Dariusz Kos zastanawia się dlaczego maleje sprzedaż tygodników..Trafne uwagi:
"Czy polskie tygodniki opinii są na wirażu? Dlaczego spada ich sprzedaż i to drastycznie? Dlaczego niszowe tygodniki, jak “Najwyższy CZAS!” mają stałą sprzedaż bądź im wzrasta, jak “Gazecie Polskiej”, podczas, gdy największym spada i to drastycznie? Na te pytania mieli odpowiedzieć redaktorzy naczelni i publicyści pism zaproszeni na debatę zorganizowaną przez studentów UW zrzeszonych w Kole Naukowym Obserwacji Polski Mediów im. Stefena Kisielewskiego. Przysłuchiwałem się dyskusji, nawet ciekawej, lecz wyszedłem z niedosytem. Choć momentami dyskusja była gorąca, to jednak nie poruszyła podstawowego problemu - rzetelności i wiarygodności, która w dziennikarstwie jest istotnym czynnikiem. W czasach internetu i bezproblemowej dostępności do informacji. W czasach, kiedy każdy kto chce może zostać “internetowym publicystą” podającym swe opinie, tezy, spostrzeżenia a przede wszystkim informacje i to wiarygodne, bo poparte “linkami”, w takich czasach od tygodników opinii, tych wysokonakładowych tygodników wymaga się dużo więcej, niźli jeszcze dekadę temu. Dlaczego “Wprost”, “Newsweek Polska”, czy “Polityka” sprzedają prawie o połowę mniej egzemplarzy, niż jeszcze dwa lata temu (spadek z ok. 250 tys. do ok. 160-120 tys. egz.).?
Oprócz czysto ekonomicznych czynników ważna jest wiarygodność i rzetelność. Co z tego, iż wszystkie pisały o “taśmach Oleksego”, skoro to co w nich najciekawsze przedstawiła i dokładnie omówiła “kataryna” - blogerka z kataryna.blox.pl. Wszystkie trzy największe polskie tygodniki nad “aferą Balcerowicza” (konflikt interesu Leszka Balcerowicza związany z finansowaniem fundacji CASE kierowanej przez jego żonę - Ewę Balcerowicz) przeszły do porządku dziennego. Prawdziwe, rzetelne i wiarygodne informacje o tej aferze podawały niszowe tygodniki, takie jak “Najwyższy CZAS!”. Proszę teraz zwrócić uwagę na to co się dzieje z szefem Banku Światowego. Media rozpętały ogólnoświatową nagonkę, bo Paul Wolfowitz podwyższył pensję swojej konkubinie. Wszystkie największe media amerykańskie i zagraniczne przerobiły ten temat na wszelkie możliwe sposoby. Efekt - Wolfowitz rezygnuje z szefowania Bankiem Światowym. Tymczasem w Polsce o podobnej aferze, której bohaterami, byli: prezes NBP i jego żona (NBP dotował fundację kierowaną przez żonę szefa NBP, na dodatek dotowały tą fundację także banki prywatne wobec których decyzje podejmował prezes NBP - czyli mąż szefowej owej fundacji) najważniejsze trzy tygodniki w ogóle się nie zająknęły. Dla nich temat nie istniał. O tej sprawie można było poczytać za to w “NCZAS-ie”, który wyjawił na światło dzienne aferę Balcerowicza. Żył tym polski internet. Blogerzy i najróżniejsze strony internetowe zarządzane przez hobbistów rozpisywały się w szczegółach o sprawie. Trwała burzliwa dyskusja. Największe tygodniki milczały. Dopiero po całym kwartale (czyli po trzech miesiącach) zaczęły o sprawie pisać: “Newsweek”, “Polityka”, czy “Wprost”, ale pierwsze dwa pisma wzięły ówczesnego prezesa NBP w obronę i robiły wszystko, by ośmieszyć tych, co wysuwali jakiekolwiek zarzuty pod adresem Leszka Balcerowicza. W USA w ogóle taka sytuacja byłaby nie do pomyślenia, co ukazała właśnie ostatnia afera z Paulem Wolfowitzem.
Gdy ostatnio zaczęło podważać bezstronność niektórych sędziów Trybunału Konstytucyjnego o zarzutach i ich szczegółach można było dowiedzieć się z internetu, bądź niszowych tygodników, ale nie od “świętej trójcy”. O bardzo poważnych zarzutach wobec sędziego TK prof. Mirosława Wyrzykowskiego można było poczytać w “Gazecie Finansowej” i “Najwyższym CZAS-ie!” oraz w internecie, ale nie w największych tygodnikach. Podczas, gdy w USA, Francji, Wlk. Brytanii, czy Niemczech za przemilczenie tak poważnej sprawy właściciele i szefostwo największych mediów rozpoczęłoby “czystki” wśród swoich publicystów.
Tego typu przykłady można wyliczać bez końca. Największe tygodniki w kraju przestały reagować na to co interesuje czytelników. Na to co rozpala ich umysły i powoduje chęć zabrania głosu w debacie, zajęcia stanowiska, wyrobienia poglądu i osądu problemu. Czytelnicy to co ich interesuje znajdują za to w internecie, który w żaden sposób nie ogranicza pola debaty. Nic więc dziwnego, iż coraz więcej czytelników zaczyna dostrzegać, iż miejscem, w którym poruszane są najciekawsze tematy, największe problemy, dogłębne analizy i merytoryczne dowody jest internet i niszowe czasopisma. Dlatego właśnie w ich stronę się zwracają, odwracając jednocześnie od “świętej trójcy”.
Dlaczego największe tygodniki przestały odpowiadać na zapotrzebowanie swych czytelników? A kto powiedział, że zawsze na nie odpowiadały? Skąd przekonanie, że chodzi im o zaspokojenie upodobań czytelników, a nie o ich kształtowanie? Okazuje się, że największe czasopisma nagle przestają mieć wpływ na to co wiedzą i myślą ludzie. A właśnie kształtować wiedzę i opinie - to było ich zadanie. Teraz nie potrafią się odnaleźć w świecie, w którym wiedza leży już nie na wyciągnięcie ręki, lecz na odpalenie kompa."
Za:
http://www.kos.media.pl/?p=109#more-109
Kiedyś czytałem Newsweeka ale od wymiany redakcji tygodnik ten stał się przeraźliwie nudny, jak jakaś Polityka czy Przegląd.. O Przekroju nie wspomnę- radziłbym zaprzestać wydawania tej gazety, nie ma to sensu. Mój znajomy, zadeklarowany ideowy lewicowiec stwierdził, że woli czytać...Najwyższy Czas albo Wprost bo jest dużo ciekawostek i nie są powtarzane tematy.. Gdy go spytałem dlaczego nie czyta już Polityki odpowiedział, że jest nudna, jakby pisano teksty na zasadzie-"pan przeczyta, pan osądzi, pan przyswoi i oceni..tak jak MY".. Wprost nieco się czasami zapętla w ujawnianiu różnych afer- początek jest niezły ale rozwinięcie tematu już słabsze.. W Przekroju znalazłem JEDEN ciekawy artykuł w ciągu pół roku!-> o blogerach
Błąd tygodników polega na lansowaniu tematów, które są mało aktualne i pomijaniu tematów "żyjących". Może redakcje wychodzą z założenia, że ignorowanie Internetu i blogerów przyczyni się do ich..zamilknięcia? Błędne założenie.