Pomoc obywatelska jest bardzo ważna w ustrojach pałkarsko- robotniczych. Gdyby nie czujne "społeczeństwo" i "aktyw" biedna partia musiałaby wziąć dupę w troki, zgodnie z klasycznym stwierdzeniem Stalina o przepiórkach.

Zderzając ze sobą racje obu stron otrzymamy fragment prawdy, możliwy do wykorzystania w dzisiejszych czasach: strona demoludowa sugeruje, że owszem Sowiety zapewniły spokój na początku ale później "społeczeństwo" poparło ustrój za cenę spokoju i rozprawienie się z "bandami." Strona opozycyjna podkreśla to...samo czyli masę wojsk sowieckich, zdradę zachodnich sojuszników, agenturę sowiecką w AK i naiwność polityczną. Strona demoludowa ma poniekąd rację odnośnie siły spokoju, zjawisko widoczne w 2007 gdy otumaniona młodzież poszła głosować na kolejnego figuranta figurantki Merkel (nie zapomina się szkoły HVA, prawda pani kanclerz?) Zjawisko owo- trudno powiedzieć na ile jesteśmy spokojni i miłosierni, śmiem twierdzić, że za bardzo wybaczamy wrogom- opisał Nowakowski:
"Prawdziwa katastrofa nastąpiła po wojnie. Narzucony został obcy, wschodni porządek i walka z komunistami zakończyła się przegraną. Znaleźliśmy się pod nową okupacją, o wiele gorszą niż poprzednia, gdyż narzuconą nam przez Sowietów z udziałem polskich komunistów. I odtąd zaczyna się długotrwały proces pustoszenia moralnego narodu. Najlepsi wyginęli bądź uciekli z kraju lub gnili w tiurmach. Pozostali ukrywali się gdzieś na obrzeżach życia. Nadal przeważająca część społeczeństwa traktowała rządzących komunistów jak wrogów, zdrajców, wykonawców poleceń z Kremla. Lecz życie ma swoje prawa. Lata przymusu, represji, demagogicznej propagandy spowodowały wyniszczenie duchowe; uczyły pokory, zaprzaństwa i przystosowania się do nowych okoliczności."
Zmęczeni ludzie za "niewielką cenę" małej stabilizacji są w stanie popełnić najgorsze plugastwa? Chyba nie. Zbliżyłbym się teraz do tezy zwalczających polski nacjonalizm: wszyscy byliśmy umoczeni.
Jeżeli dotarłeś tutaj czytelniku, zapewne czujesz się znudzony- to w końcu mamy społeczeństwo kapusiów czy samych konspiratorów? Mamy społeczeństwo pęknięte i rozsypane na kawałeczki z elitą, która mogłaby czyścić buty przedwojennej. Europejczyków, którzy nie wstydzą się brać kasy na dziwki, dobrotliwych mężów oszukujących "ten kraj" i zaśmiewających się w kułak z solidaruchów, dawnych esbeków spokojnie grillujących sobie w jesieni życia...Te same mordy od lat. Prawdziwy System 09.
Kim byli ludzie opisani jako KO? Tow. Azrael występujący jako bloger wie doskonale...
Ale zostawmy skrzywionych ludzi i ich pieprzenie w necie:
"Odrębną formą współpracy z resortem był kontakt operacyjny. Sięgano po nią wtedy, gdy do danej sprawy czy zagadnienia nie było potrzeby werbowania KO. Współpraca z kontaktami operacyjnymi w zasadzie powinna być konspiracyjna, choć w praktyce czasami miała charakter jawny. Czyniono tak już wcześniej, w latach 1960- 1970 dopuszczalne było jawne współdziałanie z pomocą obywatelską (czyli ówczesnym odpowiednikiem KO).
(...) KO można było wykorzystywać zarówno do zdobywania informacji, jak i inspirowania osób i środowisk przez sugerowanie im określonych zachowań lub opinii.
Ograniczeniem stawały się naturalne bariery. Od TW można było wymagać działań, które zmuszały go do wypracowania sobie dogodnych sytuacji do ich realizacji. KO miał funkcjonować jedynie w obrębie swych normalnych możliwości. Uznawano zatem, że zadania mu zlecane powinny przede wszystkim wynikać z konkretnych potrzeb operacyjnych, a zarazem być możliwe do wykonania, więc- co równie ważne- możliwe do przyjęcia.
Przed KO należało także, w takim stopniu, w jakim było to możliwe, ukrywać faktyczne zainteresowania SB.
(...)Od KO zatem z zasady nie wymagano pisemnego zobowiązania do współpracy, choć czasem egzekwowano złożenie na piśmie obietnicy zachowania w tajemnicy faktu spotkań i treści rozmów z funkcjonariuszem SB. Kontakty operacyjne udzielały najczęściej informacji ustnie.
KO miał zatem pełnić jedynie funkcję pomocniczą względem TW. W praktyce okazywało się jednak często, że wydajność pracy danego KO była znacznie większa niż niektórych tajnych współpracowników, chociaż podstawową różnicą między nimi był fakt, iż kontakty operacyjne werbowano spośród osób, które nie były bezpośrednio zaangażowane w działalność uznaną za antysystemową oraz funkcjonowały w ramach swych naturalnych możliwości."
Za: F. Musiał, Podręcznik bezpieki, Kraków 2007, s. 158- 162.
Żeby zagmatwać sprawę (dla wielu będzie to ostateczne wyjaśnienie...):
"Ewoluowały również zadania pionu IV (inwigilacja Kościoła katolickiego i innych związków wyznaniowych). Zakres jego podstawowych zainteresowań operacyjnych nie uległ zasadniczym zmianom, jednak już w połowie lat 80.tych podkreślano nowy wymiar podejmowanych tajnych działań. W konsekwencji przemiany sytuacji politycznej i ciągłej, od sierpnia 1980 r. konfrontacji władz ze zbuntowanym społeczeństwem wskazywano, że jednym z głównych zadań Departamentu IV jest wykorzystywanie możliwości operacyjnych i sieci agenturalnej 'w celu inspirowania hierarchii i kleru na rzecz zapobiegania i likwidowania napięć społecznych spowodowanych działalnością grup antysocjalistycznych.' Od 1981 r. pion przejął dodatkowo, na kilka lat, odpowiedzialność za działania operacyjne prowadzone wobec tzw. sektora wiejskiego, czyli gospodarki rolnej i spożywczej, a także leśnictwa."
Ibidem, s. 47.