 do 10000 miesięcznie. Materiały wybuchowe- 4000 ton w listopadzie i 5000 ton miesięcznie później. Pszenica- niecałe 2 000 000 ton do końca roku protokolarnego w mniej więcej równych ratach miesięcznych. Konserwy mięsne- 10000 ton miesięcznie. Mięso- 15000 ton miesięcznie. Smalec- 12000 ton miesięcznie. Olej roślinny- 10000 ton miesięcznie. Mydło- 5000 ton miesięcznie. Poleciłem dołożyć wszelkich starań, aby pod względem liczby statków i ładunku nasze dostawy były zgodne z pańskimi życzeniami w ramach naszych zobowiązań wobec was. Nadal badam kwestię dostaw aluminium i powiadomię pana możliwie szybko. Roosevelt." [strona 113]
Mały przeskok do strony 71:
"Stalin do Prezydenta. 4 listopada 1941.
Panie Prezydencie!
(...)Rząd radziecki przyjmuje ze szczerą wdzięcznością pańską decyzję przyznania Związkowi Radzieckiemu bezprocentowej pożyczki na sumę miliarda dolarów, która pozwoli zapłacić za dostawy uzbrojenia i surowców dla Związku Radzieckiego. W imieniu rządu ZSRR wyrażam całkowitą zgodę na postawione przez pana warunki, dotyczące udzielenia Związkowi Radzieckiemu tej pożyczki, której spłata rozpocznie się pięć lat po zakończeniu wojny i będzie trwała przez dziesięć lat po upływie tego pięcioletniego okresu."
"Prezydent do pana Stalina. 26 kwietnia 1943.
(...)Moim zdaniem Sikorski w żaden sposób nie działał w zmowie z Hitlerem, lecz popełnił po prostu głupi (słowo przekreślone) błąd, zwracając się z tą sprawą do Międzynarodowego Czerwonego Krzyża. Jestem również przekonany, że Churchill znajdzie środki, aby skłonić rząd polski w Londynie, żeby w przyszłości postępował bardziej rozważnie.
Proszę dać mi znać, jeśli mogę w jakikolwiek sposób pomóc, zwłaszcza jeśli chodzi o roztoczenie opieki nad Polakami, których chciałby pan odesłać z ZSRR.
Tak się składa, że mam w Stanach Zjednoczonych kilka milionów Polaków, a wielu z nich służy w armii i marynarce. Wszyscy oni nienawidzą nazistów (i oczywiście komunistów-Unicorn) i wiadomość o całkowitym zerwaniu stosunków między panem a Sikorskim spowoduje komplikacje. Roosevelt." [strona 155]

Tags:
Stallin,
Roosevelt,
mity,
wojna,
historia,
Zostałem uhonorowany specjalnym zaproszeniem na stronę internetową. Niezłe, nie?

Na ozdobnym papierze nawet...
Stronka zbudowana jest zręcznie, bardzo pomysłowo połączono wątki historyczne. Popatrzyłem sobie na znane mi miejscowości- teksty pasjonatów, raczkująca bibliografia i trochę zdjęć. Co więcej trzeba mi do szczęścia i dialogu? Oczywiście słownik!
"Ideologia, prąd polityczny, zespół przesądów, uzasadniające wrogą postawę wobec Żydów. Antysemityzm jest związany z formowaniem się koncepcji nacjonalizmu i totalitaryzmu, bazował na tradycji ksenofobii i etnocentryzmu. Odwoływał się do rasizmu, błędnie wyodrębniając Żydów jako rasę antropologiczną. W szerszym znaczeniu – wroga postawa, agresja słowna lub fizyczna, nieprzychylne sądy uogólniające i uprzedzenia wobec Żydów oraz poglądy uzasadniające taką postawę przesłankami religijnymi, narodowościowymi, rasistowskimi, politycznymi bądź ekonomicznymi. Niechętny lub wrogi stosunek do Żydów głęboko zakorzeniony w kulturze europejskiej jest spuścizną konfliktu między chrześcijaństwem a judaizmem."
Powiało chłodem...Dalej mamy pochwałę internacjonalizmu, no w końcu Żydzi zyli w rozproszeniu. Czyż mogli napisać inaczej?
"(...)Zasymilowanym Żydom awansujące grupy społeczne oraz obrońcy starego porządku odmawiali prawa do uczestniczenia w życiu społecznym i kulturowym. Równolegle rodziła się świadomość narodowa, a jej radykalna forma prowadziła do nacjonalizmu (szowinizmu), postulującego podporządkowanie jednostki interesom narodowym oraz stawianie ich ponad wszelkie inne względy, także moralne."
