Pęd ku "urealnieniu" wiedzy zdobywanej w szkołach prowadzi do wyhodowania całej rzeszy (nomen omen...) funkcjonalnych analfabetów. Ludzi z papierkami, nie mogącymi odnaleźć się w społeczeństwie. Podstawowe umiejętności czytania i pisania mają im wystarczyć do składania podpisu- najlepiej na skomplikowanych umowach, za które będą płacić do końca życia i do odczytania tabliczki z nazwą urzędu. Ewentualnie kolorowych reklam. Bierny politycznie konsument, ahistoryczny cynik wyizolowany z każdej grupy społecznej.

Encyklopedyczność wiedzy sprzedawanej w szkołach ponoć prowadzi do przeładowania "młodych umysłów". Być może ale czy ktoś z Was wierzy w opiekuńczość władz? Teoretycznie każda władza powinna dbać o swój "nawóz" czyli masy ludzkie, rzesze, opinię publiczną. Dba o nią, rządząc i dzieląc. Najgorsze reżimy montowane niegdyś przez CIA czy z drugiej strony- KGB i GRU, nie podchodziły tak olewczo do całości grup społecznych kraju jak obecny rząd. Jest to rząd mający na celu rozmontowanie wszystkiego, co się rusza i może stanowić zagrożenie dla...obcych interesów. Pies z tym, czy niemieckich, amerykańskich lub rosyjskich. Kultura? Gdy słyszę słowo kultura- wyjmuję szczekaczki z kieszeni, czyli płatnych pachołków piszących skurwiałe teksty pod WŁASNYM nazwiskiem. Czyż to nie piękne dać się wydupczyć pod nazwiskiem zamiast anonimowo? Walcz z trollami w sieci! Skończ z chamstwem dziennikarzy, pozwól im zanurzyć się w gnoju...
Wojsko? A po co wojsko, wystarczą siły interwencyjne, oczywiście europejskie w pełni, zmutowane z nazistowskich resztek drzemiących w pokojowo nastawionych Niemcach.
Gospodarka? Wasze ulice, nasze kamienice. Sza zatem! Siedzieć w domach, chlać i oglądać TV.
Urealnienie wiedzy prowadzi ostatecznie do partyzantki. Rodzicu, załóż tajne komplety i jak za komuny produkuj bibułę. Nie masz co liczyć na wiedzę, nawet na strzępy prawdy.
Nawóz ma pozostać nawozem bo od tego jest. Plastycznie urabianą masą na potrzeby dziejów.