Sprawa Wałęsy nadal interesuje ludzi, pomimo bzdurnych sondaży wskazujących na megakosmiczne "autorytetowanie" dwóch szkodników na stanowisku prezydenta RP- Ślepowrona i Bolka. Prezydent (uff, całe szczęście, że były...) Wałęsa w wywiadzie po raz kolejny ukazuje maluczkim swoją prawdziwą twarz:

"Starożytni Grecy mawiali, że charakter człowieka to jego przeznaczenie. Jak pan sądzi, dzięki jakim cechom stał się pan przywódcą "Solidarności"?
- Pierwsze lata życia spędziłem w małej wiosce, gdzie białe było białe, a czarne było czarne. Chowałem się na wierze i prostych prawdach. Potem poznawałem życie i dowiadywałem się, że jest trochę inaczej. Wiele rzeczy mi nie pasowało. Wpadałem w małe konflikty i z księdzem, któremu coś powiedziałem, a on nie chciał przyznać mi racji, chociaż ją miałem, i z nauczycielami, którzy kazali płakać po Stalinie i Bierucie, a ja nie miałem ochoty. Byłem uparty i ambitny. Przy każdej okazji mówiłem, że to nie klasa robotnicza rządzi, bo robotnika nikt nie słucha. To powodowało coraz większe kłopoty, aż zajęła się mną bezpieka. Byłem przywódcą niezadowolonych, walczących i upominających się.
(...) Solidarność musiała ewoluować?
- Tak, ona miała tylko w pierwszym momencie monopol na walkę, w drugim musiała się podzielić.
(...) Tak, to jest bardziej złożony temat, dlatego przejdźmy do wydarzeń Okrągłego Stołu. Jak duży wtedy można było mieć apetyt na zmiany?
- Moja działalność była na zasadzie klina, który rozsadza. Okrągły Stół był włożeniem buta robotniczego w drzwi, których ktoś nie domknął. Oni chcieli nas dopuścić, załatwić parę spraw. Grzeczni mieli zostać, a niegrzeczni być skasowani.
(...) Który z dotychczasowych czternastu rządów był, pańskim zdaniem, najlepszy?
- Pierwszy, potem różnie to było, ale najlepszy był Mazowieckiego, bo on miał grupę sprawdzonych ludzi, którzy wiedzieli, o co chodzi i zajęli się robotą. Mimo, że ja go trochę kasowałem i bywałem na niego wściekły."
Za: S. Milan, Rzeczpospolita trzecia i pół, Warszawa 2009, s. 43- 47.
Warto zauważyć, że slang, którym posługuje się Wałęsa jest dość nietypowy jak na prezydenta. Przypomina bardziej grypserę lub słownictwo służb wiadomych...Ot, znak dziejów. Druga sprawa, która wyziera z fragmentów przytoczonych to sformułowanie- "zajęła się mną bezpieka."
Jestem człowiekiem życzliwym i troskliwym, dlatego zadaję pytanie- CO ONI panu zrobili, panie były prezydencie RP? Torturowali? Szantażowali? Podsyłali dziwki i nagrywali zabawy? A może bezinteresownie pomagali w trudnych czasach zawieruchy mieszkaniowej? Przecież esbecy to w sumie swojaki- stresowali się a nawet byli podobni do ludzi. Z twarzy przypominali nikogo :>