Innymi słowy- praktycznie wszyscy byli przeciwko biednym Żydom- pieprzeni antysemici!
I dalej:
"(...)Aż do późnych lat 30. tendencje rasistowskie nie stały się jednak istotnym składnikiem antyżydowskiej ideologii w Polsce, do czego przyczyniło się zdecydowane potępienie rasizmu przez Kościół katolicki z jednej strony, a z drugiej – istnienie tradycyjnej społeczności żydowskiej, wyróżniającej się strojem, językiem, obyczajami i w związku z tym – łatwo rozpoznawalne."
no ale oczywiście katoendecy musieli zepsuć dialog:
"(...)Sympatie dla SN oraz antysemityzm były zjawiskiem rozpowszechnionym w środowiskach duchownych katolickich. Przeważająca liczba pism katolickich propagowała program ekonomicznej i obyczajowej separacji Żydów, a napastliwość tonu i szerzenie nienawiści sprzyjały aktom przemocy, choć te były przez Kościół potępiane. Antymniejszościowa polityka II Rzeczypospolitej przyczyniła się do izolacji społeczności Żydów, utrudniając organizowanie im pomocy w okresie okupacji niemieckiej."
Odrębność Żydów i niechęć do asymilacji czy choćby do włączenia się w część inicjatyw obywatelskich nie była problemem podczas okupacji. Problemem była polityka II RP :> Pokrętna logika.
A tu mamy prawdziwy hit wpisujący się w tradycyjnie antypolskie tendencje ostatnich lat:
"Podczas II wojny światowej programowy antysemiyzm kontynuowały Narodowe Siły Zbrojne, odpowiedzialne m.in. za serie mordów dokonywanych na Żydach w latach 1945–46."
Czegoś tu nie rozumiem, jeśli w czasie II wojny to skąd wyskoczył 1945-1946. Wiem, złośliwy jestem ale brakuje ważnego fragmentu o nadreprezentacji osób pochodzenia żydowskiego wśród zaprowadzaczy "nowego ładu".
Rzecz oczywista, że nie znajdziemy tego bo tekst ma być manipulacyjny...
Dochodząc do końca hasła znajdujemy odpowiedź dlaczego jest kłamliwe. Autor: Alina Cała.
"Tekst pochodzi z portalu
Diapozytyw, należącego wcześniej do
Instytutu Adama Mickiewicza.
Tekst zamieszczony obok pochodzi z książki "Historia i kultura Żydów polskich. Słownik", autorstwa Aliny Całej, Hanny Węgrzynek i Gabrieli Zalewskiej, wydanej przez
WSiP."
Rzućmy okiem na inne hasło:
bankowość. Tak a propos powielania antysemickich uprzedzeń...
"Bankierstwo rozwinęło się w Polsce dopiero pod koniec XVIII w., a pierwsze banki zakładali cudzoziemcy, głównie Niemcy i Francuzi. Jedną z pierwszych firm była filia banku berlińskiego S.M. Levy Heritiers, której prokurentem był niemiecki Żyd, Samuel Fränkel. Bank ten położył duże zasługi w rozwoju polskiego przemysłu (wydobywczego i włókienniczego). Nie mniejszą rolę odegrała pierwsza rodzima firma, prowadzona przez B.Sz. Jakubowicza (syna Szmula Zbytkowera), a potem przez jego żonę. Po jej śmierci prowadzenie firmy przejęli L. Hirschendorf i A. Rawicz, pod nazwą A. Rawicz i Ska (działała do 1905). Prowadziła operacje bankowe, komisowe i ekspedycyjne. W latach 40. XIX w. powstało kilka banków, których właścicielami byli Żydzi. Zajmowały się głównie udzielaniem kredytu, największe z nich to domy bankowe Z.S. Natansona, D.M. Szereszowskiego, A. Wertheima. Najwybitniejszym bankierem pochodzenia żyd. był w XIX w. L. Kronenberg, który w 1848 wraz z M. Rosenem założył dom bankowy.
(...)Znacznie więcej wyznawców judaizmu prowadziło kantory wekslarskie. W 1850 Zgromadzenie Kupców zarejestrowało ich ponad 30. Poczesne miejsce zajmowały firmy warszawskie: S. Lessera, A. Moldauera, S. Konitza, G. Landaua, S. Portnera, Sz. Toeplitza, H. Wawelberga. Wraz z uzyskaniem równouprawnienia w Królestwie Polskim (1864) coraz więcej Żydów stawało się właścicielami i udziałowcami banków. W 2. poł. XIX w. z 26 liczących się w Warszawie banków prywatnych 15 należało do Żydów, a trzy do osób pochodzenia żydowskiego; na prowincji 19 spośród 21 kantorów prowadzonych było przez wyznawców judaizmu.
(...)Bezpośrednio przed I wojną światową w Królestwie istniały 643 przedsiębiorstwa finansowe tego typu, w tym w 140 (20%) w zarządach przeważali Żydzi. Z innych liczących się banków akcyjnych, zakładanych i kierowanych przez Żydów, wymienić należy Bank Angielsko-Polski, Bank Handlowy w Łodzi, Bank Przemysłowo-Handlowy w Łodzi, Bank dla Handlu i Przemysłu w Warszawie, Bank Kujawski we Włocławku, Bank Małopolski, Międzynarodowy Bank Handlowy w Katowicach, Polski Akcyjny Bank Komercyjny, Śląski Bank Eskontowy w Bielsku i wiele innych. Większość z nich działała również w okresie międzywojennym. W 1918–39 banki prywatne należące do Żydów nadal odgrywały dużą rolę."
Ech, nawet w sztetlach antysemityzm się ukazał. W słowniku znajduje się nawet hasło
Komunizm a Żydzi:
"Propaganda antysemicka oskarżała Żydów o dążenia wywrotowe oraz stworzenie komunizmu, szermując zbitką pojęciową “żydokomuna”.
Poniżej zdanie, które jest moim faworytem:
"(...)Mitem jest jednak przekonanie, że cała ludność żydowska popierała komunizm w Związku Radzieckim. Nigdy też Żydzi nie zdominowali żadnej z europejskich partii lewicowych, choć działacze pochodzenia żydowskiego zaznaczyli swoją obecność w większości z nich."
Niestety dalej się rozczarowałem, przeskok do Bieruta a nic o Kresach...
"(...)Zarzut o szerokim poparciu komunizmu przez ludność żydowską był mocno przesadzony. Szermowały nim środowiska prawicowe, rozpowszechniony był wśród tych wszystkich, którzy wrogo przyjęli rządy komunistyczne i nie mogli zrozumieć, że znajdowały one pewne poparcie społeczne."
Tak oczywiście miały pewne poparcie, za pomocą strzałów w tył głowy.
Proponuję autorce-znowu Cała! poczytać swego ziomka
Grossa.

Tags:
sztetl,
Żydzi,
słownik,
Cała
19 październik 1994, Warszawa- Protokół przesłuchania premiera TRJN Edwarda Osóbki- Morawskiego, fragmenty:
"(...)Stosunek ówczesnych władz Polski- w tym również rządu- do Żydów był pozytywny, internacjonalistyczny. Wielu Żydów wykształconych, którzy uciekli z Polski przed Niemcami- po wybuchu II wojny światowej, dołączyło do armii Berlinga i zajęło stanowiska oficerskie do spraw polityczno- wychowawczych. Oni właśnie stanowili źródło zasobów kadrowych- kadry kierowniczej tworzącej się administracji państwowej. Wielu też działaczy politycznych posiadało żony narodowości żydowskiej. W Krajowej Radzie Narodowej było niewielu Żydów. Jak pamiętam, początkowo z ramienia PPS było 2 Żydów: Haneman Jan i Drobner Bolesław, zaś z ramienia PPR: Stefan Jędrychowski i Stanisław Skrzeszewski. W KRN-ie był również przedstawiciel żydowskiej prawicy Emil Sommerstein- przedwojenny poseł na sejm ze Lwowa.
(...) Będąc premierem, wiedziałem, że dużo Żydów starało się o stanowiska kierownicze w administracji państwowej- głównie centralnej- i stanowiska te otrzymywali. Wielu z nich było kierownikami działów personalnych.
(...) Rząd w tym czasie starał się zatrzymać Żydów w Polsce, gdyż Polska była w trudnej sytuacji ekonomicznej, a Żydzi zajmowali różne eksponowane stanowiska i ich wyjazd spowodowałby pewne perturbacje związane z zatrudnieniem, a ponadto otrzymywali oni pomoc finansową z zagranicy, z której Polska miała duże korzyści (pojawia się kwestia rokowań komunistów z władzami Szwajcarii w sprawie żydowskiego złota...Unicorn)."
Za: Wokół pogromu kieleckiego, red. Ł. Kamiński, J. Żaryn, Warszawa 2006, s. 254- 256.

Tags:
komunizm,
Żydzi,
historia,
Polska,
prowokacje
Gross zanim wziął się za pisanie bajek na zamówienie pisał czasem z sensem. Oczywiście jak wszystkie produkcje słusznie skrzywione tak i ta ma wiele wad, niemniej zasługuje na uwagę. Przede wszystkim dlatego, że przytoczono relacje dzieci i dorosłych z okresu po 17 IX 1939 i dalej na wywózce. Są to relacje wstrząsające i wręcz demaskujące wiele mitów. Relacje pisane różnym językiem tak jak różni byli ludzie kreślący swoje wspomnienia. Piszę o książce "W czterdziestym nas matko na Sybir zesłali..." autorstwa...Jana Tomasza Grossa i Ireny Grudzińskiej- Gross. Dysponuję wersją "bibułową" (ok. 1989) i z niej czerpię cytaty (głównie wstęp ukazujący sytuację na Kresach). Dlaczego nie posługuję się wersją nowszą? Otóż dlatego, że doszły mnie słuchy, iż jest to wersja hm...skrócona.
Warto poczytać jak kształtowały się kadry czy elity-mechanizm będzie się powtarzał. W Polsce za kilka lat...
"Obecność zwykłych rzezimieszków w milicji, która przez pierwsze dni sprawowała władzę ograniczoną jedynie chaosem i zamieszaniem na terenach zajętych przez wojska sowieckie, to coś więcej niż pikantny szczegół wart przytoczenia w formie ośmieszającej sowietów dykteryjki.
Po pierwsze, rekrutacja elementu przestępczego do milicji nie wywodzi się jedynie z przypadkowego zbiegu okoliczności, lecz ma uzasadnienie, zarówno w doktrynie, jak i praktyce władzy sowieckiej; po drugie zaś, wiedza o tym, kim byli owi milicjanci, zanim się w milicji znaleźli, pozwala nam lepiej zrozumieć istotę terroru pierwszych dni okupacji.
(...)Przeciwnik klasowy burżuazji to oczywiście zwolennik i sojusznik władzy radzieckiej. Wniosek- ludzie z więzienną przeszłością w Polsce, są zgodnie z klasową teorią państwa, bardziej godnymi zaufania nowej władzy radzieckiej niż ci, którzy nigdy w więzieniu nie siedzieli."
Za: W czterdziestym nas matko na Sybir zesłali, oprac. J.T.Gross, I. Grudzińska- Gross, bmw, bdw (ok.1989), s. 21-22.
Oprócz "miejscowych"- Ukraińców, Białorusinów i Żydów, którzy z chęcią kapowali na swoich sąsiadów zwykłą codziennością stały się aresztowania i wywózki, nie tylko ludzi. Wywożono wszystko, co można było wywieźć:
"Przez stacje Uściług i Włodzimierz Wołyński dzień i noc szły wagony załadowane najróżnorodniejszymi przedmiotami do Rosji. Wywieziono szpital, elektrownię miejską, koszary i urządzenia mieszkań oficerskich i podoficerskich z Włodzimierza Wołyńskiego. Inwentarz majątków ziemskich z okolicy. W Równem zabrano druciane siatki, haki, słupki, stare miednice, czajniki, klamki mosiężne."
Ibidem, s. 27-28.
Elementem nowych czasów stali się miejscowi, w tym Żydzi, serdecznie witający kwiatami i bramami triumfalnymi- "wyzwolicieli":
"Wkraczająca Armia Czerwona przyjmowana była przez Żydów z radością. W każdej niemal miejscowości zajmowanej przez wojska sowieckie znalazły się grupy Żydów, czasem liczebnie spore, publicznie dające temu wyraz. Przeważnie była to młodzież i biedota, ale ponieważ i jednych i drugich było wśród Żydów co niemiara- to i entuzjastów nowej władzy pokazało się wielu, wystarczająco wiele w każdym razie, aby pozostawić trwałe wspomnienie w pamięci nie tylko Polaków i Ukraińców, których relacje można by podejrzewać o brak obiektywizmu (interesująca wykładnia "dobrego" świadka historii-Unicorn).
Żydzi z radością witali wojska radzieckie, młodzież spędzała wieczory i dnie wśród żołnierzy. Żydzi przyjęli wchodzących Rosjan entuzjastycznie. Ci też mieli do nich zaufanie.
Gdy bolszewicy wkroczyli na tereny polskie odnieśli się oni z dużą nieufnością do ludności polskiej, zaś z pełnym zaufaniem do Żydów...wszelkie urzędy obsadzili przeważnie Żydami i im też powierzali kierownicze funkcje.
(...)
W tym okresie miały również miejsce ze strony Żydów,
akty zemsty, często symbolicznie wyrażanej w formie drwiny z Polaków poprzez złośliwe powiedzonka parodiujące przedwojenne slogany: chcieliście Polskę bez Żydów, macie Żydów bez Polski.
Oczywiście były i porachunki osobiste, denuncjacje do władz sowieckich i brutalne czy choćby tylko prowokacyjne zachowanie młokosów zatrudnionych w milicji.
Lekarz, Żyd z miasteczka Wielkie Oczy wspomina młodzież żydowską, która założywszy, jak powiada "komsomoł", objeżdżała później cały powiat strącając kapliczki przydrożne i rozbijając je."
Ibidem, s. 28-29.

Tags:
Kresy,
Sowiety,
wojna,
Żydzi,
żydokomuna,
Gross
"Ta nowa zasada federacji związku obronnego obejmuje jednak również i pas państw na Zachodzie i Północy Europy. Federacja ta będzie stanowić zasadniczy kształt nowej "germańskiej Rzeszy narodu niemieckiego", która ogarnie zarówno "subgermańską strefę ruin" na Wschodzie i Południowym Wschodzie, jak i obszary pierwotnego osadnictwa germańskiego na Północy, jak wreszcie i te zachodnie człony Rzeszy, które odpadły wskutek słabości starej Rzeszy.
(...)Na Zachodzie, Wschodzie i Północy niemiecki trzon Rzeszy okalają na poły suwerenne narodowe ustroje ładu. Wszystkie one orientują się na punkt centralny. Stąd otrzymują impulsy. Nie są już wolnymi osobowościami państwowymi. Stanowią ciało zbiorowe. To, co powstaje, nie jest "unią", nie jest federacją. Będzie to "drużyna" w tym samym zupełnie znaczeniu, co i w narodowo- socjalistycznej polityce wewnętrznej. Dyscyplina tego związku nie urasta z dobrowolnego porozumienia, lecz z zasady wodzostwa i bezwzględnego autorytetu. Członkowie związku mogą jednak osiągnąć za to znaczne korzyści materialne. W ramach tych pojęć mieści się doskonale sprawowanie- na zasadach użyteczności powszechnej wszystkich członków- zarządu nad imperium kolonialnym, wniesionym, niby wiano, przez niektóre z owych państw cząstkowych. Korzyści płynące z wielkoprzestrzenności i rozporządzania wystarczającymi ilościami wszelkich surowców, muszą być dla wszystkich w jednakowym stopniu dostępne.
Za wyrzeczenie się praw politycznych otrzymuje się korzyści gospodarcze. Znajdzie się niemało takich, którzy zwrot tego rodzaju powitają z uznaniem, zwłaszcza wtedy, gdy skutki polityki społecznej odbiją się w sposób dodatni na poziomie życia mas.
Rzecz prosta, rozsadziłoby to Europę, zarówno w sensie przestrzennym, jak i duchowym".
Za:
H. Rauschning, Rewolucja nihilizmu, Warszawa 1939, s. 314- 315.
Marginalizacja Anglii i próba sojuszu z Rosją stanowią praktyczne odzwierciedlenie hitlerowskich zasad geopolitycznych. W wersji pierwszej- miano doprowadzić do marginalizacji obu przy jednoczesnych próbach skolonizowania potencjalnego sojusznika- Polski. Uprzedzając pytanie- "z Hitlerem na Rosję" było to niemożliwe z prostego powodu- Hitlerowi niepotrzebne było kolejne mocarstwo czy nawet quasimocarstwo na Wschodzie. Nie potrzebował nawet bufora...Bez Hitlera mogło być już inaczej.
Wojna lub wojenka w zależności od postrzegania. Gdzie? Tam gdzie sobie zamarzycie. Może wybuchnąć wszędzie. Tak jak będzie to pasowało władcom marionetek. Mamy świat bez komunizmu, miłość panuje wszędzie...Co prawda istnieje jakaś bliżej niesprecyzowana "wojna z terroryzmem" ale poza tym jest ogólna szczęśliwość. Afryka, Azja, kogo obchodzą wojny plemienne? A jednak się
zbroją.Tutaj znajduje się tabelka przedstawiająca najbardziej i najmniej pokojowe państwa w oparciu o różne wskaźniki. Pierwsze trzy górne miejsca zajmują: Nowa Zelandia, Dania, Norwegia. Od dołu wygląda tak: Irak, Afganistan, Somalia i Izrael.
Najciekawsza jest uwaga, że małe, stabilne państwa demokratyczne są generalnie wysoko. Wniosek z tego, że Izrael nie jest państwem demokratycznym i nie jest stabilnym tworem.
Rzut oka na operacje pokojowe i mały dysonans- tyle samo misji w Europie jak i w Afryce...Oczywiście zaprowadzanie "demokracji" w Afryce jest okupione większą liczbą personelu.
W Azji misji mniej ale ludzi sporo.
Większość czytelników już się domyśla, że największym dostawcą są USA. Pytanie, komu opychają swoje zabawki? Południowa Korea-15%, Izrael-13%, Zjednoczone Emiraty Arabskie- 11%.
Rosjanie sprzedają sprzęt Chinom- 42% i Indiom- 21%. Niemcy- Turcji-15%, Grecji- 13% i RPA- 12%.
Francja-> ZEA- 32%, Singapur- 13%, Grecja- 12%. Wielka Brytania-> USA- 21%, Indie- 14%, Chile- 9%. Chiny i Indie są dozbrajane przez Rosję, ZEA i Korea Pd. przez USA.
Śledząc powyższe możemy przewidzieć przyszłe konflikty...
Broń konwencjonalna bronią zyskowną ale status mocarstwa buduje się (jeszcze!) w oparciu o broń atomową. Tutaj nadal mamy zimną wojnę
USA- 2202 głowic strategicznych, 500 innych, Rosja- 2787 strategicznych; innych: 2047. Wielka Brytania- 160 głowic, Francja- 300, Chiny- 186. Indie, Pakistan, Izrael- 60-80. Osobiście wiem, że trzy ostatnie państwa mają ponad setkę głowic...
Krótki komentarz dotyczący wyborów, które niczego nie zmieniają, może, poza oczekiwanymi odsłonami "konfliktu w PiSie" oraz demaskacją ściem sondażowych w stylu "miliardy głosów dla partii miłości." Co ważne- dotychczasowe działania są mało spójne- obie największe partie istnieją tylko dla drugiej. Klasyczny mechanizm władzy wymiennej na lata z dokooptowaniem nowych, już odpowiednio spreparowanych. Posłużę się fragmentami Stacji Hawksbilla R. Silverberga:
"(...)W takim razie są skazani na klęskę- powiedziała Janet spokojnie. Blok rządzący, nie posiadający skonsolidowanej wizji władzy, z czasem musi upaść. Popełni krytyczne błędy i stwierdzi, że stoi nad przepaścią, znad której nie ma odwrotu.
(...)Wiecie dlaczego ten bezprawny rząd utrzymuje się przy władzy? Z dwóch powodów. Po pierwsze, dysponuje siecią nieetycznej tajnej policji, która dławi opozycję. Po drugie, sprawuje silną kontrolę nad mediami i tym samym unieśmiertelnia się przez wmawianie obywatelom, że nie mają innej alternatywy jak "trzy razy tak" dla syndykalizmu. Wiecie, co się stanie w następnym pokoleniu ? Naród będzie tak mocno utożsamiać się z syndykalizmem, że zwiąże się z nim na parę następnych stuleci!
(...)Trzecioklasiści nie wiedzą nawet kim byli prezydenci. Za dziesięć lat te dzieci dorosną. Za dwadzieścia lat zaczną kierować społeczeństwem. I będą ogromnie zainteresowane zachowaniem status quo..."
Za: R. Silverberg, Człowiek w labiryncie. Stacja Hawksbilla, Stawiguda 2008, s. 310-312.
---------
Łatwo zauważyć, że rosnąca rola blogów realnie zagraża KAŻDEJ władzy, szczególnie demokratycznej. Tak jak media budują syndykaty, tak blogosfera jest przytuliskiem anarchizmu. Nieprzypadkowo polemiki w sieci są skrajne- od lewej strony po prawą. Umiarkowani nie mają czego szukać bo...oni nie potrzebują utwierdzać się w poglądach czy denerwować na przeciwnika ideowego- nie mając poglądów można jedynie reagować. Konformizm i wygoda.

Tags:
media,
władza,
polityka,
wychowanie